wtorek, lipca 23, 2019

Przeczytania... (313) Aleksandra Szyłło "Godzina wychowawcza. Rozmowy o polskiej szkole" (Wydawnictwo Czarne)

...w czas wakacji  t a k i  temat? A dlaczego nie? Rzadkością jest, że Wydawnictwo Czarne zgodziło się wysłać mi książkę z 2017 r. A to skutek, tego, że przypomniało ją na swoim FB. Wcześniej nikt mnie ani nie zainteresował skutkiem pracy pani Aleksandry Szyłło, ani nie miałem wiedzy, że "Godzina wychowawcza. Rozmowy o polskiej szkole" w ogóle się ukazały. Jestem czynnym zawodowo belfrem od 1 września 1984 r. Tak, za kilka tygodni stuknie mi XXXV-lecie pracy twórczej. Nie będzie czerwonych dywanów, listów i orderów od władz. Zaliczę kolejną tzw. jubileuszówkę. Należy mi się, jak psu miska, albo po prost: należny mi się i już, jak zawyrokowałaby pani eks-premier. 
Kilka miesięcy po strajku w oświacie warto zerknąć, co w polskiej oświacie dostrzegają inni. Kim są ci, których rozmową/wywiadem zaszczyciła Autorka? No to wymieniam, w kolejności publikowanych wywiadów: Krystyna Starczewska (polonistka, filozof); Jacek "Jac" Jakubowski (mentor, superwizor treningu psychologicznego); Łukasz Ługowski (polonista, pedagog, działacz "Solidarności", kawaler Krzyża Oficerskiego Orderu  Odrodzenia Polski); Jacek Strzemieczny (m. in. prezes Fundacji Centrum Edukacji Obywatelskiej, były dyrektor Departamentu Kształcenia i Doskonalenia Nauczycieli w MEN); Romuald Sadowski (sam mówi o  sobie "profesor oświaty"); Maria Mach (autorka wielu eksperckich tekstów na temat pracy z dziećmi wybitnie zdolnymi i współautorka poradnika dla rodziców i nauczycieli "Zdolne dziecko. Pierwsza pomoc"); Elżbieta Piotrowska-Gromniak (eks-nauczycielka historii, założycielka Stowarzyszeni "Rodzice w edukacji) - o dalsze szczegóły dotyczące wymienionych proszę zerknąć do książki, albo do Internetu.  

"Temat nauki i wychowania nigdy nie traci aktualności: przez system edukacji przechodzą kolejne pokolenia i właśnie tam, w szkole, kształtują się przyszli obywatele. A przynajmniej tak powinno być. Tymczasem kolejne reformy i próby udoskonalenia systemu wcale nie sprawiają, że szkoły stają się lepsze. Rodzice, nauczyciele i wreszcie uczniowie mają tylko wrażenie pogłębiającego się chaosu, a niektórzy nie wahają się porównywać współczesnej szkoły do koszar czy więzienia. Aleksandra Szyłło postanowiła zbadać, dlaczego polska edukacja od lat zmaga się z tak poważnymi problemami, oraz zapytać, jaka mogłaby i powinna być nasza szkoła. Jej rozmówcy, specjaliści od edukacji i wychowania, odpowiadają na pytania, «dlaczego jest, jak jest?» i «co zrobić, żeby było inaczej?», ale przywołują też wspomnienia i dzielą się własnymi doświadczeniami. Mówią o tym, po co nam szkoła, a przede wszystkim – wychowanie" - taką rekomendację znajdziemy na portalu Wydawnictwa Czarne oraz na stronie okładki książki, która jest przedmiotem tego "Przeczytania"*.
Na portalu Wydawnictwa odnajdujemy też recenzje innych, którzy przed nami czytali "Godzinę wychowawczą". Pozwalam sobie zacytować dwie z nich: "Potrzebujemy dyskusji, a «Godzina wychowawcza» to doskonały przykład na to, że taka dyskusja jest możliwa i to na naprawdę świetnym poziomie. Książkę polecam każdemu, komu edukacja nie jest obojętna, ale także każdemu, kto może wpływać na dzisiejszą oświatę" oraz "W rozmowach z nauczycielami, pedagogami i rodzicami, dziennikarka próbuje naszkicować niezmienny od lat obraz oświaty. Jej rozmówcy to osoby zmagające się z biurokratyzacją szkolnictwa i uprzedmiotowieniem ucznia"
Trudno mi nie polemizować z zastaną w "Godzinie wychowawczej..." treścią. XXXV lat, to nie w kij dmuchał. Ale oczywiście, to nie książką ze mną w tle i o mnie. Zostaje mi tylko przyjąć z dobrodziejstwem inwentarza wyczerpnąć z tych rozmów kilkanaście mądrości, które jednym ukażą, jaką naprawdę jest polska szkoła (choć tu stan  z 2017 r.), a drugich może (myślę rzecz jasna o nauczycielach i sobie samym) natchnie do innej pracy. Byłbym skończonym kretynem, gdybym napisał o sobie, że jestem Α i Ω. Bo to może zrobić tylko Pan Bóg, albo idiota. A ja jednym i drugim nie jestem. I będę to powtarzał po 2 IX tego roku, kiedy zacznie się dla mnie 36-ty rok pracy zawodowej (twórczej, jak mniemam).

*      *      *
I Krystyna Starczewska:
  • Całe liceum kładłam nacisk na samodzielne myślenie moich uczniów, nie mogę ich teraz za to ukarać [tj. opis wydarzeń z 1967 r. - przyp. KN]. Straciłabym całkowicie wiarygodność. 
  • ...rodzice w latach sześćdziesiątych nie mieli wpływu na szkołę. 
  • Można było robić różne rzeczy - próbować okłamać ich [tj. SB - przyp. KN], zwodzić, wziąć na przeczekanie. Ale nie podpisać. wtedy stałabym się niewolnikiem, mogliby żądać ode mnie wszystkiego.  
  • Pierwsza szkoła społeczna miała być laboratorium zmian.
  • Bolesne jest zwłaszcza to, że korelację przedmiotową szlag trafił i do dzisiaj jej nie ma.
  • Demokracji można uczyć tylko poprzez jej głębokie doświadczenie, a nie rozmawianie o niej. I to doświadczenie musi dotyczyć zasadniczych spraw.
  • Terror rankingów i podporządkowana im testomania nie służą nikomu.
  • Młodzież w wieku trzynastu-czternastu lat potrzebuje gimnazjum, nie chce być traktowana tal samo jak sześciolatki.
  • Badania pokazują, że agresja jest większa wśród dzieci w podstawówkach niż wśród nastolatków w gimnazjach. Powrót do ośmioklasowej szkoły może tę agresję wśród starszych uczniów nasilić. 
  • System autorytarny wciąż ma się w naszych głowach bardzo dobrze.
Najważniejsza lekcja z wywiadu z panią Krystyną Starczewską: być wiarygodnym dla swoich uczniów i przed samym sobą. Ale też nie oceniać nikogo za czas przeszły dokonany. Ta rozmowa to krótki rys z historii PRL-u, ale i tego, co zrobiono z polską oświatą po 2015 r. (czytaj: gimnazja). Przyjdzie czas, aby cytować te ważkie słowa, tym bardziej, że pewnie wielu nauczycieli zgodzi się z tym, co tu zapisano.

II Jacek "Jac" Jakubowski:
  • Poza rodzicami - tak uważam - ukształtowały mnie tez harcerstwo i Kościół. 
  • Szkoły nie znosiłem, ale nawet w bezsensownych instytucjach zdarzają się czasami wspaniali ludzie.
  • Stanisława Tyma traktowałem jak guru.
  • Na mniejszą lub większą skalę niemal każdy działał, albo przynajmniej mocno sympatyzował, był w środowisku [tj. opozycji wobec komuny - przyp. KN].
  • Myślę, że dziś młodzież jest o wiele bardziej różnorodna, niż pani się wydaje. 
  • Za komuny mieliśmy przeświadczenie, że to komuna jest wrogiem szkoły, więc jak sie zlikwiduje komunę, będzie już dobrze Okazało się, że to nie takie proste.
  • System oparty na hierarchii i przymusowym wlewaniu uczniom wiedzy do głowy jest głęboko w nas.
  • Szkoła może stworzyć warunki, w których młody człowiek będzie się sam uczył, nie może mu wlać odpowiedniej dawki oleju do głowy. 
  • ...człowiek uczy się najefektywniej wtedy, gdy sprawia mu to przyjemność. Gdy jest zaangażowany emocjonalnie. 
  • ...nie tylko nauczyciele, ale też wielu rodziców domaga się kontynuacji starego systemu, bo go znają. Według zasady: "Mnie bito i wyszedłem na człowieka". Dlatego tak trudno wprowadzić zmiany.
  • Więc nalewanie dzieciom encyklopedycznej wiedzy do głów w szkole mnie ma żadnego sensu.
  • ...rolą nauczyciela jest tworzenie sytuacji, w której uczeń uczy się uczyć.
  • Edukacja to taki wulkan drzemiący wulkan, za chwilę wybuchnie, czuć dużo ruchów.
  • Nastawienie na indywidualny sukces to nieprawdziwa, nieaktualna ikona intelektualna.
Nie nawiązuję tu do czasów hipisowskich, szukania ucieczki w różnych używkach, szkoły, roli jaką w życiu "Jacy" odegrała pani profesor Starczewska, stanie wojennym. Szukam w tych wypowiedziach szkoły. Okaleczam zatem wypowiedzi. Na pewno. Ale jak napisałem: ktoś kto szuka więcej, po prostu sięga do pełnych wywiadów! Szczególnie polecam fragmenty dotyczące Marka Kotańskiego czy Jacka Kuronia. Dla obecnych nastolatków obaj coraz mniej znaczą.

III Łukasz Ługowski:
  • Sam miałem problemy emocjonalne w szkole, może dlatego od ponad dwudziestu lat jestem dyrektorem tego Kąta.
  • Lubię być przewodnikiem dla młodzieży, to tak.
  • ...nie przychodziło mi do głowy, żeby być nauczycielem. Brzydziłem się przecież szkołą.
  • ...dzisiaj nie ma w Polsce takiej szkoły, w której uczniowie nigdy nic nie wzięli. Takie są tylko przedszkola.
  • Środowisko nauczycieli, od kiedy pamiętam, było mocno zachowawcze. [...] inna rzecz, że nasz zawód, przynajmniej pojmowany tradycyjnie, daje poczucie, że ma się patent na rację. To trwa.
  • ...jakby mi ktoś w tamtych czasach powiedział, że za mojego życia będzie tak liberalnie w szkolnictwie, jak jest dziś, tobym się zesrał ze szczęścia. 
  • Zawsze mówię uczniom, że mamy równe prawa, ale różne role. 
  • Nieważne, że masz osiemnaście lat, tutaj jesteś w roli podopiecznego. 
  • Wszyscy mamy gombrowiczowskie gęby, a już rodzice idący do szkoły swojego dziecka mają szczególnie mocno przytwierdzone te gęby.
  • wiem, że PiS ma projekt przywrócenia kuratorem wszechwładzy. [...] Teraz paradoksalnie - antykomunistyczne PiS ma zakusy, by powrócić do starego. 
  • Najlepiej jest, jak szkoła sama się zmienia pod wpływem własnych doświadczeń.
  • Szkoła sama też musi sie uczyć. Nie tylko wymagać, by dzieci się uczyły.
Świat doświadczeń narkotycznych? Trzeba oddać sprawiedliwość i napisać: odpowiedzi są bardzo odważne i do bólu szczere. Każda niemal linijka, to odsłanianie siebie, swoich młodzieńczych wzlotów i upadków. Nie odważyłbym się na blogu (tej mojej długaśnej opowieści...) napisać, co robiłem jako uczeń zacnego "Mechanika nr 1" w Bydgoszczy w latach 1978-1983. Zaczynam dialog z czytanym wywiadem? Od tego nie ucieknie się. Zapewniam. Nie spodziewałem się na kartach tej książki wpaść na wzmianki o... Wojciechu Cejrowskim czy Michale Olszańskim.

IV Jacek Strzemieczny:
  • Każde dziecko się stara, dziś to po prostu wiem. 
  • Uczyłem się razem z Lechem Kaczyńskim, był z tego samego rocznika co ja.
  • Bo najważniejsze zmiany można wprowadzić tylko oddolnie, nie z góry.
  • Nie można zmusić do twórczego myślenia.
  • Szkoła, którą mamy dziś, to jeszcze wciąż ta sama szkoła, która była odpowiedzią na potrzeby ery uprzemysłowienia. [...] Pod względem organizacji wzoruje się na pruskiej armii i administracji Fryderyka Wielkiego, które cechowały standaryzacja i hierarchiczna zależność. 
  • Problem polega na tym, że szkoła z XVII wieku nie przystaje do rzeczywistości, w której żyjemy. Za mało jest w niej miejsca na partnerstwo, humanizm, kreatywność oraz krytyczne i głębokie myślenie. 
  • Jesteśmy uzależnieni od stopni szkolnych. 
  • Chodzi o to, żeby nauka stała się frajdą, wtedy pojawia się motywacja wewnętrzna do nauki.
  • To, co powinniśmy dać dzieciom, to zdolność do podejmowania trudnych prób, szukania różnych możliwości rozwiązywania problemu, zdolność do podejmowania decyzji. 
  • Za bardzo przygotowujemy do indywidualistycznego życia, orientujemy na indywidualny sukces. Już od dawna Noble to zespoły. 
  • Dyrektorzy i nauczyciele muszą tworzyć w szkołach, pokojach nauczycielskich i klasach środowisko, w którym popełnianie błędów jest wręcz mile widziane.
  • Po pierwsze nauczyciel powinien zaczynać pracę od wiedzy i umiejętności, z którymi uczniowie przychodzą każdego dnia na lekcję. 
  • Po drugie nauczanie powinno umożliwiać uczniom głębokie zrozumienie wybranych centralnych tematów.
  • Po trzecie uczeń powinien z czasem stawać się swoim własnym nauczycielem.
  • system oceniania motywującego może działać dopóty, dopóki jesteśmy w stanie realnie utrzymać w uczniach motywację wewnętrzną.
  • Nadmiar testów zabiera czas, który można by poświęcić na naukę. 
  • Nauczyciel powinien wierzyć w ucznia, wierzyć, że sie nauczy.
  • Planujący zmiany w oświacie powinni wykazać, jak ich inicjatywy wpłyną na [...] jakość. 
  • Z badań wiemy, że dobre relacje nauczyciel-uczeń bardzo mocno wpływają na wyniki.
  • Nauczyciel ma być dobry, nieważne, jakiej jest płci. Inna sprawa, że chłopiec powinien mieć jakiś męski wzór.  
  • Jeżeli teraz zamiast pani z książką do szkoły przyjdzie pan z tabletem, to już będzie super? Nie, nie będzie.
I znowu rys pokolenia młodej  polskiej inteligencji dorastającej w PRL-u. I kolejny charakter, który ukształtował m. in. Jacek Kuroń. Ale jest też wzmianka o doktorze Andrzeju Jaczewskim. Kto nas uświadamiał w programach oświatowych, co to tam jest z tym seksem? Wielu moich rówieśników (50+) wymieni: Jaczewski. Kto wie czy nie bardziej, niż Wisłocka. Czy i tu nie znajdujemy ścieżek, jakie należałoby wybrać. Jestem zdania, że autonomia szkoły (to określenie tu nawet nie pada), to fikcja. Szkoła współczesna, to naprawdę szkoła testów, a nie kreatywnego myślenia. I tu wiele na ten temat znajdziemy. Kogo to jednak obchodzi?


V Romuald Sadowski:
  •  Proszę pani, nie należy wymagać od osoby z połamanymi nogami, żeby biła rekordy na setkę. Dziewczyny, które do mnie trafiają, maja pokiereszowane dusze.
  • ...najpilniejszą potrzebą człowieka jest poczucie bezpieczeństwa. [..] Potrzeba bezpieczeństwa to potrzeba poczucia akceptacji, miłości osób najbliższych, a tego moim wychowankom nie zapewniono.
  • Przecież żaden człowiek nie jest tylko złodziejem. Sztuką jest dostrzec całego człowieka. 
  • Wyjaśnienie, dlaczego młody człowiek wszedł na drogę przestępczą, prawie zawsze znajdziemy w środowisku, w którym się wychował.
  • Sam niedostatek pieniędzy nie powoduje, że z dziecka wyrośnie przestępca. Na co przykładem jestem choćby ja sam.
  • Naczekam, bo młodzież opuszczająca zakłady poprawcze wciąż w dużej mierze pozostawiona jest sama sobie i to często niestety niweczy nasze wysiłki.
  • Zawsze miałem tak w życiu, że coś mnie pchało, żeby sie dokształcać, uczyć nowych rzeczy, nawet dziwnych.
  • Religia była zawsze ważną częścią mojego życia, starałem się więc umożliwiać wychowankom branie czynnego udziału w życiu religijnym.  
  • Ale ja z dużą dozą ostrożności podchodzę do neofitów.
  • ...nie ma prostej odpowiedzi na pytanie, jakie warunki trzeba spełnić, żeby się sprawdzić w tej pracy.
Mamy znowu mini-lekcję z historii PRL-u. Czas, który naprawdę trudno zrozumieć młodemu pokoleniu. Jak zrozumie takie stwierdzenie: "Paradoksalnie niczego mi nie brakowało, choć brakowało wszystkiego". I to odwoływanie się do nauk rodzica: "Pamiętajcie, nieważne, czy Polak, czy Niemiec, czy katolik, czy Żyd. Liczy się dusza". I sam R. Sadowski dodaje: "Ojca w czasie wojny z płonącego bunkra wyratował Niemiec". Mamy naprawdę w pigułce przypowieść o... tolerancji i złożoności historii. Sam swoim uczniom wpajam, aby nie poddawali się stereotypom, ba! że w każdej niemal rodzinie znajdzie się z ostatniej wony opowieść o tzw. dobrym Niemcu. Wywiad z R. Sadowskim tym bardziej ciekawy, że to prowadzi Schronisko dla Nieletnich i Zakład Poprawczy w Falenicy. To jego podopieczna była Ola Gienter, bohaterka filmu R. Glińskiego "Cześć, Tereska".  Gro nasz nauczycieli raczej nie ma kontaktu z taką młodzieżą. Choć sam przez dwie dekady pracowałem w trudnej środowiskowo dzielnicy Bydgoszczy i wiele z tego, co tu czytam było udziałem moich uczniów i wychowanków.


