sobota, listopada 12, 2016

Smakowanie Bydgoszczy... (47) - 11 XI 2016 r.

"Żadne cię miana nad to nie zaszczycą,
Co być nie mogło przez wiek twą ozdobą!
Polsko, nie jesteś ty już niewolnicą!
Lecz czymś największym, czym być można: Sobą!"

Tak,  b a r d z o   lubię ten wiersz Leopolda Staffa. W całości otworzył przed trzema laty cykl "Polonia Restituta", jest ze mną od lat i wracam doń  b a r d z o   często, kiedy wybija dzień Narodowego Święta Niepodległości. Oprócz wywieszania flagi czy słuchania pieśni legionowych i nie tylko - są przy mnie te słowa mistrza Leopolda. Niestety w tym roku stan zdrowia nie pozwolił mi przemierzać bydgoskie ulice i  robić zdjęcia, chwytać uroczystą chwilę.  Po raz kolejny nie zawiodłem się na pomocy bratnich dusz. Efekt, który tu dostrzeżemy, to fotograficzne wyczyny Violetty Piotrowskiej.
Nie po raz pierwszy odsiecz nastąpiła z tej żeńskiej strony. Płyną do mnie i inne oznaki pamięci i dopełnienia tego, czego ze zrozumiałych względów bym nie mógł sam wykonać. Jak widać, nie tylko w samej Bydgoszczy, bo czeka materiał z Warszawy, jaki przesłała mi Dominika De, jakie pozwoliła wykorzystać Natalia Klima-Piotrowska. Czy nadeśle Daniel Stachurski? Zobaczymy.

My bydgoszczanie bezbłędnie  rozpoznajemy miejsca, w których była fotoreporterka (chciałbym móc nazwać: blogu historia i ja). Przede wszystkim to okolice placu Wolności. Równe 100 lat temu, kiedy o polskości miasta Bromberg, boć nie Bydgoszczy, mogli marzyć co najbardziej roznamiętnienie fantaści. "Kleine Berlin" był miastem niemieckim! Za kilka miesięcy (myślę o listopadzie AD 1918) wybuchnie w Poznaniu powstanie, aliści powstańcy nigdy miasta nad Brdą nie zdobędą, ba! ich ofensywa załamie się miedzy innymi w okolicach Ślesina, Rynarzewa i Chmielnik. Plac Wolności 11 XI 1918 r. cały czas nazywał się Weltzienplatz*. A w jego centrum tkwił w dumnej pozie na koniu kaiser Wilhelm I!...


Kolejne to już ul. Gdańska (dawna Danzigerstraße)  i bezpośrednie sąsiedztwo hotelu "Pod Orłem" (dawny Gasthof zum Adler). Już wkrótce coś samodzielnego w tym cyklu musi pojawić się o samej ulicy Gdańskiej i tym znamienitym gmachu.Wiem.


Autorka zdjęć wykazała się dużą intuicją.  Jej uwadze nie umknął czar i piękno sędziwych automobili. Uwielbiam je! Ślady tej fascynacji są do odnalezienia na tym blogu. Starczy trochę pogrzebać. Jednym z przedwojennych bydgoskich taksówkarzy był mój stryjeczny dziadek Piotr (1905-1943?).


Po raz kolejny w Bydgoszczy zapanował duch listopada 1918 r. Gwoli sumienności historycznej dopiszę (bo bydgoszczanom raczej tego przypominać nie trzeba), że dla miasta nad Brdą niepodległość wkroczyła wraz z pierwszym żołnierzem polskim dopiero 20 stycznia 1920 r.

Violetto serdecznie dziękuję za kolejne fotograficzne wsparcie mego blogu. Powoli staje się on... wspólną własnością, dziełem każdego, kto dorzuca swą "cegiełkę" do jego wzbogacenia. Nie ukrywam (a i apeluję) do wszystkich odbiorców blogu lub gości Facebooka: o ile jesteście zainteresowani współpracą, to ja otwieram szeroko drzwi. I czekam.

* Swoją drogą nie zdziwię się, jeśli nie powróci do lokalnej świadomości pamięć o... generale majorze Helmucie Carlu Christianie von Weltzien. Staraniom tegoż następowało systematyczne zadrzewianie ówczesnego   Kannonenplatz. 

Brak komentarzy:

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.