poniedziałek, kwietnia 16, 2018

Wiosna budzi Ostromecko

Zaniedbanie!
Moje!
Mea culpa!
Opublikować przeszło tysiąc trzysta tekstów na tym blogu i ani jednego nie poświęcić OSTROMECKU? Gdyby zapytać przeciętnego bydgoszczanina o nie, to zapewne odpowie: pałac(-e), park, woda mineralna. Starczy, by opuścić mury Bydgoszczy lub pobliskiego Chełmna, aby znaleźć się w tym cudownym miejscu.

Moje zaniechanie w nie napisaniu o Ostromecku jest tym bardziej niepokojące, że przecież wykonałem tam dziesiątki zdjęć. Nie da się zliczyć ile razy z rodziną (bliższą i dalszą) przemierzałem pałacowy park. Podziwiałem, jak na moich oczach pięknieje to miejsce.


Nie czas teraz, w połowie kwietnia, aby zachwycać się choćby rosarium. Po prostu to nie czas na rozkwit róż. Teraz jeszcze jest nazbyt ponuro, może lepiej brzmi: surowo. Brakuje koloru, jaki dają tulipany. Ale są żonkile i inne kwiatki.


Nie uchwycę trelu ptaków. Tak nas uczono biologii, że nie odróżniam jaki mistrz zachwyca mnie swoimi nutami. Jeden przez drugiego. Ledwo ten kończy, następny zaczyna,a jeszcze swoje wtrąca trzeci i czwarty. Weźcie mnie na węgielki, a i tak nie powiem czyje to arie.


Bluszcz zawojowuje nie tylko drzewa. Pnie się po murach zdewastowanego mauzoleum rodziny Schönborn-Alvenslebenów, w której posiadaniu był pałac do 1945 r. Zresztą każdy gość tego miejsca wie, że na terenie parku są dwa pałace: barokowy pałac Mostowskich (zw. starym pałacem) oraz pałac klasycystyczny (zw. nowym pałacem). To w nim od kilku lat swoje studniówki przeżywa młodzież z XV LO w Bydgoszczy.


Po kaplicy grobowej nie ma już śladu. Nikt nie był kiedyś zainteresowany ratowanie tzw. substancji zabytkowej po Niemcach! Czy namiastką może być resztka mozolnie kładzione mozaiki? Wątpię. Z każdą wizytą w tym miejscu ubywa jej. Nie trzeba kuć pneumatycznym młotem, aby kolejny kamyk bezpowrotnie odpadł. Niestety. Za jakiś czas zostanie w tym miejscu już tylko pusty beton.



Park ma swój urok w swej dzikości. Nie trzeba wielkiej wyobraźni, aby  poczuć, jak to mogło być tu za Mostowskich czy Alvenslebenów. Padające drzewa może i utrudniają spacery, ale ile dodają uroku. Odmienne zdanie mam, co do autorów, którzy swe kibicowskie uwielbienie przenoszą na korę drzew. To, jak z pamiętnymi drzewami miłości, o których pisałem w odcinku 16, cyklu "Smakowanie Bydgoszczy" z 13 II 2015 r., aliści tutaj w Ostromecku wolałbym tego nie oglądać.




Jak bardzo wypiękniały obydwa pałace (niem. Altes Schloss und Neues Schloss) przez lata, to mogą unaocznić zdjęcia archiwalne. Serce rosło, kiedy widziało się cudowne efekty rewitalizacji, wspartej przez unijną pomoc. A dziś - smutne czekało mnie zaskoczenie. Efekt i komentarz zbyteczne...


Nie jestem na etacie pałacu Ostromecka czy Urzędu Miasta Bydgoszczy, by mieć korzyści z promocji Ostromecka. To po prostu cudowne miejsce. Na spacer. Na chwycenie w płuca świeżego powiewu powietrza. Tylu wędkarzy na metrze kwadratowym, co tam, dawno już nie widziałem. Tylko mi się zrobił żal młodzieńca, który przemierzał parkowe alejki ze smyczą i dopytującego się, czy nie widzieliśmy jego psa. Mam nadzieję, że kiedy piszę to wszystko, husky już się odnalazł. Choć warto przypomnieć, że na terenie pałacowo-parkowym obowiązuje spacerowanie z naszymi psimi pupilami na smyczy. 


Krótki spacer zamknął bilans trzydziestu sześciu kadrów? To tak, jakbym zabrał swą dawną lustrzankę marki "Ricoh" model KR-5 na ten wiosenny plener. Ci, którzy pamiętają czasy błon filmowych, papierów fotograficznych, ciemni, powiększalników czy koreksów, to doskonale wiedzą o czym myślę. Aparaty cyfrowe otwierają przed nami tyle wspaniałych możliwości. Róbmy więc z nich użytek. I to przez cały rok.

Brak komentarzy: