Paleta - LXX - Mihály Zichy
"Możliwe, że sięgnę po kolejnego węgierskiego twórcę, jakim był Mihály Zichy / Zichy Mihály József Imre. Możliwe..." - tak zakończyłem LXII odcinek tego cyklu, którego bohaterem był Ádámosi Székely Bertalan. Postanowiłem jednak, aby pokazać, co tworzył Mihály Zichy (1827-1906). Nie wiem czy mam prawo tak napisać, ale to biografia mogłaby w skrócie brzmieć: "Węgier z urodzenia, Rosjanin z wyboru"? No jeśli ktoś w wieku już 20-tu lat związał swój los z Sankt Petersburgiem i domem tam panującym. Nie zmieni tego nawet fakt, że po drodze Węgry spacyfikuje armia Mikołaja I (1825-1855), pod dowództwem I. Paszkiewicza? Nie ujmuję niczego z węgierskości malarza. Znajduję fragmentaryczne wiadomości z jego życia, jak tą, że będąc w 1874 r. w Paryżu został... prezydentem związku Węgrów. Nie wiem, jak pogodzić dwa dzieła: to, na którym uwiecznił zdobycie przez Rosjan Debreczyna oraz portret Sándora Petőfiego? Czy nie ma tu sprzeczności? Rozczaruję dorosłych, ale z pewnych względów pominę kartony z cyklu "Miłość". Cenzura?! - żachnie się ten i ów. Ale też i inne, bo podążymy dość jednostronną ścieżką. Jaką?
Mihály Zichy - fotografia 1881 - domena publiczna
Zatem wkroczmy do świata malarskiego kolejnego węgierskiego malarza, choć z racji tego, że stał się malarzem nadwornym imperatora Aleksandra II (1855-1881) i całą swoją dorosłość i starość zostawił nad Newą będzie to podróż bardzo r o s y j s k a . I tylko jej poświęcam ten odcinek "Palety". Wiem, jak bardzo niewygodne dziś jest pisanie o Rosji. Fakt, że kremlowski bandyta Putin masakruje Ukrainę doprowadza niektórych, do tego, aby na śmietnik wyrzucać dzieła Tołstojów czy Dostojewskiego. Jakaś nie do pojęcia paranoja. Zatem, jeśli kogoś mierzi tematyka zapowiadanych obrazów, to proszę odejść od tego odcinka "Palety", a tym bardziej nie złorzeczyć na wybór Autora czy jego dzieł.
Jeśli dobrze zrozumiałem, to "Festyn ludowy". Zatem zaczynam oprowadzanie od dość bezpiecznego tematu. Po prostu nie ma tu koronowanych głów, ani apoteozy panowania niby-Romanowów, blasku i potęgi cerkwi prawosławnej. Dla tych, którzy po raz pierwszy trafiają na mój blog wyjaśniam skąd określenie niby-Romanowowie: linia męska Romanowów de facto i de iure wygasła 30 stycznia 1730 r. wraz ze śmiercią Piotra II. Kto tego nie wie, to niech sprawdzi. Od 1762 r. panowali w Rosji przedstawiciele dynastii: Schleswig-Holstein-Gottorp! A od czasów Katarzyny II prawie wszystkie władczynie (poza Dagmarą Duńską) były niemieckiego pochodzenia.
Tu już widzimy majestat! W osobie władcy, którego historia różnie ocenia. Dla jednych to car-reformator, dla drugich nieomal grabarz podstaw samodzierżawia. Na Bałkanach bohater narodowy dla tamtejszych ludów słowiańskich. Dla myślących historycznie Polaków ten, który w morzu krwi utopił dążenia niepodległościowe Polaków w 1863 r. Choć dla polskiego chłopa, to... dobrodziej, co dał im wolność. Pomieszane? I to Polak, Ignacy Hryniewiecki, dokona zamachu, w wyniku którego car Aleksander II umrze. Tu widzimy, jak władca gościł u siebie w 1873 r. Nasera ad-Din Szah Kadżara, szacha Persji.
"Bal w Pałacu zimowym" - można poczuć ducha L. Tołstoja? Świat krynolin i przepychu. Świat jak z bajki. Pycha kroczy przed upadkiem? - kolejny raz skojarzenie biblijne. Wręcz słychać szelest sukien, uderzenia obcasów o posadzkę. Nie mielibyśmy żadnych szans, aby znaleźć się w tym świecie, to choć sobie go pooglądajmy. Bo większość z nas, to z tych, którzy muszą obejść się smakiem.
