poniedziałek, stycznia 24, 2022

...na 310-tą rocznicę urodzin Fryderyka II - 24 I 1712 r.

"...pierwszy urzędnik, pierwszy generał, pierwszy finansista, pierwszy minister w społeczeństwie, nie jest tam, aby reprezentować, lecz aby wypełniać swoje obowiązki. Jest ni mniej, ni więcej, tylko pierwszym sługą państwa, zobowiązanym do tego, by działać uczciwie, z mądrością i bez miłości własnej, tak jakby miał ze swojego zarządzania zdać raport poddanym" - oto credo godne oświeconego monarchy! Gdybym tę myśl podsunął dziś rządzącym nad Wisłą, Odrą czy Prypecią odsądzono by mnie od czci i wiary, wygrzebano nieodpowiednich antenatów i na koniec opluto z góry na dół. Bo, jak można jedynie prawych i zawsze sprawiedliwych douczać słowami tego wichrzyciela, intryganta i inicjatora rozbiorów Rzeczypospolitej Obojga Narodów, jakim był król Prus Fryderyk II (1740-1786), oder Friedrich der Große, oder der Alte Fritz. Mądra głowa nie oprze się naukom nawet takich antagonistów, jak był król Prus.
Oto, czy to się komu podoba czy nie, istota władcy, który był odpowiedzialny za swoje państwo i siebie. Niepojętość dla warchołów w XVIII w. i intrygantów w XXI w. Kiedy zerka się na te dwa, odległe zdawało się stulecia, naprawdę widać wiele analogii. Chorych i smutnych. Znów kraj ze stolicą w Warszawie (choć w zupełnie innych granicach i ustroju) staje się widowiskiem dla świata. Roi się w wielu rozpalonych głowach sen o szpadzie i potędze. Tylko, że niby kto ma ją budować? Jak? Czym? W duchu oświeconym? Tylko patrzeć, jak wyprą się Kopernika, a Darwin zostanie wypchnięty pomiędzy mity i opowieści z 1001 i jednej nocy. Na razie ci, którzy nie wierzą nauce narzucają swoją zabobonną wizję świata. I drą się: szczepienia, to eksperyment! A ja krzyczę: tlenu!...
Fryderyk II fascynuje mnie na równi z Otto von Bismarckiem. Nie powinienem? Oburzenie po prawej stronie sali: Polak, z wielkopolskimi korzeniami, skoligacony ze Skrzetuskimi i Skrzyńskimi! Mogą mnie za to wytykać palcami. Paradoks dziejów polega na tym, że piszę w mieście, które mimo dramatu I rozbioru właśnie Fryderykowi II zawdzięcza dynamiczne i przełomowy rozwój, boć to on nakazał w 1774 r. przekopanie Kanału Bydgoskiego i połączenia Brdy z Notecią (a poprzez to z Warta i Odrą, i całą Europą). Po raz kolejny wychodzi (co nie dociera do wszystkich szarych mózgowych komórek), że nie ma historii tylko czarnej i tylko białej. Powtórzę się: jest w ciapki, paski, różnych odcieniach szarości i bieli. I tak jest z oceną Fryderyka II.
Chcąc sensownie spoglądać na "starego Fryca" musimy zapomnieć o rozbiorach, a spojrzeć nań jako na monarchę oddzielnego państwa. to dokładnie tak samo, jak z ocenianiem choćby Napoleona I Bonaparte. Fryderyk II był przede wszystkim królem Prus, jak Napoleon cesarzem Francuzów! I kropka! Nie będę tu rozdzierał szat nad drapieżnością wnuka Fryderyka I. Wolę zacytować pierwszego króla z Królewca/Berlina: "Jutro książę zostanie ochrzczony [tj. 31 I 1712 r. - przyp. KN] i otrzyma, jak sądzę, niewyszukane imię Fryderyk. Wie Pani, że imię to zawsze przynosiło szczęście mojemu domowi i można mieć nadzieje, że i no będzie tak samo szczęśliwy jak jego przodkowie". Dodam, że nie okazał się łaskawy choćby dla dwóch pierwszych synów Fryderyka Wilhelma: Fryderyk Ludwik i Fryderyk Wilhelm - zmarli przed 1712 r.  Cesarza Fryderyka III (1888-1888) imię nie ochroniło przed przedwczesnym zgonem. W 1710 r. nikt nie mógł przewidzieć kim będzie dziecię urodzone 24 stycznia. I czy dożyje lat sprawnych. Na nieszczęście swoich sąsiadów - dożył. Ówczesne statystyki były raczej bezlitosne,w monografii poświęconej  Prusom czytamy m. in.: "Do końca stulecia umierało co trzecie dziecko w ciągu dwóch pierwszych lat życia, piętnastego roku życia dożywała połowa,  «wiek podeszły», tj. ponad sześćdziesiąt lat, osiągała tylko jedna czwarta urodzonych".  Warto dodać, że to Fryderyk I jeszcze w 1709 r. namawiał cara Piotra I do podziału między siebie Rzeczypospolitej. Sny i marzenia dziadka spełnił wnuk!
"Jeśli nie zrobisz czegoś porządnie od razu i wszystko stanie na głowie, śmiać się będą z ciebie zza grobu" -  to cenna rada ojca, króla Fryderyka Wilhelma I (1713-1740). Nie sądzę, aby kto bądź pałał sympatią do "króla sierżanta",  a relacje na linii ojciec-syn należały do najgorszych z możliwych. Na szczęście przyszły Fryderyk II wychowywał się w domu Hohenzollernów, a nie Romanowów. Za swoją nielojalność mógłby podzielić los Aleksego Piotrowicza. Tym sie jednak różniły Prusy od Rosji, że mimo wszystko było państwem prawa, twardego, wspieranego pałką, ale prawa. I mimo, że z woli ojca trafi kiedyś do więziennej celi, ba! patrzył będzie na kaźń przyjaciela Hansa Hermanna von Katte 6 XI 1730 r., napisze jednak o ojcu: "Nie ma dla mnie nic milszego, niż okazać mojemu najzacniejszemu ojcu ślepe posłuszeństwo i z pokorą oczekuję dalszych poleceń mego najzacniejszego ojca". Oto na czym zbudowano potęgę Prus: ślepe posłuszeństwo, poddanie się woli monarchy! Warcholska Rzeczpospolita zostawiła swą chorobę kolejnym pokoleniom, tym bardziej, że zabory i okupacje utrwaliły mity antypaństwowości w Narodzie.
"...najbardziej lubię czytanie. Kocham muzykę, ale znacznie bardziej taniec. Nienawidzę polowań, jednak lubię konną jazdę. Gdybym był swoim własnym panem, robiłbym wszystkie rzeczy, które bardzo lubię, ale sporą część czasu poświęciłbym moim sprawom [...]" - aż nie chce się wierzyć, że to wyznanie kogoś, kto za lat kilkanaście rzuci się na habsburski Śląsk i zacznie rzucać ponury cień na Europę. 
Chyba nie zyskałby Fryderyk II w oczach współczesnych nam feministek, ale ten z gruntu tolerancyjny władca był jednak dzieckiem swojej epoki i o kobietach nie miał najlepszego zdania: "Kobiet nie powinno dopuszczać się do władania czymkolwiek na świecie. Mężczyzna, który pozwala, aby rządziły nim kobiety, jest, moim zdaniem, najpodlejszą szumowiną na świecie i nie zasługuje na zaszczytne miano mężczyzny". Już wtedy, gdy do korony droga była długa, jeden ze współczesnych odważył się ocenić następcę tronu: "Im więcej myślę o charakterze następcy tronu, tym bardziej to uznaję go za niebezpiecznego". Ocena trafna! A teraz zupełnie nie trafiona: "Powiedział mi, że jest poetą i w dwie godziny może napisać sto linijek. może on być również muzykiem, filozofem, lekarzem albo mechanikiem. Jednak nigdy nie będzie generałem albo dowódcą". Oj boleśnie Austria zapłaci za takie cenzurki młodego Hohenzollerna.
Fryderyk stał się pilnym uczniem. Nauki, jakie zostawił mu królewski ojciec nie poszły w las. Przekuł je na polach bitew choćby pod Rossbach czy Lutynią/Leuthen: "Fryc, pomyśl nad tym, co Ci mówię. Zawsze utrzymuj dobrą i dużą armię. Nie znajdziesz lepszego od niej przyjaciela i bez niej nie utrzymasz się. Nasi sąsiedzi dążą do tego, by nas ukatrupić. [...] Wierz mi, nie myśl o rzeczach próżnych, ale trzymaj się tego, co realne". No i trzymał się tego, aż po kres swoich dni, których nadszedł 17 sierpnia 1786 r. Ciekawe, że nie zadbał o następstwo tronu w swojej linii (zaraz się budzą podejrzenia o... homoseksualizm Fryderyka). Dość brutalnie to sam określił: "Gdybym miał tak sam zew jak jelenie, które są teraz na rykowisku, to za dziewięć miesięcy wydarzyłoby sie to, czego mi Pan obecnie życzy. Nie wiem, czy byłoby to szczęście czy nieszczęście dla naszych bratanków z pierwszej i drugiej linii. Królestwa zawsze znajdują sukcesorów i nie ma takiego przykładu, że tron pozostałby pusty". Swoja małżonkę, Elżbietę Krystynę von Braunschweig-Wolfenbüttel-Bevern, widywał bardzo rzadko. Jak podaje jeden z autorów historii pruskiego domu panującego: "...za życia swego męża nigdy na własne oczy nie zobaczyła rezydencji Sanssouci". Dodać należy, że dożyła sędziwego wieku 77 lat i zmarła w 1797 r.
Fryderyk II po raz kolejny rozgościł na moim blogu. Spojrzałem dziś trochę inaczej na osobę JKM. Warto przytoczyć zdanie, które od lat gości na moich lekcjach, kiedy omawiam czasy Fryderyków (1701-1786). Ono raz jeszcze uzmysławia nam, jakim władcą-gospodarzem był stary Fryc: "Myślę, że nie mogę mieć takich interesów, które nie byłyby zarazem interesem kraju. Gdyby nie były one z sobą zgodne pierwszeństwo zawsze musi mieć to, co jest korzystne dla kraju!". Jak obecnie wielu rodzimych polityków zapomina o tym! No to do nauki Panie i Panowie! Jesteście tylko sługami Państwa i wybrańcami Narodu, a nie pachołkami jednej partii, jednego wodza, jednej ideologii. Jeśli takie myślenie nie zniknie, to sny o potędze można wsunąć między bajki.

________________________________________
Pomocna literatura:
Engelmann B., Prusy kraj nieograniczonych możliwości, tłum. B. Jodkowska, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 1984
Kucharczyk G., Hohenzollernowie, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2016
tenże, Prusy. Pięć wieków, Bellona, Warszawa 2020
MacDonogh G., Fryderyk Wielki. Brutalny wódz i subtelny filozof, tłum. M. Nowak-Kreyer, Amber, Warszawa 2008

Brak komentarzy: