niedziela, czerwca 24, 2018
Przeczytania... (271) Konstanty Ildefons Gałczyński "Teatrzyk Zielona Gęś" (Wydawnictwo Iskry)
Ciężkie jest życie kelnera.Życie kelnera to łza.
Kiedyż, ach, weźmie cholera
Takiego kelnera jak ja?
Wydawnictwo Iskry zadbało o to, aby czytelnik miał możliwość dotarcia do tekstu niezwykłego! Panie i Panowie! Mistrz Konstanty Ildefons Gałczyński i jego "Teatrzyk Zielona Gęś"! "Trzeba zacząć od w swoim czasie dość znanego faktu, że kolor zielony należał do ulubionego przez Konstantego Ildefonsa. Zielone były krawaty i inkaust, zielonkawe szaliki i pościel, domowe pantofle i niektóre koszule, zielone książki, teczki, nawet papużki nierozłączki, które otrzymał w prezencie na imieniny, pyszniły się przewagą zieleni" - te cenne spostrzeżenia zawdzięczamy pani Kirze Gałczyńskiej, córce Poety.
Niepojęte, że Konstanty Ildefons Gałczyński w ogóle do dziś nie zaistniał na tym blogu. A przecież należy do grona moich ulubionych poetów. To "Przeczytanie..." jest więc debiutem Poety w moim pisaniu. Pewnie zaistnieje wkrótce też w jednym z najbliższych "Spotkań z Pegazem".
Ze swej strony mogę tylko wysypać kilka cytatów z całości. Dla tych, którzy od lat kochają humor Konstantego Ildefonsa, to będą drobne przypomnienia. Dla każdego innego coś nowego. Nie łudźmy się, że to twórczość ogólnie znana i cytowana. Tak nie jest.
* * *
Czuję swąd. Obywatelu Woźny, zdaje się, że z tą sztuką leżymy. To nie pójdzie, jakkolwiek Nasza Autorka, Kociubińska, wlała w ten utwór wszystko, co miała. Biedna Hermenegilda.
*
Mój drogi, przyjdzie taki dzień, kiedy, popłakując, ułożycie moje zwłoki w trumnie i wyżej wspomnianą ustawicie na katafalku. Świece, wieńce i te rzeczy. Grobowe milczenie. A wtedy ja, Bączyński, ostatnim transcedentalnym wysiłkiem woli uniosę wieko wyżej wspomnianej, szybko powiem, co naprawdę myślę o kobietach, i szybko spuszczę wieko na wieki.
*
Wodewil sens taki objął
i morał wykłada ten ci:
ludzie, którzy nic nie robią,
są zwykle strasznie zajęci.
*
A ja rzeczywiście tutaj wobec pana czuję się jak Wagner w pracowni Fausta. Można powiedzieć, sama wiedza i kultura.
*
Biedna Michalina, autorka czterdziestu czterech niewydanych powieści. Wszystkie pieniądze szły na atrament. Ale mimo to kochałem cię. Atoli odeszłaś w zaświaty.
*
Tutaj cię zepchnę, Ezopie,
do rzędu niższych bóstw.
Możliwe, że żmiję miał chłopiec.
Niemożliwe, że biust.
*
Ach, ty spryciarzu, won natychmiast z tego cienia, ten cień jest dla mnie! Ja wynająłem osła bez cienia.
*
Ja chciałbym dwa słowa na temat Balzaka. dlaczego np. w jednej księgarni jest Balzak, a w księgarni naprzeciwko nie ma Balzaka? Dlaczego? Skończyłem.
*
Dziś mam czas wolny. Dzisiaj niedziela.
Pójdę więc sobie do przyjaciela.
Celestyn pokój ma z tapetami,
dobry Celestyn herbaty da mi,
człowiek pogwarzy i powspomina.
*
Dziadziusiów koniec łzawy.
Każdy to chyba powie.
Warcaby im! nie baby!
bijcie brawo, widzowie.
*
Niech zmilknie orkiestra.
Podajcie gitarę!
Jam postrach i przestrach
koszmarnych plotkarek.
Na megalomanów
jam młot jest i bicz -
więc ty się zastanów
i ze mną się licz.
*
Mistycyzm to jest, jak ktoś np. musi jechać z Ciechocinka do Warszawy, ale na złość wsiada do pociągu jadącego do Krakowa i ma nadzieję, że przyjedzie Anioł i poprzestawia tory i zwrotnice, i dzwony zadzwonią, i z Nieba spadnie taka wielka pierzyna, która otuli wszystkich leniów i megalomanów.
*
Chodzę jak kudłaty kotek,
w głowie łupież i egzema -
włosy szczotką? ale szczotek,
TAKICH szczotek u nas nie ma.
*
Cholera z tym paleniem.
Boli serce i głowa.
Ach, ja to zaraz zmienię.
Precz, mani tytoniowa.
*
A jednak, moi drodzy, proponuję wysłać telegram do Autora z prośbą, żeby się zastanowił. bo ja rozumiem żart. Żart jest potrzebny jak chleb. Człowiek im wydajniej pracuje, tym większą ma potrzebę żartu i odprężenia.
* * *
Konstanty Ildefons Gałczyński poetą obecnej współczesności? Nie wierzę! Sprawdźcie dookoła siebie. Jedno polecenie zadajcie "zacytuj choć fragment jakiegoś wiersza". Jaka będzie reakcja? Sam ostatnio stawiałem podobne pytanie, ale o Jeremim Przyborze. Nie wydusiłem żadnego cytatu. Dlatego to pisanie i czytanie ma sens. Tak, jest konieczne, aby nie rosło pokolenie głuche na dokonania rodzimej literatury. Dlatego też na zakończenie kładę tu fragment monologu prof. Bąbczyńskiego, jak podane w didaskaliach wykonywane "na klęczkach" :
"Dzięki ci, Wielki Boże. Boże Kircholmu, Boże Wiednia, Boże Ciechocinka, boże praojców! Oto, na skutek nieodwracalnych przemian dziejowych, wysp tych autochtoni wynieśli się do Kanady i Australii, a ja, jako pierwszy polski pionier, obejmuję imieniem Narodu we władanie te Wyspy Błogosławione. Nareszcie! Nareszcie granice naturalne. Nareszcie żadnych sąsiedztw, o święty Ildefonsie! Nareszcie pierwszorzędna geopolityka, dynamika i liryka. A kultura po prostu aż unosi w powietrzu God save the cultur. Gratias agamus. Te Deum".
Dotknął do żywego? Znaczy się dobrze napisane! Znaczy się "Teatrzyk Zielona Gęś" żyje! Prowokuje! Po prostu: hura! hura! hura!...
"Dzięki ci, Wielki Boże. Boże Kircholmu, Boże Wiednia, Boże Ciechocinka, boże praojców! Oto, na skutek nieodwracalnych przemian dziejowych, wysp tych autochtoni wynieśli się do Kanady i Australii, a ja, jako pierwszy polski pionier, obejmuję imieniem Narodu we władanie te Wyspy Błogosławione. Nareszcie! Nareszcie granice naturalne. Nareszcie żadnych sąsiedztw, o święty Ildefonsie! Nareszcie pierwszorzędna geopolityka, dynamika i liryka. A kultura po prostu aż unosi w powietrzu God save the cultur. Gratias agamus. Te Deum".
Dotknął do żywego? Znaczy się dobrze napisane! Znaczy się "Teatrzyk Zielona Gęś" żyje! Prowokuje! Po prostu: hura! hura! hura!...
Brak komentarzy:
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.