sobota, stycznia 30, 2016

Przeczytania... (115) Katrin Himmler, Michael Wildt "Himmler. Listy ludobójcy" (Wydawnictwo PRÓSZYŃSKI i S-ka)

"Jeśli ma Pan do czynienia tylko z ludźmi nieprzyzwoitymi wewnętrznie, może się Pan cieszyć. Są jeszcze zupełnie inne indywidua, o których nie da się powiedzieć, że są ludźmi. Byłabym wdzięczna losowi, gdyby stawiał na mojej drodze tylko tych nielicznych, których życie ma treść. Dzięki którym samemu można dojść do wniosku, że życie ma coś do zaoferowania, że ma zadanie, ma cel" - tak pisała z Berlina 4 listopada 1927 r.  Margarete (Marga) Siegroth (1893-1967). Wkrótce żona Heinricha Himmlera, Reichsführera-SS. Jestem po lekturze książki bardzo trudnej do... oswojenia. Katarina Himmler und Michael Wildt przygotowali, opracowali i poskładali książkę "Himmler. Listy ludobójcy", którą dla nas przełożył Sławomir Kupisz, a wydało  Wydawnictwo Prószyński i S-ka. Odkładam ją z bardzo mieszanymi uczuciami. Smaku publikacji osobistej korespondencji bez wątpienia dodaj fakt, że współautorką jest stryjeczna wnuczka H. H. 
"Po raz pierwszy w Polsce"  - uświadamia nas już na okładce Wydawca. Na notce reklamowej dodaje się: "Pierwsza publikacja listów Heinricha Himmlera odnalezionych w Izraelu". Brzmi niczym ponury żart? Ta korespondencja zawędrowała aż TAM? Człowiek, który o swojej "bezwzględnej powinności", "poczuciu obowiązku" tak mówił publicznie: "Jeśli chodzi o żydowskie kobiety i dzieci, nie uważam się za uprawnionego pozwolić, by z żydowskich dzieci wyrośli mściciele, którzy w przyszłości zabiją naszych ojców i wnuków. W moich oczach byłoby to tchórzostwem. Co za tym idzie ta kwestia została rozwiązana bezkompromisowo" - teraz jest czytany tylko dlatego, że ktoś (amerykański żołnierz?) zawłaszczył korespondencję jednego z najokrutniejszych ludzi XX wieku. Oto prawdziwy chichot historii!...
Nie zachowały się wszystkie listy małżonków Himmlerów. Dopełnieniem są m. in. cytaty z pamiętnika córki obojga, Gudrun, wypowiedzi samego Reichsführera-SS, ba! zapiski jego kochanki Hedwig Potthast (matki jego nieślubnych dzieci) oraz jego własne (np. "Dziennik"). Jaki obraz wyłania się z osobistego pisania Heinricha Himmlera do żony i córki (pierworodnej)? No właśnie tego dotyczy użyty przeze mnie zwrot: oswajanie. Kochający mąż, stęskniony ojciec? Na nieszczęście - tak! Bo to jest swoiste nieszczęście tej  właśnie książki. To podobnie, jak z poprzednią lekturą, której bohaterami byli Magda i Joseph Goebbelsowie!* To ten sam "gatunek literatury" . I ta sama seria wydawnicza (bez nazwy?) - zakwalifikowana na portalu Wydawnictwa do kategorii "Literatura faktu, historia". I w jednym i drugim przypadku od czasu do czasu musimy sobie przypominać kto do kogo pisał.
On do Niej - 23 XII 1927 pisał tak: "...dziś rano wystarałem się dla ciebie o książkę, która jak sądzę spodoba ci się. Ci, kochanej kobiecie z pięknymi włosami koloru blond i dobrymi błękitnymi oczami. [...] Jakież to jednak byłoby święto, gdyby moja mała kobietka siedziała obok mnie, bylibyśmy dla siebie mili, wolę w ogóle nie myśleć".
Ona do Niego - 25 XII 1927 pisała tak: "Twój list jest tak cudowny, gdybym tak potrafiła wszystko napisać, ale nie umie. Ale Ty znasz moje myśli i wiesz o mojej miłości do Ciebie. Wiesz, co myślę i jako spokój i cisza jest we mnie. [...] Mój dobry, kochany uparciuchu. Za moją sprawą powinieneś przeżywać tylko radość, tyle radości i miłości i dobroci, ile jestem w stanie dać. Wiesz, jaką my, kobiety, jesteśmy słabą płcią".
On do Niej - 26 XII 1927 pisał tak: "Nieczęsto zdarza mi się manifestować swoją pobożność w kościele, ale na pasterce robię to zawsze, szczególnie w wysokiej, gotyckiej katedrze. Ani w dobrych ani złych czasach nie zaprzątam Bogu głowy moimi sprawami i troskami, ale za ciebie, kochana kobieto, i naszą miłość pomodliłem się".
Czy w tych pierwszych listach jest tylko o uwielbieniu, tęsknocie, czystej miłości, dylematach rozłączonych kochanków (on - katolik, ona - protestantka i w dodatku rozwódka). Nie chciałem przerywać tej listowej idylli swoim pisaniem, ale ów list z Bożego Narodzenia 1927 r. jest bardzo długi. Znajdujemy tu ślady idei, której poświęcił się inżynier-bilog: "Nigdy nie wyrzeknę się mojego obowiązku i być może pociągnę cię za sobą w odmęt zmartwień, cierpienia i przeznaczenia. My, lancknechci w walce o wolność Niemiec, powinniśmy właściwie pozostać samotni, wyklęci. kochane, kochane dziecko, przemyśl sobie to wszystko, nie piszę tego dla samego pisania, bo już dziś potrafię wyobrazić sobie niejedno okropieństwo przyszłości, i dlatego, że naprawdę cię kocham".
On do Niej - 2 I 1928 pisał tak: "W stosunku do ciebie nie chcę być surowy i szorstki i nigdy taki nie będę, słychać to może styl i język zatwardziałego w dziesięcioletniej walce lancknechta. Ale to tylko tak brzmi, w moim sercu jest zawsze czułość i dobroć dla ciebie". 
Wartością dodaną jest sięganie choćby do "Dziennika", jaki pisał na początku lat 20-tych XX w. Znajdziemy np. cytat dotyczący roli kobiety w życiu mężczyzny: "Prawdziwy mężczyzna kocha kobietę w trojaki sposób: jako kochane dziecko, które w swojej nieroztropności należy niekiedy zbesztać, a być może i ukarać, dziecko, które chroni się i otacza opieką, gdyż jest delikatne, słabe i dlatego że tak bardzo się je kocha; następnie jako małżonkę i jako wiernego, pełnego zrozumienia towarzysza, z którym toczy się życiowe zmagania, który wiernie stoi u boku mężczyzny, lecz nie poskramia jego ducha i zakuwa w kajdany; wreszcie jako boginię, której powinien całować stopy, która swoją kobiecą mądrością i dziecięco nieskalaną świętością daje mu siłę, by nie osłabnąć w najcięższych bojach". To wykładnia 21-latka. Jak realizował te idee w życiu? Na to trzeba m. in. przeczytać ten zbiór listów, które przygotowali dla nas K. Himmler oraz M. Wildt. Na własny użytek odpowiedzmy sobie: na ile zgadzamy się z opinią sprzed przeszło dziewięćdziesięciu laty? I to jest to wspominane "oswajanie" się? Musimy uczciwie przyznać: H. H. nie rozmijał się zbytnio z naszymi wyobrażeniami. Takiego Himmlera, przyznajemy się sami przed sobą, zapewne nie znaliśmy.
Ona do Niego - 4 I 1928 pisała tak: "Mój najdroższy, kochany lancknechcie, mój dobry uparciuchu. Uparciuch wychodzi z Ciebie stale, choć już przekonałam się, że nie jesteś takim prawdziwym. Ale moim. [...] Mój Ty biedny, najdroższy, nie zapomnij o zdjęciach, w przeciwnym razie będziemy się nudzić. I rozmyślaj nad  «zemstą». Moja mroczna dusza wymyśla najbardziej niemożliwe rzeczy. [...] Twoja kobiet[ka]".
On do Niej - 19 II 1928 pisał tak: "Miłość, nie zamartwiaj się swoimi 132 funtami, mała kobietka taka jaka jest, jest dla złego człowieka akurat w sam raz"
On do Niej - 3 III 1928 pisał tak: "Moja droga, cudowna mała kobietko! [...] Na spotkanie z Hitlerem iść muszę, organizuję przecież te zebrania i jestem za nie współodpowiedzialny. wyobraź sobie, ostatnio na spotkaniu była ze mną moja matka razem z teściową mojego brata i były bez reszty zachwycone. [...] Moja dobra, kochana kobietko całuję cię z całego serca i kocham cię twój mąż**".
On do Niej - 15 IV 1928 pisał tak:"Podkreślona na czerwono to najlepsza książka o hodowli drobiu, jaka w ogóle jest. Myślę, że kupimy ją wspólnie, kiedy uporam się już z paroma innymi publikacjami na ten temat. Przesyłam ci też broszurę o «kastrowaniu». Radziłbym, żebyś zamówiła zestaw przyborów do kastrowania na tyle wcześnie, byśmy w niedzielę po Zielonych Świątkach, kiedy będę w Berlinie, wypróbowali go (przynajmniej raz) u twoich rodziców, na zewnątrz, na jakimś zabitym kogutku. [...] Twój Heini".
Ona do Niego - 21 IV 1928 pisała tak: "Mój najdroższy ukochany! [...] Mój dobry, będziesz miał ze mną jeszcze wiele kłopotu. Po prostu boję się nowych ludzi. Kiedy s to obcy, którzy w głębi ducha mnie nie obchodzą, to jest co innego. [...] Kochanie, pomyśl proszę o tym, żebym nie musiała zatrzymywać się u Twoich rodziców".
On do Niej - 25 IV 1928 pisał tak: "Urocza, najdroższa kobietko! [...] Moja dobra matka jest zasmucona nie z twojego powodu, a ze względu na sprawy religijne, gdyż powiedziałem jej, że od 3, 4 lat nie jestem już katolikiem. Bardzo z tego powodu płakała, moja biedna, dobra mama, ale nie mogę kłamać; mam nadzieję, że jakoś to przeboleje i zapomni. [...] Najdroższa, ukochana żono, wkrótce będziesz moja. Kocham cię i całuję. twój mąż".
Ona do Niego - 19 V 1928 pisała tak: "Kochani tu wszyscy głosują na niemieckich nacjonalistów. Sachse uważa, że głosowanie na was byłoby błędem, gdyż żaden z was się nie przebije i w ten sposób odbiera się głos prawicy. Tak mało znam się na polityce".
Ona do Niego - 21 V 1928 pisała tak: "Ten Hauschild! Żyd zawsze będzie Żydem! A inni nie są lepsi. Ach, moje najdroższe kochanie, kiedy znów napiszesz. Zły, zły mężczyzna. Zemsty, zemsty! Mój drogi ukochany całuję Cię Twoja mała kobietka".
On do Niej - 8 VI 1928 pisał tak: "Moja kochana, najdroższa, maa kobietko! [...] A ty dobra, dobra żono, nie denerwuj się już więcej z powodu twoich Żydów i innych ludzi, myśl, że już wkrótce będziesz ze swoim «złym» mężczyzną, który bezgranicznie cię kocha".
Czy te cytaty, z pierwszego okresu znajomości przyszłych małżonków, nie są na nas zastawioną pułapką? Najgorsze, bo z góry wiemy, że nie chodzi o jakąś pospolitą mieszczańską rodzinę z Berlina czy Monachium. Oprócz zachwytu nad samymi sobą jest i polityka, jest Hitler i antysemityzm obojga! Tak rodziła się nowa elita przyszłych Niemiec. Takie były nieomal początki tych, którzy oddali ciało i duszę III Rzeszy!
"Mój kochany tatusiu Tak strasznie nie lubię pisać. Tu jest wspaniale. W domu piszę do ciebie często często.Taaaaaaak bardzo Cię kocham. 1000 buziaków Twoja laleczka" - tak 29 VII 1941 r. pisała z Valepp Gudrun Himmler. Znajdziemy też, jako dodatek (?) wtrącenia z korespondencji Hedwigi, np. z końca 1944 r.: "Mój Drogi! [...] Życzę Ci ponad wszystko siły do wykonania zadania, które postawią przed Tobą Führer i Ojczyzna. - Poza tym wszystko inne jest mało istotne - my i ja biedna. Bądź zdrów i nie zapominaj o Twojej H.". Gudrun tak zanotowała w swoim "Dzienniku" o inwazji w Normandii: "...z 5 na 6 rozpoczęła się inwazja w Normandii,Cherbourg już oddalimy. [...] Rzym oddany już dawno, a w Rosji Rosjanie są już prawie na granicy, po prostu przerażające, ale wszyscy wierzą tak mocno w zwycięstwo (Tatuś), że ja jako córka tego teraz tak szczególnie poważanego i cenionego człowieka też muszę, więc wierzę. To po prostu  nie do wyobrażenia, gdybyśmy mieli przegrać".
Nie ma. Nie zachowała się korespondencja z lipca 1944 r.? Nie wiemy jakim echem odbił się zamach z 20 lipca w rodzinie Reichsführera-SS.  Czy Himmler pisał w tej sprawie do domu? Jest adnotacja jego żony w prywatnych zapiskach: "Co za hańba, niemieccy oficerowie chcieli zabić  Führera. To cud, że żyje".  On sam przemawiał: "...niemiecki oficer, niemiecki pułkownik nie dość, że złamał złożoną przez siebie przysięgę, to jeszcze łamiąc wszystkie obyczaje germańskiego i niemieckiego żołnierza od setek i tysięcy lat sam podniósł rękę na swojego Najwyższego Dowódcę [...]. To najstraszniejszy cios, jaki kiedykolwiek mógł zostać wymierzony niemieckiej armii [...]".
On do Nich - 20 I 1945 pisał tak: "Moja dobra kochana Mamusiu! Moja kochana Laleczko! Jadę właśnie z zachodu na wschód. To będzie być może najtrudniejsze zadanie, jakie do tej pory otrzymałem. Wierzę jednak, że je wykonam i pomimo wszystkich przygniatających trudności jestem niezmiennie przekonany o naszym ostatecznym zwycięstwie. [...] Bądźcie ze mną myślami! Moc buziaków i serdeczności! Wasz Tatuś".
On do Nich - 17 IV 1945 pisał tak: "Moja dobra, kochana Mamusiu! Moja dobra, kochana córeczko! [...] Czasy są dla nas wszystkich strasznie trudne, ale wszystko - takie jest moje niewzruszone przekonanie - zmieni się jeszcze na lepsze. Ale jest ciężko. Bądźcie zdrowe moje Drogie. Pradawny uchroni nas, a zwłaszcza dzielny naród niemiecki i nie pozwoli nam upaść. Ślę Wam, tobie kochana Mamusiu, i tobie, moja Laleczko kochana, moc moc czułych całusów i serdeczności. Heil Hitler! W miłości Wasz Tatuś".
Powyżej cytowany list zamyka książkę Katrin Himmler i Michaela Wildta "Himmler. Listy ludobójcy". Odnajdujemy taki do niego komentarz Autorów: "Ten list nosi wyraźne cechy listu pożegnalnego. Jest jedynym z nielicznych, które Himmler wyraźnie adresował do zony i córki, i pierwszym, a zarazem ostatnim, w którym pożegnał się słowami «Heil Hitler!» - dość ironicznie, biorąc pod uwagę, że w tym czasie bez wiedzy Hitlera dążył do nawiązania z zachodnimi aliantami tajnych pertraktacji"
Spotkanie z rodziną Himmlerów, to dość... ryzykowna historia. Wiele luk (sam tu zrobiłem "ogormny wyłom", ale trudno, aby było inaczej?) zapełniono treściami "pośrednimi"? Dzięki czemu mamy pełniejszą opowieść. Poznajemy rodzinny (na ile prawdziwy, zakładając romans Heinricha z Hedwig?) obraz jednego z najważniejszych dygnitarzy III Rzeszy. Wydawnictwo Prószyński i S-ka zapełnia pewną książkową niszę - wprowadza nas do życia zbrodniarzy hitlerowskich poprzez ich dom, rodzinę, korespondencję. Czy w planach są listy innych zbrodniarzy? Chciałbym wierzyć, że tak. Książka Katrin Himmler i Michaela Wildta stanowi doskonałe dopełnienie biografii, która w 2014 r.  ukazała się staraniem Prószyńskiego i S-ki***.

* P. Fohrmann "Weźmiemy ze sobą dzieci. Ostatnie lata życia rodziny Goebbelsów", tłum.  Bartosz Nowacki, Wydawnictwo Prószyński i S-ka, Warszawa 2015
** Formalnie związek małżeński został zawarte dopiero 3 VII 1928, co jak widać nie przeszkadzało Heinrichowi Himmlerowi używać formy "mąż", w późniejszych listach zwracał się będzie do żony "kochana Mamusiu".
*** P. Longerich "Himmler. Buchalter śmierci", tłum. Sebastian Szymański i Jarosław Skowroński, Wydawnictwo Prószyński i S-ka, Warszawa 2014

Brak komentarzy:

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.