piątek, lipca 15, 2016

Risorgimento... - część 1

"Znam Paryż jeszcze z roku 1859. Pamiętam, jak przyjmowali cesarza, kiedy wracał z kampanii włoskiej... 
- Pan - zawołałem - pan widziałeś triumfalny powrót Napoleona do Paryża?...  
[...]
- Widziałem lepszą rzecz, panie... Podczas kompanii byłem we Włoszech i widziałem, jak Włosi przyjmowali Francuzów w wigilię bitwy pod Magentą... 
- Pod Magentą?... W roku 1859?... - spytałem. 
- Pod Magentą, panie... 
Popatrzyliśmy sobie w oczy z tym eks-obywatelem, który nie mógł zdobyć się na wywabienie plam ze swego surduta. Popatrzyliśmy sobie - mówię - w oczy. Magenta... Rok 1859 ... Eh! Boże miłosierny...     
- Powiedz pan - rzekłem - jak to was przyjmowali Włosi w wigilię bitwy pod Magentą?
Ubogi eks-obywatel siadł na wydartym fotelu i mówił: - W roku 1859, panie Rzecki... Zdaje mi się, że mam honor... 
- Tak, panie, jestem Rzecki, porucznik, panie, węgierskiej piechoty panie... 
Znowu popatrzyliśmy sobie w oczy. Eh! Boże miłosierny... 
- Mów pan dalej, panie szlachcicu - rzekłem ściskając go za rękę. 
[...]


- Niech mnie kaczki zdepczą - mówił ubogi eks-obywatel - że to są najpiękniejsze chwile w życiu. Jesteś młody, wesół, zdrów, nie masz na karku żony i dzieci, pijesz i śpiewasz, i co chwilę spoglądasz na jakąś ciemną ścianę, za którą ukrywa się nasze jutro... Hej! - wołasz- lejcie mi wina, bo nie wiem, co jest za tą ciemną ścianą... Hej!... wina. Nawet pocałunków... Panie Rzecki - szepnął nachylając się rządca. 
- Więc tedy, jakeście szli z przednią strażą pod Magentę?...-przerwałem mu. 
- Szliśmy z kirasjerami - mówił rządca. - Pan znasz kirasjerów, panie Rzecki?... Na niebie świeci jedno słońce, ale w szwadronie kirasjerów jest sto słońc... 
- Ciężka to jazda - wtrąciłem. - Piechota gryzie ją jak stalowy dziadek orzechy... 
[...]
- W pół godziny - ciągnął rządca - jesteśmy w mieście. Ulica wąska, po obu stronach naród, ledwie można przejechać czwórkami, a w oknach i na balkonach kobiety... Jakie kobiety, panie Rzecki!...Każda ma w ręku bukiet z róż. Ci, którzy stoją na ulicy, ani pary z ust...bo Austriacy blisko... Ale tamte, co na balkonach, skubią, panie, swoje bukiety i spoconych, pyłem okrytych kirasjerów zasypują listkami z róż jak śniegiem... Ach, panie Rzecki, gdybyś widział ten śnieg: amarantowy, różowy, biały, i te ręce, i te Włoszki... Pułkownik tylko dotykał ręką ust na prawo, i na lewo słał pocałunki. A tymczasem śnieg różanych listków zasypywał złote kirysy, hełmy i parskające konie... Na domiar jakiś stary Włoch, z krzywym kijem i siwymi włosami do kołnierza, zastąpił drogę pułkownikowi. Schwycił za szyję jego konia, pocałował goi krzyknąwszy: Eviva Italia !, padł trupem na miejscu... - Taka była nasza wigilia przed Magentą! To mówił eks-obywatel, a z oczu spływały mu łzy na poplamiony surdut" - pamiętamy ten dialog. O ile nie, to szukamy. Gdzie? No pewnie, że w "Lalce" Bolesława Prusa! A gdzie indziej występuje pan Ignacy Rzecki?
Postanowiłem tak literacko zacząć ten wakacyjny cykl? RISORGIMENTO! Trzeba było opublikować przeszło 900 postów (tekstów), aby wreszcie dojść do jednego z ukochanych przeze mnie epizodów historii Europy? Nie podjęcie tej tematyki uważałem za swoją... ułomność. Jak to możliwe? Nie potrafię się z tego wytłumaczyć.

Mam ambitne plany. Bohaterem każdej z części ma być ktoś inny lub inne wydarzenie. Nie zdradzam bohaterów. Zresztą można sobie TO domyśleć. Jak mniemam. Pewnie, że liczę na tych, dla których to będzie novum. Nie pamiętam od kiedy wpadłem w stan zakochania nad drogami Włochów do zjednoczenia i utworzenia Królestwa Włoch - 17 marca 1861 r. Tak, 155 rocznica minęła kilka miesięcy temu. To jednak nie ma TU znaczenia. Zawsze mnie zachwyca, jak doszło do zlepienia tego państwa. Postaram się w tym cyklu przypomnieć, pokazać, jak przebiegały najważniejsze etapy Risorgimenta. Ograniczam się tylko do ostatnich jedenastu lat? Tak, tylko 1859-1870, poczynając od kampanii 1859 r., aż po zajęcie Rzymu 20 IX 1870 r. Plan ambitny. Ostatni odcinek powinien znaleźć się na łamach tego blogu właśnie we wrześniu. Mały drobiazg: poza tymi akapitami nie ma żadnych innych. Nie ma gwarancji, że w ogóle jakieś będą.

Postanowiłem tak literacko zacząć ten wakacyjny cykl. Bo takie miałem pierwsze skojarzenie z Risorgimento. Najciekawszy jest zawsze rodzimy przykład. A tu wszak chodzi o "Lalkę" B. Prusa - moją ukochaną powieść z XIX w. Żadnej książki nie czytałem tyle razy, co jej. Wywołuje to zdziwienie? Zaskoczenie? Niech tam! To jest miłość od pierwszego czytania. Pewnie, że polecam serial TVP w reżyserii Ryszarda Bera, z cudownymi kreacjami m. in. nieodżałowanej pamięci M. Braunek, Z. Mrozowskiej, J. Kamasa, B. Pawlika, J. Ciecierskiego czy Cz. Wołłejki. Ale chodzi mi też o co innego. Nie rozumiem, jak cenzura rosyjska pozwoliła na ten choćby fragment powieści, czy wcześniej węgierskiej wspomnień "starego subiekta". 

Brak komentarzy:

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.