środa, marca 16, 2016

Herbowe opowieści... - odc. 14 - Jelita

Ten zacny król z Krzyżaki, gdy bojował mężnie
A dawał im na wszytkim odpór dość potężnie,
U Połowcz, wsi, wojsko ich pogromił niemałe
A popsował nadęte myśli ich zuchwałe.
Nazajutrz po boisku onym król jeżdżący
Ujźrzał rycerza swego głowę podnoszący.
Trzema drzewy przebity był, zarazem rzecze:
Równa męka nie może być takowej męce.
On rycerz odpowiedział: więtsza męka jeszcze,
Gdy zły sąsiad w jednej wsi, co się zgadzać nie chce.
Spytał król: możesz być żyw, ja przyrzekam tobie,
Sąsiada mieć nie będziesz ku przekazie sobie.
Odjeżdżając kazał go swym barwierzom leczyć
A one drzewa z niego tym prędzej wykręcić.
Ten mąż, który był dziedzic prawy herbu tego,
Floryjan Szary imię było własne jego. *


Jest-że bardziej znana historyja herbowna? Może tylko ta o "Skubie", alias "Awdańcu"? Aliści i ta zapomniana, nie wspominana zalega tylko w pamięci herbowej braci lub miłośników heraldyki, czy może bardziej gadulstwu heraldycznemu sprzed wieków? Dla mnie, taki zapis z "Gniazda cnoty" przypominanego Bartosza Paprockiego. Dalej stoi tak:

Ma być herb w krwawym polu z żelaznymi groty,
Laski złote złożone na krzyż na znak cnoty,
A w hełmie koźle rogi, które nosił, dawne,
Tak ma klejnot nabyty dziś potomstwo sławne. 

Kasper Niesiecki w swoim herbarzu podaje: "Powinny być trzy kopie złote czy żółte, ułożone na kształt gwiazdy w czerwonym polu tak, że dwie poboczne końcami i ostrzem do góry wyrychtowane, średnia na dół prosto końcem. Nad hełmem pół kozła wyskakującego, nogi przednie do góry wyniósł, w prawą tarczy obrócony, z rogami na głowie".  I są. Nawet stały się tytułem jednej z "piastowskich powieści" wielkiego Józefa I. Kraszewskiego, herbu Jastrzębiec.


Wszyscy autorowie kładą w swych herbowych opowieściach (bajaniach?) oną dramatyczną z pola pod Płowcami, a więc 27 IX 1331 r. Wychodziłoby więc na to, że próżno by nam szukać "Jelita" przed tą datą? I to rozczaruję niektórych (choć nie ukrywam - opowieść o Florianie szarym robi wrażenie?): komes Tomisław z Morska pieczętował się tym klejnotem już w... 1316 r., równe osiemdziesiąt lat później pojawia się herb w źródłach pisanych (albo takich, które do naszych czasów przetrwały?). "Opowieść to [...] nader wątpliwej autentyczności, pochodząca najpewniej z późniejszej tradycji rodzinnej, w szczegółach sprzeczna z przebiegiem wydarzeń pod Płowcami. Stała się jednak ważnym elementem tradycji narodowej, wzorcem, na którym wiele pokoleń Polaków się chowało" - uświadamia nam prof. Stanisław Grzybowski w biografii słynnego kanclerza i hetmana wielkiego koronnego, o którem bedzie (a! jakże!) poniżej.

Kanclerz i hetman wlk. - J. Zamoyski
Hastae, Jelito, Koźlarogi, Koźlerogi, Koźle rogi, Nagody , Tres hastae - w takich formach pojawia się w różnych dokumentach. Pośród herbowych znaleźli się m. in. Ignacy Jan Paderewski, Witold Lutosławski, Stefan Żeromski, ba! autorka łzawych sentymentalizmem powieści Helena Mniszkówna. Tak Bartosz Paprocki kreśli obraz tych, co pisali się "Koźlerogi": "Wszyscy ci Jelitowie rozumieją za nastarsze gniazdo swe  M o j k o w i c e  w sieradzkiej ziemi, w powiecie piotrkowskim, przy których jest zamek niedaleko nad rzeką Pilicą stary, murowany, rzeczony Surdega, już spustoszały, a to była własna majętność  F l o r y a n a   wyżej mianowanego. Tego herbu rycerstwa jest barzo wiele w królestwie polskiem, wszakoż jednak najwięcej w sieradzkiej ziemi[...]". Wykorzystywany przeze mnie herbarz S. Górzyńskiego i J. Kochanowskiego rozszerza nasze pole obserwacji (i lokalizacji): "Najbardziej rozpowszechniony w ziemi brzeskiej, krakowskiej, łęczyckiej, poznańskiej, sandomierskiej, sieradzkiej oraz na Mazowszu"

Jan Zamoyski pod Byczyną - mal. J. Matejko
Najsłynniejszym spośród wszystkich Jelitów był ten, którego w wojennej potrzebie tak opisał prof. S. Grzybowski: "Jazda polska stanęła w pogotowiu za szańcami, lecz piechota, za zgodą kanclerza, rzuciła się na rabunek Garbar. wyciągano z domów, z kościoła nawet ukrywających się tam niemieckich piechurów i niemieckich rzemieślników, mordowano ich bez litości. Dopiero pod wieczór Zamoyski powstrzymał rzeź; z ocalałych jeszcze 28 skazano na karę śmierci. Również w mieście pospólstwo z kijami rzuciło się na niemieckich sąsiadów. [...] Naliczono 1564 poległych, wśród nich kilku wybitnych Austriaków. [...] Przez trzy dni trwało grzebanie zabitych, pospieszne, by uniknąć zarazy". Tak działo się 23/24 XI 1587 r. Na kilka miesięcy przed victoryją pod Byczyną (o której, na tym blogu,  pisałem 26 I 2014 r.). Tak ci poczynał Jan Zamoyski (1542-1605). O Nim to B. Paprocki pisał dalej w swym dziele: "...syn Stanisławów, hetman i kanclerz koronny, krakowski starosta, jenerał, który naprzód z młodych lat do Francyi był posłem, tam się dobrowolnie do nauk wyzwolonych obrócił [...]".  Kiedy po Walezowej ucieczce przyszło nowego króla obierać: "Na elekcyi warszawskiej szerokiemi słowy zbija swe racye tych, co króla chcieli mieć z domu rakuskiego, do czego wiodła go miłość krajów ruskich, w których się urodził, z których periculum conjuctum to być widział. A gdy się rozerwanie stało, przywiódł z tymże wojewodą bełskim, z którym wielką przyjaźń wiódł,  sześć wszystkie województwa ruskie, za królowę Annę [Jagiellonką, siostrą JKM Zygmunta II Augusta - przyp. KN] mianowali". I jak pamiętamy głos swój na siedmiogrodzkiego księcia dał! Mariaż Stefana Batorego z Jagiellonką nie był jednak pomysłem samego Zamoyskiego, o którego ambicjach stawało się głośno w Rzeczypospolitej! Przypomina się, że w swoich mowach podpierał wzorzec obywatelski przyszłego "Piasta" czynem... Floriana Szarego? U prof. Władysław Konopczyńskiego czytamy: "...z właściwą sobie impulsywnością, ale bez konsekwencji, zachwalał teraz myśl obioru rodaka i z emfazę podnosi godność polskiego szlachcica, co to królom jest równy, bo obiera pana viritm, ma nietykalność  osobistą i  ma poddanych chłopów. Za Piastem przemawiał [Mikołaj - przyp. KN] Siennicki; przeciw niemu, a za dynastą Habsburgiem - poeta Kochanowski". I zrobił się nam mini rys wielkiego dostojnika, który fundował Akademię i założył miasto Zamość? On ci to był autorem znamiennego zdania: "A cóżeście to nam za niema marę ze Szwecji przywieźli?". Rzecz szła, jak domyślamy się, o przyszłego monarchę, Zygmunta III Wazę (1587-1632).

Jeśli mię kto z dzisiejszych polityków spyta,
Na co też między herby pisano jelita,
Gdzie gwiazdy, rzeki, zwierze, rynsztunki rozliczne,
Słowo jelit urazą uszy polityczne.
Są i ręce, i nogi na wojnach ucięte,
Głowy nawet i wąsy po sygnetach rżnięte.
Czemuż się wytoczonych kopijami trzoma,
W obronie świętej wiary jelit wstydać kto ma. 

(Wacław z  Potoka  Potocki "Na herb Jelita")

* Literatura:
Górzyński S., Kochanowski J., Herby szlachty polskiej, Warszawa 1990
Grzybowski S., Jan Zamoyski, Warszawa 1994
Kazańczuka M., Staropolskie legendy herbowe, Zakład Narodowy im. Ossoliński - Wydawnictwo Wrocław 1990
Konopczyński W. Dzieje Polski nowożytnej, Warszawa 1986, tom I
Paprocki B., Herby rycerstwa polskiego, Kraków 1858
Szymański J., Herbarz średniowiecznego rycerstwa polskiego, Warszawa 1993

Herby rycerstwa polskiego na zamku w Kórniku, Biblioteka Kórnicka Polskie Akademii Nauk, w opracowaniu R. Marciniak, S. Potocki, J. Wisłocki, Kórnik 1988

Brak komentarzy: