czwartek, kwietnia 16, 2020

Przeczytania... (343) Mariusz Urbanek "Zły Tyrmand" (Iskry)

Mariusz Urbanek podsuwa nam kolejną biografię godną uwagi. Leopold Tyrmand i jego czasy, czyli "Zły Tyrmand". Jak poprzednie biografie tego Autora i tę wydały zacne Iskry, a właściwie wznowiły, bo pierwsze jej wydanie miało miejsce w 2007 r. Ale debiut tej opowieści miał miejsce już w 1992 r. za sprawą Wydawnictwa Słowo. Każdą książkę tego Autora witam z uwagą i czekam, kiedy będę mógł z nią dzielić czas. Tym razem niespełna 280 stron czytania. 
Wyjątkowa, to konstrukcja opowieści, bo składająca się z relacji ludzi, którzy znali Tyrmanda. "Z autorem rozmawiali ludzie, których wcześniej opisał sam Tyrmand, między innymi: Barbara Hoff, Alina Janowska i Agnieszka Osiecka, Stefan Kisielewski, Szymon kobyliński, Ludwik Jerzy Kern, Tadeusz Konwicki, Zdzisław Najder, Jan Józef Szczepański i Bohdan Tomaszewski" - czytamy na okładce książki. Na mnie (i pewnie na moim pokoleniu) te nazwiska jeszcze robią wrażenie. To młodsze, proszę mi wierzyć, ma coraz rzadsze rozeznanie, bardzo bliskie zeru. Żart? Zapytajcie licealisty o L. J. Kerna, Z. Najdera czy Sz. Kobylińskiego. Przestaniecie się dziwić. Zapytajcie o Tyrmanda. Skutek będzie ten sam, gwarantuję.
Dobrze się stało, że po tylu latach mamy swoistą powtórkę z Tyrmanda, jego życia, jego dokonań, jego bycia w PRL-u. Bo i sam termin PRL, to dla wielu nurtujące odgrzebywania z pamięci. Pierwszy test na spostrzegawczość: po książce zostaje tylko okładka, jakie ważne treści kryje w sobie grafika Andrzeja Bareckiego?
Skoro "Zły Tyrmand" (wiadomo do czego tytuł nawiązuje), to zbiór opinii o bohaterze ustami tych, którzy z nim przyjaźnili się, znali go, podziwiali lub rozczarowywali się nim, to pozwolę sobie zatem pomieścić tu kilka z tych wypowiedzi.
  • Ponoć opowiadał publicznie, iż jego rodzina pochodzi ze szlachty kurlandzkiej. [...] Wolał nie odnawiać znajomości z ludźmi, którzy wiedzieli o nim więcej, niż chciał, by wiedziano - M. Kozłowski.
  • Był nieprzeciętnie inteligentny, dostrzegali to wszyscy, którzy z nim rozmawiali. Wydawał się lekko nieobecny, a jednak cały czas był bacznie skupiony - Fr. Walicki.
  • Był bardzo szczupły, miał piękne i wyraziste oczy. Był wesoły, kpiarski, złośliwy, ale czuło się pod tym wszystkim brak kindersztuby - J. Balukiewicz.
  • Trudno w ogóle mówić o jakimkolwiek ówczesnym antykomunizm Tyrmanda. Jego antykomunizm zrodził się o wiele później, w zetknięciu z rzeczywistością stalinowską - R. Szczęsnowicz.
  • Był Żydem, młodym chłopakiem, który musiał dobrze pamiętać, jakim garbem było w przedwojennej Polsce semickie pochodzenie. Przecież to właśnie dlatego tak wielu Żydów lgnęło do internacjonalistycznych haseł komunizmu - A. Miłosz. 
  • Czuło się, że pochodzi z dobrego domu; był człowiekiem dużej wiedzy i starannego wychowania - R. Ptasznik-Lipińska.
  • Przez całe życie był wobec mnie sarkastyczny, co wynikało z tego, że ja poszedłem na kolaborację z reżimem, a on pozostał niezależny - Z. Broniarek. 
