wtorek, lipca 10, 2018
Paleta (XL) Jacek Malczewski
"W izbie jest tylko dwoje zesłańców: kobieta, która zamknęła oczy na wieki, i mężczyzna siedzący w nogach jej łoża. Rzecz dzieje się na Syberii, lecz cóż to za straszny dramat. Przy zmarłej leży zamknięta książka do nabożeństwa i stoi gromnica, dopiero co zgaszona. Śmierć nastąpiła w tej chwili, tak że mąż czy brat nieboszczki musi powstrzymywać wybuch żalu z obawy, aby krzyk nie zatruł ostatnich przedgrobowych marzeń jego towarzyszki" - taki zapis znalazł się w artykule, jaki ukazał się w nr 5 "Kraju" 10 lutego 1884 r. Bolesław Prus*, bo to autor, opisywał wystawę rosyjskich malarzy, jaką zorganizowano w pałacu namiestnikowskim na Krakowskim Przedmieściu. "Ja byłem dwa razy i spotkałem samych Rosjan" - przyznał pisarz. To skąd w tym gronie... Jacek Malczewski? Nie wiem. Wzmianka pojawia się w chwili, kiedy opisywane były wrażenia sprzed obrazu W. Surikowa (czy nie kolejny bohater "Palety"?) "Mienszykow w Berezowie". Robi na mnie rażenie takie podsumowanie analizy obu płócien: "I znowu przychodzi nam na myśl, że obraz p. Surikowa jest pełen realizmu, p. Malczewskiego pełen poezji". Bez wątpienia Bolesław Prus opisywał "Śmierć Ellenai" (1883). Dlaczego jednak umieszcza ten malarski epizod na Syberii?...
Jak to możliwe, że Jacek Malczewski nie zaistniał w "Palecie"? Jest-że bardziej poruszający mnie mistrz pędzla i płótna? Nie ma! To przecież dla jego dzieł opuszczałem dnia pewnego Poznań, aby znaleźć się w Rogalinie, bo chciałem obejrzeć kolejne jego dzieła. A wiadomo, że Muzeum Narodowe w stolicy wielkopolski ma bardzo interesująca kolekcję. Jest czym się zachwycić.
"Jacek Malczewski - ulubiony malarz pana profesora" - napisała przed laty pewna moja licealistka na sprawdzianie. Uśmiechnąłem się i zaliczyłem odpowiedź. Boć to prawda! Fakt historyczny! Sam Jacek Malczewski jest obecny na tym blogu niemal od samego początku (patrz "Wigilia na Sybirze!..." - z 22 XII 2012 r.). Nie dość na tym pojawił się w odcinku 7 "Spotkań z Pegazem" z 24 VII 2013 r. Tak, jako poeta, a nie jako malarz. Taka z mojej strony przewrotność. No i był tekst monograficzny pt. "Jacek" (z 8 X 2014 r.). W ile tekstów wpleciono reprodukcje dzieł? Nie chce mi się szukać. Starczy zerknąć do 124 odcinka "Spotkań...", tam portret Jana Kasprowicza.
Od kiedy Malczewski jest m ó j ? Nie wiem. Barwna reprodukcja "Śmierć" na pewno była w jednotomowym wydaniu encyklopedii PWN (wydanie z 1969 r.?) i odtąd miałem ją w głowie. Po latach był kalendarz, który wisiał w moim pokoju. Nie, nie było żadnych reprodukcji obrazów na ścianach. Fascynacja była po prostu we mnie. I pozostała.
Z czasem chyba jeszcze bardziej pogłębiając się. Oprócz mityczności, przedziwnych stworów zaczęły do mnie przemawiać obrazy o tematyce syberyjskiej. Różne wersje "Na etapie". Gehenna wpisana na nich jest dla mnie uzupełnieniem tego, co zaczął Artur Grottger. Tego malarza też jeszcze nie było w tym cyklu?
Dla mnie jednym z najważniejszych dzieł Jacka Malczewskiego pozostaje "Melancholia". Żadne inne nie poraża mnie tak, jak ono. Po prostu jest wyjątkowe spośród wyjątkowych. Postać w oknie i oczy mężczyzny, który pręży się w tłumie - dla mnie prawdziwy taniec chocholi. Nie zapominajmy, że najpierw powstał on, a dopiero później "Wesele". Fakt, że powstawał w przeciągu czterech lat (1890-1894) świadczy chyba o emocjach, jakie budził w samym twórcy. Nie chcę tu wspierać się opisami i ocenami krytyków sztuki. Nie tym razem. Bez problemu odnajdziemy je w Internecie**. Ten tłum wypadający z płótna malarza, to prawdziwy sens polskości XIX w. Za dwadzieścia lat wybuchnie wielka wojna, a potem będzie listopad 1918 r.
Tak, mój dzisiejszy wybór zdominowała historia. Jej rozumienie przez Jacka Malczewskiego. Celowo unikałem innych płócien. Trudno. Wyszło mono-tematycznie? Na Jacka Malczewskiego nie starczy jednego odcinka "Palety". W roku, w którym obchodzimy setną rocznicę odzyskania (wolę zwrot: odzyskiwania) przez Polskę niepodległości nie powinno zabraknąć tego wyjątkowego malarza. Dyskusja bez Malczewskiego, to jak odrzucenie Norwida, wyrzucenie na śmietnik Wyspiańskiego i zaparcie się Matejki.
Dla mnie jednym z najważniejszych dzieł Jacka Malczewskiego pozostaje "Melancholia". Żadne inne nie poraża mnie tak, jak ono. Po prostu jest wyjątkowe spośród wyjątkowych. Postać w oknie i oczy mężczyzny, który pręży się w tłumie - dla mnie prawdziwy taniec chocholi. Nie zapominajmy, że najpierw powstał on, a dopiero później "Wesele". Fakt, że powstawał w przeciągu czterech lat (1890-1894) świadczy chyba o emocjach, jakie budził w samym twórcy. Nie chcę tu wspierać się opisami i ocenami krytyków sztuki. Nie tym razem. Bez problemu odnajdziemy je w Internecie**. Ten tłum wypadający z płótna malarza, to prawdziwy sens polskości XIX w. Za dwadzieścia lat wybuchnie wielka wojna, a potem będzie listopad 1918 r.
Tak, mój dzisiejszy wybór zdominowała historia. Jej rozumienie przez Jacka Malczewskiego. Celowo unikałem innych płócien. Trudno. Wyszło mono-tematycznie? Na Jacka Malczewskiego nie starczy jednego odcinka "Palety". W roku, w którym obchodzimy setną rocznicę odzyskania (wolę zwrot: odzyskiwania) przez Polskę niepodległości nie powinno zabraknąć tego wyjątkowego malarza. Dyskusja bez Malczewskiego, to jak odrzucenie Norwida, wyrzucenie na śmietnik Wyspiańskiego i zaparcie się Matejki.
*Prus B., «Obrazy wszystkiego» o literaturze i sztuce wybór z Kronik, wybór i wprowadzenie Samuel Sandler, Instytut Badań Literackich PAN Wydawnictwo, Warszawa 2008,s. 453
** https://culture.pl/pl/dzielo/jacek-malczewski-melancholia (data dostępu 26 VI 2018)
Brak komentarzy:
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.