sobota, stycznia 09, 2016
Przeczytania... (107) Michelle Morgan "Marilyn Monroe. Za kulisami" (Wydawnictwo DOLNOŚLĄSKIE)
"Jeśli ujęcie źle wyszło i reżyser przerywał kręcenie, Marilyn nie szła do swojej garderoby albo sprawdzić, jak wygląda; zajmowała pozycję startową i czekała, aż zacznę od początku. Nigdy nie widziałem, żeby się przyglądała w lusterku" - tak wspominał George Chakiris, który grał z Marilyn Monroe na planie "Mężczyźni wolą blondynki" w reżyserii H. Hawksa. Bez wątpienia każdy powie ilu ludzi - tyle opinii. Tym bardziej warto sięgnąć do książki Michelle Morgan "Marilyn Monroe. Za kulisami", w tłumaczeniu Tomasza Szlagora. Tą, w serii "Burzliwe życiorysy. Niezwykłe historie", mamy dzięki Wydawnictwu Dolnośląskiemu. Tyle zagadek kryje w sobie MM. Była tak bardzo skomplikowaną osobowością, że chwilami trudno uwierzyć, że śledzimy losy jednej i tej samej osoby. O ile ktoś widzi tylko Marilyn "zewnętrznie", to właściwie nie m, co brać się do czytania tej biografii. Bo rozumiem, że szukałby potwierdzenia bajki o cudownym, uśmiechniętym cukiereczku i banalnej "blond idiotce"? Postaram się wykorzystać biografię Michelle Morgan (również: MM?), aby przywoływać opinię różnych osób na temat Normy Jeane Mortenson. Dopiero składając podobne puzzle jesteśmy w stanie choć w ułamku zrozumieć kim była niezwykła kobieta, którą pozostała Marilyn Monroe. Jej fenomen trwa - mimo upływu lat od JEJ niespodziewanej śmierci. Piszący te słowa przyszedł na świat trzy dni przed dniem, w którym ONA skończyłaby 37. lat. Świat nigdy nie poznał starzejącej się MM. 1 czerwca tego roku przypadnie 90. rocznica JEJ urodzin!...
Po co czytam biografie? Bo, jak zwykle, szukam człowieka. Mam swoje wyrobione zdanie na temat MM. Fascynacja Jej osobą nigdy nie przybrała jakiegoś obłędnego porywu! Chyba wpisuję się w ten krąg mężczyzn, których zafascynowała i tak już pozostało. Przy całym tłumie autentycznych (a nie sezonowych) Gwiazd kina światowego ONA zajmuje miejsce szczególne? Rudowłosa Norma Jeane Mortenson, która przedzierzgnęła się w blond wampa jest Ikoną nie tylko swoich czasów. Oto fenomen nieprzemijalności! Ciekawe ilu socjologów łamie sobie nad nim głowy?
Dzięki Michelle Morgan możemy śledzić drogę życiową matki i córki. Stawania się dzieckiem, podlotkiem, kobietą dojrzałą, tragedią! O ile doszukujemy się podłoża naszych życiowych klęsk w dzieciństwie, to to, które było udziałem małej MM na pewno nie należy "do gatunku" takich, które chcielibyśmy przeżyć... Nieznany ojciec, niezrównoważona psychicznie (po życiowych przejściach) matka, ba! rodzina dotknięta nieomalże obłędem, wychowanie w rodzinie zastępczej? Świat w posadach małej Normy zatrząsł się w 1933 r. Ale nie z powodu dojścia do władzy jakiego tam Hitlera, bo o nim zapewne nie miała zielonego pojęcia, ale z powodu zabicia jej ukochanego psa i nagłego powrotu w jej życie rodzonej matki, która "...uznała, że ma już dosyć życia bez córki. Oznajmiła, że chce kupić dom, w którym razem zamieszkają". Kiedy po latach wspominała swoje życie w rodzinie zastępczej ubodła tym swoich "czasowych rodziców": "Mama i tato zawsze cierpieli, gdy czytali, co napisano o dzieciństwie Marilyn Monroe - że wychowywała się w ubogich domach. gdzie nikt jej nie kochał ani się o nią nie troszczył" - wspominała Nancy Bolender.
Zaczęła się idylla u boku matki? No, niezupełnie. Michelle Morgan cytuje swoją bohaterkę: "Byłam pomyłką. Moja matka mnie nie chciała. Myślę, że zawsze tak było. Pewnie tylko jej zawadzałam. A jednak tego żałowałam... nadal żałuję". Niepoczytalna matka trafiła do zakładu zamkniętego w Norwalk. Jak to się stało, że trafiła do w Los Angeles do Orphans Home? "Nie jestem sierotą, nie jestem sierotą" - te krzyki rozpaczy po raz kolejny odtrącanego dziecka nie robiła wrażenia na matce? Trzeba być z plasteliny, aby tego nie przeżyć... Otwierał się kolejny dramat w życiu Normy Jeane. Ma się chwilami wrażenie, jakbyśmy czytali powieść Ch. Dickensa? Jedno jest pewne, to nie było życie usłane różami. I nikt z nas nie chciałby mieć podobnych wspomnień...
Oto opinie z czasów dojrzewania i dorastania. Nie chcę tu wrzucać Autora każdego z nich? Kto będzie chciał odnajdzie ich bez trudu w biografii Michelle Morgan:
I to jest niesamowite w dobrze skrojonych biografiach: widzimy bohaterkę w jej domowych pieleszach, nieomal w bamboszach. To taka odmitologizacja choćby MM. Ja też po nic innego nie sięgam po pracę Michelle Morgan, jak obejrzenia prawdziwej MM! Nie tej w świetle jupiterów, na czerwonych dywanach, kiedy jeszcze była rudowłosą Normą Jeane!... Ta książka na pewno nam to ułatwi. Czy nabierzemy dystansu i... szacunku do bogini sexu lat 50-tych? A to już jak Szanowni Państwo uważają. Norma Jeane gasząca kubkiem kawy zwarcie instalacji w gniazdku elektrycznym? Norma Jeane próbująca wprowadzić... krowę "na salony"? Szwagierka opisała ją: "Wyróżniała się nie tylko urodą, lecz także wszystkimi cechami, które czynią z kobiety damę, Uwielbiałam ją od samego początku".
Walorem "Marilyn Monroe. Za kulisami" jest bogactwo zdjęć z życia Bohaterki. Od dziewczątka, poprzez nastolatkę, po czasy świetności i... upadku! Uśmiechnięta Norma Jeane patrzy na nas z fotografii William Carrolla z 1945 r. Zaczynała się nowa droga kariery dziewczyny? Wielka historia splotła się z życiem pospolitej dziewczyny (żony), jeszcze nastolatki (miała wszak 19. lat) - próbna sesja w hotelu "Ambassador" odbyła się dokładnie 2 IX 1945 r., czyli w dniu zakończenia II wojny światowej, kiedy przedstawiciele Cesarstwa Japonii podpisywali na pancerniku USS "Missouri" kapitulację.Kilka opinii z tego okresu:
Jak wschodziła gwiazda Marilyn Monroe? Jak kreowała siebie? Na ile wizerunek głupiutkiej i naiwnej był dziełem Jej własnej "strategii"? Czy to możliwe, że uważano, że jest mało seksowna i za chuda? "...wyglądała słodko, ale nie miała pojęcia o prezencji i postawie, nie wiedziała, jak chodzić, siedzieć czy pozować. Była typową kalifornijską blondynką - ciemną w zimie, jasną latem" - tak widziano, jeszcze wtedy N. J. Dougherty, na początku Jej kariery modelki. Kto by pomyślał, aż chce się westchnąć, że za kilka lat żeński świat będzie kopiowa, jak poruszała się, jak wyglądała, jak kokietowała świat!... Swoista przewrotność losu.