  • Zapamiętałem ten okres w życiu Tyrmanda jako bardzo klarowny. Stulał się w sobie, coraz bardziej zamykał i izolował. Niewątpliwie był jednym z tych, dzięki którym Warszawa nie poddawała się - J. Przeździecki.
  • Poldek to był bikiniarz. Ubierał się dokładnie tak, jak wykpiwały to karykatury w "Szpilkach" czy "Przekroju". Wyglądało to tak, jakby kazał krawcowi szyć sobie ubrania według tych karykatur - Z. Sierpiński. 
  • Był człowiekiem bardzo dobrze wychowanym, to było wręcz odchylenie w stronę wymierającego już świata przedwojennej elegancji - A. Potemkowski.
Gdybym tylko zostawił tych dziesięć opinii (nie ukrywam, że gro z tych nazwisk nic mi już nie mówią, sprawdzałem w Internecie, aby się upewnić kim byli), to i tak zbudowalibyśmy obraz bardzo barwnego, kontrowersyjnego, ciekawego, irytującego człowieka. Wiem, że muszę wybierać spośród tego, co wyczytałem. Odkładałem na bok kolejne uwagi i spostrzeżenia tych samych autorów, aby dać miejsce dla innych zdań i wspomnień. Ginie trochę fabuła tej ciekawej biografii, np. ocierające się o kolaborację zaangażowanie dziennikarsko-felietonistyczne w okupowanym przez Sowietów Wilnie. Ciągle nie mogę pojąć, że za to samo w GG wieszano psy na pisarzach, a to samo w Wilnie czy we Lwowie uchodziło płazem? Niech mi ktoś to wytłumaczy.
  • A skoro więcej wiedział, musiał bardziej nienawidzić. Nas miano dopiero poturbować, on nosił to już w sobie. Utrzymywał stosunki z ludźmi, ale nie utrzymywał ich z ustrojem - D. Kętrzyńska. 
  • Każdy musi sam wyciągnąć wniosek, kiedy Tyrmand był szczery i czy w ogóle potrafił być szczery - O. Budrewicz.
  • Miał to, co często mają Żydzi: nieprawdopodobnie wysublimowaną inteligencję, szybki refleks i talent do zwischenrufów - E. Lipiński.  
  • ...Tyrmand robił wrażenie przybysza z zupełnie innego świata. Interesował się sportem, modą jazzem. Jakby ta ponura aura, w której wtedy żyliśmy, w ogóle go nie dotykała. Robił wszystko, żeby nie poddać się poczuciu zagrożenia i chyba to mu się udawało - J. Hennelowa.
  • Jedni go ogóle nie zwracali na niego uwagi, dla innych był jakąś aberracją - Z. Najder.
  • Tyrmand fascynował mnie, mimo ironicznego do niego stosunku, radykalnością formuły obyczajowej, którą wybrał - J. P. Gawlik.
  • Był nieufny wobec ludzi, wciąż czuł się zagrożony. A jednocześnie było w nim dużo sentymentalizmu, który objawiał się w wielkiej lojalności w przyjaźniach - J. J. Szczepański.
  • Każdy człowiek tak wybitnie inteligentny jak Kisielewski musi mieć swojego błazenka. Przekonałam się, że Leopold pełnił przy nim właśnie rolę takiego trochę niepoważnego wesołka - M. Iwaszkiewicz.
  • Wydaje mi się, że Tyrmandowi brakowało przede wszystkim jednego: brakowało tradycji - J. Wołosiuk.
  • Dbał o higienę do przesady. O takich ludziach mówi się, że noszą ze sobą bidet - L. J. Kern.
Cytowana wyżej Danuta Kętrzyńska, pisząc o dobrym wychowaniu Leopolda Tyrmanda widziałaby go w pewnym doborowym towarzystwie: "Kimś, kto najlepiej pasowałby do towarzystwa Starszych Panów, Jerzego Wasowskiego i Jeremiego Przybory. Oni także starali się uchronić tę prawdziwą urodę życia, nieco staroświecką, ale pełną sympatii dla ludzi".Powiedzmy sobie szczerze: świat nawet dziś dla nas nie osiągalny (myślę o panach A i B). Sam od lat jestem pod wrażeniem duetu Wasowski-Przybora, których piosenki potrafiłem wymamrotać jeszcze w przedszkolnej piaskownicy, ba! telefonicznie kilka tygodni temu poznałem pana Konstantego Przyborę i starczy zerknąć na ten blog, aby się przekonać, że coś na temat pana Jeremiego znajdzie się. O! i oto Autor, pan M. Urbanek osiągnął ten cudowny efekt swego pisania: rozmawiam z książką, doszukuję się analogii. Ale i natrafiam na ludzi, którzy gdzieś tam śmignęli na mojej drodze dorasta, np. L. J. Kern, J. Iwaszkiewicz, Sz. Kobyliński, Z. Najder, J. J. Szczepański.
  • Nikomu światłemu nie przeszkadzało, że był żydowskiego pochodzenia, ale on próbował to ukryć. Przedstawiał się jako baron kurlandzki czy francuski - A. Micewski. 
  • Panie Tyrmand, jak sie wygląda tak jak pan, to wstępuje się do komunistów, a nie chodzi na roraty - J. Borejsza. 
  • Był antykomunistą domytym, samozwańczym wysłannikiem zachodniej mody, komandosem Diora zrzuconym na tyły nieprzyjaciela - J. Szuszko.
  • Tyrmand nie był bikiniarzem, to trzeba kategorycznie zdementować. Bikiniarstwo to był po prostu zły styl, udawanie elegancji. A Leopold Tyrmand mimo ciężkich warunków materialnych ubierał się bardzo starannie i z ogromną dbałością o szczegóły. Miał zawsze dobrze wyczyszczone buty, starnni4e wyszczotkowane włosy i prawidłowo zawiązany krawat - B. Tomaszewski.
  • Mnie nigdy nie przyszłoby do głowy, że nosząc czerwone czy kolorowe skarpetki, walczy się z reżimem. Albo że protestem może być seks i łóżko. To ocierało się o śmieszność - J. Hen. 
  • W moich wspomnieniach o nim nie ma ciepła. Nie wiem, co on sobie wyobrażał, mogę tylko przypuszczać, co może sobie wyobrażać trzydziestoczteroletni mężczyzna wiążąc się z szesnastoletnią dziewczyną - Bogna.
  • Tyrmand robił wrażenie człowieka dość nieśmiałego. Trudno było go wyciągnąć na rozmowę. Być może przyczyniał się do tego jego niski wzrost i jąkanie - J. Arkuszewski. 
  • Nie wiem, czy można wyobrazić sobie coś gorszego, niż Loluś na tle socjalizmu. Te jego kolorowe skarpetki w kraju zmierzającym wielkimi krokami ku socjalizmowi były wówczas tak samo nie do przyjęcia, jak na przykład kwiat w butonierce - W. Malento. 
  • Nasz stosunek do Leopolda był trochę lekceważący. On całym sobą prowokował w nas chęć drwin z niego - T. Reindl. 
  • Był strasznym megalomanem i absolutnym egocentrykiem. Uważał, że zna się na wszystkim na świecie, a wszystko, co napisał, jest non plus ultra - J. Krasnodębski.
Nie dostrzegam wkładu narracji pana Mariusza Urbanka? nieprawda. Bez jego mrówczej pracy nie pochylałbym się nad "Złym Tyrmandem". Takie skomponowanie treści, aby nie znudziła (bo co tu kryć, wielu rozmówców powtarzał się mimochodem, jeśli idzie o strój, kochliwość, ekstrawagancję Leopolda T., itd), to jednak sztuka. Bo przy lekturze nudzić się nie można.  Te różne oceny, spostrzeżenia, niektóre się wykluczały. Nawet można postawić pytanie: był czy nie bikiniarzem? Nieuzasadnione? Prowokacyjne? Ależ nie. Proszę uważnie wczytać się, zwrócić choćby uwagę na sens wypowiedzi choćby Bohdana Tomaszewskiego, tak znakomitego komentatora sportu i wielkiego administratora tenisa ziemnego. Same tylko jego wypowiedzi o Tyrmandzie, to byłby dopiero przyczynek do dyskusji. Jak choćby wspomnienie 22 XI 1963 r.  Siedem cytatów z rozdziału "Wspinał się na palce" mogłoby stanowić oddzielny odcinek "Myśli wygrzebanych..".
