sobota, lutego 27, 2016
Kiszczanina... - ludzie listy piszą
"Czuł się mężem stanu, nie szefem jednego tylko resortu [...]. Lubi za to rozważać zagadnienia najbardziej od kompetencji MSW odległe. Mówi o gospodarce, lecznictwie, szkolnictwie, a nawet nauce. Wypowiadał zdumiewające nieraz sądy, zawsze czynił to w sposób apodyktyczny i zdradzający najgłębsze przekonania o własnej kompetencji. Zdarzało mu się dywagować na temat programów badawczych na uniwersytetach, a nawet krytykował tematy prac doktorskich na polonistyce" - oto jedna z opinii bliskiego współpracowników generała Czesław Kiszczaka o nim właśnie. Tak, wróciłem do książki Lecha Kowalskiego "Cze.Kiszczak. Biografia gen. broni Czesława Kiszczaka", którą zawdzięczamy Wydawnictwu ZYSK I S-KA. Dla tych, którzy nie czytali "Przeczytania..." (118) chcę przypomnieć, że szef komunistycznej MSW i jeden ze zbrodniarzy (i architektów) stanu wojennego formalnie legitymował się tylko... wykształceniem podstawowym!...
Klasyczne megalomaństwo komunistycznego kacyka? Czy takie wszystko-wiedztwo nie przypomina nam najpochmurniejszych choćby kadrów z filmu "Defilada" w reż. Andrzeja Fidyka? I teraz wraca demon z zaświatów, choć raptem opuścił ten zniekształcany przez siebie padół w listopadzie ubiegłego roku. Szybko! Widać pani generałowa ma problemy z czytaniem ze zrozumieniem i kopnęła się w objęcia Instytutu Pamięci Narodowej o kilka lat za wcześnie? Jak czytamy w publikowanym tu i ówdzie dokumencie strażnik pamięci PRL zastrzegł sobie w liście do dyrektora Archiwum Akt Nowych w Warszawie (z dnia 4 IV 1996 r.) publikację "...nie wcześniej jak w 5 lat po śmierci Lecha Wałęsy". Mleko się wylało. Hieny rzuciły się z kłami...
Nie trzeba było czekać na dziejową misję pani generałowej i teraz albo warować przed archiwum IPN-u, albo ślęczeć przed ekranem monitora komputera. Starczyło otworzyć książkę Lecha Kowalskiego. Nagle się okaże, że wyważamy otwarte drzwi? Oto te cytowane przez Autora i autorzy:
List 1 - abp Bronisław Dąbrowski: "Szanowny Panie Generale! Rok 1986, pełen napięć i trudności, a jednocześnie otwarcia perspektyw na lepsze współżycie społeczne, dobiega końca. Ponieważ Pan Generał był w mijającym roku aktorem i promotorem wielu wydarzeń otwierających te perspektywy, pragnę Mu pogratulować osiągnięcia hic et nunc możliwych i jednocześnie życzyć, by Rok Nowy był jeszcze pomyślniejszy tak w Jego prywatnym, rodzinnym, jak publicznym...".
List 2 - bp sufragan gnieźnieński dr Jan Michalski dziękuje za paszport: "Czuję się mile zobowiązany, by powiadomić o powyższym Szanownego Pana Ministra i również bardzo szczerze podziękować za wydaną w mej sprawie decyzję"*.
Renegaci? Zdrajcy? A może nowe wcielenie księży-patriotów? Czy i te czyny zostaną prawnie i sprawiedliwie napiętnowana, osądzone i skazane?
List 3 - Daniel Passent: "W tych trudnych dla kraju i Pana osobiście dniach [po zabójstwie ks. J. Popiełuszki - przyp. KN], ośmielam się napisać kilka słów, aby dać dowód pamięci i poparcie dla linii, którą Pan realizuje".
List 4 - Wiktor Woroszylski: "Proszę przyjąć wyrazy podziękowania za decyzje przywrócenia mi paszportu".
List 5 - prof. dr Józef Gierowski, rektor UJ: "Zaraz po powrocie z długiej podróży do USA pragnę serdecznie podziękować Panu za przychylne rozpatrzenie sprawy dra Andrzeja Sulikowskiego"**.
No to padlina staje się żerem maluczkich. Smutne, że w glorii zaczynają chodzić owi prawi w sprawiedliwości swojej, ale zapominają, że wiele z tych swoich odkryć dawno już została ujawniona, opublikowana i przegadana. No, ale jak się stary pasztet poda w nowym sosie, to można uchodzić za nowego Kolumba? To jest granie na niewiedzy. Śmiejemy się, że w starożytnym Egipcie kapłani manipulowali durnym ludkiem i zaćmienie słońca wykorzystali, jako rozmowę z bogiem Ra (Re). Alboż teraz jest inaczej? Publikowanie nieopracowanych naukowo dokumentów, to już nie zwykły brak profesjonalizmu, to jakaś pokrętna gra, manipulacja, atak na własne państwo?
Nastała doskonała okazja, aby przypominać inne cytaty:
Cytat 1 - towarzysz Stanisław Ciosek: "Dogadajmy się, a wszyscy będziemy jeździli takimi mercedesami"***.
Cytat 2 - Adam Michnik: "Piję, panie generale, za taki rząd, gdzie Lech będzie premierem, a pan ministrem spraw wewnętrznych"****.
Tak, obie wypowiedzi związane są z rozmowami prowadzonymi przy "okrągłym stole" i Magdalence. Dogadywanie się części opozycji z komunistami już wtedy obrzygiwane było jako zdrada, ba! nowa Targowica! Prowokacyjnie można by zapytać: "A o którego Lecha chodzi?". Nazwisko nie pada. Czy nie zapominamy, że w obradach i piciu wódki brali udział Lech Kaczyński i Lech Wałęsa?... Pan z tyłu poruszył się z oburzenia? Ja tylko "łapię za słowa". Chwytam się jak rzep psiego ogona? Korzystam z metod prawnie i sprawiedliwie nie zakazanych.
Gmatwi się? Mataczy? Tak jest zawsze, kiedy znajdzie się grupa naprawiaczy historii, którzy od nowa chcą pisać dzieje Polski. Mieliśmy już takiego jednego, co jak nabazgrał w swej kronice, to wieków trzeba było, aby to wszystko odkręcić. Kto? A - Jan Długosz! Dziś w erze Internetu przepływ informacji, to po prostu rzeka! Nurt głęboki, ostry, tym bardziej zdradliwy. Uważajmy na wiry. Czy i na ile pomocna nam może okazać się książka L. Kowalskiego? To już zostawiam ocenie każdego czytającego. Żeby nie było wątpliwości - bardzo krytycznie odnoszącego się do Lecha Wałęsy. Chodziło mi o co innego - naprawdę często padamy ofiarami rewelacji, które nimi nie są. Starczy poszukać literaturę i poczytywać. Ze zrozumieniem. Wnioski zaś wyciągajmy sami, a nie pod ciśnieniem emocji... Te szkodzą rozumieniu historii.
PS: Tytuł "Kiszczanina..." przybliża mnie do słowa: rzyganina! I wszystko na ten temat. Amen.
PS: Tytuł "Kiszczanina..." przybliża mnie do słowa: rzyganina! I wszystko na ten temat. Amen.
* Listy 1-2: s. 617
** Listy 3-5: s. 618
*** Cytat 1: s.650
**** Cytat 2: s. 664
Właśnie. Nasi kronikarze historyczni ponaginali sobie historię tak, żeby była miła uchu króla. A to co niewygodne - bach, w Wisłę. A to co wygodne - kanonizować. Bo kiedyś potomni, czyli my, widzimy słowo pisane.
OdpowiedzUsuńTak się stało m. in. z zapisami na temat konfliktu króla Bolesława Śmiałego (Szczodrego)z bp Stanisławem. Jakoś do XIII w. nikt nie dostrzegał świętości w biskupie krakowskim. Thomas Becket nie musiał tyle czekać na wyniesienie na ołtarze?...
UsuńO tym, że Kiszczak miał wykształcenie podstawowo też wiem. Jakoś nie przeszkadzało mu legitymowanie się wyższym, nawet w sądzie, gdy zasiadał na ławie oskarżonych. Książkę przeczytam. Już czytałam Lecha Kowalskiego "Jaruzelski generał ze skazą". Chętnie zobaczę co kryje ta pozycja.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
No, cóż mieliśmy prezydenta, który twierdził, że jest magistrem, a chyba nie miał nawet absolutorium... I jakoś nie przeszkodziło to, że zajmował stanowisko dwie kadencje! Zastanawiałem się wtedy czy nie wydrukować sobie wizytówek z tytułem: doktor nauk historycznych. Teoretycznie nawet znałem już temat, nad którym mógłbym pracować. Podejrzewam, że pociągnięto by mnie do odpowiedzialności karnej, a nie fundowano pilnowanie żyrandola. No, ale to kolejny skutek braku dekomunizacji.
OdpowiedzUsuńBartoszewski też każe się tytułować profesorem a ledwo maturzystą jest...
UsuńDr Аgbazara-świetny człowiek, ten lekarz pomoże mi odzyskać mojego kochanka Jenny Williams, który zerwał ze mną 2 lata temu z jego potężnym zaklęciem, i dzisiaj wróciła do mnie, więc jeśli potrzebujesz pomocy, skontaktuj się z nim przez e-mail: ( agbazara@gmail.com ) lub zadzwoń / WhatsApp ( +2348104102662 ). I rozwiąż swój problem jak ja.
OdpowiedzUsuń