wtorek, kwietnia 05, 2016

Przeczytania... (129) Izabela Górnicka-Zdziech "Franciszek Starowieyski. Bycza krew" (Wydawnictwo PRÓSZYŃSKI I S-KA)

"WIDZ OCZEKUJE OD TWÓRCY, ABY GO ZGORSZYŁ, OBRAZIŁ I ZASZOKOWAŁ" - to słowa Artysty niezwykłego! Nie pojmuję, że mistrz Franciszek Starowieyski (1930-2009) nie był jeszcze bohaterem mojego cyklu "Palety". Przecież od zawsze i Jego dzieła i Jego osobowość - zadziwiły mnie, fascynowały! Teraz maMY do poczytania i oglądania książkę pani Izabeli Górnickiej-Zdziech "Franciszek Starowieyski. Bycza krew", które starannie edytorsko przygotowało dla nas Wydawnictwo Prószyński  i S-ka. Jest też dotytuł, który rozjaśnia nam z czym maMY do czytania: "PORTRET FRANCISZKA STAROWIEYSKIEGO według Teresy Starowieyskiej, rodziny i przyjaciół". To też swoisty kalendarz życia Niezwykłego Artysty! Rok po roku, niczym krok po kroku - idziemy z naszym bohaterem, towarzyszymy w Jego byciu sobą, powstawaniu kolejnych artystycznych wizji. co mnie przed laty ujęły w Franciszku Starowieyskim? Antydatowanie swoich dzieł! Ciekawe czy za pięćset lat ktoś (zakładamy, że zaginą inne o Mistrzu informacje?) ktoś padnie... ofiarą tej swoistej mistyfikacji i ogłosi, że najwybitniejszym malarzem polskiego renesansu był Franciszek Andrzej Bobola Starowieyski herbu Biberstein! 
Właściwie moje dziś tu pisanie ograniczam do kilkunastu opinii tych, którzy znali osobiście Franciszka Starowieyskiego. Moja rola, jako "lubi - nie lubi" (pogadać warto?) mija się z celem. Zajrzeć do życia Wielkiego Artysty - duża pokusa. Czego w nim szukamMY? To już zupełnie inne broszka... Czy tak można rzec i nie narazić się na poranną wizytę (z wyważaniem drzwi) BOR-u lub innej służby. Ale, skoro Starowieyski potrafił narysować obrazoburcza parodię Nowej Huty, to co tam jedna broszka...
  • Z lubością oddawaliśmy się zbieractwu, co we Franku zostało na zawsze. Traktowaliśmy je jako wielką przygodę. zbierało się wszystko: od kminku, głogu na wino, kwiatu lipy i innych ziół leczniczych po grzyby i żołędzie dla świń. Aby zebrać zioła na cały rok, przemierzaliśmy rowy, łąki, pastwiska, obrzeża pól uprawnych. Specjalistą od grzybów był Franek, miał wręcz sokole oko - Kazimierz Biberstein Starowieyski, brat
  • Dobrą zabawą, choć niebezpieczną i zabronioną, było [...] czepianie się tyłu jadącego wozu. Nasz furman, Franek Słowik, z funkcją powiernika domu, nie patrzył nawet, kto jest podwieszony, tylko lał batem do tyłu z całej siły. Nie było miło, gdy trafił - Kazimierz Biberstein Starowieyski, brat
  • Po ukończeniu gimnazjum, naturalnie z dwóją z matematyki, Franek mógł starać się o przyjęcie tylko do liceum plastycznego w Krakowie. Tematem egzaminu wstępnych
    był rysunek "człowiek i drzewo". Franek powiesił człowieka na drzewie i zdał, bo dostrzeżono w nim wielki talent i wizję - Kazimierz Biberstein Starowieyski, brat
  • Franek wychowywał się w sferze, która przestała istnieć. [...] Franek lubił mówić o swoim pochodzeniu. Bibersteinowie Starowieyscy obchodzili przed wojną swoje tysiąclecie. Zamek Bibersteinów do dziś istnieje na pograniczu szwajcarsko-niemieckim. [...] Jakaś gałąź zgłodniałych Biberstienów w późnym średniowieczu albo we wczesnym renesansie wylądowała na południu Polski - Maciej Maria Putowski
  • Uważaliśmy go za dziecinnego. Dzisiaj wiem, że nie był tak dziecinny, jak nam się wtedy wydawało, być może już wtedy zaczynał dojrzewać, jeśli chodzi o sferę artystyczną. Postrzegaliśmy go jako młodszego pewnie też dlatego, że chodził w krótkich spodenkach, prawdopodobnie nawet nie miał długich - Teresa Żurkowska
  • Byka Starowieyskiego pamiętam z tamtych czasów jako osobę bardzo ekscentryczną. Niewiele wtedy wiedziałam o jego pochodzeniu i szlachectwie. Panisko w najlepszym tego słowa znaczeniu. Jako panisko miewał humory, a te świadczyły o jego wyższości. Pinie nosił swoją szlacheckość - Beata Tyszkiewicz
  • Jako kolekcjoner Franio miał nieprawdopodobnie rzadką i cudowną cechę, ogromnie pozytywną. Był mianowicie całkowicie pozbawiony jakiejkolwiek zawiści czy zazdrości w związku z antykami. To w przypadku kolekcjonerów zupełnie zdumiewająca cecha, Franio był jedynym znanym mi, który ją posiadał. Absolutnie wszyscy zbieracze to zawistnicy i zazdrośnicy [...] - Felicja Uniechowska
  • Późno się dowiedziałem, że w istocie Franek nazywa się nie Jasio Byk, a Franciszek Starowieyski, i pochodzi z bogatej, ziemiańskiej rodziny, która swego czasu rezydowała w pałacu. Myślę, że nosił w sobie jakąś zadrę i wtedy wcale nie chciał pochodzić z majątku. Grał nieomal proletariusza. W tamtych czasach nikt nikogo o rodzinę nie pytał. Nic nas to nie obchodziło. W naszym towarzystwie nie epatowaliśmy niczym związanym z pochodzeniem - Ernest Bryll
  • ...jego śmierć przywołała wspomnienie z 1956 roku: oto wojska rosyjskie pacyfikują Budapeszt. Przelew krwi, zabici, ranni. Zaledwie dwudziestokilkuletni Franciszek Starowieyski prostą, pewną kreską, rysuje gołąbka, który roni dużą, czarną łzę. [...] Wymowny gest Franka wymagał wielkiej odwagi - nawet na fali odwilży; odwaga ta wyrastała z jego ugruntowanych od samego początku podstaw światopoglądowych - Waldemar Dąbrowski 
  • Nawet niezbyt atrakcyjna kobieta w oczach konesera staje się atrakcyjna, bo on zaczyna widzieć w niej kobiecość. wtedy uroda nie jest już tak istotna. Franek był koneserem w każdym calu, w każdej sytuacji - Maciej Maria Putowski
  • Brał udział w naszych spotkaniach i zawsze miał coś niezwykłego do powiedzenia, zwłaszcza na temat okresu napoleońskiego w naszych dziełach.  Znał szczegóły broni i kostiumów oraz musztry, o których ja nie wiedziałem prawie nic - Andrzej Wajda
  • Fascynujące rozmowy z nimi [F. Starowieyskim i A. Wajdą - przy realizacji "Popiołów" - przyp. KN] kształciły mnie niczym zajęcia w uniwersytecie. Łączyły nas zainteresowania kulinarno-materialne - Daniel Olbrychski
  • Nie wiem, co mu się we mnie podobało, ale przypuszczam, że zbliżyła nas pasja sportowa. Nie podzielał mojej fascynacji końmi, choć może nawet przed wojną jeździł we dworze konno [...] Traktował mnie bardziej jako interesującego koleżkę niż jako aktora - Daniel Olbrychski
  • Bóg obdarzył go talentem, wyobraźnią i twórczym umysłem. znane były jego konfabulacje, obyczajowość myślenia artystycznego, wypowiadanie się językiem formalnym. Zawsze był rozpoznawalny przez swoją kaligrafię, golizny, potworności, panie z dziobami, czaszkami - 
    Maciej Maria Putowski
  • Pamiętam, że szliśmy do ślubu ubrani jak hippisi. Miałam na sobie kolorową, aksamitną hinduską sukienkę, a na szyi mnóstwo wisiorków. [...] Franek kupił mi bukiecik kwiatów w pobliskiej kwiaciarni. Zapomnieliśmy o obrączkach, choć właściwie i tak nie mielimy pieniędzy, by je kupić. Franek poprosił wtedy, bym zaczekała, i pobiegł do sklepu kowala [...]. Kupi tam miedziane obrączki. Mam je do dziś - Teresa Starowieyska
  • Był bardzo osobny w swojej sztuce. Miał taki charakter pisma, który nie był podobny do żadnego innego. Franka z nikim nie można było pomylić. Był wielką indywidualnością. Nie miał w sztuce przyjaciół, bo wydaje mi się, że wyrastał ponad wszystko i wszystkich. Nie można go podporządkować do żadnego trendu w malarstwie. Był sam sobie trendem - Krystyna Demska-Olbrychska
  • miał wspaniałą wyobraźnię i był erudytą w wielu dziedzinach. Jednocześnie zmylał historie, które wprawiały w zakłopotanie słuchacza, bo nie było wiadomo, jak przyjmować fikcję, Uwielbiał być podziwianym za swoje często podkolorowywane wyczyny sportowe. Marzył, by znać się na wszystkim. [...] Nigdy nie mówił też źle czy z pogardą o swoich kolegach z zawodu - Joanna Kasperska
  • Doceniałem artyzm Franka. Bardzo wysoko ceniłem sobie jego sztukę. Interesowałem się tym, co tworzył. Oglądałem jego plakaty i rysunki. [...] Znałem sztukę Franka głównie z plakatu. [...] Kiedy plakat umarł, Franek przycichł. Nie mógł spełnić się w innej dziedzinie - Witold Holtz
  • ...nauczycielki ze szkoły podstawowej potrafiły mi dokuczać, nazywając mojego ojca wariatem. Jedna nazywała mnie "starą wiochą". Mówiła na przykład: "Stara wiocho, do tablicy. Papulo walnięty, brat walnięty i ty, stara wiocho, też walnięty". Był to czas ogólnej frustracji w kraju w latach osiemdziesiątych - Mikołaj Starowieyski  
  • Trzeba jednak przyznać, że łatwość rysowania była jego zmorą. Jak się łatwo rysuje czy maluje i osiąga się nieprawdopodobną łatwość formy bez bardzo wyraźnej dyscypliny z zewnątrz, można to łatwo zaprzepaścić, Byk był rozpastwiony, bo był tak uzdolniony - Mikołaj Starowieyski
  • Nieustannie szukał swojej drogi. Takie wybrał życie. Jego życiem był kontakt z innymi, nie chciał, a może nie umiał zamykać się i malować dla siebie, co jest znacznie trudniejsze. Wolał zaprosić widownię, żeby patrzyła i podziwiała, jak rysuje nagą modelkę, co dodatkowo wtedy ekscytowało widzów. To widowisko było warte tego, co Franek przenosił na karton -  Andrzej Wajda
  • Weszłam do domu przypominającego muzeum, a jego gospodarz od razu uraczył mnie opowieścią o przedmiotach. Franek zawsze lubił przyglądać się ludziom. Dzielił swoich gości na ślepych i na tych, którzy widzą. Ślepi byli często dziennikarze, którzy przychodzili na wywiady. Ślepi zadawali nieciekawe pytania, Widzących Franek chętnie oprowadzał po swojej kolekcji i opowiadał, opowiadał... - Bożena Łęcka
  • Franka jako malarza nigdy nie interesowała plastikowa uroda modelek z wybiegu. Twierdził, że kobiety o nieco krótszych nogach, mocno zbudowane - właśnie nieperfekcyjne - są daleko ciekawsze i lepiej się nadają, by pozować artyście. Był prawdziwym feministą! - Joanna Kasperska
  • Jeśli chodzi o sprawy szkolne, ojciec mia inne wyobrażenie o tym, jak powinna wyglądać edukacja. [...] Nie mógł na przykład zrozumieć, po co uczymy się na lekcjach biologii o komórkach, skoro nie rozpoznajemy gatunków drzew i zbóż. [...] Pamiętam sytuacje, kiedy to, czego uczono w szkole, nie było spójne z tym, co mówiło się u nas w domu. dochodziło do licznych nieporozumień i zabawnych sytuacji - Antoni Starowieyski
  • Franek zawsze o Teresie dużo opowiadał. Był w niej nieludzko zakochany. Była jego boginią, co nie przeszkadzało mu zachwycać się innymi kobietami. Przypuszczam jednak, że był to zachwyt bardziej estetyczny niż erotyczny. [...] Teresa była dla niego kimś wyjątkowym - Krystyna Demska-Olbrychska
  • Bywał u nas bardzo chętnie i bardzo często. Przychodził, by porozmawiać, przesiadywał długo, a siedząc... rysował. mieliśmy cały stos jego rysunków, które tworzył na zwykłych kartkach. [...] Osoby odwiedzające galerię były pod dużym wrażeniem jego obecności - Andrzej Stroka
  • Ojciec nie miał bezpośredniego wpływu na to, że zostałem artystą. Nigdy mnie do niczego nie przymuszał. Wychowaniem zajmowała się głównie mama, on się nie wtrącał. [...] Ojciec, o dziwo, zdenerwował się, że rzuciłem architekturę, choć na co dzień był człowiekiem spokojnym. Nie zachował się emocjonalnie i takich zachowań nie lubił, być może wynikało to z przedwojennego przykazania, by nie okazywać emocji - Mikołaj Starowieyski 
  • dla mnie Franek był jedynym prawdziwym artystą renesansu we współczesnej Polsce. Drugiego takiego nigdy nie poznałam, U niego ta renesansowość to nie tylko jego niezwykły talent, jego sztuka i wszystko, co stworzył, ale też jego charakter, intelekt, stosunek do ludzi, życia i świata, jego wiedza o kulturze, o sztuce na przestrzeni dziejów - Krystyna Demska-Olbrychska
  • Był świetnym pedagogiem. A w normalnych relacjach z kobietami i nie tylko - mężczyzną dobrze wychowanym, uprzejmym, dowcipnym, zachowującym się zgodnie z herbowym savoir-vivre'em. Takim go pamiętam - Elżbieta Dzikowska
  • Siedząc pomiędzy kolekcją moździerzy, zestawem wschodnich szabli a szafą pełną sreber i wiekowymi zegarami, których miarowe dzwonienie wywoływało delikatne drgania powietrza, poddawałam się urokowi artysty, choć to ja byłam osobą, która narzucała tematy do rozmów i porządkowała treść - Izabela Górnicka-Zdziech
  • Uwielbiam prowokację w sztuce, a on tak lubił swoimi dziełami prowokować. Prowokacyjny był także w zachowaniu, mówieniu i pisaniu. Był tak osobny i wyjątkowy w swojej sztuce. Patrzy się na jego prace i nie można ich pomylić z żadnymi innymi, a chyba to jest najważniejsze dla artysty - Ewa Telega
I jak? Przytoczone opinie (zdania) wybierałem chronologicznie. Mamy więc jakiś obraz dorastania, dojrzewania, mistrzowania naprawdę nietuzinkowej osobowości. Nie starczy coś napaćkać na płótnie i już widzieć siebie mistrzem i artystycznym rewolucjonistą. Sztuka Franciszka Starowieyskiego jest jedną ze składowych, które i mnie ukształtowały, mój estetykę czy nawet wrażliwość. Nad gustami się nie dyskutuje - bez względu czy jest to jeleń na rykowisku, Marc Chagall, Dali, Wyspiański czy właśnie Bohater książki Izabeli Górnickiej-Zdziech. "Bardzo brakuje mi Franka. Teraz dopiero rozumiem jego powiedzenie,  że człowiek jest tylko epizodem w życiu przedmiotu. Franka już nie ma, a ile rzeczy po nim zostało..." - czytam refleksje Bożeny Łęckiej. I przyznaję rację: "Myślę, że dopiero potomni docenią jego twórczość i poziom artystyczny. [...] Tak jak inni wielcy artyści, Franek wyprzedzał swój czas. Odkryją go następne pokolenia".
Chce się  wykrzyknąć: więcej tak skompilowanych monografii, jak "Franciszek Starowieyski. Bycza krew". Piękna, mądra, wywołująca uśmiech na wykrzywionej współczesnością gębie, wzruszająca! A może  Wydawnictwo Prószyński  i S-ka nas zaskoczy i rzuci "na rynek" innego twórcę? Zwracam uwagę, że niewielu jest współczesnych mi malarzy, którzy tak bardzo mnie obchodzą - jak właśnie Franciszek Starowieyski. Brakuje mi Jego gawędziarstwa, ekspresji w słowie i geście, i chyba tej... nuty szaleństwa w oczach. Niepowtarzalna osobowość, która przyszła do nas z sarmackiej Rzeczypospolitej. Jeśli zostanie przy nas, to dobrze. To bardzo dobrze.

"BYŁ TAK ZWIĄZANY Z TWORZENIEM, ŻE NIE UMIAŁ SIĘ OD NIEGO ODERWAĆ, TO CHYBA NAJLEPSZE OKREŚLENIE JEGO CHWAŁY I GLORII. TEN CZŁOWIEK BYŁ ODDANY TWORZENIU"
(Maciej Maria Putowski)

 PS: Mogę tylko zazdrościć Autorce, że poznała osobiście Franciszka Starowieyskiego.

Brak komentarzy:

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.