wtorek, stycznia 26, 2016
Przeczytania... (114) Andrzej Ćwiek "Hieroglify egipskie. Mowa bogów" (Wydawnictwo POZNAŃSKIE)
"Hieroglify dla każdego? No, niezupełnie. Tylko dla tych, którym się chce. W dzisiejszych czasach lenistwa i powierzchowności wróciliśmy w jakiś sposób do sytuacji ze starożytnego Egiptu, gdzie znajomość trudnego do nauczenia i stosowania systemu hieroglificznego była elitarną umiejętnością, dostępną jednemu procentowi społeczeństwa. Ale nie bez powodu hieroglify nazywano «mową bogów». Ci, którzy ją opanowali, dzięki swej mądrości byli jak bogowie" - tak kończy odpowiedź na pytanie "Hieroglify dla każdego?", jakby we wstępie do swej książki, "Hieroglify egipskie. Mowa bogów" (Wydawnictwa Poznańskiego) doktor Andrzej Ćwiek. Zainteresowanych kariera naukową Autora odsyłam na stronę Instytutu Prahistorii przy Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Tam życiorys zawodowy, wykaz publikacji z ostatnich lat oraz wyszczególnione zainteresowania badawcze i inne. O ile ktoś po lekturze chciałby napisać do Autora, to znajdzie tam również adres mailowy. Taki skutek postępu XXI w.? Gdzie te czasy, kiedy pisało się listy? Chyba już bezpowrotnie odeszły. Zakładając, że promotorem pracy doktorskiej był sam prof. dr Karol Myśliwiec, to i nie dziwota, że mamy przed sobą książkę o tej właśnie tematyce. Zapewne część z nas posiadła przed laty książkę "Święte znaki Egiptu" (Warszawa - Wydawnictwo Iskry - 1990). Nie, nie będzie analizy porównawczej. Po prostu zwracam uwagę, że uczeń stąpa po ścieżce swego mistrza!
Proszę nie poddawać się sugestii samego tytułu książki. To nie jest li tylko wykład o hieroglifach, ich znaczeniu itp. Pewnie, że są (liczne nawet) przykłady zapisów. Inaczej być nie mogło. Inaczej czym-że byłaby ta książka? A tak mamy, na blisko trzystu stronach, cudowny spacer poprzez historię starożytnego Egiptu.
Bo mamy przed sobą książkę do czytania (normalne) i wnikliwego oglądania (a to już wcale nie jest takie oczywiste). Już wizerunek Horusa na okładce budzi zaciekawienie i... respekt. Niewielu z nas obroniło się przed magią antycznego Egiptu. Imiona bóstw, faraonów, władczyń, genialnych kapłanów chyba od zawsze tchnęły magią? Nie ma wśród nas nikogo kto mylnie ulokowałby pochodzenie imion Izyda, Ramzes, Tutenchamon (rzadziej Tutenchaton), Tutmozis, Anubis, Ozyrys, Kleopatra. Na określenie cech religii egipskiej chyba byśmy nie musieli długo czekać. No i mumie, i piramidy, i hieroglify! Nie trzeba urodzić się Napoleonem, aby stanąć pełnym zachwytu wobec potęgi Sfinksa... Ci wychowanie na pewnym polskim serialu TVP dla dorastającej młodzieży pewnie pamiętają egipskie imię: Rademenes.
"Nie mamy zazwyczaj świadomości, jak dalece nasza kultura tkwi korzeniami w starożytnym Egipcie, zaś hieroglify to dla nas tylko obrazki, mające walor ornamentu" - tym zdaniem rozpoczyna się ta pasjonująca książka. Choć wnikliwy Czytelnik powie: "A nie prawda! Jest cytat ze steli króla Neferhotepa z Abydos z ok. 1600 r. p. n. e. "Moje serce zapragnęło ujrzeć pisma z najdawniejszych czasów". I cenność tego wydania: jest zapis hieroglificzny.
Wydawnictwo Poznańskie oddaje w nasze ręce książkę naprawdę edytorsko wydaną! To jest smak, elegancja i profesjonalizm najwyższych lotów. Włącznie z wstążką-zakładką? Powiecie, że czepiam się nic nie znaczących drobiazgów? Nie zgadzam się. Bo właśnie te drobiazgi czynią, że tak wydaną książkę bierze się z przyjemnością z półki. I wściekamy się, kiedy cena jest zaporą uniemożliwiając jej posiadanie!...
Tak, i znowu mądrością dla mnie tak mądrze napisanej książki są cytaty. Każdy nieomal (powtarzam się, wiem) w zapisie staroegipskim:
Musi budzić respekt takie choćby zdanie: "Najstarsze zapisy języka egipskiego datowane są na ok. 3200 p. n. e., były to pojedyncze słowa, przede wszystkim napisane hieroglifami imiona i toponimy". 3200 + 2016 = 5216. Jak skromnie (żeby nie rzec "blado") wypada jakie tam 1050 lat historii Polski. 1/5 - trudno żeby nie budziło to naszego podziwu czy nawet właśnie respektu. A gdyby tak jeszcze dokonać tego obrachunku w cieniu kolosów Memnona?...
"Hieroglify pełniły fundamentalną rolę w egipskiej religii, ideologii władzy, filozofii i nauce, a także w praktyce życia codziennego, chociaż znała je tylko wąska elita. To jednak ten jedne procent znających pismo decydował o wszystkich aspektach życia" - oto prawdziwa istota potęgi nauki i kultury, władzy i zniewalania: W I E D Z A ! W tym wypadku, w dosłownym tego słowa znaczeniu, zaklęta w specyficznym zapisie tekstu.
Kiedy czytam książkę A. Ćwieka zaczynam się... bać. Czego? Tego, co mogą kiedyś uczynić skrajni islamiści. Co to ma wspólnego z książką, którą czytamy? Wpadamy na taką wiadomość (oczywiście jedn z wielu, ale jakże dla mnie aktualną, skoro skupiła moją uwagę i piszę o tym właśnie!): "Wiara w realność magii sprawiała, że w okresie Starego Państwa starano się unikać żywych istot w komorach grobowych, a hieroglify wyobrażające ludzi i zwierzęta były niekiedy z założenia «przecinane» na pół lub rzeźbione bez nóg, by odebrać im możliwość materializacji i zaszkodzenia zmarłemu". I dalej czytamy: "...chrześcijańscy i muzułmańscy następcy żywili podobne obawy, zabezpieczając się w podobny sposób, czego ślady w postaci dokonanych w średniowieczu i w czasach nowożytnych uszkodzeń reliefów widoczne są w wielu starożytnych budowlach". A jeśli jakiemuś imamowi strzeli do głowy: zniszczyć starożytne świątynie, reliefy, artefakty?! Czy to tylko moja apokaliptyczna wizja: stos w Kairze i płonąca na nim mumia Ramzesa II Wielkiego? Zresztą możemy oglądać te dewastacje, bo zadbano o bogatą warstwę ikonograficzną książki!
Idę o zakład, że po lekturze książki dr Andrzeja Ćwieka wielu Czytających (lub oglądających, szczególnie nieopierzonej młodzież) sięgnie po... ołówki i zacznie odrysowywać "Ważniejsze determinatywy (taksogramy)". Bo ciekawe, bo proste w rysowaniu? A jakie pouczające. Może nawet należałoby zacząć lekturę "...Mowy bogów" właśnie zacząć od strony 107? A potem dać się ponieść mądrości rozdziału, który kryje w sobie jak się ma egipski hieroglif do "naszego" alfabetu? Gwarantuję, że dzieci mielibyśmy "z głowy" na dobre godziny. W zimowe ferie, to po prostu propozycja doskonała. Bez nachalnego dydaktyzmu i przymuszanki do nauki mamy same korzyści! Szczególnie proponuję wszystkim MARTOM, aby poznały, jak "po hieroglifowemu" wyglądałoby ich imię. Omówienie zasad pisania, zwrotów - to po prostu przyjemność dla oka i ducha. Twórcy hieroglifów byliby zaskoczeni, że 5216 lat po pierwszych zapiskach kogoś to jeszcze interesuje, ba! urzeka i fascynuje!
Jakżeż boleję, że nie mogę zacytować dosłownie tego, co podaje nam Autor. Pewnie, że w Internecie znajdziemy wiele możliwości, ale wkomponowanie hieroglifów w tekst sprawia, że filologiczne terminy typu "semantyk", "sufiks", "zaimki osobowe", a nawet "czasownik" czy "liczebniki" przestają nas odstraszać? I mamy takie odkrywcze stwierdzenie: "Najprostsze zdania można zapisać, nie używając w ogóle czasownika. Są to tzw. zdania niewerbalne". Bardzo bym chciał tu napisać "Amon jest zadowolony". Pozostaje mi (nam) możliwość podziwiania kartuszy z imionami władców, włącznie z niezwykłą Hatszepsut!
"Egipt był centrum wszechświata zamieszkałego przez bogów i ludzi, w którym nad ziemią znajdowało się niebo, które miało właściwości wodnego przestworu. Przemieszczające się na nim ciała niebieskie: słońce, księżyc i gwiazdy wyobrażano sobie jako żeglujących na łodziach bogów" - okradam tym cytatem każdego... potencjonalnego czytelnika książki A. Ćwieka! Co ja bredzę? To proszę zerknąć do rozdziału, który "zajmuje się" geografią/kosmografią. I bedzie wiedział. Autor wpisał w owe zdania hieroglify!
Proszę się ni obawiać terminów "Stare Państwo" czy "Nowe Państwo". Autor nie zapomina, aby wesprzeć nasze ewentualne braki dotyczące chronologii egipskiej. I nie "wrzuca" tego gdzieś na szary koniec teksu. Przypomina nam o "współczesnej transkrypcji" imion choćby faraonów. Szczegółowo rozpisuje imię "Totmes=Thotmes=Tutmozis=Thutmosis=Tuthmosis=Dżehutimes". Sam komputer podkreślił cztery z sześciu cytowanych tu form. Nie będę ukrywał, że zaskoczyła mnie forma "nowego imienia" faraona-heretyka Amenhotepa IV. Raczej przywykłem do zapisu "Echnaton". Spotykałem się z zapisem "Achnaton", a Autor "Hieroglifów egipskich..." podaje "Achenaton".
Jestem zdania, że książka dra A. Ćwieka powinna znaleźć się w rękach każdego nauczyciela! Ile tu dla nas pól do popisu, a może dokładniej do zapisu! No, chyba, że hołdujemy oburzeniu, jakie było udziałem przed laty studentki/praktykantki, która na moją sugestię "dlaczego nie rysowała z uczniami na tablicy?" obruszyła się, wykrzywiła się i oświadczyła "ja mam rysować?!". Jestem zdania, że książka dra A. Ćwieka powinna znaleźć się w każdej klasowej (nie tylko szkolnej) bibliotece! "A, co zrobić z cytatem ze strony 21, gdzie jest zamieszczony cytat ("Tekst Piramid", § 1248 a-d)" - to byłby dopiero dylemat dla studentki/praktykantki, ale i koleżanki przed emeryturą? Hm... Zawsze można rzec: to mitologia. Zaznajomiony w temacie pan X zaraz zapyta "a «papirus turyński» też pokazujemy?". Ale o tym zabytku książka milczy... Wylazł ze mnie belfer?
Za to mamy "Ekskurs: mumia". Proszę mi wierzyć, gdybyście (bez względu na poziom edukacji) zaproponowali swoim uczniom wyjaśnienie terminu "mumia" mielibyście ciekawy "materiał porównawczy". Kiedyś nawet zbierałem podobne "humory zeszytów". Skapitulowałem, kiedy uzbierało się kilka setek? Autor dotyka kwestii "film a jego skutek na myślenie historyczne"! Warto zakonotować sobie choćby takie stwierdzenie: "...duchowe aspekty istnienia człowieka po śmierci wymagały materialnego punktu zaczepienia - ciała, ale ciała nowego typu, odpowiedniego dla zaświatowej rzeczywistości. Jego najważniejszą cechą miała być trwałość, stąd procedury mumifikacji zmierzały do usunięcia nietrwałych elementów i przekształcenia ciała w rodzaj posągu".
Książka Andrzeja Ćwieka "Hieroglify egipskie. Mowa bogów" (Wydawnictwa Poznańskiego) stanie na półce przy innych "egipskich" tytułach. Bezradnie wczytuję się w "Zakończenie"? Co jest przyczyną tego stanu? Chcąc uzasadniać sens posiadania i czytania o hieroglifach musiałbym przepisać to, co zamyka tą niezwykłą książkę. Nie da się. To wyjmę tylko cytat z "Nauki Ptahhotepa", niech będzie ku przestrodze bufonów i megalomanów, przeuczonych i bezmyślnych kujonów:
Bo mamy przed sobą książkę do czytania (normalne) i wnikliwego oglądania (a to już wcale nie jest takie oczywiste). Już wizerunek Horusa na okładce budzi zaciekawienie i... respekt. Niewielu z nas obroniło się przed magią antycznego Egiptu. Imiona bóstw, faraonów, władczyń, genialnych kapłanów chyba od zawsze tchnęły magią? Nie ma wśród nas nikogo kto mylnie ulokowałby pochodzenie imion Izyda, Ramzes, Tutenchamon (rzadziej Tutenchaton), Tutmozis, Anubis, Ozyrys, Kleopatra. Na określenie cech religii egipskiej chyba byśmy nie musieli długo czekać. No i mumie, i piramidy, i hieroglify! Nie trzeba urodzić się Napoleonem, aby stanąć pełnym zachwytu wobec potęgi Sfinksa... Ci wychowanie na pewnym polskim serialu TVP dla dorastającej młodzieży pewnie pamiętają egipskie imię: Rademenes.
"Nie mamy zazwyczaj świadomości, jak dalece nasza kultura tkwi korzeniami w starożytnym Egipcie, zaś hieroglify to dla nas tylko obrazki, mające walor ornamentu" - tym zdaniem rozpoczyna się ta pasjonująca książka. Choć wnikliwy Czytelnik powie: "A nie prawda! Jest cytat ze steli króla Neferhotepa z Abydos z ok. 1600 r. p. n. e. "Moje serce zapragnęło ujrzeć pisma z najdawniejszych czasów". I cenność tego wydania: jest zapis hieroglificzny.
Wydawnictwo Poznańskie oddaje w nasze ręce książkę naprawdę edytorsko wydaną! To jest smak, elegancja i profesjonalizm najwyższych lotów. Włącznie z wstążką-zakładką? Powiecie, że czepiam się nic nie znaczących drobiazgów? Nie zgadzam się. Bo właśnie te drobiazgi czynią, że tak wydaną książkę bierze się z przyjemnością z półki. I wściekamy się, kiedy cena jest zaporą uniemożliwiając jej posiadanie!...
Tak, i znowu mądrością dla mnie tak mądrze napisanej książki są cytaty. Każdy nieomal (powtarzam się, wiem) w zapisie staroegipskim:
- Naśladuj swych ojców i swych dziadków, / a [osiągniesz] sukces dzięki wiedzy - Nauki dla Merikara.
- Spraw, by twoje dzieła trwały dzięki miłości do ciebie - Nauki dla Merikara.
- Każdy Król Górnego i Dolnego Egiptu jest bogiem, dzięki któremu wszyscy żyją, ojcem i matką [wszystkich ludzi], jedynym w swoim rodzaju, niemającym sobie podobnego - tekst w grobowcu Rechmira, 18. dynastia.
- Ozyrysie Królu, odszedłeś, lecz powrócisz, zasnąłeś, lecz obudzisz się, umarłeś, lecz będziesz żył - Teksty Piramid, § 1975.
- Szukaj zawsze doskonałości, aby twe plany były dzięki temu bezbłędne - Nauki Ptahhotepa.
- Księga [...] więcej daje pożytku niż pomnik nagrobny, niż trwały grobowiec [...] - Pieśń Harfiarza.
- Biblioteka jest pełna tajemnic i zakryta przed wzrokiem - pAnastasi I.
Musi budzić respekt takie choćby zdanie: "Najstarsze zapisy języka egipskiego datowane są na ok. 3200 p. n. e., były to pojedyncze słowa, przede wszystkim napisane hieroglifami imiona i toponimy". 3200 + 2016 = 5216. Jak skromnie (żeby nie rzec "blado") wypada jakie tam 1050 lat historii Polski. 1/5 - trudno żeby nie budziło to naszego podziwu czy nawet właśnie respektu. A gdyby tak jeszcze dokonać tego obrachunku w cieniu kolosów Memnona?...
"Hieroglify pełniły fundamentalną rolę w egipskiej religii, ideologii władzy, filozofii i nauce, a także w praktyce życia codziennego, chociaż znała je tylko wąska elita. To jednak ten jedne procent znających pismo decydował o wszystkich aspektach życia" - oto prawdziwa istota potęgi nauki i kultury, władzy i zniewalania: W I E D Z A ! W tym wypadku, w dosłownym tego słowa znaczeniu, zaklęta w specyficznym zapisie tekstu.
Kiedy czytam książkę A. Ćwieka zaczynam się... bać. Czego? Tego, co mogą kiedyś uczynić skrajni islamiści. Co to ma wspólnego z książką, którą czytamy? Wpadamy na taką wiadomość (oczywiście jedn z wielu, ale jakże dla mnie aktualną, skoro skupiła moją uwagę i piszę o tym właśnie!): "Wiara w realność magii sprawiała, że w okresie Starego Państwa starano się unikać żywych istot w komorach grobowych, a hieroglify wyobrażające ludzi i zwierzęta były niekiedy z założenia «przecinane» na pół lub rzeźbione bez nóg, by odebrać im możliwość materializacji i zaszkodzenia zmarłemu". I dalej czytamy: "...chrześcijańscy i muzułmańscy następcy żywili podobne obawy, zabezpieczając się w podobny sposób, czego ślady w postaci dokonanych w średniowieczu i w czasach nowożytnych uszkodzeń reliefów widoczne są w wielu starożytnych budowlach". A jeśli jakiemuś imamowi strzeli do głowy: zniszczyć starożytne świątynie, reliefy, artefakty?! Czy to tylko moja apokaliptyczna wizja: stos w Kairze i płonąca na nim mumia Ramzesa II Wielkiego? Zresztą możemy oglądać te dewastacje, bo zadbano o bogatą warstwę ikonograficzną książki!
Idę o zakład, że po lekturze książki dr Andrzeja Ćwieka wielu Czytających (lub oglądających, szczególnie nieopierzonej młodzież) sięgnie po... ołówki i zacznie odrysowywać "Ważniejsze determinatywy (taksogramy)". Bo ciekawe, bo proste w rysowaniu? A jakie pouczające. Może nawet należałoby zacząć lekturę "...Mowy bogów" właśnie zacząć od strony 107? A potem dać się ponieść mądrości rozdziału, który kryje w sobie jak się ma egipski hieroglif do "naszego" alfabetu? Gwarantuję, że dzieci mielibyśmy "z głowy" na dobre godziny. W zimowe ferie, to po prostu propozycja doskonała. Bez nachalnego dydaktyzmu i przymuszanki do nauki mamy same korzyści! Szczególnie proponuję wszystkim MARTOM, aby poznały, jak "po hieroglifowemu" wyglądałoby ich imię. Omówienie zasad pisania, zwrotów - to po prostu przyjemność dla oka i ducha. Twórcy hieroglifów byliby zaskoczeni, że 5216 lat po pierwszych zapiskach kogoś to jeszcze interesuje, ba! urzeka i fascynuje!
Jakżeż boleję, że nie mogę zacytować dosłownie tego, co podaje nam Autor. Pewnie, że w Internecie znajdziemy wiele możliwości, ale wkomponowanie hieroglifów w tekst sprawia, że filologiczne terminy typu "semantyk", "sufiks", "zaimki osobowe", a nawet "czasownik" czy "liczebniki" przestają nas odstraszać? I mamy takie odkrywcze stwierdzenie: "Najprostsze zdania można zapisać, nie używając w ogóle czasownika. Są to tzw. zdania niewerbalne". Bardzo bym chciał tu napisać "Amon jest zadowolony". Pozostaje mi (nam) możliwość podziwiania kartuszy z imionami władców, włącznie z niezwykłą Hatszepsut!
"Egipt był centrum wszechświata zamieszkałego przez bogów i ludzi, w którym nad ziemią znajdowało się niebo, które miało właściwości wodnego przestworu. Przemieszczające się na nim ciała niebieskie: słońce, księżyc i gwiazdy wyobrażano sobie jako żeglujących na łodziach bogów" - okradam tym cytatem każdego... potencjonalnego czytelnika książki A. Ćwieka! Co ja bredzę? To proszę zerknąć do rozdziału, który "zajmuje się" geografią/kosmografią. I bedzie wiedział. Autor wpisał w owe zdania hieroglify!
Proszę się ni obawiać terminów "Stare Państwo" czy "Nowe Państwo". Autor nie zapomina, aby wesprzeć nasze ewentualne braki dotyczące chronologii egipskiej. I nie "wrzuca" tego gdzieś na szary koniec teksu. Przypomina nam o "współczesnej transkrypcji" imion choćby faraonów. Szczegółowo rozpisuje imię "Totmes=Thotmes=Tutmozis=Thutmosis=Tuthmosis=Dżehutimes". Sam komputer podkreślił cztery z sześciu cytowanych tu form. Nie będę ukrywał, że zaskoczyła mnie forma "nowego imienia" faraona-heretyka Amenhotepa IV. Raczej przywykłem do zapisu "Echnaton". Spotykałem się z zapisem "Achnaton", a Autor "Hieroglifów egipskich..." podaje "Achenaton".
Jestem zdania, że książka dra A. Ćwieka powinna znaleźć się w rękach każdego nauczyciela! Ile tu dla nas pól do popisu, a może dokładniej do zapisu! No, chyba, że hołdujemy oburzeniu, jakie było udziałem przed laty studentki/praktykantki, która na moją sugestię "dlaczego nie rysowała z uczniami na tablicy?" obruszyła się, wykrzywiła się i oświadczyła "ja mam rysować?!". Jestem zdania, że książka dra A. Ćwieka powinna znaleźć się w każdej klasowej (nie tylko szkolnej) bibliotece! "A, co zrobić z cytatem ze strony 21, gdzie jest zamieszczony cytat ("Tekst Piramid", § 1248 a-d)" - to byłby dopiero dylemat dla studentki/praktykantki, ale i koleżanki przed emeryturą? Hm... Zawsze można rzec: to mitologia. Zaznajomiony w temacie pan X zaraz zapyta "a «papirus turyński» też pokazujemy?". Ale o tym zabytku książka milczy... Wylazł ze mnie belfer?
Za to mamy "Ekskurs: mumia". Proszę mi wierzyć, gdybyście (bez względu na poziom edukacji) zaproponowali swoim uczniom wyjaśnienie terminu "mumia" mielibyście ciekawy "materiał porównawczy". Kiedyś nawet zbierałem podobne "humory zeszytów". Skapitulowałem, kiedy uzbierało się kilka setek? Autor dotyka kwestii "film a jego skutek na myślenie historyczne"! Warto zakonotować sobie choćby takie stwierdzenie: "...duchowe aspekty istnienia człowieka po śmierci wymagały materialnego punktu zaczepienia - ciała, ale ciała nowego typu, odpowiedniego dla zaświatowej rzeczywistości. Jego najważniejszą cechą miała być trwałość, stąd procedury mumifikacji zmierzały do usunięcia nietrwałych elementów i przekształcenia ciała w rodzaj posągu".
Książka Andrzeja Ćwieka "Hieroglify egipskie. Mowa bogów" (Wydawnictwa Poznańskiego) stanie na półce przy innych "egipskich" tytułach. Bezradnie wczytuję się w "Zakończenie"? Co jest przyczyną tego stanu? Chcąc uzasadniać sens posiadania i czytania o hieroglifach musiałbym przepisać to, co zamyka tą niezwykłą książkę. Nie da się. To wyjmę tylko cytat z "Nauki Ptahhotepa", niech będzie ku przestrodze bufonów i megalomanów, przeuczonych i bezmyślnych kujonów:
"NIE PYSZNIJ SIĘ Z POWODU TWEJ WIEDZY".
Brak komentarzy:
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.