sobota, października 10, 2015
Generała Roberta E. Lee - 145. rocznica śmierci - Lexington 12 X 1870 r.
28 września 1870 r.* generał Robert E. Lee doznał udaru mózgu. Łudzono się, że chory "wyjdzie z tego". Atak nastąpił niespodziewanie, przy stole, kiedy Generał miał przemówić do najbliższych... Nie wiem czy już ówcześni lekarze czy to wnioski późniejsze, ale dopatrywano się skutków depresji, tego wszystkiego, co spotkało Roberta Lee po kapitulacji Skonfederowanych Stanów Ameryki (C.S.A.). Najbliższym zdawało się, że jest okazem zdrowia, ba! wróżono mu długie życie. Podstępny atak rozwiał wszelkie spekulacje. Śmierć bohatera Południa zaskoczyła wszystkich. Bezlitosny wyrok dopełnił się w środę 12 października w Lexington.
Jeden z lekarzy próbował zmotywować pacjenta do walki o życie. Użył ciekawego argumentu: "Panie Generale musi pan wydobrzeć i wrócić do zdrowia. «Traveler» tak długo stoi w stajni, że potrzebuje ćwiczeń". Chory miał tylko pokiwać przecząco głową. Raczej zdawał sobie sprawę, że już nigdy więcej nie dosiądzie swego ukochanego wierzchowca.
Nie zapominajmy, że odchodził z piętnem zdrady! Wprawdzie nigdy ni postawiono Roberta E. Lee przed sądem, ale też faktem pozostanie, że nie zastosowano względem niego swoistego "prawa łaski", z której skorzystało wielu polityków i oficerów Konfederacji. Obywatelstwo Stanów Zjednoczonych przywrócono Robertowi E. Lee przeszło sto lat od Jego śmierci!
Generał Robert E. Lee jest postacią ciągle żywą, wywołującą emocje. Na zawsze pozostanie symbolem Południa (Dixi). Wysoko oceniano jego kunszt wojskowy (strategię), widziano w nim ostatniego dżentelmena świata, który "przeminął z wiatrem". Dla wielu jest bohaterem porównywalnym z innym wielkim synem Wirginii, a mianowicie Jerzym Waszyngtonem. Na ile to kontrowersyjna ocena trzeba by było zapytać historyków "obu stron".
Generał Robert E. Lee stał się wodzem przegranej Sprawy. Czy w 1861 r. zdawał sobie sprawę, że walka z przemysłową Północą jest skazana na niepowodzenie? Czy naprawdę wierzył w zwycięstwo Sprawy? Nie mam dostatecznej wiedzy, aby się do tego odnieść. Imponuje mi jednak, że znając potencjał Jankesów, mimo propozycji prezydenta Abrahama Lincolna pozostał wierny swej ziemi, małej lub wielkiej (sercem) ojczyzny, jaką była Wirginia. Jeśli ktoś patrzy na rewoltę Południa. jako na bunt zwolenników niewolnictwa, to obraz jego jest dość wąski. Nie chodziło tylko o to.
Jedno nie ulega wątpliwości: 145 lat temu, 12 października 1870 r., zamknęła się historia pewnego życia. Ulegam jego urokowi. Nie wiem skąd się bierze podziw właśnie dla generała Roberta E. Lee. Tematyka wojny secesyjnej/civil war gości na tym blogu (ostatnio zaniedbany?). Wśród wizerunków zdobiących winietę tego pisania fotografia również "Szarego Lisa".
* Trzy dni wcześniej w wielkopolskim Karólewie, parafia Grodziszczko, urodził się mój pradziad Stanisław (I) Grzybowski.
Brak komentarzy:
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.