poniedziałek, lutego 01, 2021

Przeczytania... (381) Frank McDonough "Czas Hitlera. Triumf 1933-1939" (Dom Wydawniczy Rebis)

 

Moja żona się zżyma, kiedy do mych rąk trafia kolejna książka, na której okładce pojawia się nazwisko: HITLER. Patrzy z niejakim zakłopotaniem? Jakby wietrzyła we mnie... krypto nazistę? "Ile można?" - słyszę ten dziwny dla mnie sprzeciw (argument?). to samo dzieje się, kiedy oglądam jakiś film dokumentalny film i pokazuje się w nich kanclerz III Rzeszy. Każde ujęcie jest inne. Po co ja o tym piszę? Bo oto leży przede mną blisko pięćset stron! "Czas Hitlera. Triumf 1933-1939" Franka McDonougha, w tłumaczeniu Tomasza Fiedorka, Domu Wydawniczego Rebis. Trzeba dodać: tom 1.
Ci z nas, którzy oglądają (na różnych kanałach) filmy dokumentalne dotyczące III Rzeszy i II wojny światowej na pewno Autora znają. Występuje w nich, komentuje, przedstawia swój punkt widzenia. Możliwe, że w posiadaniu wielu Czytelników jest książka "Gestapo. Mity i prawda o tajnej policji Hitlera" (Wydawnictwo Dolnośląskie 2016), patrz odcinek 254 tego cyklu. Teraz mamy zaproszenie do kolejnego zgłębienia fenomenu, jakim był austriacki przybłęda A. Hitler. Dobór słów (fenomen, przybłęda) nie jest przypadkowy. Trudno nie stawiać wciąż tych samych pytań "dlaczego?", "jak to możliwe?". Brzmią nieustannie od blisko dziewięćdziesięciu lat. I stawiają je kolejne pokolenia historyków, pasjonatów epoki. Książka Franka McDonougha ma częściowo nam w tym pomóc. Częściowo? Nie łudźmy się, bez względu ile byśmy nie przeczytali volumenów, to nigdy nie dane nam będzie postawić kropki nad "i". 
Same rozdziały są już drogowskazy, którymi powiedziane nas narracja angielskiego historyka (jest profesorem John Moores University w Liverpoolu): Zniszczenie demokracji i komunizmu, Krwawa czystka, Uwolnienie od traktatu wersalskiego, Wyżyny Olimpu, Zwodniczy spokój, Wielki niepokój, Wojna rasowa Hitlera. Książkę Autor zadedykował zmarłemu w latach 2017-2018 rodzeństwu. 
"Ta proza ma w sobie dyscypliną naukową Kershawa, bystrość Evansa i sprawność pisarską Shirera. Ale wnosi też do tematu szczególną klarowność, która zbyt często ginie w akademickich rozważaniach" - cytuje Wydawca na okładce opinię, jaką wyraził dr Luke Daly-Groves (is an award winning historian, lecturer and author of Hitler's Death: The Case Against Conspiracy). Nie znam ani autora tej opinii, ani książki którą się wspomina. Nie wiem czy wzmiankowany Danny Baker, to to angielski pisarz komediowy, dziennikarz, radiowy DJ i scenarzysta, ale opinia warta zacytowania (skoro zrobił to Wydawca): "Sądzę, że przeczytałem wszystko, co napisano o drugiej wojnie światowej. Najnowsza książka Franka McDonough jest najbardziej przejrzystą, najdoskonalej napisaną rzeczą o tym konflikcie, jaka wpadła mi w ręce. Nie mogę sie doczekać drugiego tomu". Wszystko? Nie będę sie pastwił nad takim zapewnieniem. Pozostawiam to pytanie z pewnym niedomówieniem... 
