piątek, czerwca 24, 2022

...na 210-tą rocznicę rozpoczęcia wyprawy na Moskwę Napoléona le Grand - 24 VI 1812 r.

"Rosja nie jest w stanie bez końca poświęcać swych wielkich miast. Aleksander nie może rozpocząć negocjacji, zanim nie dojdzie do poważniejszej bitwy. Nie przelano jeszcze krwi. Jestem zdecydowany stoczyć tę batalię i wygrać ją. Nawet gdybym musiał maszerować aż do samej świętej Moskwy!" - to sam Cesarz. Równe 210. lat temu, kiedy parł na Wschód. To o tej kampanii poeta pisał: "O roku ów!". Widział ją oczyma nastolatka. To wtedy rozpoczęła się tzw. II wojna polska! Wierzono w triumf, a przyszło przeżywać upadek, tragedię, dramat. W historii wojskowości miały się zapisać nazwy takie, jak m. in.: Niemen, Smoleńsk, Możajsk, Moskwa, Małojarosławiec, Berezyna, Wilno.
Tak, chcę zabrać Was w podróż historyczną. Niezwykłą, burzliwą. Ja już słyszę szczęk oręża, rżenie koni, stukot kopyt, miarowy krok grenadierów i turkot ciągnionych na lawetach dział. Moja wyobraźnia już  t a m  jest. Jak bardzo zazdroszczę memu praprapradziadowi Franciszkowi Głębockiemu (rocznik 1797) z zaścianka Trepałowo, nieopodal Starej Wilejki, Wielkie Księstwo Litewskie. On, jak Adaś Mickiewicz z Zaosia widział zapewne Wielką Armię, jak ruszała na Rosję.
"Żołnierze, Rosja złamała dana obietnicę. Czeka ją nieunikniony los. Niech więc wypełni się wola przeznaczenia. Naprzód zatem, za Niemen. Druga wojna polska będzie równie chwalebna jak pierwsza, a pokój, który po niej nastąpi, położy kres mieszaniu się Rosji w sprawy europejskie" - to odezwa Cesarza. 24 czerwca 1812 r. La Grande Armée przekroczyła Niemen. Ale tak naprawdę to dopiero miał być początek, swoiste preludium. Tylko kogoś wielkiego lub szalonego było stać na powiedzenie: "Skończymy z Europą, potem jak zbójcy rzucimy się na mniej od nas śmiałych zbójców, opanujemy Indie, których zrobili się panami. [...] Dziś muszę wziąć Indie od końca europy, od tyłu, by ugodzić Anglię...". Napoleon tak powiedział. Wiemy czym skończyła się wyprawa na Moskwę. Najpierw trzeba było pokonać Aleksandra. I, tego w Petersburgu. To o nim Cesarz mówił: "On jedyny przytłacza jeszcze szczyt mego budynku. Rywal mój jest młody, sił mu co dzień przybywa, mnie ubywa". Różnica wieku nie była aż tak rażąca: osiem lat. 
Czy ten niby-Romanow był godnym przeciwnikiem Małego Kaprala? Na pewno potrafił zagrzewać do walki, bo żadnych talentów dowódczych nie wykazywał, ani strategią się nie pochwalił na żadnym polu bitwy: "Pozbądźmy się tej plagi szarańczy! Nieśmy w sercach Krzyż i stal w naszych rękach! Wyrwijmy kły z paszczy lwa i obalmy tyrana, który chce zniszczyć świat!". Na swoje szczęście car miał doskonałych dowódców, którzy zbawili matuszkę Rosję, tej miary co M. Kutuzow czy P. Bagration. Ostatni talent monarszo-wojskowy zgasł w Rosji w 1725 r., w osobie Piotra I. Pozostali władcy niczym chwalebnym nie zapisali się w historii swego kraju, ba! rozpoczynane wojny kończyły się klęskami armii kolejnych carów (poza może Aleksandrem II). A II wojna polska otwierała się pod sprzyjającymi znaki! "Wzięliśmy Wilno bez walki i zmusiliśmy Rosjan do opuszczenia całej Polski. W ten sposób początek kampanii stał się wielkim zwycięstwem" - pisał do żony marszałek Nicolas Davout. Ciekawe, że będąc w stolicy Litwy Cesarz snuł takie plany: "Z pewnością byłoby zgubne dla nas, gdybyśmy chcieli jeszcze w tym roku przekraczać Dźwinę. Powrócę do Wilna, spędzę tam zimę [...]. Dokończymy całą sprawę w maju następnego roku, chyba że zimą zawarty zostanie pokój". A jednak ruszył dalej.
Smutne, kiedy czyta się o morale Wielkiej Armii. Nikną takie informacje w obliczu wagi wydarzenia. Kogo dziś obchodzi, że brak furażu doprowadzał do złej kondycji koni, padania ich, schabecenia. Do tego dochodziło nieodpowiednie kwalifikacje dowódcze! Nic tak nie oddaje atmosfery tamtego czasu, jak listy Cesarza. Adresatem jednego z nich był rodzony brat Hieronim Bonaparte: "Szef twojego sztabu nie składa żadnych doniesień, podobnie książę Poniatowski. Prowadzenie wojny w taki sposób jest niemożliwe! W twojej głowie nigdy nie postanie myśl, żeby mówić o czymkolwiek innym jak tylko o błahostkach, Jestem zrozpaczony, widząc, jak dalece jesteś ograniczony". Dlaczego zatem powierzał ważne stanowiska wojskowe niekompetentnemu bratu? W innym liście napisał do marszałka Louisa Berthiera: "...napisz do Króla Westfalii... że jest niemożliwością manewrować gorzej niż on to robi. Przekaż mu, że pomyślność całych moich manewrów i najlepsza dotąd okazja zwycięstwa w tej wojnie właśnie się wymknęła przez to jedno jedyne pominięcie elementarnych zasad jej prowadzenia". Elementarnych zasad? - powtarzam za Cesarzem. Iskrzyło między marszałkami, generałami i królami.
Na szczęście po stronie rosyjskiej działo się podobnie?  Zachował się list generała Piotra Bagrationa: "I Armia powinna natychmiast uderzyć w kierunku Wilna. Czegóż się boimy? Jestem otoczony i na razie nie jestem w stanie określić, w jakim kierunku będę się przedzierać ze swoim wojskami. [...] Proszę cię jak przyjaciela - NACIERAJ! Rosjanom nie wolno uciekać". W tym samym liście pada dla mnie ciekawa wskazówka: "Nie mogę wycofać się do Mińska i Wilejki z powodu lasów, bagien i kiepskich dróg. Nie mam chwili spokoju". Oto strony rodzinne moich wileńskich antenatów! A list godny, by go tu kłaść w całości. Niestety nie ma takiej możliwości. "Atakuj na litość boską! Nasi żołnierze są dzielni! Wydano nam rozkazy, żeby się bić, a my teraz cały czas uciekamy" - stoi w innym miejscu. Bijące po napoleońsku serce raczej drży emocjami. 
 

Od lewej: gen. Piotr Bagration i Hieronim Bonaparte (domena publiczna).

A cel stawiany Wielkie Armii świetnie oddają te słowa Cesarza: "Trzeba ich odrzucić tak daleko w głąb lodowatej pustyni, żeby nie wrócili i nie wtrącali się w sprawy cywilizowanej Europy przez co najmniej dwadzieścia pięć lat". Ale też nie wolno zapominać, że w Wilnie powiedział: "Jestem już w Wilnie i nadal nie wiem, o co walczymy". Dziwne. Zaskakujące. Tak, jak zbyt długi pobyt w mieści, co pozwoliło Rosjanom przegrupować się i przygotować do obrony i ataku. Do tego nieudolne dowodzenie Hieronima i gen. P. Bagration mógł cofać się. Do swej cesarskiej żony Napoleon pisał: "Czuję się bardzo dobrze. Ucałuj ode mnie maleństwo. Kochaj mnie i nigdy nie wątp w moje uczucia dla siebie. Moje sprawy idą dobrze". Kilka dni później dopadł feldmarszałka Michaiła Barclaya de Tolly. Był przekonany, że dojdzie do bitwy. I tu zaskakujący manewr: Rosjanie wycofali się! zniknęli! jak duchy! Chciałbym widzieć bezsilność Cesarza, furię, niedowierzenie. Brak rozstrzygnięcia, upał, brak żywności - wszystko to wpływało na morale kruszącej się Wielkiej Armii. Jeden tylko korpus księcia Józefa Poniatowskiego w ciągu pierwszego miesiąca walk z 30 000 stopniał do 22 000 żołnierzy. Masowo zaczęły padać konie! O zaopatrzeniu Wielkiej Armii czytamy choćby w takiej relacji: "Od chwili wymarszu z Pułtuska nie otrzymaliśmy z magazynów żadnego zaopatrzenia. Każdy regiment posiada własne stado zarekwirowanego bydła, które wlecze się za oddziałem. Maszerujący przed nami Polacy, poszukując pożywienia, grabią doszczętnie swój własny kraj"
Gdzie w tym wszystkim car? Ten ukochany pieszczoch babki Katarzyny II, morderca swego ojca Pawła I? Śmieszy mnie, kiedy czytam o Aleksandrze I (1801-1825): Победитель Наполео́нa I Бонапа́ртa. "Upadek Smoleńska sprawił, że Aleksander zaczął się lękać o los Petersburga. Takie rozumowanie wynikało z logiki kampanii: armia nieprzyjacielska ruszy na północ, na ubity trakt petersburski" - czytamy w biografii cara. Ale stało się coś z goła innego: "W czasie gdy Petersburg szykował się do obrony, Napoleon pomaszerował na Moskwę. Jego wojska szybko zajmowały kolejne miejscowości i błyskawicznie zbliżały się do starej stolicy". Ten niby geniusz strategii i wojny przeszło tydzień zastanawiał się, co ma dalej począć. I odsunął Michaiła Barclay de Tolly, aby zastąpić go innym Michaiłem: Kutuzowem. W samej Moskwie upadał duch moskwiczan. Zbliżająca się armia była postrzegana, jako zło wcielone. Trudno się dziwić, że w dawnej stolicy carów wybuchła panika! Nie dość na tym kruszył sie duch armii, ba! budziły demony! Car tracił grunt pod nogami! Zaczął się bać, że podzieli los swego zamordowanego ojca, Pawła? Kutuzow dla ochrony monarchy oddał jeden ze swoich korpusów. 
 
Военный совет в Филях
 
Wreszcie wrogie sobie armie stanęły na wprost siebie! 7 września 1812 r. rozpoczęła się bitwa pod Borodino. Ćwierć miliona żołnierzy spięło się w śmiertelnym boju...

O roku ów! kto ciebie widział w naszym kraju!
Ciebie lud zowie dotąd rokiem urodzaju,
A żołnierz rokiem wojny; dotąd lubią starzy
O tobie bajać, dotąd pieśń o tobie marzy.
       5 Z dawna byłeś niebieskim oznajmiony cudem [...].
Wojna! wojna! Nie było w Litwie kąta ziemi,
       50 Gdzieby jej huk nie doszedł. Pomiędzy ciemnemi
Puszczami chłop, którego dziady i rodzice
Pomarli, nie wyjrzawszy za lasu granice,
Który innych na niebie nie rozumiał krzyków
Prócz wichrów, a na ziemi prócz bestyi ryków [...].
 
- Adam Mickiewicz "Pan Tadeusz", ks. XI

__________________________________________
Literatura tematu: 
Andrusiewicz A., Aleksander I. Wielki gracz car Rosji - król Polski, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2015
Gallaher J. G., Żelazny Marszałek. biografia M. L. Davouta, tłum. W. Chrzanowski, Finna, Gdańsk 2000
Ludwig E., Napoleon, tłum. L. Staff, Książka i wiedza, Warszawa 1958 
Mickiewicz A., Pan Tadeusz, Czytelnik, Warszawa 1959
Smith D., Napoleon przeciwko Rosji 1812. Druga wojna polska, tłum. A. Bugaj, Wydawnictwo Replika, Zakrzewo 2012
Zamoyski A., Napoleon. Człowiek i mit, tłum. M. Ronikier, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2019

Brak komentarzy: