środa, maja 20, 2020

Myśli wygrzebane (109) Hanna Krall

"Hanna Krall zapisuje świat. A gdyby tak zapisać Hannę Krall? Jej własnymi słowami" - tak zaczyna się książka Jacka Antczaka pt. Reporterka", którą w  2015 r. wydała Agora w serii "Biblioteka Gazety Wyborczej". Dalej czytam m. in. to: "Hanna Krall nie lubi, kiedy ktoś próbuje porządkować jej świat. Pewnie dlatego, że sama od pół wieku układa w swoich tekstach puzzle życia". 
Aż wstyd, że na moim blogu  n i g d y  nie oddałem więcej miejsca twórczości Pisarki, jak krótkie cytowanie ze "Zdążyć przed panem Bogiem", kiedy w 2013 r. powstał tekst: "Krzyk getta... głosy... - 19 IV 1943 r.". Ten wybór będzie pisany słowami Hanny Krall, której 85-te urodziny przypadają dziś, 20 maja.

Dziecko Holocaustu. Wydobyta z transportu, który podążał na Majdanek! Ona jedyna z całej rodziny. Cud? Tylko dlaczego nie objął on rodziców? Co musiała czuć dorastająca dziewczynka, że zmieniano miejsca zamieszkania, ludzi, którzy się nią opiekowali, dla niej ryzykowali życiem. Dziś daje świadectwo tego, jak było. Zaskakuje, kiedy mówi: "Nie zamieniłabym mojego dzieciństwa na żadne inne. [...] Dzięki niemu wiem, czym jest strach, wiem, czym jest odwaga". Po tym, co przeszła, widziała - napisać TAK?
Skoro na początku było słowo, to teraz jest czas, aby i ono tu z nami zostało. Ilekroć ktoś będzie chciał, to sięgnie po nie. Oczywiście, jak zawsze, zachęcam do pełnego zgłębienia lektury, którą się tu posłużyłem.
  • ...jeśli człowiek zachowuje zdolność dziwienia się, a to cecha bardzo pożyteczna, to pewnie nadal dziwi się światu. 
  • Nie można wiedzieć wszystkiego o życiu.
  • Smutek musi mieć jakąś formę, jakiś rytm. Smutek bez formy jest bezwstydny.
  • To normalne, że człowiek uchyla się od smutku, chce być jak najdalej, ale i tak by go dopadł.
  • Nie każdy ma świadomość, jaka to frajda - żyć.
  • Ponieważ przez całe prawie dzieciństwo izolowano mnie od świata, byłam tego świata ogromnie ciekawa.
  • Nie miałam prawdziwego, rodzinnego domu. Byłam w domu dziecka.
  • Kiedy ma się za sobą prawdziwy świat i prawdziwy dom, ma sie również wiedze o tym, co było, co jest i co to wszystko znaczy. 
  • Marek Edelman mnie fascynował, to była postać do fascynacji, a nie jakiś komunizm. 
  • Miałam związek emocjonalny ze światem, który mi obiecywano.
  • Świat, do którego tak się garnęłam, okazał się smutny, biedny i szpetny.
Nie wiedziałem, że Hanna Krall była w Poznaniu. Tamtego czerwca 1956 r., kiedy polała się krew. "Widziałam reakcję ludzi, ich radość, ich ulgę... Widziałam samosąd. Widziałam, jak zginął Izdebny, ukamienowany przez demonstrantów funkcjonariusz UB. Potem widziała, jak narasta groza, jak zaczyna się strzelanina, pojawiają się czołgi. Następnego dnia wróciłam do Warszawy -  i odtąd już byłam dorosłą dziennikarką" - czytam. Ależ ja pisałem na tym blogu o losie Zygmunta Izdebnego! Opublikowałem też zdjęcie jego grobu na cmentarzu przy poznańskiej Cytadeli. Opowiadam swoim uczniom tę historię. Hanna Krall była świadkiem strasznej śmierci na Dworcu Głównym w Poznaniu. Oto pierwsze zaskoczenie tego czytania. Marzec '68 musiał poruszyć duszą i poruszył: "W Moskwie żaden polski marzec nikogo nie obchodził. Rosjan obchodziła Czechosłowacja. To był też czeski marzec, Praska Wiosna [...]".
  • Lubiłam Rosję, bo lubiłam literaturę: Babla, Czechowa, Płatonowa. I takiej Rosji szukałam.
  • Zawsze pisze się z myślą o jakimś jednym czytelniku.
  • Nie trzeba zwalać odpowiedzialności na nikogo za swój rozbełtany umysł.
  • Nikt nikogo nie zmuszał do pisania kłamstw. Jak ktoś chciał pisać normalnie, to pisał.
  • Pomyślałam, że dla papieża [tj. Jana Pawła II - przyp. KN] każdy człowiek jest zawsze pojedynczą osobą. Nie jest częścią tłumu, jest pojedynczy.
  • Okazało się, ze moi bohaterowie i moi czytelnicy przebywają tę samą drogę co ja.
  • ...kapitalizm jest paskudny, ale nie ma cenzury. Tego szczęścia nie doceni nikt, kto cenzury nie zaznał. 
  • Nie mam mistrzów.
  • Na szczęście zdążyłam przed śmiercią wyjawić Kapuścińskiemu, jakie plagi sprowadza na człowieka zły czarownik albo jak umierają stare słonie.
  • Oczywiście czytam. Trudno byłoby żyć bez czytania. 
  • Miałam niezdrowy gust, podobały mi się książki, które nie są uważane za arcydzieła.
To straszne, kiedy czytanie nas wchłania i pisanie jest jednym ciągiem, czyli jak to powiadam: pisze się na żywca. A tu zegar pokazuje, że północ już minęła. I trzeba na później odłożyć kontakt z książką. A gdzie ja mam gwarancję, że do niej wrócę? Równie dobrze mogę się już nigdy nie obudzić. Albo jutro wchłonie mnie inna osobowość, a myśli Hanny Krall zapadną gdzieś w archiwum tego blogu.


Tak, to było kolejne spontaniczne pisania i czytanie. Nie planowałem tego. Mam tyle innych rozgrzebanych spraw i sprawek, a tu sięgnąłem po "Reporterkę". Skoro  piszę dalej, to znaczy, że kolejna noc za mną. Wracam do lektury. Poznajemy świat stanu wojennego, cenzury, drugiego obiegu, ale i spotkań choćby z J. Putramentem. Spory z Marianem Brandysem, o których tak napisał: "Prowadziliśmy długie rozmowy o tym, co jest moim najlepszym, a co najgorszym stylem. Do końca życia był moim nauczycielem". Tylko zazdrościć takiego mentora, tym bardziej, że należę do późniejszego pokolenia wzrastającego z książkami takimi, jak "Kozietulski i inni" czy "Koniec świata szwoleżerów".
  • Po co mi fikcja, jeśli prawdziwe życie jest ciekawsze? 
  • Pisarz to ktoś wielki, kto ma ogromną odwagę, stwarza świat, zaludnia go.
  • Reportaż literacki absolutnie nie może być fikcją. Jeżeli przedostanie się do niego fikcja, to już nie jest reportaż.
  • Widzę? Nie. Miewam poczucie, że od czasu do czasu coś słyszę.
  • Zapisywać świat można na wiele sposobów - dźwiękiem, pędzlem, a także słowami. 
  • Dwie rzeczy są ważne: słuch i ciekawość świata.
  • Jeżeli ma się w sobie rzeczywistą ciekawość świata, ona nie mija, nie starzej się.
  • Tak, zawód reportera jest zawodem samotności.
  • Najciekawsze, najważniejsze, najprzyjemniejsze i najlepsze w pisaniu jest zbieranie materiału, więc wchodzenie w czyjeś życie.
  • Mam pewną prywatną teorię, że jedni ludzie żyją, a drudzy ludzie zapisują. 
  • Unikam spraw, wokół których tłoczą się dziennikarze, bo i tka się nie dopcham.
"Powstanie sprzyja czytaniu. Od pożaru blask łuny pada na ścianę, jak widmo i można czytać" - taka dygresja o powstaniu warszawskim? Czy zaskoczę żeńską część moich odbiorców, kiedy napiszę, że ukochana książką H. Krall jest "Ania z Zielonego Wzgórza"? Nigdy nawet się nie zbliżyłem do książki Lucy Maud Montgomery. Wolałem jednak K. Maya lub J. Verne.
  • Nigdy na przykład nie śpiewałam i nie śpiewam, stojąc w tłumie, wszystko jedno, czy była to Międzynarodówka, czy jest to Nie rzucim ziemi. [...] Śpiew zagłusza niekiedy myślenie.  
  • Mój organizm nie wytwarza oburzenia,w każdym razie - bardzo rzadko.
  • ...nienawidzę martyrologii - ani własnej, ani cudzej.  
  • Podobno książkę trzeba najpierw pociąć, rozszarpać w specjalnym urządzeniu. 
  • Życie będzie sie toczyć dalej, świat nadal będzie ciekawy, a ja nie będę mogła go oglądać i opisywać. To straszne! 
  • Trzeba pisać tylko o tym, co jest warte zapisania, o czym trzeba ZAWIADOMIĆ ludzi, a nie, co jest potrzebne autorowi lub bohaterowi.  
  • Trzeba mieć wielką odwagę i wielką siłę, by, jak Kapuściński, zmierzyć się z całym światem.
  • Wszystko sprowadzam do pojedynczego człowieka, bo tego jednego mogę ogarnąć, pojąc, kiedy trzeba - zmierzyć się z nim. 
  • Polska jest małym krajem, więc i przestrzeń jest mała, i dla literatury, i dla reportażu.  
  • Seks? Nie, nie nadaje się do reportażu.
  •  Tak naprawdę jest tylko kilka tematów: miłość, nienawiść, strach, samotność, godność, odwaga...
Jeśli myślicie, że wygrzebywanie/wypisywanie tych wszystkich cytatów jest mechanicznym nawykiem, to jesteście w błędzie. Jeśli ten blog zamienia się w jedno, nieprzemijające cytowanie, to popróbujcie wziąć do ręki choćby "Reporterkę". Czytam starannie. Wyhamowuję się, aby nad tym czy drugim zdaniem trochę pomyśleć. Jest zachwyt, jest zdziwienie, jest odkrycie, jest polemika. Za każdym razem. Rozumiem, że młody reportażysta powinien wziął do ręki tę książkę. I ona by go czegoś nauczyła. Przeciętny odbiorca na pewno spotkał osobę wyjątkową i ludzi dookoła niej wyjątkowych. Kiedy piszę na żywca, to nigdy nie wiem dokąd tak naprawdę zmierzam, jak się to pisanie skończy. Na jakiej stronie skończę wygrzebywanie. Od jakiegoś pisania wyróżniam kilka zebranych myśli. Wytłuszczam je. Najbardziej mnie poruszyły, zastanowiły, douczyły. I to ostatnie zdanie, motto godne utrwalenia w kamieniu:

"NIE, NIE MAM W SOBIE TEMPERAMENTU MYŚLIWEGO".
 

10 komentarzy:

  1. "Zbiegać za jednym klejnotem pustynie,
    Iść w toń za perłą o cudu urodzie,
    Ażeby po nas zostały jedynie
    Siady na piasku i kręgi na wodzie."

    Po niektórych te kręgi pozostają znacznie wyraźniejsze...

    OdpowiedzUsuń
  2. A jeśli nic po nas nie zostnie?

    OdpowiedzUsuń
  3. Filozoficznie się zrobiło...
    Posłużę się klasykiem

    "Wiary dziś życzę Tobie, że zostanie
    Bo na tej ziemi jesteś po to właśnie
    By z ognia zgliszcza
    Mógł powstać dyjament
    Wiekuistego zwycięstwa zaranie

    Czy wiesz, że jesteś po to właśnie!"

    OdpowiedzUsuń
  4. Gorzej jak te diamenty padają przed wieprze.

    OdpowiedzUsuń
  5. Tam chyba było coś o perłach, ale wieprze wybredne nie są...

    OdpowiedzUsuń
  6. Wbrew pozorom są bardzo czyste.

    OdpowiedzUsuń
  7. Perły, czy wieprze?...

    OdpowiedzUsuń
  8. Wieprze. Perły i diamenty często mają posmak krwi...

    OdpowiedzUsuń
  9. Hymm... To skąd ten pejoratywny wydźwięk?...

    OdpowiedzUsuń
  10. Bo mam wrażenie, że dookoła same wieprze nas otaczają.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.