VI Maria Mach:
  • Szkoła jest dinozaurem.
  • Pod względem strukturalnym szkoła mieści się gdzieś pomiędzy koszarami, więzieniem a szpitalem.
  • System jest znacznie mniej nastawiony na wykrywanie i rozbudzanie pasji, wzmacnianie indywidualności, wysłuchiwanie pytań uczniów, a dużo bardziej na diagnozowanie odchyleń od normy i bezwzględne ich korygowanie.
  • ...uczeń powinien być miarą sam dla siebie, ponieważ dojrzewa się nielinearnie.
  • Merytorycznie natomiast szkoła to dinozaur, bo jest bardzo mocno przywiązana do podziału na dyscypliny.
  • Jednym z największych problemów szkoły jest to, że pozornie zarzuciła wychowanie i uważa, że zajmuje sie głównie uczeniem. 
  • Dieta duchowa młodych ludzi to są hamburgery. Dla najlepszych - hamburgery w rozmiarze XXL.
  • Szkoła dinozaur zatrudnia nauczycieli, którzy dystrybuują wiedze poprzez wykład.
  • Umiejętność dobrego sformułowania pytań to dziś jedna z najistotniejszych spraw w nauce. Nieraz trudniejsza niż znalezienie odpowiedzi.
  • Bycie odpytywanym nie jest ekscytujące, jest nudne albo upokarzające, więc mózg śpi. 
  • Nauczycielami kieruje w dużej mierze strach: wielu sądzi, że jeśli uczeń zorientuje sie, że oni sami czegoś nie wiedzą, to już będzie koniec.
  • Dla niepewnego siebie nauczyciela wygodny jest uczeń pilny, nie zdolny. Nastolatek z natury nie jest uosobieniem taktu. 
  • Wolę mówić o uczniach ciekawych.
  • Każdy uczeń powinien zdobyć w szkole intelektualną samodzielność - na własną miarę.
  • Nazwanie kogoś zdolnym niewiele daje także dlatego, że nie ma zasadniczo odmiennego trybu nauczania zdolnych.
  • Jeśli ktoś, mając osiem lat, chce rozmawiać na przerwie o Andromedzie, to bardzo prawdopodobne, że koledzy wzruszą ramionami albo pukną sie w głowę. 
  • Skoro jesteś zdolny, a nawet wybitnie zdolny, to liczymy, że będziesz to regularnie potwierdzał.
  • Ambicje dziecko zazwyczaj przyswaja od dorosłych.
  • Ambicja jest fałszywym, zdradliwym napędem.
  • Posiadania nawet bardzo szerokiej wiedzy to w żadnym razie nie jest gwarancja udanego wystąpienia.
  • Dziecko stało się główną inwestycją całej rodziny.
  • Mózg potrzebuje nudy jak powietrza. Nuda jest matką wielu fantastycznych pomysłów.
  • Niestety dla bardzo, bardzo wielu rodziców dziecko stanowi ich zastępcze życie.
  • Dziewczynkom i chłopcom wciąż stawia się inne wymagania, i w domu, i w szkole.
Warto sobie wziąć do serca to, co powiedziała pani Maria Mach o szkole, że jest "po to, żeby przechowywać dzieci", "żeby ujednolicać"  i "wyszukiwać błędy i przekreślać je na czerwono".  Kto się nie zgadza? Pan z tyłu? to znaczy, proszę Pana, że Pan nie wie na czym osadza się współczesna książki i dobrze, aby zerknął Pan do wywiadów, jakie m. in. dla Pana przeprowadziła pani Aleksandra Szyłło. Jestem, co do tego całkowicie przekonany. Spodobało mi się porównanie szkoły do... dinozaura. Czy to nie zastanawiające, że niezależnie od siebie osoby, które udzieliły wywiadów zwracają uwagę na te same składowe: skostniałość systemu, jego przeterminowanie. Albo to porównanie do koszarów, więzienia i szpitala. Brawo pani Mario. Śmiem twierdzić, że wyartykułowała Pani to, co wielu współczesnych nauczycieli myśli, aliści boi się wypowiedzieć głośno. Że szkoła wprzęga ucznia w wyścig szczurów? Ktoś powie: żadne odkrycie. Zbieramy tego teraz żniwo: najpierw wbija się nastolatkowi, aby sięgał po średnią 4,75,a potem laureat olimpiad nie może dostać się do wymarzonej szkoły. Spodobało mi się porównanie z hamburgerem (XXL). "...szkoła nie pyta, tylko odpytuje" - pada jeden z zarzutów. Ale bierze tez w obronę nauczycieli: "Mają mało swobody i mało zaufania od dyrektora i instytucji, dla której pracują. Są przytłoczeni ogromem biurokracji".


VII Elżbieta Piotrowska-Gromniak:
  • Myślę, że doświadczenia i wzorce ze szkoły komunistycznej ciągle są żywe w wielu szkołach, bo mamy jeszcze nauczycieli, którzy swoją karierę zawodową zaczynali w tamtych czasach. 
  • W swojej pracy zawodowej odkryłam, jak ważne jest mieć rodziców jako sojuszników, jak wiele można sie dowiedzieć o swoich uczniach i uniknąć wielu błędów i niepowodzeń.
  • Proces konstruowania szkoły partnerskiej powinien być wdrażany systemowo.
  • Tam, gdzie nie ma rady szkoły, decyzje podejmuje dyrektor szkoły z radą pedagogiczną. 
  • Brak silnej ogólnopolskiej reprezentacji powoduje, że rodzice ciągle nie są partnerem ministra edukacji, związków zawodowych czy stowarzyszeń nauczycieli i dyrektorów, a ich głos w dyskusji o edukacji jest bardzo słaby. 
  • Rodzice rozumieją edukację jedynie wówczas, kiedy mają możliwość w niej uczestniczyć, a nie poznawać ja tylko w relacji dziecka czy nauczyciela.
  • Mamy wielu znakomitych nauczycieli, bywa, że to oni wręcz przejmują obowiązki rodziców, którzy są niewydolni wychowawczo.
  • Niektóre organy prowadzące zbytnio skupiają sie na wynikach nauczania, rankingach. To powoduje, że sprawy wychowawcze schodzą na dalszy plan i nikt się nimi skutecznie nie zajmuje.
  • Liczba samobójstw i prób samobójczych wśród nastolatków rośnie. 
  • Nauczyciele są pracownikami szkoły i profesjonalistami w swoim zawodzie, w szkole są na swoim terenie, w miejscu pracy.
  • Rodzice są w szkole gośćmi.
  • Rodzic, niezależnie od tego, czy jest szanowanym prawnikiem, panią domu, sprzątaczką czy lekarzem, w przestrzeni szkolnej wciąż jest ustawiany w roli petenta.
  • Z moich obserwacji i rozmów z rodzicami wynika, że polska szkoła jest wciąż instytucją hierarchiczną.
  • Duży jest dystans władzy zwłaszcza w relacjach: nauczyciele-uczniowie i nauczyciele-rodzice.
  • Nauczyciele częściej przekazują rodzicom informacje i rozdają zadania, rzadziej pytają o opinię i podejmuje dyskusję. 
  • Prace domowe to od lat zarzewie konfliktów. Zupełnie jakby to rodzice mieli zadawane do domu. 
  • Myślę, że my, rodzice, musimy zadbać o higienę pracy naszych dzieci, bo nie regulują tego żadne przepisy. Dzieci nie mogą spędzać ośmiu czy dziesięciu godzin na nauce.
  • Za całokształt pracy szkoły odpowiada dyrektor, to musi być przejrzyste i zrozumiałe dla wszystkich rodziców. Niedopuszczalne jest, żeby rodzice próbowali zaprowadzić własne porządki.
  • Nasi uczniowie bardzo szybko rozpracowują nas nauczycieli, tylko my wolimy tkwić w nieświadomości, że oni tyle widzą.
I znów raca PRL? Skostnienie. Dinozauryzacja. Rodzic - petent. Nauczyciel - pan na włościach. tu bym polemizował z tym, co akcentuje pani Elżbieta Piotrowska-Gromniak. Obecny nauczyciel jest stawiany na baczność przez rodzica lub jego pełnomocnika (czytaj: adwokata! - bo już do tego dochodzi). Nie chodzi o to, że jestem przeciwko szkole partnerskiej, o której tak pięknie pani mówiła przed Aleksandrą Szyłło. Ale nie godzę się na to, że prawa mają tylko uczniowie, pełnymi garściami czerpią ze skarbnicy wolności, a nauczyciel jest tylko rozliczany i pouczany. Pani Elżbieta Piotrowska-Gromniak nie dotrwała w zawodzie (raptem 10 lat, jako nauczycielka historii) czasów... dziennika elektronicznego. To dopiero byłby materiał na wywiad do "Godziny wychowawczej II".

*      *      * 

Nie słyszałem, aby ktoś podsuwał mi, jako belfrowi książkę pani Aleksandry Szyłło. Nie słyszałem, aby wywołała jakąś dyskusję w tzw. środowisku nauczycielskim. Jestem zdania, że powinna trafić do rąk nie tylko tych, którzy potem radzą na Radach Pedagogicznych, spotykają się w zespołach przedmiotowych, są rozliczani z realizacji podstawy programowej. Jestem zdania, że "Godzina wychowawcza" powinna trafić do rąk rodziców i każdego, komu bliskie są problemy szkoły. Dla wielu rodziców szkoła objawiła się ostatnio, jako... ognisko warcholstwa (bo odważyli się strajkować) i letniego chaosu wokół rekrutacji ich dzieci. Poza tym szkoła znika gdzieś na marginesie. Taka jest prawda, no chyba, że trzeba stawać w obronie praw własnego dziecka/ucznia. Czy książka pani Aleksandry Szyłło pomaga w tym? To niech ocenia każdy indywidualnie.  Siłą rzeczy dorzuciłem to i owo z własnego ogródka. Tak, ośmieliłem się dołączyć "na trzeciego" do dyskusji, to te dygresje poniżej każdego cytowania. Kogo interesuje głos szarego magistra od historii? Nawet jeśli był krewnym jednego z ministrów oświaty. Mogę na własny użytek wybrać kilka z zadanych pytań i zadać je samemu sobie. Ciekawe, co by wyszło. Może musiałbym na stare lata zmienić zawód?...
Czytając, analizując treść zebranych wywiadów doszukiwałem się analogii z własnym doświadczeniem pedagogicznym. Pod wieloma tezami, ba! doświadczeniami podpisałbym się bez mrugnięcia okiem. Może sam zaraz usiądę i napiszę "Moją godzinę wychowawczą"? Szkoła, to bardzo charakterystyczne środowisko pracy.  Zbyt wielu jednak kręci się wokół nich naprawiaczy i pseudo-niby-reformatorów. To w wywiadzie z panem J. Strzemiecznym padają zdania (pierwotnie przewidywane jako motto tego "Przeczytania..."): "Od ponad ćwierć wieku mamy taką sytuację, że kolejne rządy wprowadzają reformy bez solidnego uzasadnienia badaniami naukowymi i pilotażami. Utrwalił się zwyczaj, że oświata co rusz ponosi ogromne koszty błędnych, słabo uzasadnionych decyzji". Każdy pewnie chciałby być nowym Konarskim, ale stać go tylko na bałaganienie, demolowanie, skłócanie środowiska. Nielicznym pisany jest w historii los Kazimierza Odnowiciela! Polecam wdzięcznej pamięci wszystkich (przede wszystkim tym, których ja nazywam domokrążnymi pedagogami, co to naczytali się jakichś artykułów lub przerobili anglosaską książkę na wiadomy temat - i mądrują się, że ho! ho! ho!) dwa zdania, jakimi zakończyła swój wywiad pani Maria Mach:  

"DOBRA SZKOŁA TO NIE TA, DO KTÓREJ CHODZĄ UCZNIOWIE WYKAZUJĄCY SIĘ NAJWIĘKSZYMI OSIĄGNIĘCIAMI W SKALI BEZWZGLĘDNEJ, TYLKO TA, W KTÓREJ UCZNIOWIE ROBIĄ NAJWIĘKSZY POSTĘP W STOSUNKU DO TEGO, Z CZYM PRZYSZLI. BYĆ LEPSZYM OD SAMEGO SIEBIE - TO JEST SUKCES DOSTĘPNY DLA KAŻDEGO!".

PS: Warto, aby każda Rada Pedagogiczna od tych dwóch zdań zaczęła swe obrady na nowy rok szkolny 2019/2020.

*https://czarne.com.pl/katalog/ksiazki/godzina-wychowawcza (data dostępu 14 VII 2019) 

1 komentarz:

  1. "Nauczyciel… to przewodnik i lider, sternik łodzi. Jednakże energia, która tę łódź napędza, musi pochodzić od uczących się."
    Spotkać na drodze edukacji nauczyciela,który taką energię z ucznia wykrzesa ,to prawdziwy skarb.
    Święto dla umysłu.
    Osobiście takich niezwykłych ludzi mogę policzyć na palcach jednej ręki.( zdaje się to być,gatunek rzadki) Zatem, dbać trzeba ,by nie rozpierzchli się takowi po korporacjach,szukając godnych warunków.
    ps. Pozdrawiam moich

    Freja

    OdpowiedzUsuń