wtorek, stycznia 24, 2017
Przeczytania... (186) Bogumił Paszkiewicz "Cwana panienka z Juraty. 69 limeryków freewolnych" (Wydawnictwo Iskry)
"BOGUMIŁ PASZKIEWICZ – dziennikarz, wydawca. Lubi ludzi, kocha książki, uwielbia jazz. Na Uniwersytecie Warszawskim bardzo długo studiował prawo a następnie
dziennikarstwo, ale za swoje prawdziwe uniwersytety uważa STS, Hybrydy i
Stodołę" - taką rekomendację znajdziemy na stronie Wydawnictwa Iskry. to samo odnajdziemy na jednym ze skrzydeł okładki "Cwanej panienki z Juraty. 69 limeryków freewolnych". Dopisano jeszcze na nim coś w sensie zachęty, bo adresowane do każdego kto wziął z półki tom i... waha się czy zaryzykować poznanie z twórczością Autora: "Drogi Czytelniku, tom, który trzymasz w ręku, jest debiutem książkowym autora, co oznacza, że autor wprawdzie młody, ale stary świntuch".
Ale jest i słowo od samego Bogumiła Paszkiewicza: "Limeryk to opowieść w pięciu wersach, z których pierwszy rymuje się z drugim i piątym, a trzeci z czwartym. [...] Limeryk musi być pikantny. [...] Z zasady nieświński limeryk nie jest godzien druku". Widać Iskry nie miały wątpliwości, skoro wzięły się do wydrukowania tomu (tomiku). To raptem niespełna siedemdziesiąt stron tekstu (nazwijmy go: właściwego).
Jak mam to... ugryźć? Oceniać poziom ześwintuszenia? Bez sensu. Mogę tylko zachęcić cytatem jednym, drugim czy piątym, na nawet ósmym. I bez tego, jaka nie byłaby ilość cytowanych limeryków, to nigdy jeszcze na tym blogu nie było tyle seksu i literackiego wyuzdania. Odpowiedzialność spada po pierwsze na Autora, po drugie na Iskry. Moja rola ogranicza się tylko do dokonania wyboru kilku utworów:
Namiętna fanka jazzu w Iławie
Bardzo lubiła figle na trawie,
Więc błagała muzyka,
By w plenerze ją bzykał,
Ale on miał instrument w naprawie.
*
Monisgonre w Watykanie
Ma dylemat, czy mu stanie
Siły, werwy i ochoty,
By dewotce uszczknąć cnoty.
Otóż to - czy aby stanie.
*
Panna, która w Salskich Stepach
Uprawiała miłość w trepach,
Rzekła skromnie do chłopaka:
- Nie potrafię na bosaka,
Czy to trawa, czy polepa.
*
Rzekła raz panienka w Kolnie
do narzeczonego: - Kol mnie,
Gryź mnie i wal mnie,
Wsadzaj na pal mnie,
Tylko nie rżnij. Nieudolnie.
*
Szykowna pani w Madrycie
Kochała męża nad życie
I powtarzała wciąż:
- Nie ma jak cudzy mąż -
Gdy go żegna o świcie.
*
Bogobojną pannę z Wdzydz
Zdobił bardzo piękny cyc,
Wielu miało więc ochotę,
By jej nadwyrężyć cnotę,
Ale nikt nie wskórał nic.
*
Akrobatka w Szczebrzeszynie
Chciała puścić się na linie.
Żongler pytany o to
Odpowiedział z prostotą:
- Jak się puści, to jej minie.
*
Gdy panna z dzieckiem w Olecku
Nie chciała seksu przy dziecku,
To dla świętego spokoju
Głowę trzymała w pokoju,
A dupę - na zapiecku.
*
Praktyczna pani w Birmingham
Rzekła do męża: - Nie bądź cham!
Jak masz na dziwki forsę trwonić,
To lepiej daj zarobić żonie,
Wszystko co one przecież mam.
I jak? Trzeba lekko ochłonąć. Zapewniam, że starałem się jednak nie dopuścić na łamy tego blogu nadmiernej pikanterii. Nie żeby purytanizm tu rządził. Nie, nie. Ale mimo wszystko jakaś umiarkowana przyzwoitość powinna zostać zrównoważona. Oczywiście każdego amatora limeryków zapraszam do pogłębienia lektury, aby móc się dowiedzieć, co wyprawiał pewien włoski księgarz z Livorno, jakie problemy miał zecer na Majorce, o co prosił Jadwigę sprośny staruszek z Górnej Adygi, a młoda wdowa z Czchowa z kolarzem w Amsterdamie? Wielu tu ciekawych ludzi. Wiele postaw, co obudzi chęć do bycia z śliczną harfistką z Miami! Pewnie, że dla części nietrudzonych poszukiwaczy szatana i występku, to jest lektura - zakazana! Ojej! zaczynam wierszem gadać!
Ale, ale - jest i limeryk o Autorze. I utworem Michała Morawskiego zamykam TO "Przeczytanie":
Żurnalista o duszy poety
Bardzo luci rozbierać kobiety,
Seks gorący za chwilę,
Nagle szept: - Bogumile,
W kapeluszu cię wolę, niestety.
PS: Wracam do lektury, bo do wyniku 69 trochę mi jeszcze zostało... Aha! dołączono do mego egzemplarza zaproszenie. Nie mogę z niego skorzystać, aliści ktoś z Czytelników?
Brak komentarzy:
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.