poniedziałek, lutego 05, 2018

Mój Broniewski - XI - "Ballady i romanse"

"Ballady i romanse", to jeden z tych wierszy Władysława Broniewskiego (1897-1962), który ukazał mi inne oblicze piewcy rewolucji. Nagrywałem go w szkole średniej, kiedy radiowęzeł przygotowywał pewną audycję. Mi przypadło w udziale interpretować te strofy. Wstrząsnęły mną. Los Ryfki nie pozostał tylko odklepaniem kolejnego wersetu...


"Ballady i romanse" przypominają! "Ballady i romanse" ostrzegają! Był czas pogardy i czas śmierci - to tylko dlatego, że jakiś szalony Austriak uwierzył, że ma prawo kogoś nazywać "rasą panów", a kogoś odzierać z człowieczeństwa. Nie mogę pojąć, że są wśród nas ludzie, dla których ów nad-człowiek może być natchnieniem i idolem. Nie w Narodzie, w którym wymordowano 6 000 000 ludzi!

"Słuchaj dzieweczko! Ona nie słucha...
To dzień biały, to miasteczko..."
Nie ma miasteczka, nie ma żywego ducha,
po gruzach biega naga, ruda Ryfka,
trzynastoletnie dziecko.

Przejeżdżali grubi Niemcy w grubym tanku.
(Uciekaj, uciekaj Ryfka!)
"Mama pod gruzami, tata w Majdanku..."
Roześmiała się, zakręciła się, znikła.

I przejeżdżał znajomy, dobry łyk z Lubartowa:
"Masz, Ryfka, bułkę, żebyś była zdrowa..."
Wzięła, ugryzła, zaświeciła zębami:
"Ja zaniosę tacie i mamie."

Przejeżdżał chłop, rzucił grosik,
przejeżdżała baba, też dała cosik,
przejeżdżało dużo, dużo luda,
każdy się dziwił, że goła i ruda.


I przejeżdżał bolejący Pan Jezus,
SS-mani go wiedli na męki,
postawili ich oboje pod miedzą,
potem wzięli karabiny do ręki.

"Słuchaj, Jezu, słuchaj, Ryfka, sie Juden,
za koronę cierniową, za te włosy rude,
za to, żeście nadzy, za to, żeśmy winni,
obojeście umrzeć powinni."


I ozwało się Alleluja w Galilei,
i oboje anieleli po kolei,
potem salwa rozległa się głucha...
"Słuchaj, dzieweczko!...Ona nie słucha...".
*


Ani tematyka, ani poeta nie są przypadkowi. Wokół pewnej ustawy, na jaką porwała się rządząca koalicja podniosła się światowa wrzawa. Sypią się gromy z południa i zachodu, północy i wschodu. Tym razem Nas, jako Naród stawia się pod pręgierzem i żąda rozliczeń. Wygodnie było się przez lata kreować, jako li tylko na ofiary nazistowskich Niemiec, nie dostrzegać roli szmalcowników i różnej hołoty, jaką odegrały w czasie okupacji hitlerowskiej. A Broniewski? Dlaczego ON? A nie ktoś inny? 10 lutego przypadnie 56-ta rocznica śmierci Poety. I to starczy na odpowiedź "dlaczego?".  

* Władysław Broniewski "Wiersze i poematy", Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1970, s. 128-129

Brak komentarzy:

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.