Każdy ma s w o j ą filmową MM! Nie udawajmy, że tak nie jest! Mój "ranking"? Miałbym problem, bo oczywiste, że rola Sugar Kowalczyk, to po prostu najwyższe loty, ale inne kreacje? Wielkie role! Wspaniała Marilyn! Niepowtarzalna Marilyn! Boska Marilyn! Czy kino zdawało sobie sprawę, że od czasów boskiej Grety czy Rity nie miało większej osobowości? To jak z tymi filmami - niecierpliwi się pan w czapce-uszatce, bo go minus 15 stopni za oknem poraża? Oto moje "typy":
"Nigdy wcześniej nie czułam, że zapuściłam korzenie, że prowadzę domowe życie. Co za odkrycie w moim wieku! Zawdzięczam to Arthurowi. Dramaturdzy interesują się wszystkim, ciekawi ich każdy człowiek, Od czasu, gdy jestem żoną Arta, moje życie wydaje się o wiele pełniejsze" - przyznawała w jednym z wywiadów MM. Odkąd rozumiałem trochę więcej z otaczającego mnie świata... fascynował mnie ten związek: aktorka & wielki pisarz? Bajka o Kopciuszku w nowym wcieleniu? Michelle Morgan pokazuje nam ten nie prosty związek również na tle ówczesnej... sytuacji politycznej. Pisarz sprzeciwiał się stawaniu przed osławioną Komisją ds. Działalności Antyamerykańskiej Izby Reprezentantów Mc Carth'ego. Są zaskakujące cytaty dotyczące tego związki, jak choćby wspomnienie niejakiej Stephanie Baloghy, jak postanowiły zdobyć autograf uwielbianej Gwiazdy: "W końcu pojawił się Marilyn. Poczułam się tak, jakbym zobaczyła promyk słońca. Była śliczna. Wglądała tak świeżo i delikatnie. Cała sobą mówiła: «Jestem gwiazdą»". Jak skończyła się ta przygoda? Nie zdradzę. To, jak z dobrym kryminałem. Przecież nie mogę od razu napisać, że taksówkarz zabił...
Książka Michelle Morgan "Marilyn Monroe. Za kulisami" jest doskonałym pretekstem do rozważań, co to znaczy "Gwiazda"?; ile kosztuj popularność?; jak daleko mogę posunąć się, aby osiągnąć cel? "Historia odnalezienie ciała Marilyn od samego początku była, mówiąc oględnie, niespójna" - uświadamia nam to Autorka. Jedna kwestia nie ulega wątpliwości: 5 sierpnia 1962 roku zmarła MM! "Zanim ciało Marilyn zabrał koroner, wieści o jej śmierci zaczęły obiegać świat, powodując tragiczne skutki" - czytam za Michelle Morgan. Nie wiedziałem, że ten dramat pociągnął istną falę... samobójstw. "Traktowałem ją jak własną córkę. Była miłą, dobrą dziewczyną. Bardzo mi przykro, że nie było mnie wtedy przy niej. Na pewno czuła się bardzo samotna i bała się" - to wypowiedź eks-teścia, Isidore Millera. Co się działo, kiedy Joe DiMaggio (drugi mąż MM) opuścił Westwood Memorial Park, podaje ze skrupulatnością biografka Aktorki: "...setki ciekawskich wdarły się na cmentarz. Poprzewracali wieńce, zdeptali bukiety, rozkradli wstęgi i róże z olbrzymiego serca, które złożył były mąż Marilyn. Dwóch strażników musiało osłaniać samą kryptę przed zdziczałym tłumem, który zanim się rozszedł, ogołocił grób z większości kwiatów".
Książka Michelle Morgan "Marilyn Monroe. Za kulisami" jest historią życia osoby niezwykłej. Jeśli na MM będziemy patrzeć tylko przez pryzmat jej ról czy prasowych plotek, to zrobimy Jej krzywdę. Proszę zwrócić na długą listę osób, którym Autorka dziękuje za współpracę. Nie wiem, jak ta książka klasyfikuje się na tle dziesiątków (setek?) innych, podobnych. Jedno jest pewne: przybliża nam świat Normy Jeane Mortenson, czyli Marilyn Monroe. Czy w nim pozostaniemy? To już nasz wybór. Wydawnictwo Dolnośląskie nam tylko ułatwiło z dotarciem do szeregu informacji, z których ja wybrałem tylko kilka scen? "Gdzie JFK?" - wtrąca się znowu pan w kapeluszu? A, to sobie Pan Szanowny przeczyta.
PS: Moje "obcowanie" z MM mam na... co dzień? Patrz - to zdjęcie powyżej! Aha! Gwoli ścisłości: to nie ja nakleiłem je w korytarzu mieszkania naszego, ani żadne z dzieci mych.
Po co czytam biografie? Bo, jak zwykle, szukam człowieka. Mam swoje wyrobione zdanie na temat MM. Fascynacja Jej osobą nigdy nie przybrała jakiegoś obłędnego porywu! Chyba wpisuję się w ten krąg mężczyzn, których zafascynowała i tak już pozostało. Przy całym tłumie autentycznych (a nie sezonowych) Gwiazd kina światowego ONA zajmuje miejsce szczególne? Rudowłosa Norma Jeane Mortenson, która przedzierzgnęła się w blond wampa jest Ikoną nie tylko swoich czasów. Oto fenomen nieprzemijalności! Ciekawe ilu socjologów łamie sobie nad nim głowy?
Dzięki Michelle Morgan możemy śledzić drogę życiową matki i córki. Stawania się dzieckiem, podlotkiem, kobietą dojrzałą, tragedią! O ile doszukujemy się podłoża naszych życiowych klęsk w dzieciństwie, to to, które było udziałem małej MM na pewno nie należy "do gatunku" takich, które chcielibyśmy przeżyć... Nieznany ojciec, niezrównoważona psychicznie (po życiowych przejściach) matka, ba! rodzina dotknięta nieomalże obłędem, wychowanie w rodzinie zastępczej? Świat w posadach małej Normy zatrząsł się w 1933 r. Ale nie z powodu dojścia do władzy jakiego tam Hitlera, bo o nim zapewne nie miała zielonego pojęcia, ale z powodu zabicia jej ukochanego psa i nagłego powrotu w jej życie rodzonej matki, która "...uznała, że ma już dosyć życia bez córki. Oznajmiła, że chce kupić dom, w którym razem zamieszkają". Kiedy po latach wspominała swoje życie w rodzinie zastępczej ubodła tym swoich "czasowych rodziców": "Mama i tato zawsze cierpieli, gdy czytali, co napisano o dzieciństwie Marilyn Monroe - że wychowywała się w ubogich domach. gdzie nikt jej nie kochał ani się o nią nie troszczył" - wspominała Nancy Bolender.
Zaczęła się idylla u boku matki? No, niezupełnie. Michelle Morgan cytuje swoją bohaterkę: "Byłam pomyłką. Moja matka mnie nie chciała. Myślę, że zawsze tak było. Pewnie tylko jej zawadzałam. A jednak tego żałowałam... nadal żałuję". Niepoczytalna matka trafiła do zakładu zamkniętego w Norwalk. Jak to się stało, że trafiła do w Los Angeles do Orphans Home? "Nie jestem sierotą, nie jestem sierotą" - te krzyki rozpaczy po raz kolejny odtrącanego dziecka nie robiła wrażenia na matce? Trzeba być z plasteliny, aby tego nie przeżyć... Otwierał się kolejny dramat w życiu Normy Jeane. Ma się chwilami wrażenie, jakbyśmy czytali powieść Ch. Dickensa? Jedno jest pewne, to nie było życie usłane różami. I nikt z nas nie chciałby mieć podobnych wspomnień...
Oto opinie z czasów dojrzewania i dorastania. Nie chcę tu wrzucać Autora każdego z nich? Kto będzie chciał odnajdzie ich bez trudu w biografii Michelle Morgan:
- Wydawała się trochę nieśmiała i zamknięta w sobie; chyba z mało kim się kolegowała.
- Nie widywałam jej często w szkole.
- Była słodką idiotką, powszechnie lubiana i chodzącą z głową w chmurach.
- Zawsze była grzeczna i miła.
- Wydawała się szczęśliwa; nigdy nie widziałem, żeby płakała albo się dąsała.
- Większość czasu była sama.
- Z tego, co udało mi się zaobserwować, była dobrze traktowana i szczęśliwa.
- Norma Jeane potrafiła w dwie minuty palnąć więcej gaf niż ktoś inny przez cały rok, a wtedy czerwieniła się jak burak.
I to jest niesamowite w dobrze skrojonych biografiach: widzimy bohaterkę w jej domowych pieleszach, nieomal w bamboszach. To taka odmitologizacja choćby MM. Ja też po nic innego nie sięgam po pracę Michelle Morgan, jak obejrzenia prawdziwej MM! Nie tej w świetle jupiterów, na czerwonych dywanach, kiedy jeszcze była rudowłosą Normą Jeane!... Ta książka na pewno nam to ułatwi. Czy nabierzemy dystansu i... szacunku do bogini sexu lat 50-tych? A to już jak Szanowni Państwo uważają. Norma Jeane gasząca kubkiem kawy zwarcie instalacji w gniazdku elektrycznym? Norma Jeane próbująca wprowadzić... krowę "na salony"? Szwagierka opisała ją: "Wyróżniała się nie tylko urodą, lecz także wszystkimi cechami, które czynią z kobiety damę, Uwielbiałam ją od samego początku".
Walorem "Marilyn Monroe. Za kulisami" jest bogactwo zdjęć z życia Bohaterki. Od dziewczątka, poprzez nastolatkę, po czasy świetności i... upadku! Uśmiechnięta Norma Jeane patrzy na nas z fotografii William Carrolla z 1945 r. Zaczynała się nowa droga kariery dziewczyny? Wielka historia splotła się z życiem pospolitej dziewczyny (żony), jeszcze nastolatki (miała wszak 19. lat) - próbna sesja w hotelu "Ambassador" odbyła się dokładnie 2 IX 1945 r., czyli w dniu zakończenia II wojny światowej, kiedy przedstawiciele Cesarstwa Japonii podpisywali na pancerniku USS "Missouri" kapitulację.Kilka opinii z tego okresu:
- Miała autentyczny zapał do pracy.
- Rozmawiała ze wszystkimi w taki sposób, jakby byli najważniejsi na świecie.
- Wiele moich dziewczyn, których mężowie przebywali poza krajem, umawiało się na randki po kilka razy w tygodniu. Ale nie Norma Jeane.
- Ostatnia rzecz, o którą bym ją podejrzewała, to chęć zostania gwiazdą filmową.
- To prawda, że dobrze tańczyła, ale żeby od razu myśleć o zrobieniu kariery aktorskiej?
Jak wschodziła gwiazda Marilyn Monroe? Jak kreowała siebie? Na ile wizerunek głupiutkiej i naiwnej był dziełem Jej własnej "strategii"? Czy to możliwe, że uważano, że jest mało seksowna i za chuda? "...wyglądała słodko, ale nie miała pojęcia o prezencji i postawie, nie wiedziała, jak chodzić, siedzieć czy pozować. Była typową kalifornijską blondynką - ciemną w zimie, jasną latem" - tak widziano, jeszcze wtedy N. J. Dougherty, na początku Jej kariery modelki. Kto by pomyślał, aż chce się westchnąć, że za kilka lat żeński świat będzie kopiowa, jak poruszała się, jak wyglądała, jak kokietowała świat!... Swoista przewrotność losu.
Każdy ma s w o j ą filmową MM! Nie udawajmy, że tak nie jest! Mój "ranking"? Miałbym problem, bo oczywiste, że rola Sugar Kowalczyk, to po prostu najwyższe loty, ale inne kreacje? Wielkie role! Wspaniała Marilyn! Niepowtarzalna Marilyn! Boska Marilyn! Czy kino zdawało sobie sprawę, że od czasów boskiej Grety czy Rity nie miało większej osobowości? To jak z tymi filmami - niecierpliwi się pan w czapce-uszatce, bo go minus 15 stopni za oknem poraża? Oto moje "typy":
- "Pół żartem, pół serio / Some Like It Hot"
- "Skłóceni z życiem / The Misfits"
- "Przystanek autobusowy / Bus Stop"
- "Mężczyźni wolą blondynki / Gentlemen Prefer Blondes"
- "Rzeka bez powrotu / River of No Return"
"Nigdy wcześniej nie czułam, że zapuściłam korzenie, że prowadzę domowe życie. Co za odkrycie w moim wieku! Zawdzięczam to Arthurowi. Dramaturdzy interesują się wszystkim, ciekawi ich każdy człowiek, Od czasu, gdy jestem żoną Arta, moje życie wydaje się o wiele pełniejsze" - przyznawała w jednym z wywiadów MM. Odkąd rozumiałem trochę więcej z otaczającego mnie świata... fascynował mnie ten związek: aktorka & wielki pisarz? Bajka o Kopciuszku w nowym wcieleniu? Michelle Morgan pokazuje nam ten nie prosty związek również na tle ówczesnej... sytuacji politycznej. Pisarz sprzeciwiał się stawaniu przed osławioną Komisją ds. Działalności Antyamerykańskiej Izby Reprezentantów Mc Carth'ego. Są zaskakujące cytaty dotyczące tego związki, jak choćby wspomnienie niejakiej Stephanie Baloghy, jak postanowiły zdobyć autograf uwielbianej Gwiazdy: "W końcu pojawił się Marilyn. Poczułam się tak, jakbym zobaczyła promyk słońca. Była śliczna. Wglądała tak świeżo i delikatnie. Cała sobą mówiła: «Jestem gwiazdą»". Jak skończyła się ta przygoda? Nie zdradzę. To, jak z dobrym kryminałem. Przecież nie mogę od razu napisać, że taksówkarz zabił...
Książka Michelle Morgan "Marilyn Monroe. Za kulisami" jest doskonałym pretekstem do rozważań, co to znaczy "Gwiazda"?; ile kosztuj popularność?; jak daleko mogę posunąć się, aby osiągnąć cel? "Historia odnalezienie ciała Marilyn od samego początku była, mówiąc oględnie, niespójna" - uświadamia nam to Autorka. Jedna kwestia nie ulega wątpliwości: 5 sierpnia 1962 roku zmarła MM! "Zanim ciało Marilyn zabrał koroner, wieści o jej śmierci zaczęły obiegać świat, powodując tragiczne skutki" - czytam za Michelle Morgan. Nie wiedziałem, że ten dramat pociągnął istną falę... samobójstw. "Traktowałem ją jak własną córkę. Była miłą, dobrą dziewczyną. Bardzo mi przykro, że nie było mnie wtedy przy niej. Na pewno czuła się bardzo samotna i bała się" - to wypowiedź eks-teścia, Isidore Millera. Co się działo, kiedy Joe DiMaggio (drugi mąż MM) opuścił Westwood Memorial Park, podaje ze skrupulatnością biografka Aktorki: "...setki ciekawskich wdarły się na cmentarz. Poprzewracali wieńce, zdeptali bukiety, rozkradli wstęgi i róże z olbrzymiego serca, które złożył były mąż Marilyn. Dwóch strażników musiało osłaniać samą kryptę przed zdziczałym tłumem, który zanim się rozszedł, ogołocił grób z większości kwiatów".
Książka Michelle Morgan "Marilyn Monroe. Za kulisami" jest historią życia osoby niezwykłej. Jeśli na MM będziemy patrzeć tylko przez pryzmat jej ról czy prasowych plotek, to zrobimy Jej krzywdę. Proszę zwrócić na długą listę osób, którym Autorka dziękuje za współpracę. Nie wiem, jak ta książka klasyfikuje się na tle dziesiątków (setek?) innych, podobnych. Jedno jest pewne: przybliża nam świat Normy Jeane Mortenson, czyli Marilyn Monroe. Czy w nim pozostaniemy? To już nasz wybór. Wydawnictwo Dolnośląskie nam tylko ułatwiło z dotarciem do szeregu informacji, z których ja wybrałem tylko kilka scen? "Gdzie JFK?" - wtrąca się znowu pan w kapeluszu? A, to sobie Pan Szanowny przeczyta.
PS: Moje "obcowanie" z MM mam na... co dzień? Patrz - to zdjęcie powyżej! Aha! Gwoli ścisłości: to nie ja nakleiłem je w korytarzu mieszkania naszego, ani żadne z dzieci mych.
osobiscie poplakalam sie na koncu czytania jej biografii-biedna dziewczyna, ktora tylko szukala milosci i akceptacji a wiekszosc osob z jej otoczenia wykorzystywala jej naiwnosc
OdpowiedzUsuń