poniedziałek, lutego 29, 2016

Wybuch konfederacji barskiej - 29 lutego 1768 r.

Są takie chwile w historii Narodu, kiedy plugawienie, poniżanie doprowadza do wybuchu. Pękają nadzieje na porozumienie i następuje wybuch! Tym groźniej roznoszą się jego skutki o ile ostrze wymierzone jest przeciwko... własnym! Szczycimy się, że nie byliśmy Narodem królobójców? Nie do końca prawda. Z rąk Polaków ginęli polscy władcy! Wypowiedzenie nieposłuszeństwa też nie było novum nad Wisłą, Wartą, Wilią czy Prutem! To, co się stało 29 lutego 1768 r. było jednak jedynym w swoim rodzaju aktem desperacji i determinacji! Ci, którzy odważyli się krzyknąć słuszne, narodowe "VETO!" nie mogli przewidzieć, że wydarzenie to zamknie... I rozbiór Rzeczypospolitej Obojga Narodów! 29 lutego, 248. lat temu zawiązała się konfederacji barska!

Józef Chełmoński "Kazimierz Pułaski pod Częstochową"
"My prawowierni chrześcijanie katolicy rzymscy, naród polski, wierny Bogu i Kościołowi, wolnym królom i kochanej ojczyźnie; uważając koniec nieszczęśliwych i strasznych środków, gwałtownie przeciwko wszystkiemu prawu uczynionych, nieomylnie wynikający a przynoszący niemylne nadwątlenie i prawie powszechną zgubę na wiarę ś. katolicką rzymska; widząc oziębłość w duchowieństwie wyższym, a w głowach większych świeckich obojętność, tudzież w obywatelach bezwstydną bojaźń i pomieszanie, a co najnieszczęśliwsza: że żadnej dotkliwości nie czując, nachylają swe niegdyś niezwyczajne głowy wolnego narodu pod jarzmo niewolnicze syzmatyków, lutrów i kalwinów, któreśmy krwią Chrystusa najdroższą i własną naszą odkupione bezpiecznie przed narodami nosili, nie dbając na tureckie, tatarskie, Szwedów, Kozaków hufce, które jak cień jeden od zaciągającego słońca, tak oni od znaku krzyża św. nikli przy heroicznym naszym orężu" - czytamy m. in. w akcie konfederacji. Skąd taki religijny akcent kładziony w dokumencie? Bo bunt wywołało poddańcze wobec Rosji i Prus prowadzenie polityki przez JKM Stanisława Augusta Poniatowskiego.

JKM Stanisław August Poniatowski
Nie omyliła się Jaśnie Oświecona Imperatorowa Katarzyna II, kiedy decydowała się w 1763 r. na osadzenie eks-kochanka na lechickim tronie: "Jest rzeczą nieodzowną, abyśmy wprowadzili na tron Polski Piasta dla nas dogodnego, użytecznego dla naszych rzeczywistych interesów, jednym słowem człowieka, który by wyłącznie nam zawdzięczał swoje wyniesienie. W osobie hrabiego Poniatowskiego, stolnika litewskiego, znajdujemy wszystkie warunki niezbędne dla dogodzenia nam"*. Nie pomyliła. "...wszystkie datki, pobrane przez Stanisława Augusta w ciągu 7-mu lat panowania razem ze stutysięcznym darem i żołdem na korpus Branickiego, nie przewyższał 254.000 dukatów, czyli 4.572.000 złp." - cytuję klasyka prof. Tadeusza Korzona**. Można-że dyskutować z liczbami? Dalej mamy, to co szczególnie bolało współczesnych rozpasanie ambasadora Imperatorowej, Nikołaja Repnina: "Gdy sobie przypomnimy, jakie to skarby wybierało z Polski wojsko rosyjskie, ile sreber wywieziono z Radziwiłłowskiego nieświeża, jaką zdobycz wzięto w Berdyczowie; gdzie skupiła się bogata szlachta podolska i wołyńska, jakie tabory wysłał Kreczetnikow do Rosyi, co pisał Saldern o grzaniu łap w wyprawach przeciwko konfederatom: pokaże się, że nawet w rachunkach pieniężnych Polska grubo Rosyi za Stanisława Augusta i pensyonarzy Repniowskich zapłaciła"

Ambasador Nikołaj Repnin
 To bezpardonowe uzależnienie od petersburskiego ambasadora, tegoż mieszanie się do spraw wewnętrznych Rzeczypospolitej musiało skończyć się wybuchem! Czarę goryczy dolało uprowadzenie senatorów: "Następnej nocy pułkownik [Osip]  Igelström porwał i wywiózł do obozu rosyjskiego na Pragę Sołtyka, Wacława Rzewuskiego, syna jego Seweryna, starostę dolińskiego, oraz Załuskiego, który tylko przypadkiem, za nieoględnie rzucony frazes podzielił niedolę biskupa krakowskiego" - czytamy u prof. Władysława Konopczyńskiego***. A kiedy grupa szlachty  udała się na Miodową, ambasador nie tylko, że wyrzucił oponentów, ale kopnął Józefa Pułaskiego "w słabiznę". Skutkiem: "Ze skromnej szlacheckiej pierwsi kilkudziesięciu obywateli - czytamy dalej w dziele W. Konopczyńskiego. - wydziera się krzyk żarliwego uczucia religijnego, przebudzonego sumienia narodowego i wiekuistej woli do prawdziwej niepodległości. [...] 29 lutego [1768 r.] w nieobronnej mieścinie Bar, po żarliwych modłach i naradach gromada szlachty zawiązała konfederację dla obrony wiary i wolności"

JIM Katarzyna II
Oto pod jakimi hasłami występowali bohaterowie AD 1768. Nie zapominajmy, że konfederację barską postrzega się jako pierwsze powstanie niepodległościowe! Prawosławna Rosja i luterańskie Prusy  naciskały na Monarchę o uznanie praw innowierców. Minął już (o czy, często zapominamy) radosny czas wspaniałej tolerancji religijnej w Rzeczypospolitej. Zniknęli senatorowi obcych wyznań?

  1. Wiary św. katolickiej rzymskiej własnem życiem i krwią obligowany każdy bronić.
  2. Żadnych gwałtów, rabunków między katolikami, żydami, lutrami, ani osobiście, ani przez subordynowane osoby nie powinien czynić.
  3. Komendy każdy słuchać powinien, wiernie rozkazy pełnić, choćby z azardem życia było, oraz karze za występki ściągającej się podlegać; zaś sama komenda ma surowo zakazać, aby w obozie żadnej kobiety nie było.
  4. Chorągiew katolickiego sprzysiężenia jedna najpryncypalniejsza: Pan Jezus ukrzyżowany na lamie złotej lub srebrnej, druga Najświętszej Matki na takimże dnie. Inne pod znakiem samego Krzyża św. być mają; których to chorągwi, osobliwie dwóch najpryncypalniejszych, trup na trupie padając, wydrzeć sobie nieprzyjaciołom wiary św. nie damy.
  5. Hasło generalne: Jezus Marya.
  6. Żadnej korespondencji ani porozumienia czynić nie będą z nieprzyjaciołami wiary św., tudzież z niesprzysiężonemi katolikami.
  7. Każdy sprzysiężony rycerz nie powinien mieć więcej koni, tylko parę: pistolety, pałasz i proporczyk. [...]
  8. Chorągiew każda być ma stokonna, złożona z samych rycerzów sprzysiężonych, oprócz szeregowych, których oficerów czterech być ma, tj. rotmistrz, porucznik, chorąży, strażnik, trębacz i dobosz.
  9. Płaca nasza Chrystus i Opatrzność Jego najświętsza, który zaś będzie w sytuacji wsparcia i dopomożenia drugiemu, obligowany jest do pomocy.
  10. Furaż nie większy, prowiant ma być wybierany tylko, gdzie generalna komenda brać i wiele każe.
"Konfederacja - czytamy z kolei u prof. Jerzego Topolskiego - odzwierciedliła słaby stopień edukacji politycznej szlachty, jednocześnie za stała się szkołą politycznego działania dla wielu ludzi. Ona to doprowadziła do ostatecznego ukształtowania się opinii publicznej. Jak w tyglu następowało oddzielenie się części wartościowych od pozostałych. Odtąd będzie rósł z jednej strony obóz zwolenników reform,a z drugiej zaciekłość owej niewielkiej, lecz silnej majątkowo i z poparciem zewnętrznym grupy magnackiej"****. Czy kiedykolwiek tak patrzeliśmy na konfederację barską? Jak? Jako czynnik kształtujący "opinię publiczną"? A jak zareagował JKM? Mamy tego ślad. Oto, co pisał o konfederacji: "...bo nie wiadomo jeszcze, jakie sprężyny nią kierują. Wszystko to nie przeszkadza mi powtarzać nieustannie:  «męstwa i cierpliwości!» Los znuży się wreszcie igraniem ze mną, a Bóg, który nic nie czyni darmo, nie zrobił mnie przecież w sposób niezwykły królem i nie wszczepił mi upartej żądzy czynienia dobrze memu narodowi po to, by wszystko to poszło na marne, Być może naród ten ma nauczyć się łamania przesądów właśnie poprzez klęski, które na siebie ściga, szybciej niżby to w spokojniejszych czasach uczyniły moje napomnienia"*****. Kiedy czytam podobne teksty zdaje mi się, że nic się nie zmieniło od 1768 r.? Czyżby JKM zapomniał komu i w jakiej (zatrważającej) "formie" zawdzięczał wyniesienie siebie i domo swego? Pod czujnym okiem puszkarzy moskiewskich, którzy czekali tylko sygnału, aby pole elekcyjne na Woli ostrzelać z armat! Jak mecenas sztuki odbierał taką o sobie ulotną twórczość:

Królu, nędzny Stanisławie,
Patronie w luterskiej sprawie;
Jesteś wodzem złych języków,
Nienawistynych heretyków - 
                                             Ojcze.
Zostałeś z wielu obrany,
Królem polskim mianowany:
Każdy ciebie miał za ojca
Pierwej. Teraz z tego zdrajca -
                                             Nasz.

Moskal bardzo sprawnie siał terror? Relacja jednej ze świadków nie pozostawia złudzeń, co do okrucieństwa Rosjan wobec konfederatów: "...prawa ludzkie i prawa jednostki gwałcono. Pułkownik Drewicz odrąbywać kazał prawe ramię wziętym do niewoli konfederatom; niektórzy z nich wiedli potem żywot żebrząc na warszawskim bruku. Obchodzono się z nimi tak,, jak to czynili Hiszpanie z Indianami; nie brakło niczego, nawet psów; wypuszczano na nich Kozaków". Dobry król Staś nie wiedział o podobnym barbarzyństwie swoich sojuszników?

Wacław Pawliszczak "Potyczka na drodze"
Do jakiś wniosków możemy dochodzić? Zapewne różnych. Jedno jest pewne: igranie z ogniem może być groźne. Lekceważenie vox populi? Boję się włączyć telewizor... Tym bardziej gdyby ktoś chciał ułożyć polityczną teczkę pt. "Stanisław August Poniatowski - król".

* cytat za Zienkowska K., Stanisław August Poniatowski, Zakład Narodowy imienia Ossolińskich wydawnictw, Wrocław 2004, s. 108
** Korzon T., Wewnętrzne dzieje Polski za Stanisława Augusta (1764-1794). Badania historyczne ze stanowiska ekonomicznego i administracyjnego, Kraków-Warszawa 1897, to. III, s.52
*** Konopczyński Wł., Dzieje Polski nowożytnej, Warszawa 1986, tom II, s. 187
**** Topolski J., Rzeczpospolita Obojga Narodów 1501-1795, Poznań 2015, s. 630-631
***** cytat za Zienkowska K., s. 187; kolejne: wiersz ze s. 189; s. 186

Brak komentarzy: