czwartek, listopada 24, 2016
Myśli wygrzebane (69) Marek Aureliusz
...już był!
Tak, Imperator Caesar Marcus Aurelius Antoninus Augustus (161-180) odwiedził ten blog i ten cykl 14 marca 2013 r. Bardzo dawno temu, bo w odc. 16. I jak do dzisiaj jest osamotnionym przedstawicielem rzymskiego imperium pośród m y ś l i . Okazją do odświeżenia tej znamiennej znajomości są oczywiści okoliczności listopadowe: groby... znicze... zaduma... I po tym kątem, nie po raz pierwszy, zagłębiłem się w dziele "Rozmyślań / Ta eis heauton". Mój egzemplarz lada co będzie obchodził drugą dekadę wydania.*
Tu nie ma nad czym deliberować! Mądrzejszym od Aureliusza na pewno nie będę (mimo tego całego technicznego bagażu XXI w.) - dzielę się tym, co znalazłem w księdze IV, co mną poruszyło, zmusiło do pomyślenia w jakim miejscu (i po co?) jestem. Ten wybór mimo wszystko będzie inny od poprzednich. Jak to? Nie ograniczam się do pojedynczych zdań. W tym przypadku byłaby to intelektualna... kastracja. Nie potrafiłem jej przeprowadzić. Efekt poniżej:
- Śmierć jest tak samo jak urodzenie tajemnicą natury. Jak to jest połączeniem się pierwiastków, tak śmierć ich rozłączeniem się w toi samo, czym były. Nie ma się czego wstydzić. Nie sprzeciwia się to bowiem temu, że się jest istotą rozumną, ani zasadzie jej budowy.
- Zaistniałeś jako cząstką. znikniesz w tym, co cię stworzyło. A raczej zostaniesz na powrót wchłonięty w myśl twórczą według zasady przemiany.
- Na wszystko godzę się, co jest zgodne z tobą, o wszechświecie! Nic mi nie jest za wczesne, nic za późne, co tobie w porę. Wszystko mi jest owocem, co przynoszą twe pory, o naturo! Z ciebie wszystko, w tobie wszystko, w ciebie wszystko. Ów mówi: "O miłe miasto Kekropsa!", a ty ni powiesz "O miłe miasto Zeusa?".
- Nie żyj tak, jakbyś miał żyć lat dziesięć tysięcy. Los wisi nad tobą. dopóki żyjesz, dopóki można, bądź dobrym.
- Pomyśl, dla własnej nauki, o czasach Wespazjana, a zobaczysz, że ludzie żenili się, wychowywali dzieci, chorowali, umierali, walczyli z sobą, urządzali uroczystości, handlowali, uprawiali rolę, schlebiali, byli zarozumiali, podejrzliwi, knuli spiski, niektórzy błagali o śmierć, narzekali z powodu losu, kochali się, zbierali skarby, pożądali konsulatów i tronu. Owo to ich życie już nigdzie nie istnieje. Znowu przejdź do czasów Trajana. I tam to samo, i owo życie znikło. Tak samo popatrz na inne nagrobki naszych czasów i ludów i zobacz, ilu to zmarłszy w krótkim czasie upadło i rozłożyło się w pierwiastki. A przede wszystkim przypomnij sobie tych, których sam znałeś, jak wyciągali ręce po rzeczy marne, a zaniedbywali czynić to, co jest zgodne z ich własnym ustrojem, tego trzymać się rękami i zębami i tym się zadowalać. Konieczne zaś jest pamiętać o tym, że i zajęcie się każdą sprawą ma swoją wartość i miarę. Albowiem nie będziesz czuł niezadowolenia wtedy tylko, gdy będziesz się zajmował rzeczami wagi drobniejszej niż więcej, niż należy.
- Wnet umrzesz, a jeszcze nie jesteś ani prosty, ani spokojny, ani wolny od podejrzenia, że coś zewnętrznego może ci szkodę wyrządzić, ani życzliwy dla wszystkich, ani nie pojmujesz, że rozum polega jedynie na postępowaniu sprawiedliwym.
- Duszyczką jesteś, dźgającą trupa - powiedział Epiktet.
- Czas jest jakby rzeką wypadków i strumieniem gwałtownym. Wszystko bowiem, zaledwie się okazało, już zostało porwane, już co innego się okazuje, a co innego zniknie.
- Każde zdarzenie jest zwykłe i znane jak róża na wiosnę i owoc w jesieni. Czymś takim jest bowiem i choroba, i śmierć, i potwarz, i zasadzka, i wszystko to, co głupców cieszy lub smuci.
- Zawsze pamiętaj o twierdzeniu Heraklita: "Jest śmiercią ziemi stać się wodą, a śmiercią wody stać się powietrzem, a powietrza ogniem i na odwrót". Należy zaś tu mieć na uwadze także człowieka, "który zapomina, dokąd droga wiedzie". I o tym należy pamiętać, że "z rozumem, który rządzi wszechświatem, żyją ludzie w niezgodzie, a z czym codziennie się stykają, to wydaje się im obce". I o tym, Ze "nie należy czynić i mówić jakby we nie (i wtedy bowiem zdaje się nam,m że działamy i mówimy)". I o tym, że "nie należy postępować jako dzieci rodziców", to jest bezmyślnie, "bo tak nas nauczono".
- Tak jak nie bardzo byś to uważał za ważne, gdyby ci bóg jaki powiedział, że jutro umrzesz, a z pewnością pojutrze - umrzeć raczej pojutrze niż jutro, chyba gdybyś był w najwyższym stopniu tchórzem, jakaż to bowiem jest różnica? - tak nie uważaj za rzecz ważną, czy umrzesz po wielu latach, czy jutro.
- Rozmyślaj zawsze o tym, ilu to lekarzy umarło, którzy nieraz brwi swe ściągali nad chorym! Ilu astrologów, którzy jak rzecz ważną śmierć innym przepowiadali! Ilu filozofów, którzy o śmierci i nieśmiertelności tysięczne snuli pomysły! Ilu rycerzy, którzy wielu zabili! Ilu tyranów, którzy moc nad duszami dzierżyli ze straszną zuchwałością, jakby sami nieśmiertelni. Ileż to miast całych, że tak powiem, umarło, Helike i Pompeje, i Herkulanum, i inne niezliczone. Przejdź znajomych, jednego po drugim. Ten temu ostatnią oddał przysługę, a potem nogi wyciągnął, ów tamtemu. A wszystko w krótkim czasie. Zbierając to razem, patrz na sprawy ludzkie zawsze jako na jednodniowe i marne. Co wczoraj było kroplą śluzu, jutro już mumią lub prochem. Tę więc oto twoją chwilkę czasu przybądź według natury i pogodnie daj się rozłożyć, jak pada dojrzała oliwka, która wielbi swą rodzicielkę i wdzięczna jest drzewu, co ją zrodziło.
- Prostym , a przecież skutecznym środkiem służącym do gardzenia śmiercią jest wspomnienie o tych, którzy z uporem trzymali się życia. Cóż im z tego za większa korzyść niż tym, którzy wcześnie zmarli? Z tym wszystkim gdzieś tam leżą Kadykianus, Fabius, Julianus, Lepidus, tak jak i ci wszyscy, którzy innych na cmentarz odprowadzali i sami zostało odprowadzeni. W ogóle jest to mała różnica, i to, z jaką przykrością osiągnięta, wśród jakich przykrości, wśród jakich ludzi, w jakim celu! Nie w tym rzecz! Patrz bowiem na bezmiar czasu poza tobą i na bezmiar przed tobą! A w nim cóż za różnica między trzydniowcem, a trzywiekowcem?
Pewnie, że do wertowania "Ta eis heauton" pcha mnie motto znamienne: MEMENTO MORI!... Nie uciekniemy od podobnych rozważań. Prędzej czy później. Ja mimo swych 50+ już łapię się na stwierdzeniach: ja już tego nie dożyję... zdechną już robaki, które mnie zjedzą... i tym podobne wstawki.
Możemy udawać, że śmierć nie istnieje. Ładować w nekrologi bliskich dziwne słowa "odszedł", "zgasł", "poszedł do Pana". Nie zmienia to stanu rzeczy, że chodzi o śmierć, zgon, umieranie, trupa! W końcu Dzień Zaduszny będzie też kiedyś NASZYM świętem.
Z pierwszego spotkania z Cesarzem-filozofem zapożyczam cytat z klasycznego już dzieła Edwarda Gibbona "Zmierzch Cesarstwa Rzymskiego": "Cnota Marka Aureliusza była bardziej surowa i wypracowana. Stanowiła
zdobyty w pocie czoła plon wielu uczonych narad, wielu rozmyślań
nocnych i cierpliwego czytania ksiąg. W wieku lat dwunastu przyjął
twardy system stoików, który nauczył go podporządkowywać ciało umysłowi,
namiętność rozumowi, uważać cnotę za jedyne dobro, występek za jedyne
zło, wszystkie rzeczy zewnętrzne za sprawy obojętne"**. Oczywiście uprasza się o dotarcie do obu wykorzystywanych tu pozycji, jakie mogą cieszyć duszę i ciało.
* Marek Aureliusz, Rozmyślania, tłumaczenie Marian Reiter, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1997
** Edward Gibbon, Zmierzch Cesarstwa Rzymskiego, tłumaczenie Stanisława Kryńskiego, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1995
Brak komentarzy:
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.