poniedziałek, września 26, 2016
Historia przyszła do mnie sama - otwarcie 6 - "Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego" № 154 z 4 VII 1852
Jak ja k o c h a m podobne zaskoczenia, niespodzianki. Tym bardziej, jeśli spotykają mnie nagle, od ludzi, których ledwo zdążyłem poznać. W tym wypadku nieprzewidziany skutek czegoś, co w żargonie szkolnym określa się "nauczaniem indywidualnym". Odbywa się ono różnie, albo w szkole, albo w pieleszach ucznia. Ta sytuacja zaszła w tym drugim przypadku. Blisko dziesięć kilometrów od "stacjonarnego miejsca pracy" (teraz do głowy przyszedł mi taki termin?) jest dom Uczennicy, którą odwiedzam i uczę historii.
Jak to dobrze, że koleżanka anglistka przedłużyła swoją lekcję, bo gościnna gospodyni, pani Katarzyna Marchlewska (z zapamiętaniem nazwiska raczej średnio inteligentny odbiorca edukacji historycznej nie powinien mieć problemów), uraczyła mnie pewnymi zbiorami bibliotecznymi. Wśród książek znalazła się pewna gazeta. Co ja piszę "pewna"? PERŁA pośród tego, co trafia w moje ręce: "Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego" № 154 z 4 VII 1852! "Drukiem i nakładem Drukarni Narodowej W. Deckera i Spółki w Poznaniu. - Redaktor odpowiedzialny: N. Kamieński w Poznaniu" - czytam pod winietą.
Jak to dobrze, że koleżanka anglistka przedłużyła swoją lekcję, bo gościnna gospodyni, pani Katarzyna Marchlewska (z zapamiętaniem nazwiska raczej średnio inteligentny odbiorca edukacji historycznej nie powinien mieć problemów), uraczyła mnie pewnymi zbiorami bibliotecznymi. Wśród książek znalazła się pewna gazeta. Co ja piszę "pewna"? PERŁA pośród tego, co trafia w moje ręce: "Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego" № 154 z 4 VII 1852! "Drukiem i nakładem Drukarni Narodowej W. Deckera i Spółki w Poznaniu. - Redaktor odpowiedzialny: N. Kamieński w Poznaniu" - czytam pod winietą.
Z drżeniem i czując ciężar odpowiedzialności, że stykam się z
historią, która jest nieomal rówieśniczką mego prapradziada Wojciecha
Józefa obojga imion herbu Godziemba Maliszewskiego, któren to przyszedł
na świat 12 IV 1853 r. To daje pewną skalę "odległości historycznej"
(kolejny neologizm pojęciowy?), jaka dzieli mnie od druku. 163 lata! To
więcej, niż nad Brdą trwały zabory (1772-1920 = 148 lat). Czuć pod
palcami prastary papier, to dopiero gratka. Wzrok wyostrza się, kiedy
dociera, że wszak moi wielkopolscy przodkowie (np. Grzybowscy,
Pieczyńscy, Skrzyńscy, Machajewscy, Zielonkowie, Szuba) nie tylko, że
byli poddanymi Wielkiego Xięstwa Poznańskiego, ale może i czytając
(raczej z dworku, niż chałupy) wertowali przed laty "Gazetę Wielkiego
Xięstwa Poznańskiego"?... Chciałbym bardzo w TO wierzyć.
Kiedy tylko pani Katarzyna Marchlewska uraczyła mnie możliwością kartkowania tych pożółkłych stron - odpłynąłem. Ja po prostu byłem w 1852 r.! Z przejęciem czytałem choćby o znalezionym w Królestwie Polskim... mamucie! Cytuję za oryginałem: "Warszawa, 1. Lipca - W tych dniach odkryte zostały pod Zakroczymiem w rzecze Narwi szczątki mamuta. - Wydobyty on został z rzeki przez Karola Rejst, majstra murarskiego z Nowego-Dworu przypadkowym sposobem w czasie kąpieli w rzece Narwi. Osobliwość ta wkrótce nadesłaną będzie do redakcyi Kuryera warsz". Jest-że ów mamut cały czas w Warszawie?
Kiedy tylko pani Katarzyna Marchlewska uraczyła mnie możliwością kartkowania tych pożółkłych stron - odpłynąłem. Ja po prostu byłem w 1852 r.! Z przejęciem czytałem choćby o znalezionym w Królestwie Polskim... mamucie! Cytuję za oryginałem: "Warszawa, 1. Lipca - W tych dniach odkryte zostały pod Zakroczymiem w rzecze Narwi szczątki mamuta. - Wydobyty on został z rzeki przez Karola Rejst, majstra murarskiego z Nowego-Dworu przypadkowym sposobem w czasie kąpieli w rzece Narwi. Osobliwość ta wkrótce nadesłaną będzie do redakcyi Kuryera warsz". Jest-że ów mamut cały czas w Warszawie?
A jakże są wiadomości ze świata! I to bardzo liczne. Te z Francji powinny skupić naszą
uwagę, bo jest wzmianka o ówczesnym prezydencie Ludwiku Napoleonie
Bonaparte (za kilka miesięcy przepoczwarzy się w... Napoleona III), ale
też o żniwach nad Sekwaną! "Kronika miejscowa", czyli wielkopolska, to
mini-kronika kryminalno-wypadkowa! 3 lipca stało się coś takiego: "Onegdaj
w południe spadł tu z drugiego piętra rusztowania przy domu na koziej
ulicy wyrobnik Jan Wielgosz, ale się nie uszkodził. Puszczono mu tylko
krew i poszedł o własnej mocy do domu na Ostrówek". Wielki szczęściarz, trzeba przyznać.
Ludwik Napoleon już jako Napoleon III (1852-1870) |
Znajdziemy komunikat o zuchwałej kradzieży! "Kronika miejscowa" donosiła dalej: "W
drodze z Szamotuł do Wituchowa, pomiędzy Gałowem a Lipnicą oderżnięto z
powozu kufer czarny skórzany p. poczthalterowej Kunkowskiej z Szamotuł.
Rzeczy w nim znajdowały się wartości 327 tal., a między innemi klejnoty
w szkatułce, złoty naszyjnik, pierścionek z brylantami wartości 93
tal., koralowy naszyjnik, dwie bransoletki, jedna ze srebra, druga z
włosów, trzy pierścionki z granatami, z zielonemi i niebieskiemi
kamieniami, złoty łańcuszek, medalion i wiele kobiecych ubiorów i
bielizny cechowanych A. K.". Och wziąć udział w śledztwie! Kto
odważył się oderżnąć z powozu kufer? Co się stało z tymi precjozami? A
może nadal stanowią ozdobę czyjejś szyi, dłoni, palców? A wzmiankowana
pani Kunkowska? Jak potoczyły się jej losy, kim byli jej potomkowie o
ile ich miała, ba! na czyim drzewie genealogicznym siedzi? Pewnie, że
zerknąłem na pewien portal (projekt indeksacji małżeństw z Wielkopolski
dla lat 1800-1899). A. Kunkowskiej pasującej do notki z 1852 r. - nie
ma. Niemniej samo nazwisko występuje.
Julian Wilkoszewski (1834-1870) |
Cenna, moim zdaniem, jest recenzja ze sztuki Józefa Korzeniowskiego (1797-1863) pt. "Żydzi": "Wczoraj [tj. 2 lipca - przyp. KN] widzieliśmy na scenie tutejszej
«Żydów» Korzeniowskiego, komedyą nieco w dramat przechodzącą. Sztuka w
ogóle dobra, w szczegółach dobrze powiązana, lecz chybiony charakter
komornika Staroświęckiego, jeden z głównych osób komedyi". Czujne oko zwracało uwagę na jednego z aktorów, czytamy dalej:
"Miała kwinia i seksta gimnazyalna przed swym rozjazdem na wakacye,
swój przedmiot, młodego, rozpoczynającego swój zawód p. Wilkoszewskiego w
roli Antoniego Staroświęckiego. Lecz oklask i wywołania kwinty niech
cię nie uwodzą młody artysto, zapomniałeś, że ci prawą rękę przy pożarze
belka mocno stłukła, a jednak nią zbyt silnie machałeś". Ciekawość
pchnęła mnie do sprawdzenia czy w zasobach internetowych trafi się ów
aktor. Otóż odnalazłem Juliana Wilkoszewskiego! "Encyklopedia Teatru Polskiego"
nie zapomniała o artyście! Cieszy mnie to. Do teraz nie miałem pojęcia,
że ktoś podobny w ogóle istniał. Żył w latach 1834-1870, a więc, kiedy
odwiedzał Poznań w 1852 r. (jest o tym wzmianka w notce biograficznej)
miał zaledwie 18. lat. Uwaga recenzenta, co do wieku jak najbardziej
trafiona! "Encyklopedia..." cytuje różne opinie o aktorze, m. in. samego
Kornela Ujejskiego i ją tu przytaczam: "...w rolach trzpiotów, fanfaronów, sfrancuziałych lub zangliczonych
elegantów jest niezrównany. W ogóle role salonowe najlepiej przypadają
mu do twarzy". Zabiła go gruźlica 10 listopada 1870 r.
Feldmarszałek Joseph Radetzky (1766-1858) |
Brak komentarzy: