czwartek, czerwca 27, 2024

Historia przyszła do mnie sama - otwarcie 17 - duch bydgoskiego Marca '81

Dopiero po raz 17-ty otwieram odcinek tego cyklu? 
Proszę wybaczyć moją ekscytację, może nawet nie godną 61-latka, ale naprawdę jestem pod ogromnym wrażeniem tego, co mnie spotkało podczas... transmisji meczu Polska:Turcja (2:1), jaki rozegrała rodzima reprezentacji zanim rozbrzmiał pierwszy gwizdek Mistrzostw Europy. Oglądałem  go u znajomych, gdzie głową rodziny jest mój przyjaciel lat szkolnych i bohater nawet jednego z postów, "Szymon". Cudzysłów ma znaczenie, bo to nie imię nadane przez rodziców, a ksywa utworzona od nazwiska. Dlaczego te szczegóły są istotne? Już zmierzam ku brzegowi.
 
 
To w tym samym mieszkaniu na przełomie lat 1980 i 1981 zorganizowaliśmy (a jakże w łazience) naszą pierwszą ciemnię fotograficzną. To tu "Szymon" wywoływał nasze klisze filmowe i wspólnie robiliśmy odbitki. Bo to przecież my dwaj (rocznik 1963) ganialiśmy po ulicach i zakamarkach Bydgoszczy, pełni nastolatkowej ekscytacji, i pstrykaliśmy zdjęcia tego, co nam historia podsuwała. Na szczęście nasza świadomość historyczna i wyrobienie polityczne (ech! ta nowo mowa czasów PRL-u) były na zaawansowanym poziomie. Skutek? Nie dało się nas utrzymać w domu, jak to się mawiało: na tyłku! Po prostu nas nosiło. I z tego noszenia zrodziły się niezapomniane kadry choćby z sierpnia 1980 r. czy pamiętnego Marca '81. Wiele z zachowanych zdjęć, to moje indywidualne fotograficzne peregrynacje. 
 

 

Do brzegu, panie! Do brzegu! - nie dziwię się zniecierpliwieniu. Bohaterami naszych i moich  zdjęć były m. in. plakaty tego burzliwego okresu, czy jak kto woli Karnawału Solidarności przerwanego jak wielu nie pamięta (i to wcale nie jest żart) 13 grudnia 1981 r. wprowadzeniem przez gen. W. Jaruzelskiego stanu wojennego. Mam ich trochę na swoich kadrach. Upubliczniłem je w kilku opublikowanych na blogu postach/artykułach/tekstach/wspomnieniach. Kilka oryginałów trafiło do mnie przed laty. Ale nie było w zasobach, moim zdaniem, tego najważniejszego.  
 

 
Postacie na nim uwiecznione przypominają typy z popularnej kreskówki francuskiej produkcji pt. "Był sobie człowiek" / "Il était une fois l’homme" (reż. Alberta Barillé). Z tą subtelną różnicą, że wbito je w uniformy Milicji Obywatelskiej (stąd na hełmach skrót: MO), uzbrojono w pałki, gaz w sprayu i... karabin. Sednem jest napis nad ich głowami: "MELDUJEMY ZAKOŃCZENIE ROZMÓW" i pod stopami bohaterów jego kontynuacja: "BYDGOSZCZ 19 III 1981 r.". Jest zdjęcie z 1981 r. i od teraz oryginał z 1981 r.! Dla bydgoszczanina świadomego Marca '81 (a ja do nich bez trzech zdań się zaliczam), to nieomal ikoniczny plakat, świadek wydarzeń po 19 marca, na którego temat tu rozpisywać się nie będę (i nie muszę). Starczy poszukać w archiwum blogu.
 
 
Okazuje się, że oszczędność papieru sprawiła, że na jednym płacie drukowano dwa plakaty! Stąd mam teraz dwa w jednym? "MO? PO STRONIE ROZMÓW CZY PO STRONIE AWANTUR?"  - stoi wydrukowane. Druk paskudny, byle jaki, jakby na oparach odbijany. Takie były czasy. Oszczędne. Brakowało tego i owego, a może nawet więcej owego niż tego.
 
 
Na tym nie koniec zdobyczy. W moje ręce trafił "TELEGRAM Z LISTU OTWARTEGO KKP NSZZ «SOLIDARNOŚĆ» DO SPOŁECZEŃSTWA". Dwu kolorowy! Zatem postęp w druku i jego jakości. Zachowany w stanie idealnym. Nigdy nikt go nigdzie nie naklejał. Jest jak spod igły! Data znamienna: 28 maja 1981 r. Dlaczego? Tego dnia w Warszawie zmarł prymas Stefan kardynał Wyszyński (1901-1981). Następnego dnia ogłoszono... żałobę narodową. Szok totalny! W komunistycznej Polsce opuszczano flagi na masztach bo umarł hierarcha kościoła katolickiego?  Pech chciał, że przypadła ona w dniu moich 18-tych urodzin!
 
 
To nie koniec! Kolejnym skarbem był plakat, jaki pojawił się po całym ludowym kraju, gdy komuniści zwołali IX Zjazd Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej (PZPR). Piszę w całości nazwy, bo nauczony belferskim doświadczeniem wiem, że coraz to młodsze pokolenia po prostu nie rozumieją skrótów słusznie minionej epoki. Żart? A proszę dopaść młodego delikwenta i podsunąć mu kartkę ze skrótami, np. PZPR, ZOMO, MO, LWP, ORMO, PSL, SD. Będzie się działo. Dla przypomnienia ów Nadzwyczajny Zjazd (za szlacheckiej Polski użyto by formy: ekstraordynaryjny) odbywał się najgorętszego emocjonalnie lata w historii PRL-u między 14, a 20 lipca 1981 r. Dekadę później matuszkę Partię pogrzebiono! Wtedy sama myśl o tym zgonie, to była by herezja, ba! powód do aresztowania delikwenta-heretyka. Na plakacie  czaszka, skrzyżowane pod nią zdobne sztućce niczym szable lub karabele i dwa napisy: "PIERWSZY EFEKT IX ZJAZDU PZPR", to nad czaszką, a pod nią "OBCIĘCIE RACJI ŻYWNOŚCIOWYCH!". W dolnym prawym rogu ktoś przystawił pieczęć w kolorze czerwonym: "SOLIDARNOŚĆ Małopolska; 81". Cymes!
 
 
I z tego samego, małopolskiego matecznika NSZZ Solidarność (możliwe, że skutek bytności w Krakowie Adama, brata "Szymona") plakat/afisz "W WIGILIĘ 6 SIERPNIA W KRAKOWIE 1914-1981". I rozpisane, co będzie się działo 5 sierpnia 1981 r. na okoliczność wymarszu Pierwszej Kadrowej do Królestwa. Proszę pamiętać, że to był czas, kiedy pluto na wszystko i wszystkich, którzy związani byli z osobą Józefa Piłsudskiego i jak stoi na plakacie Żołnierzy Niepodległości. Nie zapominajmy, że w 1981 r. weterani I wojny światowej byli wśród nas. Sam znałem kilku osobiście. W końcu w 1918 r. od sierpnia 1914 r. dzieliło nas zaledwie... 67-lat! Dla porównania: za kilka tygodni 80-ta rocznica wybuchu powstania warszawskiego. Na naszych oczach umiera kolejne heroiczne pokolenie Rodaków. 
 
 
Wryło mnie, kiedy "Szymon" pokazał mi te plakaty. Rozłożyłem je na podłodze, aby zrobić zdjęcia, a tu stary druh oświadcza, że mam sobie je zabrać, bo zachowam je, docenię ich wartość i takie inne pochlebstwa, które łechtały moją męska próżność. Myślałem, że ze skóry wyskoczę. Nawet bramka na 2:1 Nicoli Zalewskiego nie sprawiła mi takiej radości!!! Mieć w swoim archiwum takie artefakty, to po prostu spełnienie marzeń.
 
...my obaj, lat 17-ście, sierpień 1980 r., Kołobrzeg, foto moja Mama
 
Lubię, uwielbiam takie przychodzenia historii do mnie. Czekam na nie. Wyczekuję. One same spadają na mnie jak deszcz, jak grom, jak totalne zaskoczenie. Nie są aż tak częste, skoro poprzedni odcinek pojawił się rok temu. Tym bardziej się cieszę, że wszedłem w stan posiadania niezwykłych pamiątek z 1981 r. To nie tylko podróż do przeszłości, ale przede wszystkim bezcenne źródła historyczne. DZIĘKUJĘ CI PRZYJACIELU!... 

1 komentarz:

  1. A moja matka mi wszystko spaliła, gdy stał 13 grudnia. To co zostało jakimś cudem przepadło przy kolejnej przeprowadzce. Cud, że ten przyjaciel zachował. Pewnie po domach jest jeszcze pełno "tych rzeczy". Pozdrawiam z Głogowa. Mateusz.

    OdpowiedzUsuń