poniedziałek, marca 22, 2021
Pożegnanie - Adam Zagajewski (1945-2021)
Umarł człowiek. Dookoła tyle śmierci. Trudno do tego przywyknąć: rodzic, rodzeństwo, kolega, przyjaciel, sąsiad, pisarz, aktor, poeta. Nasze pisania mogłyby sprowadzić się do tworzenia kolejnych nekrologów. W Krakowie odszedł Adam ZAGAJEWSKI. Jeden z tych ostatnich urodzonych we Lwowie, już po bezpowrotnym zajęciu miasta po raz drugi i ostateczny przez Sowietów. Ekspatriant, syn ziemi lwowskiej, zbuntowany inteligent Polski Ludowej. Niedoszły laureat literackiej Nagrody Nobla? Nie dostał tego wyróżnienia. Trudno.
Nie mnie tu dokonywać analizy twórczości Poety. Pożegnam go wierszami. Jego wierszami. Bo jak inaczej? Pisać kolejną laurkę? Zrobią to inni i lepiej. Znawcy. Nie zasypiałem z Jego tomikami wierszy pod poduszką, ale napisać, że nic nie wiem? Nie, to by był cios. Nie wiem dla kogo większy. Ze współczesnych memu pokoleniu poetów bliższy mi był Czesław Miłosz czy Jacek Kaczmarski, niż Adam Zagajewski, ale... Zawsze to "ale", które tyle różnicuje. Średnio inteligentny człowiek co najmniej słyszał TO nazwisko. Jeśli dopiero teraz otworzy swe oczy, dotrze doń, co stracił ze śmiercią tą z 21 marca 2021 r., to też dobrze. Źle by się stało, gdyby tych kilka strof poszło na marne, ku zapomnieniu i zatraceniu, jak poezja dajmy na to S. Klonowica czy M. Sarbiewskiego.
Pamięć
Umarłym przynosimy
znoszone rzeczy
Mówimy do nich słowami
w których brakuje liter
Na grobach sadzimy kwiaty
ale robimy to zbyt zręcznie
jakbyśmy się chełpili
naszym dobry zdrowiem
Wracając myślimy
najlepiej byłoby
posyłać umarłym paczki
Wspomnienie
Odwiedzaj swoje wspomnienia,
Uszyj dla niech płócienne pokrowce.
Odsłoń okna i otwórz powietrze.
Bądź dla nich serdeczny i nigdy
nie daj im poznać po sobie.
To są twoje wspomnienia.
Myśl o tym, kiedy płyniesz
w sargassowym morzu pamięci
i trawa morska zarasta ci usta.
To są twoje wspomnienia, których
nie zapomnisz aż do końca życia
Cisza
Nawet w niewielkim mieście zapada
niekiedy cisza i słychać, jak po
chodniku, pchane przez wiatr,
przesuwają się zeszłoroczne liście,
w ich nie kończącej się wędrówce
ku zniszczeniu
Zawieja
Słuchaliśmy długo muzyki -
trochę Bacha, trochę smutnego Schuberta.
Przez moment słuchaliśmy milczenia.
Na ulicy szalała zawieja,
wiatr przyciskał do murów
swoja sina twarz.
Umarli ścigali się na sankach
i rzucali śnieżkami
w nasze okna.
Nie wiem ilu z nas zatrzyma się, zaduma. Po "Pamięci", "Wspomnieniu, "Ciszy" i "Zawiei" dotrze do innych wierszy. Ale nawet, jeśli to będzie jednostkowe wczytanie się, to i tak dobrze. Nie wiem czy Poeta teraz śmiga na sankach pośród obłoków czy dołączył do grona Wielkich Ludzi Pióra i wdał się w dysputę choćby z Norwidem czy Mickiewiczem, a może innymi synami Lwowa, tej miary co Hemar i Lem (po krwi bracia cioteczni)? Nie wiem. Jedno jest pewne: polska kultura poniosła stratę. Nie uważam, aby taką mógł ktoś wypełnić, zapełnić itd. To nieprawda. Twórczość Poety, jaki by on nie był, jest na tyle tworem indywidualnym i niepowtarzalnym, że szukanie następcy byłoby tylko karykaturą samą w sobie...
Fatalna wiadomość.
OdpowiedzUsuńZabrakło mi tu "Klęski".
Od tego wiersza zaczęła się moja sympatia dla Autora. Piękne metafory.
"Poezja to jest sen, śniony w obecności rozumu"
Pięknych snów dostarczał A. Zagajewski...
Brakuje pewnie i wielu innych strof. Takie mnie naszły, gdy postanowiłem napisać choć tych kilka zdań. Tytuł "Klęski" byłby w tym czasie bardziej przytłaczający, tym bardziej, że nieszczęścia nie omijają też moich bliskich...
OdpowiedzUsuńOni, mówimy o nich, my - o sobie,
ty o mnie. Gorzka herbata smakuje
jak biblijne przepowiednie. Oby
nie zaskoczyło nas zwycięstwo.
Nieszczęścia nie omijają nikogo.
OdpowiedzUsuń"Klęska",to przewrotne połączenie sprzeczności, w którym autor w finezyjnych metaforach opisuje rzeczywistość. Niezmienność zmian.
Zwycięstwo często nas zaskakuje.
Dostajemy, to czego chcemy i nie wiemy co z tym począć. Sukces zamiast uskrzydlać pcha w marazm.
Szkoda...