środa, marca 28, 2018

"Rudy"

"Każda sekunda podobna jest teraz do niekończącego się czasu. Normalni przechodnie uliczni wydają wielką i groźną masą, w której roi się od agentów. [...] Wreszcie na zakręcie ukazuje się charakterystyczna sylwetka niemieckiego auta więziennego, krytej budy marki Renault. Dłonie zwierają się na butelkach, na granatach i na kolbach pistoletów" - nie uwierzę, że nie znamy tego zapisu. To nieśmiertelne strony "Kamieni na szaniec" Aleksandra Kamińskiego*. Dopiero, co (26 marca) przypadała 75-ta rocznica akcji pod Arsenałem. 30 marca mija tyle samo lat od śmierci "Rudego", Jana Bytnara. 

Nawet to, co się stało w Warszawie 26 marca 1943 r. zdaje kłam rzekomej jedności narodowej, wspólnej walce ze znienawidzonym okupantem. Jeden epizod (znajdziemy go częściowo wpleciony w pamiętny film w reżyserii Jana Łomnickiego z 1978 r., gdzie w rolę "Rudego" wcielił się Cezary Morawski, ten sam wokół którego było takie zamieszanie we Wrocławiu) przeczy imaginacji pokoleń, albo zbiorowej nie-pamięci do faktów: "W ostatniej chwili z bramy najbliższego domu wychodzi granatowy policjant. widzi pistolet w ręku jednego z młodych ludzi; oczy policjanta wytrzeszczają się w nic nierozumiejącym zdumieniu, a ręce zaczynają gmerać koło kabury rewolweru". Czym się to skończyło? Proszę wrócić do lektury "Kamieni na szaniec".
Aleksander Kamiński bardzo plastycznie oddał dramaturgię tamtego marca '43: "Szofer widocznie coś zrozumiał, gdyż dodaje gazu i zamiast wjechać w Nalewki, skręca na lewo w Długą. Za późno! Z chodnika wyskakują przed auto młodzi ludzie; szkło tłuczonych butelek pryska znad maski samochodu objętej w jednej w jednej chwili płomieniem". Więźniów przewożono z siedziby Gestapo przy alei J. Ch. Szucha 25 na ul. Dzielną 24/26, czyli na osławiony Pawiak. 21 osób. Tyle było transportowanych tego dnia w samochodzie więziennym.
Chaotyczna walka (odsyłam do różnych relacji) nie pchnęła do jakiegoś zasadniczego działania Niemców? wiemy, ze przypadkowo kilku mundurowych (pieszo lub autem) znalazło się w miejscu akcji odbicia "Rudego". "Gestapowcy, którzy wyskoczyli z auta, zaczynają nerwowo i chaotycznie strzelać; odpowiadają im polskie strzały. Z pobliskich ruin wyrywa się ostra seria pistoletu maszynowego" - czytamy dalej. Osobistą odwagą wykazał się m. in. "Zośka", Tadeusz Zawadzki. To on z Jerzym Gawinem "Słoniem" dopadnie do ciężarówki. A. Kamiński podaje liczbę 25 uwolnionych, zweryfikowano ją do wspomnianych wyżej 21. Uwolnieni nie baczą na leżącego na noszach skatowanego chłopaka.
"Szalona radość ludzi, połączona z rozgorączkowaniem bitewnym, nie dostrzega zielonożółtego koloru twarzy Rudego, zapadniętych policzków, olbrzymiego sińca pod okiem, sinych uszu i patrzących na nich nieruchomo wielkich, otwartych oczu" - to opis Rudego. Cel akcji został osiągnięty! Nikt nie mógł wiedzieć, że gehenna, jaką przeszedł w ciągu tych kilku marcowych dni już była wyrokiem: "Nie można go było dotknąć w żadną część ciała. [...] Całe ciało od pasa do kolan było jakby bardzo silnie opalone i spuchnięte. W wielu miejscach widniały strupy i zakrzepła krew. Nie widać było sińców. Wszystko było rozbite równomiernie".
Śmierć przyszła 30 marca 1943 r. Aleksander Kamiński dość drobiazgowo i bardzo emocjonalnie opisuje ostatnie dni życia Młodego Bohatera. 6 maja skończyłby 22. lata. Nie dane mu było. Niemcy w odwecie za "polską zuchwałość" rozstrzelali 140 więźniów Pawiaka. Ramie sprawiedliwości dopadło głównych oprawców "Rudego": zastrzelono SS-Oberscharführera Herberta Schultza oraz  SS-Rottenführera Ewalda Langego.. Aleksander Kamiński tak żegnał "Rudego": "Ale śmierć Rudego? Włosy się jeżą na głowie tych, co widzieli to zmaltretowane ciało i słyszeli koszmarną opowieść. Tego zapomnieć się nie da. Tego wybaczyć nie można". Pamięć o "Rudym" nie odeszła razem z nim, "Szarymi Szeregami".
To pisanie/wspominanie/cytowanie może zamknąć tylko jeden cytat. Tak, z "Testamentu mego" Juliusza Słowackiego. Te same słowa recytował konający "Rudy" w obecności m. in. "Zośki": 

Lecz zaklinam - niech żywi nie tracą nadziei
I przed narodem niosą oświaty kaganiec;
A kiedy trzeba, na śmierć idą po kolei,
Jak kamienie przez Boga rzucane na szaniec!...



*      *      *

Ulica Długa, gdzie doszło do odbicia "Rudego" była świadkiem pamiętnych wydarzeń nocy listopadowej 1830 r.  To przecież ten sam Arsenał, o którym wspominał Józef Pawelski: "Ważono dębową bramę zbrojowni, a nie mogąc jej dać rady, wyłamano kraty w oknach. (...) i zaraz poczęto wyrzucać broń na ulicę. Ścisk, tłok i krzyk stały się powszechne. Prześliczne sale (...), które mieściły 36 000 sztuk broni palnej, a 11 000 siecznej, najgustowniej ułożonej, wkrótce były opróżnione. Broń rozchwytywano i unoszono na wszystkie strony, w czym dopomagały bardzo kobiety...".

* Kamiński A., Kamienie na szaniec, Wydawnictwo "Nasza Księgarnia", Warszawa 1999

Brak komentarzy: