czwartek, lutego 15, 2018

Berliński spacer / Berliner Spaziergang - № 5 - Gedenkstätte Berliner Mauer

Berlin.
Bernauer Straße. To tu znajduje się Gedenkstätte Berliner Mauer. Muzeum Muru Berlińskiego. Berliner Mauer od 1961 r. stał się kolejnym symbolem zniewolenia! Sprzedana przez Zachód ta część Europy Stalinowi od szesnastu lat trwała w okowach autorytarnego terroru. Istnienie Berlina Wschodniego i Berlina Zachodniego zdawało się decyzją ostateczną i nie podważalną. Straszono nas, że jeśli mur runie, zjednoczą się oba państwa niemieckie, to niechybnie dojść musi do III wojny światowej. Nie doszło.

Nie wiem czy kiedykolwiek poznamy tajne  szczegóły, jak mogło dojść do wydarzeń z 9/10 listopada 1989 r. Świat z osłupieniem patrzył, jak po XXVIII latach padał kolejny monolit bandyckiego sytemu totalitarnego. Kilkadziesiąt zamordowanych osób przy próbach przedarcia się na zachodnią stronę, to bolesna cena za chęć bycia wolnymi. NRD/DDR z metodyczną skrupulatnością godną nazistowskich oprawców broniła, aby mysz nie prześlizgnęła się na Unter den Linden i inne ulice zachodniego świata.


Fragmenty Muru stoją w kilku miejscach. Przypominają. Nie pozwalają zapomnieć. Dla pokolenia zrodzonego w wolnym świecie, tym po 1989 r., to zupełnie niepojęty okres. Dla kogoś żyjącego w strefie Schengen jakieś zakazy, nakazy, granice, to pojęcia równie dziwne, jak kratery na Marsie. Abstrakcja!


Berlin.
Dziś pewnie stały motyw wszelkich wycieczek nad Sprewą. Widzieć. Dotknąć. Szczęśliwcy mogą stanąć przy najsłynniejszym muralu i uwiecznić siebie na tle pocałunku Breżniewa z Honeckerem. Dla większości z nas - tylko martwy symbol. Patrzymy na niego z wysokości Muzeum Muru Berlińskiego. Trudno sobie uzmysłowić dramat tych, którzy de facto rzucili swój los na szalę, na stos!... 





Wystawy. Jakie zderzenie: propagandowe plakaty NRD/DDR i zdjęcia. "Die DDR mein Stadt" z plakatu na XXX-lecie istnienia tego państwa jakże kontrastuje choćby z krzyżem: "IDA SIEKMANN 23.8.1902 - 22.8.1961". Enerdowcy oprawcy nie dali tej kobiecie szansy na kolejne urodziny, jakie pragnęła zapewne obchodzić po wolnej stronie Berlina.Poznajmy wiele innych ofiar z imienia i nazwiska, np. Heike Wilke, Dorothea Ebert, Ernst Mundt, Thomas Onißeit, Winfried Freudenberg, Rudolf Bahro, Gerd Sommertatte czy Manfred Redich. Mogę tylko z podziwem pochylać głowę w zadumie nad ich losem, nad ich odwagą i ich ofiarą.



Gedenkstätte Berliner Mauer stanęło w miejscu wyjątkowym. Na wprost tego, co po murze zostało. Część jego symbolizują wbite stalowe słupy. Przypomina mural na budynku obok. Fragmenty czasu zgrozy i pogardy. Świat podzielony murem. W 1989 r. zdawało się nam, że nikt już nigdy w Europie murów stawiał nie będzie. Błąd. Stają już na granicach państw. 


Mur, to przekleństwo. Mur, to pozorny gwarant spokoju. Mur, to krzyk rozpaczy. Mur, to słabość. Nie dane mi jest rozpamiętywać wagi tego miejsca. Zorganizowana (nie przeze mnie) wycieczka rządzi się swoimi prawami. Czas goni. Trzeba zaliczyć kolejny punkt na turystycznej mapie zwiedzania. Wiem, że zaburzyłem chronologię. Gedenkstätte Berliner Mauer powinien stanowić № 1 tego cyklu. Tak, pozostaje niedosyt. Ale zarazem jest impuls, aby wrócić tam raz jeszcze. 



Brak komentarzy:

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.