poniedziałek, października 26, 2020

Przeczytania (366) Alfonso M. di Nola "Tryumf śmierci. Antropologia żałoby" (Universitas)

 

"Zetknięcie z bezlitosnym, fizjologicznym zdarzeniem śmierci jest traumatycznym, dezintegrującym doświadczeniem zarówno dla jednostki, jak i dla całej społeczności. [...] Dlatego też żałoba nie tylko odzwierciedla frustrację wynikającą ze starty, ile staje się systemem rytuałów, dzięki którym tryumfuje się nad śmiercią i odzyskuje spokój i radość życia" - czytamy na okładce książki. Rzadko w tym cyklu pojawiają sie tytuły sprzed lat kilkunastu. Tak jest tym razem. Alfonso M. di Nola "Tryumf śmierci. Antropologia żałoby", w tłumaczeniu Moniki Woźniak ukazała się nakładem Wydawnictwa Universitas w 2006 r. Dziesięć rozdziałów, które wprowadzają nas w tematykę śmierci i żałoby. Dziesięć rozdziałów ku poznaniu, rozumieniu, zadumie. Na pewno nie podsuwam lektury łatwej i przyjemnej.

Przeszło trzysta stron wiedzy na trudny, acz pasjonujący temat. Autor Alfonso M. di Nola (1926-1997) był włoskim antropologiem i historykiem religii. Nie wiem dlaczego nie podano w notce biograficznej pełnych lat życia, tym bardziej, że książka ukazała się w Polsce blisko dekadę po śmierci jej Autora. Rzadkość coraz większa, ale tekst zdobi wiele ilustracji, rycin. Jedna (miedzioryt z epoki) powinna polskiego czytelnika bardzo zainteresować, bo dotyczy pogrzebu króla Francji Henryka III. Dlaczego? Bo chodzi o JKM Henryka Walezego. W kondukcie zaś podąża "Le Roy de Navare", czyli  przyszły Henryk IV Burbon. Czytam z onego miedziorytu. Mnóstwo ilustracji! Z różnych epok historycznych, fotografii ukazujących obrzędowość pogrzebową i zachowanie żałobników. Tak, to książka do czytania i oglądania.

Wyciągam z tekstu A. M. de Nola zdania za zdaniem. Może kogoś natchną, nauczą czegoś, oświecą, wytłumaczą? Śmiem twierdzić, że większość z nas ma za sobą doświadczenia pożegnania, rozstania, bezpowrotności.

  • Z punktu widzenia psychiatrycznego opłakiwanie jest naturalną reakcją na stres i zazwyczaj nie uważa się go za chorobę psychiczną.
  • Żałoba implikuje brak osoby, albo rzeczy niezbędnej, przeciwstawiony stracie tej osoby.
  • Z punktu widzenia egzystencjalistycznego depresja (odpowiadająca melancholii Freuda) jawi się jako zatrzymanie czy tez zawieszenie wszelkiej życiowej aktywności. 
  • Zdaniem Freuda depresja (melancholia) i normalne przeżywanie żałoby są zjawiskami paralelnymi. 
  • ...proces, który prowadzi od intensywnego bólu w obliczu trupa do jego przemiany w przodka, nie jest zjawiskiem powszechnym. 
  • Jeszcze dzisiaj, w niektórych regionach [Włoch - przyp. KN], po śmierci chorego zostawia się otwarte drzwi, by mogły wejść do domu duchy przodków, i nie zamiata się podłogi, aby niechcący ich nie wygonić.
  • W wielu zbiorowościach śmierć nie jest prywatnym wydarzeniem, które dotyczy wyłącznie rodziny zmarłego, ale staje się kryzysem w życiu publicznym.
  • W tak zwanych kulturach prymitywnych każdą śmierć przypisuje się wpływom zewnętrznym, często wychodzącym od innych ludzi, dlatego też, by uniknąć zemsty zmarłego, trzeba wykazać swoją niewinność.
  • Surowa izolacja wdów praktykowana jest także w niektórych odłamach katolicyzmu. 
  • Noszenie określonego typu ubrań służyło jako bezpośredni sygnał dla społeczności i wyraz własnego cierpienia: podobnie jak wybór odpowiedniego koloru, obyczaj ten stopniowo tracił swoje znaczenie.

Widzimy dookoła siebie, jak bardzo zmienia się podejście do śmierci i celebrowania żałoby.  Czasy królowej Wiktorii (o której żałobie sporo tu napisano) odeszłe bezpowrotnie. Alboż to widuje się na ulicy kobiety obłóczone na czarno od stóp po głów? Nie. Koniec. Kiedyś widzieliśmy, że oto idzie wdowa. Ciekawe są uwagi właśnie na temat kolorów żałoby: białego, czarnego i czerwonego. Bardzo cenne dla zrozumienia różnych zjawisk i rytuałów są liczne teksty źródłowe. 

  • W niektórych europejskich kulturach niższych kolorem żałoby jest biały, kojarzący się z bladością śmierci. 
  • U Spartan, Messeńczyków i Rzymian kobiety ubierały się w żałobie na biało, w biel przyoblekano także zmarłego.  
  • W czasie ścisłej żałoby kobiety oblekały w czarny jedwab lub nici także grzebień do włosów i kolczyki, które wraz z czarną chustką na szyi były jedynymi wyznacznikami żałoby połowicznej.
  • W kulturach ludowych okres żałoby jest bezpośrednio związany \ postrzeganiem żałobnika jako nieczystego i zarażającego tą nieczystością innych, jak zresztą dzieje się również, choć w mniejszym stopniu, w kulturach wyższych. 
  • Wśród  Żydów okres żałoby był ograniczony do minimum.
  • Tradycja rzymskich świąt żałobnych szczególnie żywa pozostaje w państwach słowiańskich.
  • Sam charakter żydowskiej modlitwy za zmarłych, zwanej Kadisz, potwierdza zakaz płaczu, gdyż nie jest to modlitwa żałobna. 
  • W świecie neohellenistycznym nie lamentuje się nad losem zmarłych, gdyż to ściągnęłoby na nich przekleństwo. 
  • Rozpaczanie podczas agonii jest przedwczesne i może oddalić anioły i duchy przygotowujące się do odprowadzenia duszy, która pozostaje we władzy Charona. 
  • Lament, we wszystkich swoich przejawach, jest uniwersalną ludzką reakcją na stratę.

Antyczne i współczesne (w miarę) przykłady zbliżają nas do rozumienia tego, co dzieje się w danym społeczeństwie w chwili smierci jednego z jej członków. Już teraz "Tryumf śmierci..." jest dla nas lekturową wędrówką poprzez światy, kultury, epoki. Spotkamy tu Achillesa, który opłakuje śmierć Patroklosa, ale i Darwina.

  • ...u Rzymian kobiety rozorywały sobie policzki aż do krwi, w celu ubłagania duchów widokiem płynącej krwi.
  • Królowa Francji musiała przebywać przez cały rok w pokoju, w którym otrzymała wiadomość o smierci małżonka. 
  • Z czuwaniem i obecnością ciała w domu związany jest generalny zakaz kładzenia się pać, z którego wyłączone są tylko dzieci.
  • Napięcie żałobne powoduje często zakaz czynienia hałasu oraz wynikający zeń obowiązek przestrzegania ciszy.
  • Zakaz spoglądania w lustro i błyszczące powierzchnie oraz obowiązek odwrócenia ich i zakrycia, rozpowszechniony w całej Europie, podlegają rozmaitym interpretacjom, niekiedy natury magicznej.
  • Osoby dotknięte żałobą stają się nosicielami ładunku nieszczęścia i niepowodzenia.
  • Sprzątanie staje się działaniem katartycznym i magicznym.
  • Na Madagaskarze wszyscy, którzy należą do zmarłego, którzy są z nim spokrewnieni, nabierają niebezpiecznych cech, jakie on przyjął. 
  • U Greków wszelki kontakt ze zwłokami był tak fatalny, iż ten kto go doświadczył, traktowany był na równi z zabójcą (Eurypides, Ifig w Taur, 380).
  • ...zgodnie z ogólnie przyjętym obyczajem synod w Ferrarze z 1666 roku zaleca trzykrotne bicie w dzwony po śmierci mężczyzny ii dwukrotne po śmierci kobiety.

Alfonso M. di Nola w "Tryumf ie śmierci. Antropologii żałoby" zostawił nam bardzo szeroką panoramę poruszanych kwestii. Śmierć i żałoba, te dwie ponure siostrzyce, to nieodzowna para. Nie unikniemy ich. Do czasu jesteśmy świadkami śmierci i uczestnikami żałoby. Kiedyś jednak, to my z człowieka staniemy się trupem, a potem przedzierzgniemy w przodka do kolejnych pokoleń. I to po nas ktoś ubierze (w różnym wymiarze i formie) żałobę. Wbrew pozorom nie było łatwo wyłuskać tych -dzieści przykładów. Pewnie, że lektura przygniata. Za oknem hukla wiatr i pada deszcz. Dobra pora na taką lekturę. Zupełnie tracie wydźwięk, kiedy nam w duszy gra i mamy motylki w brzuchu. Wtedy książki włoskiego antrpologa nie zalecam. Nie sądzę, aby wpędziła nas w stan deprsji (melancholii). To tego gatunku literatura, która nie pozwala nam zostać na jednej stronie i nie dowiedzieć się, co kryje się dalej. To nie jedyna książka w moich zbiorach, która dotyczy śmierci. Ale te zostawiam sobie na czas inny...

Brak komentarzy: