poniedziałek, grudnia 16, 2019

...na 97. rocznicę zamordowania prezydenta Gabriela Narutowicza - 16 XII 1922 r.

"Nie żałuję niczego, zrobiłem to, co było moim obowiązkiem, moim trudnym, ciężkim obowiązkiem. Spełniłem go twardo i uczciwie. Przez moje ręce przemówiła nie partyjna zaciekłość, tylko sumienie i zelżona godność narodu. Tak jak ja, czują tysiące, tylko nie każdy zrobił to, co stało się moim udziałem" - ze stoickim spokojem wykładał swoje racje morderca, Eligiusz Niewiadomski (1869-1923). To on 16 grudnia 1922 r. był sprawcą zamachu w warszawskiej "Zachęcie". Ofiarą był nie byle kto, a sam pierwszy prezydent odrodzonej Rzeczypospolitej: Gabriel Narutowicz (1865-1922). Spirala nienawiści nakręcona przez endecję wydała krwawy i tragiczny owoc!... Padły śmiertelne strzały!...


Tym razem sięgam do tego, co sam zamachowiec mówił*. Nie on pierwszy uczynił salę sądową widownią wygłaszanych manifestów. Nawet tych kilka zapisów unaocznią (lub przypomną), jak chwilami cynicznym był człowiekiem. Smutne jest to, że Eligiusz Niewiadomski dla wielu współczesnych nam Rodaków pozostaje wzorem, idolem, bohaterem, ba! męczennikiem. Mam nadzieję, że tych kilka wypowiedzi* nie pchnie kogoś ku temu gronu, które gloryfikuje mordercę z 16 grudnia 1922 r.

Wypowiedź 1:
Strzały, od których padł Prezydent Narutowicz, pierwotnie nie dla niego były przeznaczone. Miał od nich zginąć Józef Piłsudski, Naczelnik Państwa. Dopiero ostatnie posunięcia na szachownicy sejmowej wysunęły siłą jakiego fatalizmu pana Narutowicz. 

Wypowiedź 2:
Zdawałem sobie doskonale sprawę z tego, że ta rezygnacja - to są pozory, że Piłsudski nie zrezygnuje z roli kierowniczej, że będzie w dalszym ciągu szefem swojej partii, że będzie zajmował wybitne stanowisko w Państwie, że będzie ciążył na jego losach i że z chwilą gdyby doszło do rozprawy stanowczej, stanie na czele bojówek, na czele strzelców, na czele pułków armii regularnej  walce przeciwko narodowi. 

Wypowiedź 3:
Narutowicz padł ofiarą grozę budzących machinacyj, jakich areną stał się Sejm polski w obliczu całej Polski. W sejmie kluby lewicowe w porozumieniu z żydostwem, stojącym na czele jawnych wrogów, postanowili za wszelką cenę nie dopuścić do Prezydentury człowieka niezależnego. Potrzeba im było człowieka chwiejnego, uległego, dającego sie powodować.

Wypowiedź 4:
Udało i, się przeprowadzić swojego kandydata głosami żydostwa przeciw większości polskiej. Narutowicz nie zorientował się i wybór przyjął. Zasiadł na fotelu Prezydenta, splamionym krwią naszych synów, pomordowanych przez bojówki socjalistyczne w pamiętny poniedziałek 11 grudnia. 

Wypowiedź 5:
Przeciwko tym hańbom trzeba było zaprotestować głośno i silnie. Bronić majestatu Rzeczypospolitej sponiewieranego przez ciury. Czy miałem do tego prawo? Miałem prawo i obowiązek. 

Nie da się z wyważoną obojętnością czytać, wybierać i cytować wynurzeń pana Niewiadomskiego.  Przed laty wertowałem bydgoskie gazety z czasu, kiedy trwał jego proces. Muszę chyba powrócić do kwerendy (chyba chodzi m. in. o "Dziennik Poznański"?) tamtych zapisów. Bardzo dla mordercy... przychylnych. Poznań i Bydgoszcz stanowiły ostoję endecji. Ujawnianie się nad Wartą lub Brdą z sympatii piłsudczykowskich nie należało do bezpiecznych. A i dziś bywa różnie odbierane...

Wypowiedź 6: 
Narutowicz jako człowiek dla mnie nie istniał. Nie widziałem go nigdy, nie znałem go, nie rozmawiałem z nim ani razu; ani ja, ani -zaznaczam to z naciskiem - nikt z mojej rodziny. [...] Wierze, że jako człowiek, jako profesor, jako mąż, jako ojciec był dobrym, szlachetnym, czcigodnym człowiekiem. Jest to moje głębokie przekonanie, dla mnie jednak nie istniał jako człowiek, ale jako symbol sytuacji politycznej, symbol zupełnie oderwany od człowieka. 

Wypowiedź 7:
Był dla mnie symbolem sytuacji politycznej, symbolem hańby. Tę hańbę moje strzały starły z czoła żywej Polski.

Wypowiedź 8:
Gdyby Narutowicz przeszedł był większością polską, albo gdyby wyboru nie przyjął, zamachu by nie było. [...] Rzecz tę brałem po prostu. Jeżeli kto znieważa moją matkę, moją żonę albo córkę moją, to nie rozumuję, tylko uderzam.

Wypowiedź 9:
Fakt zniewagi tu był, fakt zniewago naszej wspólnej Matki, zniewagi Ojczyzny. Nie Narutowicz - podkreślam to - znieważył ją, ale on był niestety, symbolem i wyrazem tej zniewagi.

Wypowiedź 10:
Nie ujawniam skruchy, przeciwnie, ujawniam pewną nadzieję, że echa moich strzałów dosięgną najdalszych zakątków ziemi polskiej, zapukają do wszystkich chat i do wszystkich serc, trafią nawet do obozów przeciwników, do tych uwiedzionych, nieświadomych komu służą ludzie, do szlachetnych młodych serc, zbudzą ich sumienia,, wątpliwości, czy służą dobrej sprawie, zbudzą ich czujność. Resztę zrobi czas. 


Pewnie z najgłębszych zakamarków Piekła Eligiusz Niewiadomski uśmiecha się szelmowsko. Bojówki ONR pochylają nad jego grobem swe zielone sztandary, wypisują na banerach  hasła głoszące pochwałę mordercy. Eligiusz Niewiadomski człowiek zasad? Jakich? Przecieram oczy. I przeraża mnie, że nie ma reakcji żadnych służb (patrz: policja, straż miejska, prokuratura, sądy) na jawne głoszenie nienawiści i robienie z zamachowca herosa XXI w.!...

Eligiusz Niewiadomski (1869-1923)
16 grudnia 1922 r., to wielki, narodowy dramat. Głównych aktorów było dwóch: G. Narutowicz i E. Niewiadomski. Ale, to nieprawda. Jak w greckiej tragedii był tez chór! A w nich m. in. ks. Kazimierz Lutosławski, gen. Józef Haller, dziennikarz Stanisław Stroński. Legitymizowali rozwydrzony tłum hołoty, która opanowała ulice Warszawy w dniu zaprzysiężenia Prezydenta. Julian Tuwim miał prawo pisać swe poruszające strofy:

Krzyż mieliście na piersi, a brauning w kieszeni.
Z Bogiem byli w sojuszu, a z mordercą w pakcie,
Wy, w chichocie zastygli, bladzi, przestraszeni,
Chodźcie, głupcy, do okien - i patrzcie! i patrzcie!
[...]
Przez serce swe na wylot pogrzebem przeszyta,
Jak Jego pierś kulami, niech widzi stolica
Twarze wasze, zbrodniarze - i niech was przywita

Strasznym krzykiem milczenia żałobna ulica**

PS: Kiedy pisałem to wszystko przypominała mi się rewelacyjna kreacja Marka Walczewskiego (1937-2009) w poruszającym filmie Jerzego Kawalerowicza "Śmierć prezydenta" (z 1977 r.).  

* cytaty za Pleskot P., Niewiadomski. Zabić prezydenta, Demart, Warszawa 2012, s. 292-302
** Tuwim J., Pogrzeb prezydenta Narutowicza,  /w:/ Historia w poezji. Antologia polskiej poezji historycznej i patriotycznej, wybory dokonał Jan Marcinkiewicz, Instytut Wydawniczy Nasz Księgarnia, Warszawa 1965, s.441

Brak komentarzy: