niedziela, listopada 01, 2020

Nekropolie - wizyta 36 - Cmentarz Żydowski w Koronowie

"CMENTARZ LUDNOŚCI ŻYDOWSKIEJ OBIEKT CHRONIONY PRAWNIE" - taka tablica wita nas przy cmentarnej bramie. Kłódka broni dostępu do środka. Można zniechęcić. Na szczęście pomocni w takiej okoliczności zawsze są okoliczni mieszkańcy. Wskazują, że tamta ścieżka, tam jest wyłom, da się przejść. No to korzystam z tego archaicznego GPS-u. Bo jak powiadają "kto pyta, nie błądzi". I ja nie błądzę. Jednego tylko nie przewidziałem. Noc z 20 na 21 VII była deszczowa., a mi przeszło brnąć w trawie wysokiej. Kiedy będę opuszczał to wyjątkowe miejsce moje sandały będą wyglądać, jakbym brodził w jeziorze.


 

Tę wizytę planowałem już od dłuższego czasu. Pojechać do Koronowa i odwiedzić dawny cmentarz żydowski. No i stało się 21 lipca tego roku. Na szczęście smartfonowy GPS nie zawiódł i bezbłędnie doprowadził do celu. 



Żydzi. Cały czas trudny temat. Proszę zobaczyć, co się dzieje. Zamiast pisać o koronowskiej nekropolii, to ja zaczynam od historii? Bo tak trzeba. Bo tak jest. Nie ma świata, w którym żyli koronowscy Żydzi. Wstyd się przyznać do swych żydowskich korzeni? Pan się dziwi. Pan podnosi brwi ku górze! A nie jest tak?


Trawa. Trawa. Wszędzie trawa! Może i obiekt chroniony prawnie, ale czy w takim stanie powinno wyglądać to wyjątkowe miejsce na ziemi? Robię zdjęcie za zdjęciem. Wiele zdjęć. W sumie jest ich przeszło dziewięćdziesiąt. To nie znaczy, że tyle zachowało się nagrobków. To znaczy, że tyle kadrów zatrzymało moją uwagę.
 

 

Wiadomo, że nazwiska nic mi nie mówią. MENDELSOHN, COHN, WEHER (?), choć historycznie brzmią znajomo. Zostali tu: ojcowie, matki, dzieci, żony, babki. Co mnie zaskoczyło? Dwujęzyczność tablic. Po jednej stronie wycięto litery w języku hebrajski, po drugiej pojawia się niemiecki gotyk. Stąd czytam znane mi z innych miejsc zapisy typu: "HIER RUTH IN GOTT UNSERE INIGSTGELIEBE GATTIN MUTTER UND TOCHER FRAU THINA COHN GEB. D 6 DEZEMBER 1836 5536  GEST. DEN 5 TEN MARZ 1871 5631". Raptem 35 lat życia. Osierocone dzieci, pozostawiona rodzina. Potomków frau Thiny zgładzono zapewne w czasie ostatniej wojny.


 

A jednak cmentarz... żyje! Ktoś go odwiedza. Są tego ślady. KAMIENIE! Czyjaś ręka położyła je na szczycie macew. Nie zapominajmy: nie zostawiamy kwiatów na żydowskich grobach. Te są symbolem życia, a nie cmentarnego wspominania. Stele nagrobne są jedynym śladem o życiu okolicznych Żydów. Wołają do nas, współczesnych: nie zapominajcie!


 

A jednak ktoś o cmentarz dba! Jak? Takie badyle i dba? Wiem, że to dziwne. Trudno jednak nie dostrzec, że ktoś posklejał potłuczone macewy. Krasnoludki ani duchy tego nie zrobiły. Miłościwa ręka kogoś obcego? Hm...


 

Nie rozumiem symboliki, jaką oglądam na szczytach grobowych płyt. Odpowiedzi szukam w Internecie, bo żadnej stosownej literatury nie posiadam. Nigdy historia Żydów polskich nie wzbudziła mego zainteresowania. Na szczęście mieli na mnie swój wpływ ludzie, dla których tematyka judaistyczna, to niemal druga skóra, głównie mego przyjaciela Michała Wawrzyńskiego.


Zachowane nagrobki wykonano z piaskowca? To pewnie uchroniło je przed kradzieżą. Były-że i tu czarne marmury? Nie wiem. Możliwe. Wielu kamieniarzy (sam takowych widziałem w Bydgoszczy) kradło je na potęgę, aby później wykorzystać je raz jeszcze na katolickich czy komunalnych cmentarzach i na tym jeszcze zarobić. Widać na niektórych ślady farby? Jakiś popapraniec jaskrawym sprejem mazał po macewach! Oby jego grobu nikt nigdy w ten sposób nie profanował. 


Odczytuję symbole: dłonie - umieszczano głównie na grobach kapłanów; motyl - ?; litery - ?; dłonie z dzbanem - symbol potomków rodu Lewiego, oni obmywali dłonie kapłanów w świątyni; róża - ?; złamana kolumna - symbol śmierci. Tyle ustaliłem*. Znaki zapytania oznaczają, że odpowiedzi nie znam. Liczę na pomoc i wsparcie każdego kto czytając mój teks po prostu wie więcej ode mnie i wzbogaci moją wiedzę.  

To miejsce jest wyjątkowe. Drugi raz w życiu jestem na cmentarzu żydowskim. Musiałem pokonać kilkadziesiąt kilometrów, aby je zobaczyć i je przeżyć. Gdybym umiał, to pewnie odmówiłbym kadisz. Przypomniała mi się scena z popularnego sprzed lat serialu "Przystanek Alaska  / Northern Exposure". Było wspomnienie/msza/pożegnanie/liturgia bodaj za wujka doktora Fleischmana. Każdy zaproszony, zebrany modlił się na swój sposób: REQUIESCA(N)T IN PACE.

 

PS: Słucham Gołdy Tencer "Mejn yiddishe mame". Coś mnie znów szarpie za duszę...

__________________________________________

* http://fodz.pl/PP/download/symbolika_zydowskiej_sztuki_nagrobnej.pdf (data dostępu 12 X 2020); zaglądałem też na inne tematyczne portale

1 komentarz:

  1. Mnie tez szarpie za dusze jak tylko przypomna sobie o tej tregedii Zydow i pytam dlaczego ?
    Z ponad 6 tys mieszkancow mojego miasteczka tylko 3 osoby sie uratowaly.
    Nosze w pamieci Zygmusia , 12 letniego kolege z klasy mojej Cioci.Po utworzeniu getta dzeci Zydowskie nie mogly chodzic do szkoly ale raz Zygmus pojawil sie na przerwie; Ciocia zapytala go czy jest glodnyc, kiwnal glowa ze tak, wiec Ciocia dala mu swoj chleb i powiedziala zeby przyszedl na drugi dzien to przyniesie wiecej. Niestety nie pojawil sie wiecej...Getto zliwidowali 31 Pazdziernika 1942 roku.
    Ja go pamietam codzinnie.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.