wtorek, lutego 07, 2017

Coffee time, czyli dialog między trzema damami w londyńskim parku...

- Berta widziałaś tego gogusia? - J
- Którego? - B.
- No spod "7". - J.
- Anarchista! - C.
- Carroll! Jaki anarchista?! Brałaś dziś tabletki?! Nosi garnitur od Armaniego! - J.
- Anarchista! Albo jeszcze gorzej: komunista.  - C.

Od lewej, według mnie: B., J., C. (obraz i tytuł z Pata Brennana)

- Też wymyśliłaś! - J.
- Bo jemu źle z oczu patrzy. Wilkiem! Jak Hendersonowi! - C
- Carroll! Na miłego Boga, kiedy to było?! - J.
- Jakoś niedawno! - C.
- Jak niedawno? W 42? - J
- W 41 - B.
- Skąd wiesz? - J.
- Pamiętam - B.
- A o moich sześciu funtach i piętnastu pensach też? - J.
- Ale w ogóle to był bardzo przystojny - C.
- Kto?! Henderson? - J.
- Nie, nie Henderson. Churchill - C.
- Gruby! - J.
- Gruby?! Co ty Jean! Winston wcale nie był gruby - C.
- Ależ tak! - J.
- Twój John był gruby! - C.
- John był łysy! - J
- Attlee był łysy - B.
- Attlee był niewyrośnięty! - J.
- Ale też i łysy! - B.
- I miał takie lisie oczka. Jak Rupert - C.
- Rupert? - J.
- Ruperta nie pamiętasz?! - C.
- Nie! - J.
- I to niby ja mam problemy z pamięcią?! Phi! - C.
- Rupert Greenwood. Maszynista - B.
- Ty go pamiętasz?! - J.
- Był szwagrem mego drugiego męża! To jak mam go nie pamiętać? - B.
- Racja! Nazywałaś się Greenwood. - J.
- Za Jerzego VI - B.
- A mi jednak żal - C.
- Kogo znowu? Jerzego VI? - J.
- Nie, Wallis Simpson - C.
- Wallis Simpson?! O czym ty mówisz?!- J.
- Ale jeszcze bardziej Zsuzsi Starkloff - C.
- Też masz co wspominać! - J.
- Ale jak Gloucester zginął, to płakałaś! - C.
- Cała Anglia płakała! - J.
- Tak, a nasz dobry Charles dał pierworodnemu William - B.
- Bardzo mi się podobał - C.
- Charles? - J.
- Nie Charles! Gloucester! Miał takie cudowne oczy. Nie takie zimne, jak te inne Windsory! I ten uśmiech! Coś mi się przypomniało! - C.
- Siadaj! Kawę wylejesz! - J.
- Muszę kupić krem do protezy! - C.
- Teraz?! Kobieto! - J.
- Masz rację. Teraz chyba mi nie potrzebna - C.
- Berto dolej! - J.
- Ale Catherine  Middleton jest ładniejsza od Diany! - C.
- Też wymyśliłaś? - J.
- Fergie była ładniejsza! - B.
- Ruda! - J.
- Co z tego, że ruda?! Twój Chris pewnie był zielony! - B.
- Chris był Szkotem! To jaki miał być?! W kratkę?! - J.
- Nie zaprosili jej na ślub Williama i Kate! - B.
- Oburzające! - C.
- I bardzo dobrze! Księżna Yorku mogłaby zachowywać się godniej! - J.
- Ty jesteś katoliczką? - B.
- Boże chroń! Skąd ci to przyszło do głowy? Mój prapra- jakiś tam Thomas Dummer III był pokojowcem króla Henryka! - J.
- Jesteś taka zasadnicza, jak... - B.
- Papież! - C.
- I do tego Niemiec! - B.
- A nasi Windsorowi, to niby skąd?! Z jabłonki się urwali?! Same Battenbergi i Coburgi! - J.
- Tak, nasza queen nie ma w sobie ni kropelki krwi angielskiej! Wstyd - C.
- Zaraz tam wstyd! - J.
- A ty Jean też chyba jesteś obca! - B.
- Berta, co ty? - J.
- No twoi to chyba są tu dopiero od Wilhelma Zdobywcy! - B.
- A ja jadę na wakacje! - C.
- Znowu do Wessex? - J.
- Nie, zięć wykupił do San Escobar! Okazja! - C.
- San Escobar? Gdzie to jest?! - J.
- Gdzieś tam... Na...
- To nie wiesz gdzie jedziesz?! - J.
- Zięć mi tłumaczył...- C.
- A on nie jest czasem Polakiem? - J.
- No... A co tak wydziwiasz?! - C.
- No, właśnie! Polaków nie lubisz? - B.
- Lubię, nie lubię?! Jakie to ma znaczenie?! - J.
- A ten... no... Stach bardzo ci się podobał. Pamiętam! Pilot! - C.
- Kiedy to znowu było?! W 41? - J.
- Ale było... - C.
- Czy każdy Polak był lotnikiem? Stach był marynarzem! - J.
- To ten, co ścigał Bismarcka? - B.
- Ten sam! - C.
- Ale najgorszy ten brexit! - J.
- Norman? - C.
- Jaki Norman? - J.
- Norman to był Brown.-  B.
- Co wy wygadujecie, kobiety?! Nie on Brexit, tylko ten brexit. Przez małe "b"! - j.
- Nie rozumiem! - C.
- Ty Carroll zmień lekarza - J.
- Ale doktor Spencer... - C.
- Doktor Spencer jest przereklamowany! - J.
- Aha! Jean ma rację. Ja chodzę teraz do doktora Chance - B.
- No dobra... i co ten brexit? - C.
- No z unii wychodzimy?! Nie słyszałaś?! - J.
- Szkoci się burzą? - C.
- Jacy Szkoci?! - J.
- No mówisz, że unia... to myślałam... - C.
- Z Unii Europejskiej! Na jakim ty świecie żyjesz? - J.
- Ale królowa pozostanie? - C.
- Tak, królowa tak. Biedna nasza wyspa! - J.
- Jaka wyspa?! - C.
- Nasza! - J.
- To my na wyspie mieszkamy? Berta! - C.
- Tak na wyspie - B.
- Od zawsze! - J.
- O matko! Na środku wody?! - C.
- Tak wyszło! - J.
- Ajaj! - C.
- Uspokój się - B.
- Kiedy ja... pływać... nie umiem... - C.
- Ja osiwieję! - J.
- Ależ kochanienka... ty już jesteś siwa! - C.
- To jeszcze raz osiwieję!!! - J.
- Naleję jeszcze kawy! Nie będę dygała tego termosu do domu - B.
- Pewnie, że nie - J.
- Na wyspie???? - C.
- Co najmniej od czasów Boudiki! 
- God Save the Queen! - B.
- God Save the Queen! - C.
- God Save the Queen! - J.

Tyle udało mi się posłyszeć z rozmowy trzech starszych dam. Jeśli coś uszczknąłem z całości, to niech będzie mi darowane.

1 komentarz: