niedziela, lutego 05, 2017

Przeczyatnie... (191) Shusaku Endo "Milczenie" (Wydawnictwo Znak)

"...wszyscy, mężczyźni i kobiety, starzy i młodzi, zostali wymordowani co do jednego. Podobno walki tak spustoszyły okoliczne ziemie, że nie widać tam śladu człowieka, a co więcej, pozostałych przy życiu chrześcijan ściga się i tępi jak robactwo" - jesteśmy w XVII-wiecznej Japonii. Dzięki powieści  Shusaku Endo "Milczenie", w tłumaczeniu Izabeli Denysenko Wydawnictwu Znak. 
Muszę przyznać się, że przeczytałem tylko kilka książek o Japonii. Poza fascynacją filmami Akiro Kurosawy, talentu Toshirō Mifune, niezwykłością samurajów, fanatyzmem kamikadze i... losem Godzilli - nie przełożyło się TO na moje szukanie historii Kraju Kwitnącej Wiśni. Pewnie, że wiem kim byli Toyotomi Hideyoshi czy Ieyasu Tokugawa, cesarze Mutsuhito i Hirohito. Ale to cała moja wiedza o Cipangu, jak przed wiekami określano Japonię na europejskich mapach. Nie wiem czy przeciętny Japończyk wie więcej o Polsce. Tym bardziej sięgnąłem po powieść Shusaku Endo. Nie powiem, żeby na mnie zrobił wrażenie dopisek na okładce: "Powieść, na podstawie której powstał najważniejszy film Martina Scorsese". Już prędzej  Liam Neeson, którego aktorstwo cenię. Tak, to marketingowo doskonały manewr. Filmu, który miał swą premierę w Watykanie w zeszłym roku, nie widziałem. Nie będę więc ścigał się z analizą porównawczą: pierwowzór literacki contra film. Może to i dobrze. Sam nie wiem. Pewnie z czasem film obejrzę. I analiza sama z siebie pojawi się przy oglądaniu.

Shusaku Endo doskonale buduje napięcie w swojej książce! Od kataklizmu! Opisu, który nie pozostawia złudzeń. Dla osób głębokiej wiary może to być nawet chwila ciężkiej próby? Tortury, jakim poddawano chrześcijan. Ale patrząc z drugiej, tej japońskiej, strony - mamy drastyczny obraz, jak Japonia uratowała swą tożsamość cywilizacyjną, kulturową i religijną! Oburzy kogoś, że staję w obronie tych, co straszliwe męki cierpienia wydawali dziesiątki chrześcijan - tak misjonarzy, jak i rodowitych Japończyków? Moim zdaniem należałoby wyłączyć zbytnią egzaltację.
Bardzo trudno jest ustosunkowywać mi się do powieści. Tak, za każdym razem mam te same dylematy. Bo kto ja jestem, aby oceniać. Stawiać krzyżyki lub inne ptaszki przy scenach, frazach, które mi się podobają, które mniej, a które w ogóle? W prywatnej korespondencji zapytała mnie przedstawicielka Wydawnictwa Znak: "Jestem ciekawa, co Pan sądzi o «Milczeniu». Czy to książka dla każdego?". Nie potrafię jednoznacznie odpowiedzieć. Mnie ta narracja wchłania. Od pierwszych zdań: "Wieść dotarła do Kościoła. Ojciec Cristóvão Ferreira, wysłany do Japonii przez portugalskich jezuitów, wyparł się wiary, poddany w Nagasaki «tortury jamy». Ojciec Ferreira to przebywający w Japonii od dwudziestu kilku lat, piastujący najwyższą godność prowincjała senior, który przewodził całemu duchowieństwu i wiernym". I nagle z zakamarków przeszłości staje przed nami człowiek żywy! Prawdziwy! Rozumiem, że Shusaku Endo wykorzystuje w swoim pisaniu autentyczne listy ojca Ferreira. Wraca przeszłość zapomniana. Zresztą nie tylko jego, ba! daje nam ciekawą wskazówkę, że odnajdziemy je w Ośrodku Badań nad Historią Posiadłości Zamorskich. Nagle powieść staje się informatorem metodycznym?
Zrozumieć świat, który otaczał portugalskiego jezuitę? Kiedy książka ukazuje nam los innych katolików oddanych w ręce oprawców trudno jest nabrać sympatii do nich. Wydłubać z siebie iskierkę przebaczenia. Pióro Shusaku Endo jest dla mnie tak sugestywne, że po chwili czytania nabieram przekonania, że on sam jest świadkiem tego, co opisuje. Nabieram mylnego przekonania, że pisze to... Europejczyk? Siłą rzeczy szukam potwierdzenia istnienia np. André Palmeiro? Jego list z 22 III 1632 r. (za dobry miesiąc w Warszawie zemrze JKM Zygmunt III Waza) musi być autentyczny, skoro i on jest postacią historyczną. Skoro tak, to chyba warto przytoczyć opis godnej postawy trzech augustianów (onegdaj członkiem tego zakonu był niejaki... Marcin Luter), jednego jezuity i franciszkanina (zresztą wymienia ich z imienia i nazwiska, czego ja tu nie robię): "Naczelnik miasta Nagasaki, bugyo Uneme Takenaka, zmuszając ich do odstępstwa, chciał ośmieszyć naszą świętą naukę i jej sługi, by w ten sposób złamać odwagę wiernych. Zrozumiał jednak wkrótce, że słowami nie potrafi zmienić zdecydowanej postawy ojców. Wobec tego postanowił użyć innego środka. A tym środkiem miało być nie co innego, tylko torturowanie wrzącą wodą w Piekle Unzen"
Nie jest moim zamiarem zdradzać fabułę. Ja tu tylko podsuwam, co ciekawsze wątki, sceny, aby "Milczenie" nie uszło uwagi. Wiem, że to nie jest pierwsze pojawienie się książki Shusaku Endo na półkach księgarskich w Polsce. O ile dobrze szukałem, to w 1971 r. wydał ją Instytut Wydawniczy PAX. Dla mnie subtelnym zaproszeniem do poznania skomplikowanych losów katolików w XVII-wiecznej Japonii jest choćby taki fragment powieści: "Teraz Ferreira żyje gdzieś w Japonii. Rodrigues i jego współbracia zastanawiali się, jak czyste niebieskie oczy ich nauczyciela oraz jego twarz, od której bił łagodny blask, zmieniły się wskutek zadanych mu przez Japończyków tortur. Nie, on nie dopuściłby się tego, by cień hańby zniekształcił mu tę twarz. Nie do uwierzenia, by Ferreira porzucił Boga i wyzbył się swojej łagodności". Trudno nie nabrać sympatii i respektu do księdza-jezuity. Musimy chcieć poznać jego los i tych, którzy uwierzyli w Boga jedynego.
"Ukrzyżowanie w wodzie polega na tym, że przywiązuje się chrześcijan do ustawionych w morzu drewnianych słupów. Wkrótce jest przypływ, woda sięga im do lędźwi, skazańców opadają siły i po upływie mniej więcej tygodnia umierają w strasznych mękach. Tak okrutną torturę musiał wymyślić chyba sam cesarz rzymski Neron!" - nie myślę epatować okrucieństwem czy ofiarnymi obrazami śmierci męczenników.  Nie wiem czy demonizowany (skutek choćby naszego "Quo vadis"?) Neron był tak wymyślnym pomysłodawcą opisanej tortury.  Listy Sebastião Rodrigues są niezwykłym wkraczaniem do tak odległego świata: "Z nastaniem pory deszczowej policjancie staną się chyba mniej gorliwi w swych poszukiwaniach, a ja zamierzam to wykorzystać i wędrując  po okolicy, odnaleźć ukrywających się jeszcze chrześcijan". Od samego czytania robi się nam... mokro: "Dziś znowu deszcz. [...] Nie możemy ostatnio spać, bo po szyi i plecach łazi nam robactwo. Japońskie wszy to wredna zaraza: w dzień siedzi spokojnie, a gdy nadchodzi noc, bezczelnie po nas spaceruje". I cały czas powracające pytania o los ichniego mentora, ojca Cristóvão Ferreira. Dziś powiedzielibyśmy, że Sebastião Rodrigues uczestniczył w misji poszukiwawczej. Bo de facto tak było. I o tym m. in. jest ta książka.
Wiara, nadzieja, ból, rozgoryczenie - wszytko to odnajdujemy na kartach powieści Shusaku Endo. Jest coś magicznego w opisie pierwszego chrztu, jaki dokonał się na oczach Sebastiãoa Rodriguesa: "W naszej szopie nie było oczywiście świec ani muzyki, a za chrzcielnicę posłużyła nam chłopska czarka na herbatę, mała i wyszczerbiona. Był to jedyne naczynie liturgiczne". Matka miała na imię O-Matsu. Dziecko? Nie pada jego imię. A potem nadejście, którzy chcą aby padre ich wyspowiadał. "W sąsiednich wsiach i osadach: Mihara, Dozaki i Egami też ukrywa się wielu ludzi, którzy na zewnątrz udają buddystów, ale są chrześcijanami. Wszyscy oni od lat już czekają, aż pewnego dnia nasi kapłani zza dalekich mórz znów im przyniosą pomoc i błogosławieństwo". I wreszcie ślad, którego szukano: "...ostatecznie dowiedziałem się tylko tyle, że Ferreira w Nagasaki, w dzielnicy Shinmachi, założył przytułek dla podrzutków i chorych". Szkoda, że nie dołączono do powieści... mapy (mapki). Łatwiej byłoby śledzić tułaczkę bohaterów, wędrówkę samego ojca Cristóvão Ferreiry.
Musimy wierzyć w listy  Sebastião Rodriguesa, które budują całą fabułę powieści. Okazuje się, że pośród japońskich chłopów szczególną czcią otaczano kult... Maski Boskiej. Stąd scena, kiedy w czasie przesłuchania chłopi mają po deptaniu wizerunki Maryi  z Dzieciątkiem i jeszcze "... napluć na obraz, a Matkę Boską nazwać nierządnicą, co oddawała się mężczyznom". Nie wiem czy Autor zaczerpnął pewną myśl z tych listów, ale odnajdujemy takie ciekawe stwierdzenie: "Są dwa rodzaje ludzi już od urodzenia. Są silni i są słabi. Święci i zwykli ludzie. Bohaterowie i tchórze. [...] A do którego rodzaju ja należę?"
Możemy doszukiwać się w powieści Shusaku Endo taniego dydaktyzmu. Świat tu pokazany jest tylko biały i tylko czarny. Ci pierwsi, to japońscy chrześcijanie, misjonarze; ci drudzy, to okrutni feudałowie, policjanci (jak się ich nazywa), urzędnicy japońscy. A przecież na naszych oczach rozgrywa się kolejny dramat wojny domowej! Bo niczym innym jest nawracanie chrześcijan na wiarę japońskich ojców! Tak, odwracam spojrzenie. Wtedy może też inaczej spojrzymy na portugalskich jezuitów? 
"Nie miał różańca, więc na palcach zaczął odmawiać Ave Maria i Pater noster po łacinie, ale puste słowa modlitwy prześlizgiwały mu się po wargach niczym woda wylewająca się z ust chorego, który mocno zaciska zęby" - nie trzeba być człowiekiem wiary (bez względu na poziom zaangażowania), aby czuć dramaturgię pojmanego jezuity. Proszę nie przeoczyć, jaki człowiekiem był niejaki ojciec Cabral, jak nie rozumiał Japonii, jak gardził Japończykami. I znów wraca do mnie, to co powiedział Eustachy Rylski: "Na tym polega dramat historii i historyków - że wystarczy jedna dobrze napisana powieść i niewiele już mogą przekazać". Nie inaczej jest z powieścią Shusaku Endo. Wypełnia pewną niszę. Ktoś się odezwie, że była głośna powieść i jej telewizyjna adaptacja  Jamesa Clavella "Shōgun". Wydaje mi się jednak, że "Milczenie" jest bardziej autentyczne, zbliżone do... oryginału czasu i wydarzeń, które opisuje.
"Dał się słyszeć ciężki, głuchy łoskot. Kapłan dopadł krat w chwili, gdy urzędnik po dokonaniu egzekucji chował swój ostry błyszczący miecz. Zwłoki jednookiego leżały twarzą do ziemi. strażnicy wzięli go za nogi i powlekli do wykopanego przez wiernych dołu" - kres drogi, tych którzy nie chcieli odstąpić od wiary w Jezusa. I jest uchwycony ten szok, wobec śmierci: "On nie mógł pojąć tej ciszy na dziedzińcu, grania cykad i bzykania muchy. Umarł człowiek, a życie toczy się jak poprzednio, jakby nic się nie stało. To jakiś absurd". Ale jest też cień zwątpienia:: "I to ma być męczeństwo? Dlaczego milczysz, Boże? [...] Dlaczego więc pozwalasz trwać tej ciszy?". I te szarpiące wątpliwości wokół tego czy odstąpić od wiary?  Walka w sobie. Walka z sobą. Ale też walka o prawdę, w którą się uwierzyło, której poświęcało się siebie całego. Bezgranicznie! Mam wrażenie, że książka Shusaku Endo chwilami uczy pokory. Nie wiem czy po przeczytaniu całości duma napełni nasze miałkie, niby-katolickie serca. Jestem zdania, że "Milczenie" bardziej przemówiłoby do młodzieży, niż mnogość katechezy, której ani nastolatkowie nie rozumieją, ani chwilami nie potrzebują. Może dlatego przed laty kolega-katecheta tak często raczył swoich uczniów "Misją" w reżyserii Rolanda Joffé, ze świetnymi kreacjami Jeremy Ironsa i Roberta De Niro. I tu chyba odpowiadam na pytanie "czy to książka dla każdego?". Mogę ze swej strony tylko złożyć deklarację: postaram się, aby ta książka (może nawet ten egzemplarz?) znalazła się w zasobach szkolnej biblioteki. 
Jesteśmy świadkami kolejnych śmierci. Ale nie możemy być głusi na słowa oskarżenia wobec misyjnych poczynań Europejczyków: "To przez was! Dlatego, że chcecie nam egoistycznie narzucić swoje marzenia. [...] Patrz! Znowu się  leje krew! Krew ludzi, którzy niczego nie rozumieją!". Mocne. Spotkanie z ojcem Cristóvão Ferreirą kto wie czy nie najważniejsza w całej tej chwilami krwawej opowieści: "Szczęście... - Ferreira spojrzał przenikliwym wyzywającym wzrokiem. - Każdy inaczej rozumie szczęście".
Szczęściem la Czytelnika jest, że Wydawnictwo Znak wznowiło po latach książkę Shusaku Endo. Na pewno  "Milczenie" nie znudzi, nie zamęczy. Chyba żeby zrozumieć dlaczego "katolicki eksperyment" nie udał się w Japonii znajdujemy TU takie zdania (na ile autentyczne? samego ojca Cristóvão Ferreiry?): "Modlili się do Boga zniekształconego na ich własną modłę, niezrozumiałego dla nas. Nawet jeśli oni to bóstwo nazywają Bogiem [...], to nie jest to Bóg! Zupełnie jak motyl schwytany w pajęczynę. Początkowo ten motyl z pewnością jest motylem, ale dnia następnego, chociaż ma skrzydła i tułów motyla i wygląda jeszcze jak motyl, w istocie to trup, który prawdziwym motylem już nie jest. I nasz Bóg tu, w Japonii, jest tylko pozornie Bogiem, pozbawiony bowiem swojej istoty jest martwy". Warto pochylić się nad losem portugalskich i japońskich katolików. A Chuan Sawano? Kto zacz? Były prowincja senior zakonu jezuitów, Cristóvão Ferreira, którego los uświadamia, że nic nie jest ani oczywiste, ani trwałe, ani jednoznaczne... Ale żeby się o tym na dobre przekonać, to trzeba chcieć być Czytelnikiem, który pożegluje po bez mała 280-ciu stronicach. Czy zrozumiemy Japonię czasu szogunatu? Nie wiem. "Milczenie" jest ciekawie zarysowanym obrazem świata, kiedy być katolikiem nie oznaczało li tylko pobożności na pokaz, ale wymagało dawania prawdy prawdzie! Dziś można mieć gębę pełną frazesów, komunałów i klerykalnych połajanek, ale czy naprawdę ciskający gromy na zbłąkaną owczarnię musieli choć otrzeć się okrucieństwo, jak ludzie pokroju ojca Cristóvão Ferreiry? Wątpię. Chyba tylko współcześni księża misjonarze mogą z całą otwartością powiedzieć o sobie: wiem! znam! rozumiem! Dla większości z nas, to tylko dramatyczna fabuła, opowieść z XVII w. I oby tak zostało.

PS: Chcę na koniec zwrócić uwagę, że nie przypadkowo wstrzymywałem się z publikacją tego "Przeczytania...". Dziś, 5 lutego, przypada 420 rocznica męczeńskiej śmierci DWUDZIESTU SZEŚCIU MĘCZENNIKÓW Z NAGASAKI.  Na ołtarze, jako beatyfikowanych, wyniósł ich papież  Urban VII w 1627 roku. Aktu kanonizacji dokonano w 1862 r. za pontyfikatu Piusa IX. O ich śmierci nie zapomniał Shusaku Endo: "W roku 1587 władca Japonii Hideyoshi zmienił swą dotychczasową politykę i zaczął zwalczać chrześcijaństwo: najpierw w dzielnicy Nishizaka w Nagasaki spalono na stosie dwadzieścia sześć osób - kapłanów i wiernych [...]". Nie wiem czemu w powieści jest ta data i wspomina się o stosie. Na portalu opoka.org.pl., czytamy m. in. "Nadszedł dzień 5 lutego 1597 roku, dzień narodzin dla nieba. Opisał bohaterską śmierć męczenników naoczny świadek portugalski jezuita Ludwik Frois. W pobliżu miasta Nagasaki ustawiono 26 krzyży w odległości czterech kroków jeden od drugiego i na nich zawieszono skazańców". Zainteresowanych odsyłam m. in. na tę stronę.

2 komentarze:

  1. Książki raczej nie przeczytam, ale film chętnie obejrzę ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam stare wydanie "Milczenia" i czytałam a teraz czekam na film, by zobaczyć na co we filmie postawił Scorsese. Zgadzam się z opinią, że Endo bardzo sugestywnie opowiedział całą historię na tych w sumie nie tak znów wielkiej ilości kartek książki. Historię, która nie pozostawia czytelnika obojętnym. Wyraźnie widać jak w tym czasie w Japonii nastąpił w sferach rządzących odwrót od wiary katolickiej, która przyjmowana w tych kręgach była tylko ze względów polityczno gospodarczych, gdy ubodzy wieśniacy przyjmowali ją jako dobrą nowinę i z pietyzmem ją kontynuowali, i przekazywali mimo braku księży.
    Jak obejrzę film przeczytam książkę jeszcze raz.....
    Znam Endo jeszcze z innej jego książki. To pisarz wart tłumaczenia.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.