sobota, września 19, 2015
Paleta (VII) - Paul Meyerheim
Panthera leo - lew. Chyba jedno z tych dostojny zwierząt, które przez stulecia fascynowało ludzi. Jego kamienne sylwetki strzegły i strzegą pałaców i dworów. Nowobogaccy w latach 80-tych XX w. stawiali przed swymi niemniej koszmarnymi willami równie potworne wyobrażenia tego afrykańskiego kota. Ciekaw jestem kto wpadł na to, aby nazywać go "królem zwierząt"? XVIII-wieczny polski pijar, pisarz Remigiusz Ładowski (1738-1798): "Szlachetnością, siłą i dzielnością przechodzi wszystkie zwierzęta, postawę ma wspaniałą, chód poważny i głos straszliwy. Jeżeli jest okrutny, to czyni z potrzeby, albo z zemsty, najbardziej go do srogości pobudza głów i pragnienie (...). [...] będąc królem zwierząt jest dość spokojnym, kontent, że się go zwierzęta boją (...). Niech biorą wzór monarchowie pomiarkowania swojej władzy z nierozumnej i okrutnej bestyi, gdyż serce wspaniałe jest żywem obrazem Bóstwa na ziemi".
14 września tego roku minęła setna rocznica śmierci Paula Meyerheima (ur. 13 VII 1842). Kolejny zupełny przypadek, że trafiłem na świat, którego nie da się ominąć z obojętnością. W świecie sztuki jest postrzegany jako niedościgły mistrz malujący zwierzęta.
Świat cyrków, sawanny, dzikość w jego majestacie. A któż lepiej tego nie uosabia, jak właśnie majestatyczny lew. I ja poddałem się tej zaskakującej wizji. Właściwie, to wcześniej nie zerkałem na dzieła sztuki pod tym kątem...
Jest coś niesamowicie naturalnego w płótnach Paula Meyerheima! Dla mnie zaskakującego. Po prostu nie mogę oderwać się od jego portretów lwów. Są na jego płótnach i majestatyczne słonie, groźne węże i krokodyle, niedźwiedzie - oranżeria godna poznania, ba! ale i też pochwała rewolucji przemysłowej! Moja pierwsza wizyta we Wrocławskim ZOO (a jakże na neonie był - i jest ?- lew!) i wuj uwiecznił mnie (z bratem i kuzynką) na tle klatki z lwem. Tego samego jegomościa zobaczycie na jednym z odcinków przygód naszego agenta J-23 (Hansa Klossa).
Samego mnie zaskakują takie artystyczne odkrycia. Zachodzę w głowę: dlaczego wcześniej nie poznałem dzieł Paula Meyerheima. Wpatruję się w majestatyczne oblicze potężnego kota i czekam, kiedy mrugnie do mnie okiem lub poruszy się jego ogon. Na koniec warto przytoczyć inny opis lwa, autorstwa Feliksa Pawła Jarockiego (1790-1865): "Dwa tylko gatunki znamy lwów. Z tych jeden żyje tylko w górach Libanu, drugi w całej Afryce i w znacznej części Azyi. Obydwa są najokazalszymi i najpotężniejszymi w rzędzie drapieżnych, ale siły swojej nie nadużywają i tyle tylko łowią, ile dla zaspokojenia głodu potrzebują (...)".
PS: Wszystkie cytaty zaczerpnąłem z książki Andrzeja Samka: "HISTORYA NATURALNA obejmująca ZWIERZĄT opisanie z dykcjonarzów i dzieł dawnych polskich naturalistów zebrane albo jako Polakowi ciekawemi WIADOMOŚCI Z HISTORYI NATURALNEJ podawano", Krajowa Agencja Wydawnicza, Kraków 1992. Warto do niej zajrzeć i... zabawić się z nią w zgaduj-zgadulę. Tak, proszę przeczytać staropolski opis zwierzęcia i zapytać o nie. Może wypaść śmiesznie. Zapewniam.
Brak komentarzy:
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.