wtorek, października 24, 2023

Islandzkie spotkanie po raz drugi...

"Wyspa ta od samej rzeczy w języku niemieckim imię swoje ma, mianowicie od tego słowa Eisz, to jest lód, którego tam dostatek bywa, z tej przyczyny, iż tam srogie zimy bywają, które nie telko tego czasu, kiedy i nam w onym kraju panują, ale i w ten czas, kiedy u nas ustawają, tedy przecie u nich zostawają, a niemal nigdy tam doskonale bez zimy nie jest, dla tego iż ta wyspa w części świata tego zimnej, mianowicie w północnej leży" - to Daniel Vetter (1592-1669) i fragment jego dzieła "Islandia albo Krótkie opisanie wyspy Islandii". Ten cytat już był! - niezadowolenie występuje na twarzy Czytelnika. Zupełnie niepotrzebnie. Uważałem, że cytat jest na tyle ważny i cenny, że nic się nie stanie jeśli po przeszło dwóch latach po raz kolejny niego sięgnę. A może każde pisanie o Islandii będę nim zaczynał? Tym razem otwiera on relację, wtedy był dodatkiem do tekstu/postu "Islandzkie spotkanie" (24 III 2021 r.). Wtedy żegnaliśmy się z zimą. Teraz jesteśmy jesiennie nastrojeni. I tak, jak było poprzednio bogatą oprawę fotograficzną zawdzięczamy temu samemu autorowi, jest nim Artur Wegenka (rocznik 1973), który od lat mieszka na Islandii, a przed wieloma laty był moim uczniem w SP 22 w Bydgoszczy.
 

 
 
Niestety, brak opisu zmusza mnie do szukania, kopiowania i zamieszczania tu treści. Wiem, że dla wielu osób sam obraz by wystarczył. Nie chcę jednak zubażać tego spotkania. Wiem, że to nie będzie nasze ostatnie wędrowanie po Islandii, poznawania jej piękna i odmienności. Mam wobec Autora zdjęć dług, bo do dziś nie napisałem o Wyspach Owczych. Tym bardziej siadam i niemal od ręki piszę, aby tekst/post ukazał się w miarę szybko, co nie znaczy, że już, zaraz po otrzymaniu zdjęć. Blog rządzi się pewnymi prawami i zobowiązaniami. O ile jest miejsce, nie zaburza pojawienie się publikacji chronologii historycznej, to materiał wrzucam niemal od ręki. 
 

 
 
No, ale ja tu ględzę o sobie, zamiast odsłaniać świat, którym zauroczony jest Autor zdjęć (bo w przeciwnym wypadku nie robiłby ich i nie wysyłał do Bydgoszczy) i który zachwyca piszącego. Mam nadzieję, że bezbłędnie zidentyfikuję każde miejsce i nie popełnię geograficznej gafy. 

1. Dettifoss.
Zaczynam z wielkim hukiem... wody? Trochę trwało nim się odkryło jaki wodospad mam przed oczyma. "Dettifoss jest jednym z najpotężniejszych islandzkich wodospadów. W ciągu sekundy przepływa przez niego średnio 193 m³ wody, co czyni go także jednym z najpotężniejszych wodospadów w całej Europie" z-nalazłem na jednym z portali internetowych. [1] Co ja mam od siebie dodać, że jestem zachwycony widokiem ogromu wody, jaka spada w dół? Trudno mi się ekscytować tym potężnym zjawiskiem geograficznym nie będąc na miejscu. Napiszę uczciwie: jestem pod wrażeniem sił natury. 
 

 

2. Kanion Stuðlagi.
Że to bazalt, to nie miałem wątpliwości. Ułatwiło mi to identyfikację miejsca. Uff! I wpadki raczej nie będzie. "Podróżnicy, którzy przemierzyli Islandię wzdłuż i wszerz już wiele lat temu, unoszą brwi ze zdziwienia. Bo choć często spędzili na Wyspie Ognia i Lodu długie tygodnie, nie przypominają sobie tak malowniczego miejsca. Wielu powątpiewa w istnienie tego magicznego kanionu [...]" - to kolejna ściąga, czy jak fachowo to nazywamy: cytowanie. [2] Okazuje się, że o tym miejscu tak naprawdę świat dowiedział się kilka lat temu. Najpierw były jakieś kadr w reklamie, a później sceny w filmie. Stron, które mogą nam rozszerzyć horyzont wiedzy jest sporo. Dowiemy się jak dotrzeć, co warto obejrzeć, czego nam nie wolno tam robić.
 
 
Zdjęcia nie wymagają komentarza. Nie będę przecież pisał o spiętrzeniach, wygibasach, jakie siły natury nawywijały z bazaltem. Każdy może podziwiać, jakie formy przybrał, jak zastygł tworząc niezwykłą rzeźbę.
 

 
"Szutrowa droga kończy się po ok. dwóch kilometrach i dalej idziemy wydeptaną w trawie ścieżką, aż do bazaltowych kolumn znaczących przełom Jökli. Warto tu spędzić 2-3 godziny ostrożnie schodząc kamienistą ścieżką nad sam nurt rzeki. Z poziomu wody kanion Stuðlagil wygląda najbardziej okazale. Można też bez problemu stanąć na wysokich na 30 metrów skałach, tuż nad nurtem" - dodaję za cytowana powyżej stroną.
 
3. Brama Islandii - Łuk Dyrhólaey 
Oto skalna brama Islandii, nazywana też Łukiem Dyrhólaey. Jesteśmy na półwyspie Dyrhólaey. "Sam półwysep Dyrholaey jest malutki, jednak o jego atrakcyjności stanowi masywny łuk skalny (o tej samej nazwie), znajdujący się w najdalej na południe wysuniętej części półwyspu. Wąska ostroga skalna wychodzi z przylądka na południe, wprost do Oceanu Atlantyckiego, z obustronnie stromymi prostopadłymi klifami. Jest to jedna z najbardziej rozpoznawalnych atrakcji tego terenu" - znajduję na kolejnej stronie. [3] Robi się nam mini-słownik-przewodnik turystyczno-geograficzny? Bo taki też jest cel tego i podobnych pisań (patrz cykl; "Kartki z podróży"). Wikipedia dopowiada takie szczegóły: "Najbardziej charakterystycznym elementem tego miejsca jest jednak stworzony przez erozję wielki otwór w skale budującej cypel, tworzący monumentalny łuk, wystarczająco obszerny, by mogła przepłynąć przez niego łódź, czy nawet przelecieć niewielki samolot. W istocie, w materiałach turystycznych dotyczących tego miejsca, można spotkać się z informacją, że pilot-kaskader, nazwiskiem Tomme Tailor przeleciał przez łuk Dyrhólaey". [4]

 
4. Czarna plaża Reynisfjara
"Połączenie czarnego piasku z niebieskimi wodami oceanu, zielonymi górami i bazaltowymi słupami to właśnie Reynisfjara, jedna z najpiękniejszych plaż na świecie. Wchodząc na nią od razu zwróciliśmy uwagę na jaskinie Hálsanefshellir ozdobioną w bazaltowe kolumny wyglądające jakby były ukształtowane ludzką ręką! Coś niesamowitego" - cytat z blogu "Południowa Islandia - olbrzymie wodospady i bezkresny czarne plaże", którego autorami są Alicja i Konrad. [5]
 
5. Vík í Mýrdal
 
"Z jednej strony Vik i Myrdal otacza czwarty największy lodowiec Islandii – Myrdalsjokull, z drugiej malowniczy, choć często wzburzony Ocean Atlantycki, będący w przeszłości głównym źródłem utrzymania mieszkańców zajmujących się w znacznej większości rybołówstwem. Pod samym Myrdalsjokull kryje się jeden z najgroźniejszych wulkanów kraju, związany z miejscową legendą o czarownicy Katli, od której bierze swą nazwę, budzący zarówno podziw, jak i niepokój. Od ponad 100 lat leży w uśpieniu, jednak ewentualna erupcja byłaby katastrofalna zarówno dla samego Vik i Myrdal, jak i całego regionu" - znalazłem na portalu Planet Escape.[6] Okazuje się, że Vík í Mýrdal, to najbardziej wysunięta na południe miejscowość Islandii. A na zdjęciu jedna z atrakcji kościół. Naszukałem się, aby sprawdzić kto mu patronuje, jakiego jest obrządku. Skapitulowałem. W Internecie mnóstwo zdjęć, różnych ujęć, różne pory roku, ale moich wątpliwości to nie rozwiało. Trudno.
 
 
6. Islandzkie owce.
Owiec jest na Islandii więcej, niż ludzi. Szacuje się, że około 900 000. Dla przypomnienia wyspę zamieszkuje według szacunków z 2021 r.: 372 520 mieszkańców. W tym Artur i jego rodzina. Okazuje się, że pierwsze owce przywieźli ze sobą osadnicy z obecnej Norwegii. Wskazuje się, że to nieomal pandemiczny gatunek, gdyż przez stulecia izolacji owce nie krzyżowały się z żadnymi innymi gatunkami. Stały się podstawą bytu na Islandii. ciosem dla wyspy była erupcja wulkanu Laki w 1783 r. : "...która przyniosła najwięcej śmierci w historii Islandii. Zmarło nawet do 25% populacji wyspy, w większości przypadków z głodu, spowodowanego przez uduszenie się popiołem 80% owiec hodowanych na terenie całego kraju". [7] Zoologiczno-ornitologiczną wiedzę czerpałem z portalu Guide to Iceland. Tam artykuł R. Chapmana na temat zwierząt zamieszkujących Islandię. 
 

7. Fratercula arctica.
Brawa dla Artura, że dostrzega nie tylko piękno krajobrazu, ale zwraca uwagę na to, co biega i lata nad Islandią. Oto nieomal symbol wyspy: maskonury (Fratercula arctica). Sympatyczne z wyglądu. Czytam na kolejnej stronie internetowej: "Ptaki te pokonują pokaźne odległości poszukując dobrych łowisk, mogą się oddalić nawet kilka kilometrów od lądu. Głównym pożywieniem tych ptaków są ryby, rzadziej bezkręgowce. Maskonury są znakomitymi nurkami, potrafią nurkować na głębokości 40 – 70 m, na około 2 minuty potrafią wstrzymać oddech a pływając pod wodą skrzydła służą im za wiosła. Przed zimnem północnego Atlantyku chronią je gęste, natłuszczone pióra".[7] I tym sympatycznym, ptasim akcentem zamykam to "Islandzkie spotkanie..." . Aha! na jednym z portali przeczytałem, aby turyści na niepokoili ptactwa. Zatem obserwujemy, ale nie ganiamy za sympatycznym potomkiem dinozaurów.
 
 
Udało mi się jednak zmobilizować Autora zdjęć do kilku zdań refleksji, jakie nadesłał mi: "Islandia to kraina dla tych którzy lubią naturę, to nie kurorty ani piękne zabytki. Niestety zadeptują ją hordy dzikich turystów; nieokrzesanych, niepoprawnych i nieprzestrzegających zakazów czy nakazów". Gorzkie uwagi? Weźmy je pod uwagę. Nie zapominajmy, to my jesteśmy tam gośćmi, a nie intruzami! I druga refleksja: "Jeszcze tylko interior, niedostępny dla zwykłych pojazdów daje odrobinę przyjemności podróżowania w samotności". Czyli, co? Uciekajmy od homo sapiens sapiens? Wiem, że Artur, który zna Islandię jak własna kieszeń, na pewno jest doskonałym po niej przewodnikiem. Oczywiście czekam na ciąg dalszy wiadomości i zdjęć. Postaram się nadrobić zaległości i po wakacjach opublikować m. in. materiał o Wyspach Owczych.
 
Autor zdjęć, Artur Wegenka, pierwszy z prawej
 
[1] https://www.podrozepoeuropie.pl/wodospady-na-islandii/ [data dostępu 1 VIII 2023]
[2] https://lunditravel.com/kanion-studlagil-islandia-ma-bazaltowe-serce/ [data dostępu 1 VIII 2023]
[3] https://rumbomundo.com/pl/polwysep-dyrholaey/ [data dostępu 2 VIII 2023] 
[4] https://pl.wikipedia.org/wiki/Dyrh%C3%B3laey [data dostępu 2 VIII 2023]
[5] https://zakatkimarzen.pl/poludniowa-islandia/ [data dostępu 2 VIII 2023]
[6] https://planetescape.pl/miejsce/islandia-vik-i-myrdal/ [data dostępu 2 VIII 2023]
[7] https://polartravel.pl/inspiracje/maskonury-niezwykle-ptaki-polnocy/ [data dostępu 2 VIII 2023]

1 komentarz:

  1. Nieocenione pióro Roberta trafnie opisało cząstkę piękna Islandii, ale tylko cząstkę. Te same miejsca o różnych porach roku, ba! O różnych porach dnia wyglądają zupełnie inaczej. Mimo blisko siedemnastu lat spędzonych tutaj wciąż odkrywam te cuda nie mogac nasycić się widokami.
    Większość Islandczyków nawet dorosłych wierzy w istnienie troli i elfów. Moim skromnym zdaniem jeśli rzeczywiście istnieją to zapewne mieszkają na Zachodnich Fjordach. Kiedy spojrzycie na mapę Islandii to ta wielka łapa na północnym zachodzie.
    Czysta magia!

    OdpowiedzUsuń