  • Choć traktowany był jak ktoś nie do końca poważny. Był bardzo sympatyczny, wykształcony, a jednak pod podszewką czuło się w nim pewne kabotyństwo - Sz. Kobyliński. 
  • Do maleńkiej nory, jaka był pokoik Tyrmanda, przychodziło się słuchać plotek i anegdot. Tyrmand znał wszystkie i zawsze najlepiej wiedział: kto, komu, co i dlaczego - J. Odrowąż-Pieniążek. 
  • Nie był żadnym autorytetem, co mu się dziś przypisuje. Żył na peryferiach, w kawiarni, w środowisku plotkarzy. dopiero teraz dorabia mu sie legendę, na która nie zasłużył, przydaje znaczenia, którego nigdy nie miał. Był obsesyjnym antykomunistą, więc rośnie na jego popyt - Z. Kałużyński.
  • Znajomość przedwojennej Warszawy to był przedmiot obowiązkowy. Można było ostatecznie nie wiedzieć, gdzie mieściło się przed wojną jakieś muzeum, ale zapomnieć, że kino Uciecha był na przykład na Złotej 72, oznaczało kompromitację - A. Roman. 
  • Uważał, że jestem beztalenciem. Mówił, że nawet nie potrafię się ubrać - M. Rubel.
  • Leopold byl młodym człowiekiem, który chciał się bawić. Lubił jazz, panienki, a poza tym jeszcze chciał się wyróżniać, więc postanowił być katolikiem - K. Koźniewski. 
  • Tyrmand wychowywał się na jazzie tradycyjnym. Trudno było mu wyjść poza ramy tego gatunku. A jednak, choć niełatwo z taką sama radością co Armstrong słuchać Modern Jazz Quartetu, Tyrmand był dość inteligentny, by zrozumieć, że to nieunikniona droga rozwoju jazzu - J. Matuszkiewicz. 
  • Myślę, że Tyrmand był w Ameryce człowiekiem wyalienowanym w najwyższym stopniu. Był jednym z ostatnich ludzi, którzy nadawali się do życia na emigracji - A. Trzaskowski.
  • Powiedział mi kiedyś, że nigdy nie będę śpiewać, ale powiedział to w sposób, którego nigdy nie uznałabym za złośliwy - W. Warska. 
  • Tyrmand nigdy nie przestał czuć się obywatelem świata wolnego i cywilizowanego. Dlatego przeciwstawiał się temu, co działo się w Polsce, i walczył o prawo do muzyki do swobodnego istnienia - R. Waschko.
Po takie lekturze albo wracamy, albo poznajemy "Złego" czy  "Dziennik 1954". Trudno wnikać w stalinizm, początki osadzania się w Polsce komunizmu bez poznania tego kolorowego ptaka, jakim bez wątpienia był (i pozostał) Leopold Tyrmand. Warto chyba rozstać się z bohaterem książki Mariusza Urbanka cytatem z Jana Józefa Lipskiego, bo chyba w tej ocenie kim był tkwi też przesłanie dla nas, którzy zmagamy się ze współczesnością: "TYRMANDA NIE INTERESOWAŁA KARIERA, INTERESOWAŁY GO ZASADY. W TYM TKWI JEGO TAJEMNICA. WIERZYŁ, E CZŁOWIEK W KAŻDYM MIEJSCU I W KAŻDEJ CHWILI MA PRAWO SWOBODNEGO DECYDOWANIA O SOBIE".

2 komentarze: