piątek, września 30, 2016

Smakowanie Bydgoszczy... (44) - inwazja!

Nie przesadzam!
Nie demonizuję!
Mogę należeć do ostatniego pokolenia dziadków, które ze swoim Wnukiem chodzi "na kasztany". Jerzyk jeszcze będzie znał urok podnoszenia spod szacownych drzew kasztanowca jego niezwykłych owoców. A potem tylko od wyobraźni będzie zależeć, co z nich się wyczaruje. Czy to bedzie dzielny kasztankowy ludzik, czy rączy rumak? Miałoby przyszłe pokolenie (dzieci Jerzyka?) być odarte z tej niezwykłej przygody i rozwoju swej twórczej osobowości?! Chcę krzyknąć szlacheckie "veto!", ale obawiam się, że to będzie jakaś namiastka beznadziejnego protestu? 


Nie przesadzam!
Nie demonizuję!
Inwazja trwa! Szrotówek kasztanowcowiaczek atakuje! Jak ktoś, kto tak sympatycznie nazywa się może być równie groźny, niebezpieczny, ba! morderczy dla kasztanowców nad Brdą? Ale jest! Miasto od lat wydaje walkę z tym podstępnym owadem! Cameraria ohridella jednak niewiele sobie z tego robi! Jakieś oklejanie taśmami całego obwodu każdego drzewa - nic nie dało. Zbieranie suchych liści i ich utylizacja - nic nie dało! W takim razie, co dalej?! Jak pozbyć się kibitnikowatych z naszych parków, ulic, sprzed domów? Nie jestem biologiem. Mogę tylko rozkładać ręce.

Nie przesadzam!
Nie demonizuję!
Kasztanowce nad Brdą wymierają! Czy kiedyś nasi następcy dopiszą smutne: "Dziś zrąbano ostatni gatunek Castanea Mill. Spreparowane fragmenty będzie można oglądać w muzeum w godzinach...".  I tu nie chodzi o jakiegoś mamuta czy innego homo erectusa! Drzewo, które tak silnie wrasta w nasze pojmowanie dzieciństwa ma podzielić los wielu roślinnych poprzedników? Zgroza! Katastrofa!...

Nie przesadzam!
Nie demonizuję!
Te kadry, to tylko jedno miejsce naszego miasta: plac Kościeleckich. Zrudziałe, pomarszczone liście, zdeformowane w kształcie kasztankowe skórki! Na wielu nie ma kolców! Wyglądają, jak renklody. Armagedon!  Szrotówek kasztanowcowiaczek za nic ma nasze przerażenie. Podejrzewam, że on nawet nie wie o... moim istnieniu. A mnie serce ściska, kiedy widzę, że kolejne drzewa idą pod piłę drwala...

Nie przesadzam!
Nie demonizuję!
Skoro o tym piszę, to chyba nie jest z nami jeszcze tak źle. Nie zobojętnieliśmy na otaczając nas świat, przyrodę. Przed laty powtarzano "nie było nas - był las, nie bedzie nas - będzie las". Patrząc na degradację i destrukcję drzewostanu w tym jednym tylko miejscu mam poważne wątpliwości. Smutnie będzie mijać plac Kościeleckich bez cienia potężnych kasztanów. Trzeba pokładać nadzieję w mądre głowy rodzimych (lub importowych) naukowców, że jednak znajdą skuteczną broń wobec tego owadziego mordercy!...

Nie przesadzam!
Nie demonizuję!
Nagie gałęzie krzyczą do nas! One wołają: "Ratunku!". Ale błyska promyczek nadziei? Proszę zobaczyć na tych pustych od liści gałęziach pojawiają się młode liście? Jakby był maj?... Aha! i dorzucę: nie spotkałem osobiście inwazyjnego sprawcę nieszczęścia. Szrotówkowi kasztanowcowiaczkowi mówimy zdecydowane:  N I E !

Brak komentarzy: