niedziela, czerwca 11, 2017
Myśli wygrzebane... (78) - Johnny Cash
Jednak nie myliłem się, kiedy 15 IX 2014 r. publikowałem 11 odcinek cyklu "Smakowanie Bydgoszczy" i umieszczałem mural, który jest ozdobą ściany koło "Estrady". To bez wątpienia Johnny Cash (1932-2003). Dlatego tym zdjęciem otwieram te "Myśli wygrzebane...". To, co TU znajdziemy, to skutek lektury, jaka wypełniła 218 odcinek "Przeczytań...". Jestem pod wrażeniem tego, co przeczytałem. Dlatego nie pozostaję tylko przy obiecankach, ale dotrzymuję słowa i wracam do tej niezwykłej książki. Tym bardziej, że już kilku znajomych dobija się o możliwość pożyczenia i przeczytania. Słyszę "nie wiedziałem/łam, że to tak interesujący człowiek". Mogę się teraz przyznać, że ja też nie byłem tego świadom. Do wczoraj było to dla mnie tylko facet na czarno ubrany, który w niezrównany sposób interpretował muzykę country czy gospel. Po przeczytaniu "Autobiografii" mam wrażenie, że poznałem kogoś naprawdę ważnego i niezwykłego.
W tym, co pisał i mówił Johnny Cash było dużo Boga, o Bogu. Ciekawe, że ani przez chwilę nie odbierałem tego, jako jakiejś dewiacji religijnej. Nie wiem na czym polega ta naturalność przekazu. Śmiem twierdzić, że gdyby ktoś z rodzimych muzyków epatowałby swym uwielbieniem dla Stwórcy patrzyłbym na to dość sceptycznie. W pewnym momencie przyznaje: "Największą radością mojego życia stało się to, że nie czułem się od Niego odizolowany. Jest moim Pocieszycielem, Wieczną Skałą, na której mogę się oprzeć".
- Jestem wdzięczny za to, że Bóg zainspirował mnie do pisania i że być może dzięki mnie wpływa na kogoś, by czynił dobro (o ile udaje mi się dostrzec tę okazję przez zasłonę dymną mego ego).
- Kiedy co wieczór składamy ręce przy stole i prosimy boga, by zesłał nam pokój i odnowę, to właśnie o takiej odnowie mówię: zjednoczeniu w Stwórcy.
- Tak jak potrzeba ciągłego powrotu do korzeni, w ten lub inny sposób: do podstawowych wartości chrześcijańskich, z których się wywodzimy, do muzyki, do ziemi, no i rzecz jasna do jedzenia.
- Bóg, zamiast przemówić, zrobił dla mnie coś więcej. Pokazał mi swoją wolę poprzez innych ludzi, rodzinę i przyjaciół.
- ...tym, co naprawdę sprawia mi przyjemność, jest Biblia.
- ...studiowanie Biblii stało się ważną częścią mojego życia i wyprodukowałem najbardziej ambitny projekt w całej mojej karierze - film The Gospel Road [...].
- Natura sama w sobie nie jest bogiem, ale jest dowodem na Jego istnienie i przez możliwość zanurzenia się w jej głębiny i intrygi mogę się do Niego zbliżyć: zobaczyć chwałę Jego stworzenia, poczuć balsam Jego łaski.
- Jeśli chcesz być dobrym chrześcijaninem - czyli chcesz być jak Chrystus, bo przecież od niego się to słowo wywodzi - musisz mieć wolę zrezygnowania z dóbr doczesnych, aby nie zejść ze ścieżki wiary.
- Zawsze byłem chrześcijaninem - z postawą gdzieś między oceną celującą a dostateczną.
- Studnia duchowa jest głęboka i niezbadana, lecz wypływa z niej cudowna woda.
- Wierzę, że wola Boga jest, żebym był zadowolony, może nawet szczęśliwy, i wiem z doświadczenia, że najszczęśliwszy jestem wtedy, gdy jestem blisko Niego, więc to żadna tajemnica, dlaczego studiowanie Biblii tak mnie cieszy.
- Pierwszą rzeczą, jak mówię, kiedy się budzę - niezależnie od tego, czy June jest obok mnie, czy nie - i zanim moje stopy dotkną podłogi, to: "Dzień dobry, Panie". A potem, gdy już wstanę, mówię: "Chwalmy Pana".
- Nie wierzę, żebym mógł odziedziczyć po kimś niebo lub piekło.
Kiedy Johnny Cash wychodził z nałogu tak tłumaczył rolę Stwórcy: "Nadal jestem absolutnie przekonany, że ta odsiecz była ręką Boga, która pojawiła się w moim życiu, dając mi do zrozumienia, że wiele jeszcze przede mną, że wiele mam do zrobienia. [...] Ale najpierw musiałem ukorzyć się przed Bogiem". Słyszeliście, aby polski muzyk korzył się przed Bogiem i wszyscy traktowali by go poważnie?
- Zawsze, kiedy wracam z trasy, pakuję swoją walizeczkę i przyjeżdżam na farmę, żeby pobyć sam ze sobą.
- Żyję życiem chłopca ze wsi. Kocham to i tego potrzebuję.
- Nawiedzałem księgarnie, biblioteki i sklepy z płytami, poszukując gazet z epoki, wspomnień i słuchając archiwalnych nagrań starych kowbojów.
- Nigdy nie istniała żadna linia podziału między Johnnym Cashem z wczoraj a tym z dziś i z jutra.
- Najstraszniejsza rzecz w Wietnamie nie wiązała się z widokiem rannych i martwych, ale z patrzeniem na potężne samoloty transportowe, przywożące kolejny ładunek nowych chłopców na wojnę.
- Nie mam powołania świętego Pawła - nie stałem się wszystkim dla wszystkich, żeby ocalić niektórych - ale czasem mogę być drogowskazem.
- Można powiedzieć, ż sercem tego starego domu jest moja prywatna bibliotek [...].
- Czasami nagle sobie uświadamiam, że coś, co słyszałem przez całe życie, ma głębsze, piękniejsze znaczenie od tego znanego mi wcześniej.
- Cokolwiek robię, staram się niczego nie schrzanić jak kiedyś, nie wybuchnąć ani nie wrzeszczeć złych i bolesnych rzeczy.
- Nie muszę dźwigać grzechów ojca i nie dźwigam żadnej z jego win.
- ...mam dwanaścioro wnucząt. Czasami mnie to zwyczajnie zadziwia.
Nie chciałem klasyfikować tego, co pisał i co myślał Johnny Cash. Wygrzebałem garść tych wypowiedzi, które po prostu na mnie zrobiły wrażenie. To dla nich sięgnąłem po ołówek i zakreśliłem je. Teraz wykorzystuję je tutaj.
- Moje życie zawodowe było proste: bawełna w młodości i muzyka w wieku dojrzałym.
- Publicznie, na okładkach płyt i na billboardach jestem Johnnym Cashem.
- wiele imion, wiele domów.
- Jestem zarazem cyganem i kurą domową, żyję według rytmu obcego większości ludzi, lecz naturalnego dla mnie, dzieląc czas na częściowo tylko przewidywalne okresy między mój duży dom nad jeziorem.
- Jestem wdzięczny za to, że mam obok siebie dobrą żonę, że mogę jej zaufać i polegać na niej.
- moje dziecięce lata są we mnie tak namacalne, lecz gdy się rozglądam, czasami mam wrażenie, jakby należały do świata, który już nie istnieje.
- Być może jestem wyalienowany i czuję zimny powiew wykluczenia.
- Mając tak niewiele, moi rodzice zrobili bardzo dużo.
- Kiedy mówi się o tym, że bawełna była królową rolnych terenów Południa, pod wieloma względami jest to prawdą.
- kiedy dorastałem, starsi mówili, że "to nowe pokolenie zmierza wprost do piekła", dokładnie tak samo, jak dzisiejsi dorośli mówią o współczesnych dzieciach i jak moje pokolenie mówiło o dzieciach z lat sześćdziesiątych.
- Mam dom, który zabiera mnie wszędzie tam, dokąd chcę się udać, który otula mnie i pociesza, który pozwala mi zasnąć w górach i obudzić się na równinie: to oczywiście mój autobus.
- Mama we mnie wierzyła.
- Niewolnicy mamony tłoczą się w swoich biurach, fabrykach i warsztatach, z dala od swoich ukochanych.
- Wciąż sporo ciemności do noszenia na barkach.
- niekiedy, gdy śpiewam, rozglądam się i bywa, że dostrzegam nagle zamieszanie, jak błysk ryby w rwącej wodzie.
- Dzielimy się triumfami, a jeśli ktoś cierpi, wszyscy krwawimy - to banalne, wiem, ale taka jest prawda.
- Traktuję ludzi wokół siebie jak braci i siostry.
- Euforia minęła, gdy zacząłem pojmować, powoli i niekiedy przypadkiem, jak działa przemysł muzyczny.
- Zawsze starałem się być uczciwy i oddawać innym to, co jestem im winny.
- Byłem pełen poczucia winy i próżności, chory z powodu sprawianego ludziom zawodu i zamartwiania się, co o mnie myślą.
- Tęsknię za Royem [Orbisonem - przyp. KN]. Tęsknię za chwilami, kiedy przychodził na śniadanie.
- Znajduję sobie miejsce, o którym wiem, że nikt mi nie przeszkodzi, siadam, wyciszam się, po czym powoli odliczam od dziesięciu do jednego.
- Bycie aktywnym artystą oznaczało jeżdżenie w trasy koncertowe, czyli zaniedbywanie rodziny.
- Jeździłem w trasy i ćpałem, oto, co robiłem, cały wysiłek skupiając na rosnącej ilości tabletek.
- Nigdy nie zastosowałem wobec nikogo fizycznej przemocy [...].
- Rozbiłem wszystkie należące do mnie samochody. Nie swoje także.
- Byłem chodzącym obrazem śmierci i tak też się czułem.
- Skrobałem brudne dno z beczki życia.
Jeśli po tych moich pisaniach/wypisywaniach ktoś zacznie wsłuchiwać się w piosenki Johnny Casha, to może będzie mi to policzone jako zasługa? Jeśli po tych moich pisaniach/wypisywaniach ktoś sięgnie po wykorzystaną tu książkę, to moja radość będzie na 100 %. Spełnienie kompletne. Nie znam biografii, jaką wydało Wydawnictwo Dolnośląskie. Zaraz włączam YB i szukam płyty "The Very Best of Johnny Cash" - już tam na mnie czeka m. in. "Big River", może potem (za sprawą DVD) znajdę się dodatkowo nad "Red River" razem z Johnem Wayne i Montym Cliftem. A na koniec włączę sobie "Prison Blues", broń Boże nie będę zasmucał się lirycznym "Hurt". Tylko może do poduszki szepnę: dziękuję Johnny Cash, że byłeś.
Johnny Cash (1932-2003) |
"Niespokojny Duch"-to określenie przychodzi mi do głowy po lekturze tego postu.Niewątpliwie ciekawy człowiek.
OdpowiedzUsuńSądzę, że autobiografia pisze się po to,by działały "oczyszczająco"na samego autora, jak i na każdego kto po nią sięgnie.Wsłucha się w szelest kartkowanych stron, przesunie palcem po tekście (każdej,kolejnej literce)i zechce odszukać czegoś ważnego dla niego samego.
Zechce przywołać słowa, obrazy i nie pozwoli zapomnieć...(nie pozwoli na "...czas przeszły dokonany...")
Wtedy (parafrazując pańskie słowa)można będzie szepnąć do poduszki- dziękuję,że jesteś Johnny Cash
Shanti