Mnóstwo zdjęć! Bogactwo! Otworzyłem książkę na chybił-trafił. I kogo widzę? Pastor  Martin Niemöller. Wprawdzie nie cytuje się sławetnych słów ("Als die Nazis die Kommunisten holten, habe ich geschwiegen... / Kiedy naziści przyszli po komunistów, milczałem..."), ale mamy rys, jak z sympatyka nazizmu duchowny stał się wrogiem III Rzeszy i jej Führer. Każde zamieszczone zdjęcie mogłoby stanowić pretekst do głębszej analizy. Nie wiedziałem, że taką oprawę miało wystawienie trumien ofiar katastrofy "Hindenburga" w Nowym Jorku. Zdaje się, że wiele zdjęć znamy. A tu jest naprawdę wiele niespodzianek.
"Konserwatywne szare eminencje polityki niemieckiej nigdy nie pogodziły się z klęską Rzeszy w wielkiej wojnie i żywiły nieskrywaną pogardę dla demokracji. Jest niemal pewne, że taki prawicowy reżim nacjonalistyczny, wspierany przez armię, usiłowałby dokonać rewizji traktatu wersalskiego, który przez ogromną większość Niemców był uważany za rażąco niesprawiedliwy" - tak m. in. Autor wprowadza nas w temat. Odziera nas ze złudzeń? Dla zapominalskich proponuję, aby sprawdzili, jakie poglądy głosił laureat pokojowej Nagrody Nobla, Gustav Stresemann i wszystko będzie jasne. We "Wprowadzeniu" czytamy na zakończenie taka konkluzję: "Hitler często działał z pełną premedytacją, ale czasami musiał reagować na wydarzenia, nad którymi nie miał kontroli. W latach 1933-1939 był raczej mistrzem elastyczności i improwizacji niż planowania"
Faktografii nie zmienimy. Sam się łapię na tym, że opisując książkę nagle piszę o jej... głównym bohaterze. I chcąc nie chcąc robi mi się mini-biografia. W tym wypadku Hitlera i jego nazistowskich pomagierów. Cieszy mnie, że patrząc np. na zdjęcie Hitlera wykonane w hotelu "Kaiserhof" w Berlinie jestem wstanie rozpoznać 50% uwiecznionych tam osób. Każde poznanie nowej twarzy uważam za wartość dodaną czytania. Bo w przeciwieństwie do D. Bakera nie odważę się napisać, że znam wszystkie zdjęcia z historii Niemiec w latach 1933-1939 (tom 1). to byłaby zuchwałość połączona z megalomanią. Mnie bardzo interesuje wykorzystywanie źródeł przez F. McDonougha, bo wiem, że prędzej czy później użyję ich na swoich lekcjach. Tak, budzi się we mnie belfer. Swoista czujność pedagogiczna. Jakoś uszło mej uwadze, że jednym z nich są zapiski samego Joachima von Ribbentropa: "Papen będzie teraz naciskał na mianowanie Hitlera kanclerzem, ale mówi Hitlerowi, że natychmiast wycofa się z tych negocjacji, jeśli Hitler nie ma do niego zaufania". Wyszukam kilka(-naście) różnych opinii i zostawię jej tutaj, z początku te o objęciu kanclerstwa:
  • Mam nieprzyjemny obowiązek mianować tego kmiotka Hitlera kanclerzem - Paul von Hindenburg.
  • Hitler upiera się, żeby zostać kanclerzem. Papen uważa, że to niemożliwe. Jego wpływ na Hindenburga nie jest na tyle silny, żeby mógł go do tego przekonać - Joachim von Ribbentrop.
  • Dla wyjaśnienia powtarzam: tego wieczoru ani z mojej strony, ani, jak przypuszczam, Meissnera i Hindenburga, nie padło ani jedno słowo na temat możliwości objęcia urzędu kanclerza przez Hitlera - Franz von Papen. 
  • Wszyscy mamy łzy w oczach. Ściskamy dłoń Hitlera. Zasłużył sobie na to. Wielka radość - Joseph Goebbels.
  • W czasie posiedzeń gabinetu nie można było nie zauważyć i nie podziwiać tych cech, które zapewniały mu przewagę w dyskusji: niezawodnej pamięci, która pozwalała mu udzielać odpowiedzi z najwyższą precyzją - Schwerin von Krosigk. 
  • ...Hitler oczywiście był sprytny: doszedł do władzy zgodnie z konstytucją - Claus Moser.
"Czas Hitlera..." może stanowić swoiste repetytorium z historii III Rzeszy. Wciąż dobija się nam do głów, że 30 stycznia 1933 r, nie było puczu, jak w Monachium dekadę wcześniej. Możemy sie dziś dziwować, jak to możliwe, że ludzie pokroju von Papena czy Hugenberga dali się wystrychnąć na dudków. Zapominamy jednak często, że mamy perspektywę czasu, której oni w styczniu 1933 r. po prostu nie mieli.  "Został zatrudniony przez konserwatywną elitę jako człowiek mający firmować swoją twarzą cieszący się popularnością w społeczeństwie reżim autorytarny" - czytam za Autorem. I drobiazgowo rozbiera nam jego skład. Cenne są cytowane wspomnienia ze znanego z filmów archiwalnych przemarszu bojówek SA 30 I 1933 r.
"Musi pan w końcu zrozumieć, że w obliczu śmierci nie mam potrzeby uciekać sie do kłamstw. Daję panu moje słowo, że nie mam nic wspólnego z pożarem Reichstagu" - deklarował Hermann Göring w Norymberdze w 1946 r. przed Williamem Donovanem. F. McDonough nie ma wątpliwości, inaczej nie napisałby: "Szybkie pojawienie się na miejscu Göringa czyni z niego głównego podejrzanego. Istniało przecież tajne przejście łączące jego oficjalną rezydencję z gmachem Reichstagu". O zachowani samego A. Hitlera nadmienił: "...nie płakał wcale po Reichstagu. «Baba z wozu, koniom lżej», stwierdził". Fala zemsty uderzyła, jak wiadomo, w komunistów! Za kratami znalazł się nie tylko Ernst Thälmann, ale kilka tysięcy członków Komunistycznej Partii Niemiec (Kommunistische Partei Deutschlands), wydano groźne w konsekwencji rozporządzenie o ochronie narodu i państwa, którą zatwierdził prezydent P. von Hindenburg. 
Śledzimy, krok po kroku, jak wzmacniała się władza. Jak z kanclerz Adolf Hitler stawał się samozwańczym Führerem. "Nie będzie więcej żadnych głosowań. Führer decyduje. Wszystko to idzie szybciej, niż odważylibyśmy się oczekiwać" - triumfalizm bije z każdego wyrazu, jaki przelał na papier dr J. Goebbels. Nie palę się do tego, ale skoro Frank McDonough cytuje, to i ja zostawię kilka z tego w tym odcinku cyklu. Zawsze jest obawa, że jakiś oszołom zrobi sobie z tego odskocznię dla swej chorej ideologii. Żeby nie było: daleki jestem od poglądów tego Austriaka i jego popleczników:
  • Minęły już czasy międzynarodowej solidarności. Jej miejsce zajmie solidarność narodu niemieckiego.  
  • Teraz nie ma litości. Każdy funkcjonariusz komunistyczny zostanie zastrzelony, gdziekolwiek go znajdziemy. Komunistyczni posłowie muszą być powieszeni jeszcze tej nocy. Wsadzić do więzienia wszystkich, którzy mają związek z komunistami.
  • Noście teraz głowy wysoko i znowu odczuwajcie dumę! Nie jesteście już uciemiężeni i zniewoleni; teraz znowu jesteście wolni. 
  • Należy zasadniczo unikać nękania pojedynczych osób, unieruchamiania samochodów i zakłócania działalności sklepów. Wy, towarzysze, musicie zadbać o to, żeby rewolucja narodowa 1933 roku nie przypominała rewolucji spartakusowców z 1918 r. Poza tym nie pozwólcie ani na sekundę odciągnąć się od naszego hasła przewodniego. A jest nim wytępienie marksizmu.
  • Są czasy, gdy ustawy nadzwyczajne są konieczne.   
  • Nie mylcie nas, panowie, z burżuazją. Sądzicie, panowie, że wasza gwiazda znowu będzie mogła wzejść! Moi panowie, gwiazda Niemiec wzejdzie, a wasza zniknie. 
  • Pragniemy uczciwie zasłużyć na odrodzenie tego narodu naszą pracowitością, naszą wytrwałością i naszą niewzruszoną wolą.
  • Ponoszę teraz odpowiedzialność za cały naród niemiecki. I nie zostanie podjęte ządne działanie, za które nie poręczę własną głową i własnym życiem.
  • Nie uważamy tego za właściwe, gdy niewiasta wdziera się do świata mężczyzn, na jego główny obszar, lecz za naturalne uważamy, gdy te dwa światy pozostają oddzielone od siebie. 
  • Moim zdaniem krytyka sama w sobie nie jest wcale niezbędna do życia. Bez krytyków świat jakoś przeżyje, ale bez robotników nie.
  • Jeśli ktokolwiek nas zaatakuje, wpadnie w istne gniazdo szerszeni! Bo tak samo, jak kochamy pokój, kochamy wolność. 
  • Kobieta również ma swoje pole bitwy. Z każdym dzieckiem, które wydaje na świat dla narodu, toczy ona swoją walkę za ten naród.
  • Naszym zdaniem niemiecka młodzież przyszłości musi być smukła i szczupła, szybka jak chart, twarda jak wyprawiona skóra i mocna jak stal Kruppa.
  • Pewnego dnia jakaś karta dziejów świata zostanie poświęcona nam, ludziom z partii narodowosocjalistycznej i armii niemieckiej, budującym i zabezpieczającym razem nową Rzeszę. Wtedy pewnego dnia staniemy ramię w ramię zw panteonie historii, związani na zawsze nierozerwalnymi więzami wierności. 
  • Jeśli ten naród kiedykolwiek doświadczy niepotrzebnych cierpień lub smutków z powodu moich działań, sam będę błagał Boga Wszechmogącego, żeby mnie ukarał. 
  • Z pewnością lunatyka podążam drogą, którą każe mi podążać Opatrzność.


Populizm najczystszej wody! "Wielkie zadania zawsze wykonywali tylko silni przywódcy, ale nawet najsilniejsze przywództwo musi zawieść, jeśli nie stoi za nim pełen wiary, zjednoczony i prawdziwie silny lud" - zapewniał megalomańsko Adolf Hitler. Warto uważnie wczytywać się w to co głosił. Demagogia i jad, który usprawiedliwiał okrucieństwo, terror i szykowało grunt pod ogrom zbrodni, które już roiły się w głowie niedoszłego adepta Akademie der bildenden Künste Wien. Polemizujemy z narracją F. McDonough. Niepojęte jest dla nas w XXI w. jak błyskawicznie postępowała hitleryzacja Niemiec. Niepojęte są postawy tych, którzy nie wybrali emigracji, a zostając poparli rodzącą się III Rzeszę, jak filozof Martin Heidegger. Podane statystyki dotyczące zwolnień wykładowców akademickich porażają: "...łącznie wyrzucono z pracy 1145 z 7758 wykładowców akademickich, co stanowi blisko 15 procent kadry uniwersyteckiej". Otwierały się drzwi wobec takich postaci, jak dr Joseph Goebbels, który nieomal piał z zachwytu: "Jestem taki szczęśliwy. Minister w wieku trzydziestu pięciu lat. Niewyobrażalne". Pouczające są obrazy z czystek w szeroko pojętej kulturze. Okazuje się, że tylko 13 z 75 uznanych gwiazd kina opuściło wykuwaną na modłę NSDAP Rzeszę. Świat literatury niemieckiej także został oczyszczony z wszelkich przeciwnych nazistom pisarzy i wydawców, z których wielu uciekło za granicę. [...] Spośród dwunastu najbardziej poczytnych autorów Republiki Weimarskiej aż siedmiu znalazło się na indeksie" - czytamy dalej. Warto przypomnieć, że kraj opuścili wtedy m. in. Bertolt Brecht, Heinrich i Thomas Mann, Erich Maria Remarque.
"W pamięci zbiorowej nie ma większego symbolu Trzeciej Rzeszy niż obozy koncentracyjne" - przypomina Autor, kiedy pisze o KL Dachau.  Kiedy tylko pada tych kilka słów nie wiadomo, co pisać, jakie przykłady przytaczać. Często zapominamy, że pierwszymi ofiarami byli sami Niemcy. 22 III 1933 r. powinno być Światowym Dniem Przeciwko Przemocy i Rasizmowi. "Procedura aresztu ochronnego funkcjonowała równolegle do istniejącego wymiaru sprawiedliwości, któremu nadal zostawiano poważniejsze przypadki. W odróżnieniu od skazanych wyrokiem sądu więźniowie obozów koncentracyjnych nie mieli do odsiedzenia żadnego określonego wyroku. Mogli być przetrzymywani wiele dni, tygodni, a nawet lat" - przypomina Autor. Kreśli obraz bezprawia, pierwszych śmierci, rzadkich przypadków protestów wśród samych Niemców.
"Pamiętam bardzo wyraźnie, że już w 1933 roku naziści bili Żydów. Jakiś członek SA napisał wtedy przed sklepem mojego dziadka: «Nie kupuj u Żydów». [...] Ten facet pobił mojego sześćdziesięcioletniego dziadka i zostawił go leżącego na ziemi" - cytowany jest Gaston Ruskin. Antysemityzm nazistowski szykował się do Holocaustu. SA-mani nie tylko plądrowali sklepy, malowani hasła, ale mordowali Żydów. Hasło "Juden Raus!" było na porządku dziennym. Nigdy dość przypominania tego, co się stało. Tym bardziej w Polsce, w której znajdujemy ochotnie czczących urodziny AH, bezkarnie sączących antysemicki jad, dzielący ludzi i na nie-ludzi tylko wydumane ideologie. Poraża triumfalizm J. Goebbelsa, który notował w swoim pamiętniku: "Wszystkie sklepy żydowskie są zamknięte. Przed wejściami stoją posterunki SA. Publiczność demonstruje wszędzie solidarność".  
  • Wyborców przecież straszono, tumaniono frazesami i odświętną wrzawą. Jedna trzecia głosowała na "tak" ze strachu, jedna trzecia z otumanienia, jedna trzecia ze strachu i otumanienia - Victor Klemperer.
  • To Hitler jest mordercą Dollfusa. To Hitler jest mordercą, to on jest odpowiedzialny za ten mord - Ernst Rüdiger von Strahemberg.  
  • Jak rzymski cesarz Hitler wjechał do tego średniowiecznego miasta o zachodzie słońca wzdłuż zwartych falang krzyczących histerycznie nazistów, które wyległy na wąskie uliczki - William Shirer.
  • Najważniejsza była więź między Führerem i narodem. Pokazanie tego było jednym z zadań, jakie sobie postawiła - Leni Riefenstahl.
  • Zaprosił mnie do swojego stolika, zapłacił za lunch. Jestem chyba najszczęśliwszą dziewczyną na świecie - Unity Mitford. 
  • ...był zdecydowanie bardziej autokratyczny i mniej skłonny do pozyskiwania sobie względów rozmówców niż w zeszłym roku - Anthony Eden
  • Ktokolwiek widział oblicze  Führera w Triumfie woli, nigdy go nie zapomni. Będzie go prześladować za dnia i w nocy i niczym stłumiony płomień trawić jego duszę - Joseph Goebbels. 
