piątek, kwietnia 13, 2018

Przeczytania (259) "Pamiętniki cesarzowej Katarzyny II jej własną ręką spisane" (Zysk i S-ka Wydawnictwo)

"Podczas czytania tych pamiętników niezmiernie zadziwia, że wciąż zapomina się o jednej rzeczy, i to tak, że nie pojawia się ona nigdzie: Rosja i naród. Dla tamtych czasów to cecha charakterystyczna. Pałac Zimowy ze swą machiną administracyjną i wojskową był oddzielnym światem. Niby okręt płynący na powierzchni miał całkowicie jednostronny stosunek do mieszkańców głębin oceanu: zjeść ich. To było Państwo dla Państwa. Zorganizowane na modłę niemiecką, stawiało się na pozycji zwycięzcy nad ludem. W tych monstrualnych koszarach, w tej przeogromnej kancelarii panowała dyscyplina jak na polu bitwy. Jedni wydawali i przekazywali rozkazy, inni w milczeniu byli im posłuszni. W jednym tylko miejscu ludzkie namiętności i pasje okazywały się chwiejne i burzliwe, a tym miejscem w Pałacu Zimowym było foyer domowe – nie narodu, ale państwa. Za potrójną linią straży, w bogato zdobionych salonach wrzało gorączkowe życie, pełne intryg i walk, dramatów i tragedii. To tam, w mroku alkowy, w ferworze orgii, z dala od donosicieli i policji decydowano o losach Rosji"  - to Aleksander Herzen ze wstępu do  "Pamiętników cesarzowej Katarzyny II jej własną ręką spisane", które dla nas przetłumaczyła pani Elżbieta Derelkowska, a Zysk i S-ka Wydawnictwo postarało się, aby trafiły do naszych rąk.

Jedno nie ulega wątpliwości: kim była Autorka. My Polacy mamy raczej jednoznacznie negatywny stosunek do Imperatorowej. Żaden z wcześniejszych monarchów nie upodlił tak Rzeczypospolitej Obojga Narodów, jak ta Niemka. Czy można w polskim sercu wzbudzić entuzjazm dla Екатерины II? Co innego, gdy chodzi o Екатерининскаю эпохy. Mi przez gardło nie przeniknie nawet sylaba, aby mówić: Екатери́на II Вели́кая. Starczy dla skromnie zainteresowanego posłuchać, co na temat JIM wyśpiewywał współczesny nam bard, J. Kaczmarski.
Trudno nie podziwiać epoki i nie śledzić losów Sophie Friederike Auguste zu Anhalt-Zerbst-Dornburg. Uważam, że niezbędne w tej materii pozostają "Pamiętniki cesarzowej...". Kilka wyjątków powinno sprawić, że nasza ciekawość wzrasta. Prowadzi nas po komnatach carskich i życiu swoim, i swoich bliskich. Tego w końcu oczekujemy od pamiętnika. 
Wybieram kilkanaście fragmentów.  Pierwsze zapisy dotyczą małżonka Piotra III, czyli Karl Peter Ulrich von Holstein-Gottorp (niech mi ktoś wyjaśni: dlaczego zatem panującego po kądzieli wnuka Piotra I nazywano "Romanowem"?)
  • Piotra III zobaczyłam po raz pierwszy, gdy miałam jedenaście lat, w Eutin, u jego prawnego opiekuna, księcia biskupa Lubeki, kilka miesięcy po zgonie diuka Karola Fryderyka, ojca Piotra.
  • Piotr III został [...] następcą Elżbiety i wielki księciem Rosji, gdy tylko złożył wyznanie wiary według obrządku kościoła prawosławnego.
  • W swych prywatnych apartamentach wielki książę zajmował się przede wszystkim prowadzeniem musztry wojskowej dla kilku służących. Nadawał im wedle uznania stopnie i rangi wojskowe, a potem ich degradował. [...] W ogóle był bardzo dziecinny, nawet mając szesnaście lat. 
  • Gdy nadeszła wiosna [roku 1744 - przyp. KN] i jej piękne dni, odwiedziny wielkiego księcia u nas stały się rzadsze. Wolał spacery i polowania w okolicach Moskwy. Czasem jednak przychodził do nas na obiad albo na kolację i wówczas powracały chwile jego dziecięcych zwierzeń [...].
  • Ponieważ znałam jego skłonności, był mi właściwie obojętnym - ale nie była mi obojętna korona Rosji. 
  • Zabawy w wojsko, z którymi wcześniej jeszcze się ukrywał, teraz prowadził niemal w ich obecności [tj. swego otoczenia, dworu - przyp. KN].
  • ...mój drogi małżonek wcale się mną nie interesował, wciąż bawił się w wojsko z lokajami, prowadząc z nimi musztrę w swym pokoju albo dwadzieścia razy na dzień zmieniając mundur.
  • Doskonale wiedziałam, że wielki książę wcale mnie nie kocha: dwa tygodnie po ślubie wyznał mi znów, że jest zakochany w pannie Carr, damie dworu Jej Cesarskiej Mości, później małżonce księcia Golicyna, koniuszego cesarzowej. 
  • Na wsi wielki książę założył psiarnię i zaczął sam tresować psy. A kiedy sam zmęczył się ich męczeniem, zaczynał rzępolić na skrzypcach. 
  • Któregoś popołudnia ćwiczył się w trzaskaniu z długiego bicza, który niedawno kazał sobie zrobić. [...] Nie wiem, jak mu sie to udało, ale w którejś chwili sam siebie uderzył mocno w policzek. Bicz przeciął mu aż do krwi całą lewą część twarzy. 
  • ...Jego Cesarska Wysokość, choć bardzo rozrzutny, jeśli chodziło o jego zamysły, bynajmniej nie był taki dla wszystkich moich potrzeb. W ogóle nie należał do osób szczodrych, więc był bardzo zadowolony z tego, że umeblowałam swoje pokoje za własne pieniądze, upiększając w ten sposób jego dom [w Oranienbaumie - przyp. KN].
Pewnie, że interesuje nas Katarzyna II, jako ona sama. Tak, jej przemyślenia, jej odczucia, jej roztropność, a może zdrowa kalkulacja. Sam mogę mieć wątpliwości. I mam.
  • Chcąc jak najszybciej dobrze opanować język rosyjski, nocą, kiedy wszyscy spali, siadałam na łóżku i uczyłam się na pamięć zapisków, które zostawiał mi Adurow. Ponieważ w pokoju było bardzo ciepło, a ja nie poznałam jeszcze dobrze tutejszego klimatu, nie wkładałam nic na nogi  i uczyłam się w stroju, w jakim wyszłam z łóżka.
  • Byłam chuda jak szkielet, wyrosłam, rysy twarzy mi się wydłużyły, włosy wypadały i byłam blada jak śmierć.
  • Starałam się być posłuszna matce, ale też zadowolić wielkiego księcia.
  • ...powiedziano mi, że w Rosji bardzo ceni sie prezenty i że hojnością zyskuje się przyjaciół i przychylność wśród ludzi.
  • Później usłyszałam, że od czasu mojej choroby w Moskwie wyładniałam - jednym słowem, przez cały czas kolacji mówiła mi [tj. cesarzowa Elżbieta Romanowa - przyp. KN] rzeczy świadczące o dobroci i życzliwości. 
  • Ja zawsze uważałam, by absolutnie nikomu się nie zwierzać, ale wciąż bardzo poważnie zastanawiałam się nad tym, co mnie czeka. 
  • Najbardziej w życiu unikałam tego, by być komuś ciężarem, zawsze usuwałam się, kiedy zaczynałam podejrzewać, że obecność moja staje się męcząca i że ktoś może już być znudzony. 
  • Po Wielkanocy [roku 1745 - przyp. KN], gdy zapanowała wiosna, oświadczyłam hrabinie Rumiancewej, że chciałabym nauczyć sie jeździć konno, na co ona uzyskała dla mnie zgodę cesarzowej.
  • Czułabym się poniżona, gdyby ktoś okazywał mi przyjaźń, którą mogłabym rozumieć jako litość.
  • ...szczery i rycerski charakter księcia Repnina wzbudzał we mnie zaufanie. 
  • ...czytałam w swoim pokoju wszystko, cokolwiek wpadło mi w ręce.
  • Ponieważ wiedziałam, że cesarzowa nie lubi, kiedy dosiadam konia ubrana po męsku, kazałam sobie przygotować damskie siodło angielski i włożyłam damski strój do konnej jazdy, również kroju angielskiego [...].
Nie, nie wyciągam każdego epizodu. Zabawna historia o... pudlu czeka na każdego Czytelnika. Bardzo budujące były relacje na liniach: Katarzyna - jej matka, jej matka - jej mąż, zięć Piotr, Katarzyna - cesarzowa Elżbieta Piotrowna, cesarzowa Elżbieta - jej siostrzeniec, Piotr. Współczesny nam psycholog czy psychoanalityk miałby, co robić w Kijowie, Moskwie czy Petersburgu. Swój stosunek do otaczającego jej świata określiła: "Okazywałam wielkie poszanowanie mojej matce, bezgraniczne posłuszeństwo cesarzowej, głębokie poważanie wielkiemu księciu i starałam się usilnie pozyskać życzliwość otoczenia". Czy to już przebiegłość czy roztropność młodej Niemki? Trzeba to oddać, stąpała po kruchym lodzie, a jednak, to on miała politycznego nosa. 
Czuć to, kiedy czyta się o przygotowaniach do ślubu z Piotrem: "W miarę jak zbliżała się ta data [tj. 21 VIII 1745 r. - przyp. KN], wpadałam w coraz większa melancholię. Nie czułam w sercu zbliżającego się się wielkiego szczęścia [...]". Nie ma więc szczebioczącego ptaszka. To zdanie kończy dość odważnym stwierdzeniem: "... podtrzymywała mnie tylko ambicja". Ale zdanie, które zamyka ów akapit jest jeszcze bardziej znamienne i chyba wiele mówiące o charakterze Autorki "Pamiętnika...": "W głębi duszy coś nie pozwalało mi ani przez chwilę wątpić, że wcześniej czy później doprowadzę do tego, iż zostanę cesarzową Rosji". Że doprowadziła wiemy doskonale bez lektury tej książki. 
"Pamiętniki cesarzowej Katarzyny II jej własną ręką spisane", to zaledwie 15-ście lat życia Katarzyny w Rosji. Dałem namiastkę tego, co znalazłem w części pierwszej, czyli lata 1744-1750. Innymi słowy nie spodziewajmy się  Zysk i S-ka Wydawnictwo naprawdę zafundowało nam cudowną podróż w czasie. Jest szansa na spotkanie Stanisława Antoniego obojga imion herbu Ciołek Poniatowskiego? Trudno znaleźć zapis o przybyciu tegoż do Petersburga, ale za to jest pod rokiem 1756 zapis: "Tego lata hrabia Poniatowski wyjechał do Polski, by wrócić akredytowany jako minister króla polskiego". Proszę prześledzić zapisy dotyczące "pana hrabiego". Przypominam, że tytuł ze wszech miar nie uzasadniony, boć Poniatowscy (nuworysze pośród karmazynów) nie mieli prawa do takiego tytułu, ba! żaden polski sejm ich nie nadawał.
Nie mam dość wykształcenia, aby krytycznie oceniać zawartość tego, co JIM przelała na papier. Ten, jak wiemy jest cierpliwy i przyjmuje wszystko. Mądrzejsi od nas rzucili się na badanie wiarygodności i... wartości zapisków. To nie jest jakiś opasły tom, jakby można oczekiwać. Współczesny Katarzynie II nasz Marcin Matuszewicz (1714-1773) był bardziej płodny. Zaskakujące mnie fragmenty? Oceńcie sami:
  • ...po trzech tygodniach dojechaliśmy do kozielska, gdzie kolejne trzy tygodnie czekaliśmy na przybycie cesarzowej, której podróż opóźniały różne okoliczności.
  • ...nagle zmarła moja młodsza siostra, Elżbieta, w wieku trzech czy czterech lat. Matka była bardzo smutna, a ja też opłakiwałam siostrę. 
  • Przez tydzień pozwolono mi płakać do woli, ale potem przyszła pani Czogłokowa i oświadczyła, że dość już tego płaczu, że cesarzowa nakazuje mi przestać płakać, że mój ojciec [tj. książę Christian August von Anhalt-Zerbst zmarł 16 marca 1747 - przyp. KN] był królem.
  • W 1744 roku w Moskwie cesarzowa zażyczyła sobie, by na dworskie bale maskowe wszyscy mężczyźni przebrali się w kobiece stroje, a wszystkie kobiety - w męskie, bez masek na twarzy.  
  • Dwór dysponował wówczas tak małą liczbą mebli, że nawet lustra, krzesła, stoły i komody, które służyły nam w Pałacu Zimowym, przewożone były dla nas z Pałacu Letniego, stąd do Peterhofu, a nawet jechały z nami do Moskwy.

Brak komentarzy:

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.