niedziela, lipca 08, 2018

Spotkanie z Pegazem... (125) Jan Andrzej Morsztyn "Do swoich książek"

Jan Andrzej Morsztyn (1621-1693) - przeciętnemu miłośnikowi literatury polskiej kojarzy się z barokiem. Jednym tchem wymieniamy najczęściej trzech przedstawicieli tej epoki: Wacława z Potoka Potockiego (1621-1696), JKM Jana III Sobieskiego (1629-1696) i właśnie Morsztyna. Każdego kładąc do innej szuflady, bo to jeden tworzył w duchu sarmackim wiersze, drugi pisał listy do swej ukochanej Marysieńki, a ten trzeci reprezentował nurt dworski w poezji.

Nieoceniony dla mnie prof. Ignacy Chrzanowski w takich barwach rysował biografię Jana Andrzeja, tu nazywanego Jędrzejem: "...podskarbi wielki koronny, zręczny, giętki i czynny dyplomata; człowiek wykształcony i doświadczony, posiadający niemały rozum polityczny, bystro przewidujący skutki anarchji, słabości władzy królewskiej i obieralności tronu, pragnąc przekształcić państwo polskie na wzór potężnej i rządnej Francji [...]". Obraz polityczny chyba jednak uchodzi obecnie uwadze potomnych. Dalej jest chyba jeszcze gorzej: "...człowiek bardzo lichy, intrygant i niemal zdrajca ojczyzny, skoro wichrzył przeciw królowi Michałowi, zamiast którego wolał widzieć na tronie Kondeusza, a potem za Sobieskiego, przekupiony przez Ludwika XIV, starał się unicestwić zamiar zawarcia przymierza Polski z Austrją: nie dziw, że się go ojczyzna wyparła, że na stare lata musiał uchodzić z Polski, aby kości na obcej ziemi złożyć"*. Cytuję z zachowaniem ortografii, interpunkcji, składni z 1930 r.
Nie wiem, co dziś z bogatej spuścizny poetyckiej Jana Andrzeja Morsztyna jest eksponowane na lekcjach literatury. Sam nie pamiętam czy w szkole średniej, kiedy pobierałem nauki, był choć sonet "Do trupa". Chciałem go tu przypomnieć, ale doszedłem do wniosku, że to byłoby zbyt... banalne i oczywiste. Jednego jestem pewny: o związkach łączących poetę z Czartoryskimi dowiedziałem się czytając "Portret Familii" Marii Dernałowicz (1928-2009). Tam jest wzmianka o ślubie Elżbiety Morsztynówny (1671-1758) z Kazimierzem Czartoryskim (1674-1741). A, że córką tej pary była Konstancja Czartoryska późniejsza Poniatowska (1695-1759), stąd prosta droga do ostatniego króla, SAR. 
Tyle słowem wstępu, co by nakreślić tylko zarys biografii osobowości głównego bohatera z 125 odcinka tego cyklu. Wybór padł na wiersz pt. "Do swoich książek".

Dokąd się, moja lutni, napierasz skwapliwie?
Chcesz na świat i drukarskiej chciałabyś oliwie
Podać w nielutościwe swoje plotki prasy,
Wzgardziwszy słodkie mego kabinetu wczasy?
Ach, nie wiesz, czego-ć się chce! Różne w ludziach smaki,
I ciebie potka wilkum pewnie niejednaki.
Nie trzeba dymem śmierdzieć, kto się chce do dworu
Udać, jeszcześ ty godna kuchennego szoru:
Jeden, co lepiej pisze, znajdzie w tobie siła,
Co by cierpliwsza głowa jeszcze przekreśliła;
Drugi z zazdrości, która średnie mózgi żywi,
W oczy pochwali, ale z tyłu gębę skrzywi;
Inszy, choć z hipokreńskiej nie pił nigdy bani.
Żeby się coś zdał, czego nie umie, pogani.
Tak, coś ją w ciszy miała, utracisz powagę
I pójdziesz za sukienkę korzeniu na wagę
Albo cię, ważąc konfekt, podścielę na szali
Aptekarz i Szot tobą tabakę podpali,
Albo kiedy krystera czyści brzuch zawarty,
Coraz, co krok do stolca, jednej zbędziesz karty.
Ale ty przecie prosisz łaskawej odprawy,
Tak ci się moje przykrzą kreski i poprawy,
I co go doznać możesz, nie poważasz sromu;
Idź tedy - ale lepiej było siedzieć w domu.**

Prof. I. Chrzanowski nazwał Morsztyna dworakiem i pochlebcą, ba! że specjalizował się w pisaniu wierszów plugawych i swawolnych, choć nie stronił też od poezji... religijnej. Odsyłam do wykorzystywanej "Historji literatury niepodległej Polski...", tak ochoczo przeze mnie wykorzystywanej na tym blogu. Zainteresowanych dworskimi intrygami podsuwam dwie biografie JKM Jana III autorstwa Zbigniewa Wójcika i Ottona Forsta de Battaglii***, tym bardziej, że ta wespół z niejakim Nicolasem Marią de Vitry, ambasadorem samego Ludwika XIV, mogła skończyć się bardzo tragicznie dla obu spiskowców: "...dowody zebrane przez dwór przeciwko niemu [tj. J. A. Morsztynowi - przyp. KN] i ambasadorowi de Vitry'emu były dostateczne, aby oskarżyć przywódcę stronnictwa francuskiego o zdradę stanu, dążenie do detronizacji króla i nadużycia w skarbie" - cytuję za Zb. Wójcikiem.  Aliści eks-podskarbi nie czekał na wyrok sejmu, uszedł do Francji i jak dodaje de Battaglia: "...mógł czekać ten zdrowy i rześki siedemdziesięciolatek z pogodną równowagą w «doulce France». Tym samym Andrzej Morsztyn znikł z areny polskiej historii". Okazuje się, że ucieczka poety, politycznego bankruta ziściła się w chwili, kiedy Jan III Sobieski wyruszył na pomoc Leopoldowi I pod Wiedniem. 
Nie chciałem pisać politycznej biografii Jana Andrzeja Morsztyna. To samo tak wyszło. "Spotkania z Pegazem..." mają za cel przypominanie godnych historycznie strof. Zrobił się mały traktat historyczny. Pominę opinię prof. Wł. Konopoczyńskiego, choć i tę przygotowałem. Takim więc razem raz jeszcze zaglądam do dzieła prof. I. Chrzanowskiego i cytuję frywolna satyra:

"Starej"
Twierdzisz, żeś się za króla Stefana rodziła:
        Łżesz, babo, boś za Piasta już na świecie była;
I tak łżesz, bo, jak twoje drżące świadczą lata,
        Wraześ z Ewą stworzona od początku świata.

*Chrzanowski I., Historja literatury niepodległej Polski (965-1795), Warszawa 1930, s. 294-295  (całość 294-302)
** https://literat.ug.edu.pl/morsztyn/018.htm (data dostępu:  25 VI 2018)
*** Wójcik Zb., Jan Sobieski, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1994; Battaglia de O. F., Jan Sobieski król Polski, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1983

Brak komentarzy:

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.