"Cara Aleksander II w Teatrze Bolszoj" - i dalej nie mam, co pisać. Car w głównej loży, dookoła wyfiokowana arystokracja. Trudno sobie wyobrazić historię kultury rosyjskiej bez Большой театрa w Moskwie. Z fotograficzną precyzją M. Zichy zatrzymał czas, kiedy młody car dopiero zaczynał swoje rządy. Okazuje się bowiem, że ten rysunek powstał w 1857 r. Przypomnijmy, że Aleksander II objął rządy w 1855 r. A skoro M. Zichy oddał swój talent na usługi tego panującego, to i na obrazach pozostawił ślady tegoż życia.
Takiej zimowej scenerii moglibyśmy pozazdrościć. Szczególnie, to pokolenie, które pamięta prawdziwe zimy. Ale całkiem poważnie: mamy obrazek, jak z rosyjskiej skazki! Lud uwielbiający swego pana-dobrodzieja, wiwatuje na pożegnanie. Nie wiem czy imperator Aleksander II takie gospodarskie wizyty odprawował. Wątpię jednak, aby u sań nie sunęła asysta uzbrojonych dziarskich kozaków. Mihály Zichy odpowiadał na społeczne zapotrzebowanie, aby utrwalić ludowy obraz cara-baciuszki, któremu prosty lud (takoż w Kongresówce) w chałupach aranżował ołtarzyki?
"Procesja" - chyba dobrze tytułuję to płótno. Musiał pojawić się blask cerkiewnych kopuł. Nie ukrywam, że jestem pod urokiem kultury cerkiewnej. Muzyka, świątynie. Kilka odwiedziłem. Nie dość na tym: organizowałem wycieczki. Za każdym razem pukałem do drzwi plebań i za każdym razem zapraszano nas do obejrzenia świątyń. Tu mamy Rosję w takim wydaniu, jakie do dziś światu wpaja się: prawosławie, to Rosja! I ciągłe straszenie, że zła Europa dybie na świętą Ruś, świętą Cerkiew! Lata mijają, panujący znikają, ale retoryka pozostaje taka sama! Jak w 1812 czy 1920 a potem 1941!
Zmieniamy dekorację? "Aleksander III na polowaniu w Puszczy Białowieskiej" - car-triumfator widoczny doskonale. Niestety ofiarą trafnego oka (zakładam, że to "dzieło" cara) był król puszczy, żubr. Nie wiem czy dama pochylająca się nad padłym zwierzęciem to Maria Fiodorowna (Dagmara Duńska), na pewno młodzieniec biorący pod boki to przyszły car, Mikołaj II. Ciekawostką jest inny fakt: owo polowanie odbyło się w sierpniu 1894 r., a już 1 listopada tego roku car zmarł...
Na tym obrazie zamkniemy nasze spotkanie z obrazami, jakie zostawił Mihály Zichy. Orszak w Liwadii odprowadza trumnę z ciałem Aleksandra III. Warto zapamiętać, że od czasów Piotra II, to pierwszy zgon wokół którego nie ma morderców, tajemniczości, niedomówień, sekretów. Potężny rosyjski niedźwiedź padł w wyniku choroby nerek. Taki mocarz - rzekłby pewnie Rzędzian.
Nie opuściłem w tym pisaniu Rosji. Wybrałem zaledwie kilka rysunków, obrazów. Dały pretekst do krótkiego o Rosji napisaniu. Nie dałem żadnego portretu z epoki. To rzadka okazja, aby wejść do tak hermetycznego świata, jak życie władców. Jeśli nie chcemy tracić czasu na opasłe tomy, to niech choć obraz z nami zostanie. Świat, który uwieczniał Mihály Zichy zostanie zamordowany przez bolszewików. Warto poznać twórczość tego węgierskiego malarza, z wyboru osiadłego w Rosji. Tym bardziej, że jutro, to dzień jego urodzi. Malarzy urodził się 14 X 1827 r. w miejscowości Zala. Gwoli ścisłości dodam, że zmarł w Petersburgu 28 lutego 1906 r. Pomyśleć, że już wtedy mieszkali tam również moim krewni (Horodeccy) - i kto wie, może cioteczna prababka Zofia spacerując z wózkiem (z małym Stasiem) po Newskim Prospekcie mijała sędziwego artystę?
Brak komentarzy:
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.