"Czas Hitlera" nie jest przecież moją pierwszą książką o III Rzeszy, hitleryzmie, nazizmie, którą czytam, ale nie potrafię tylko przekładać kartki za kartką, bo już przeczytana.  Na pewno mój odbiór jest skażony przez to, co już czytałem, ale i zapisami pamięci rodzinnej. Patrzę na propagandowe plakaty i czuję zgrozę. Adolf Hitler nie potrafi być dla mnie tylko postacią ze szkolnej lektury. Nie da się bez emocji czytać, jak ktoś był niszczony, bo nie miał rasowo czystego pochodzenia. Niepojęte jest co innego, jak to możliwe, że ten ogrom zbrodniczości narodził się w państwie, w którym Żydzi nie stanowili nawet 1 % społeczeństwa. Piszę te słowa m. in. 27 stycznia, w rocznicę wyzwolenia Auschwitz.
Ciekawe, że Autor znalazł miejsce dla zarysowania wątku... uczuciowego, jaki otaczał A. Hitlera. I nie chodzi o partyjno-polityczne uwielbienie, tylko kobiety. Prawdziwe. Wspomina Geli Raubal. Jest też Unita Mitford i oczywiście Eva Braun. "Do dzisiaj nie jest do końca pewne, co dokładnie łączyło Hitlera z Braun. Wyjaśnienie tej kwestii uniemożliwia brak zachowanych wiarygodnych dokumentów" - uświadamia nam F. McDonough. Listy E. Braun przepadły, trochę światła pada na ten związek dzięki ocalałemu dziennikowi przyszłej Erfrau Hitler: "Wczoraj zjawił się nieoczekiwanie, spędziliśmy uroczy wieczór. [...] Jestem niezmiernie szczęśliwa, że tak bardzo mnie kocha, i modlę się, by zawsze tak było". Czytamy o próbie samobójczej zawiedzionej kobiety. Jakoś nie przekonująca jest teza o Hitlerze, jako... sponsorze panny Braun.  
  • Nagonka na Żydów nasiliła się niepomiernie, jest o wiele gorsza niż w czasie pierwszego bojkotu; gdzieniegdzie zaczynają się pogromy, liczymy się więc z ewentualnością, ze zatłuką nas tutaj niebawem na śmierć - Victor Klemperer.
  • Nie jesteśmy w stanie stwierdzić, czy Hitler będzie człowiekiem, który jeszcze raz sprowadzi na świat kolejna wojnę, w której cywilizacja nieodwracalnie upadnie, czy też przejdzie do historii jako człowiek, który przywrócił honor i pokój w umysłach wielkiego narodu germańskiego oraz wprowadzi go z powrotem do kręgu rodziny europejskiej jako naród spokojny, szczęśliwy i silny - Winston Churchill.
  • Powiedzieć, że byłam pod wielkim wrażeniem, to za mało. Oniemiałam. Pan i Niemcy przypominacie mi biblijną Księgę Stworzenia. Żadne inne porównania tutaj nie pasuje - Edith Helen markiza Londonderry.
  • Ogólnie rzecz biorąc, naziści zrobili świetną robotę propagandową. Zadziwili większość zagranicznych gości efektywnością i dobrą organizacją igrzysk [zimowych w Garmisch-Partenkirchen - przyp. KN] oraz dobrymi manierami - William Shirer.
  • W południe Führer. Bije się z myślami. Czy powinien remilitaryzować strefę Nadrenii? Trudny problem. [...] Führer znowu gotuje się do skoku - Joseph Goebbels
  • Chciałbym, żeby pan Baldwin spotkał się z Hitlerem. W rozmowie nie jest dyktatorem. Przypomina pana Baldwina - Joachim von Ribbentrop. 
"Czas Hitlera" jest książką wartą dla poznania dziejów III Rzeszy. Czytelnik. Niemal każdy przykład podparty ikonografią o doskonałej jakości (rozdzielczości). To dobry przykład, jak powinno się popularyzować historię. Zasada poglądowości! - jakby ktoś nie wiedział. Wiele kadrów zupełnie nieznanych, np. kondukt pogrzebowy prezydenta P. von Hindenburga witany w Tannenbergu. Kto dorzuci: "jest w internecie". Jest. I, co z tego. Najważniejsze jest opublikowanie zdjęcia w książce. Warto w tym miejscu zacytować wypowiedź sędziwego, ostatniego prezydenta Republiki Weimarskiej: "Ocalił pan naród niemiecki przed poważnym niebezpieczeństwem i za to chcę wyrazić panu moja głęboką wdzięczność i szczere uznani". Jaka była przyczyna tego hołdu starego feldmarszałka przed byłym kapralem? "Noc długich noży" i likwidacja dowództwa SA, z Ernstem Röhmem na czele! A. Hitler już wkrótce miał się odwdzięczyć, organizując państwowy pochówek narodowego bohatera w Tannenbergu. To wtedy rzejkł nad trumną zmarłego: "Idź teraz do Walhalli zmarły wodzu naczelny" ("Toter Feldherr, geh nun ein in Walhall!"). Dziś grobu zwycięzcy spod Tannenbergu należy szukać w kościele św. Elżbiety w  Marburgu (Die Elisabethkirche ist eine Kirche in Marburg). Sprawdzałem i nie mogłem znaleźć konduktu pogrzebowego Wilhelma Gustloffa z 12 II 1936 r.
Nie zaprowadzę czytelników do ostatniej stronicy. Staję na pograniczu Nadrenii. Przecieram oczy jak nie przygotowani byli Francuzi i Brytyjczycy, co myślał polski minister spraw zagranicznych Józef Beck. Zostawiam takie zapoczątkowanie. Tak już będzie przy każdym tytule. Ostatni cytat, wypowiedź brytyjskiego polityka o zajęciu zdemilitaryzowanej strefy: "Przecież Niemcy wchodzą jedynie do własnego ogródka". Nie uwierzę, że po takim wstępie ktoś z obojętnością odłoży książkę Franka McDonough. Co najwyżej może być kłopotem gdzie ją upchać, kiedy regały nie są z gumy. Moją trudno będzie wcisnąć, a w planach przecież jest tom 2. Jestem zdania, że to doskonałe dopełnienie trzytomowej biografii A. Hitlera pióra I. Kershawa, którą również (dwukrotnie) zawdzięczamy cennemu Domu Wydawniczemu Rebis. Oczywiście uwagę polskiego czytelnika skupią wątki polskie (np. ocena marszałka J. Piłsudskiego). I to nikogo nie dziwi. Niech uważają czytelnicy rodem, jak piszący ten blog, z Bydgoszczy. Nie spodoba się to, co przeczytają o 3-4 IX 1939 r. Mnie to oburza i... obraża. Już samo użycie goebbelsowskiego określenia "krwawej niedzieli / Bromberger Blutsonntag" może nas zniechęcić do Autora, nagle nabrać zimnego dystansu. Nie oznacza to, że przekreślam całość dokonań. Nie ma jednak zgody Mopanku na takie zwroty! Stawiam je na równi z "polskim obozami koncentracyjnymi". Zirytowałem się? Jestem wnukiem jednego z obrońców Bydgoszczy w 1939 r. i zarazem ofiary późniejszych prześladowań okupanta niemieckiego (hitlerowskiego). Kampania polska 1939 r. nie zamyka książki. Zdziwienie? Łyżka dziegciu wpadła na koniec? Uważam, że Dom Wydawniczy "Rebis" powinien wprowadzić stosowny przypis, a nawet...  wysłać do Autora monit. Ja, gdybym był pracownikiem-decydentem, tak bym zrobił. W końcu Poznań ma podobne doświadczenia okupacyjne, co Bydgoszcz.

Brak komentarzy:

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.