piątek, sierpnia 28, 2015

Rok 1920 - część V - Charles de Gaulle & Stanisław Rembek

"Czyż to nie trwogę czyta się na wszystkich twarzach? Nigdy nie dostrzegłem trwogi u tego spokojnego narodu; ale to jest gorsze: rezygnacja. Dostrzegam ją często u Słowian: uczucie niebezpieczeństwa nie podnieca ich, ale przybija. Im bliższe jest przesilenie, tym słabiej reagują" - tak notował major Charles de Gaulle (1890-1970), będący wtedy członkiem francuskiej misji wojskowej w Warszawie. Dalej czytamy m. in.: "Spokój społeczeństwa pewnego swojej siły i ufnego w swoje przeznaczenie czy rezygnacja narodu od wieku nieszczęśliwego, który nie miał czasu na odbudowanie swojej wolnej duszy i którego niepowodzenia nie poruszają?". 

Jerzy Kossak "Potyczka z kozakami"
Tym razem sięgamy do "Dzienników. Rok 1920 i okolice" Stanisława Rembeka (1901-1985). To Autor książki, o której było już na blogu (jest skan wydania z 1956 r. ): "Ballada o wzgardliwym wisielcu oraz dwie gawędy styczniowe", na motywach której Juliusz Machulski nakręcił pamiętny "Szwadron". Mam przed sobą pierwsze powojenne wydanie "Dzienników...", które w 1997 r. wydało Oficyna Wydawnicza "Agawa". Kilka "migawek" z trudnego okresu odwrotu i walki na linii Wisły niech będą głosem przeszłości, którego nie zatraca kolejne pokolenie. Chwilami będzie to gorzka lekcja. Że zamąci nam obraz herosów 1920 r.? To nie jest intencją cytującego. Warto jednak poznać relacje odległe od patosu, nadętego heroizmu i idealizacji.
18 lipca, niedziela: "Już dwa dni i dwie noce maszerujemy bez przerwy. Odwrót nasz jest tak pośpieszny, że po drodze wszędzie spotykamy całe masy porzuconej amunicji karabinowej i artyleryjskiej, poniszczone kuchnie polowe, wozy, padłe konie... Co się przez ten czas zdarzyło - prawie nie pamiętam".
19 lipca, poniedziałek: "Maszerowaliśmy w dobrych humorach, gdy przyszła wiadomość, że przed nami bolszewicy zdobyli już Grodno. Wjechaliśmy na szosę. Wszędzie po drodze telefoniści i saperzy obalali słupy telegraficzne, które waliły się, plącząc w zwojach drutów. Na rżyskach spały we wnękach okopane oddziałki piechoty, należące widocznie do tylnej straży".
5 sierpnia, czwartek: "Gdyśmy gotowali sobie wczoraj ziemniaki, nad piechotą i taborami, stojącymi koło koszar, niespodziewanie pękły dwa szrapnele. Powstała wrzawa, tabory uciekły, a piechota schroniła się pod ścinami. Artyleria bolszewicka biła w nią jeszcze przez pewien czas, ale nie donosiła, jak mi się zdaje".
9 sierpnia, poniedziałek: "...na froncie rozgorzała bitwa i naszą baterię porwał za sobą pędzący szosą generał Józef Haller. Pędziliśmy przez las wśród silnego ognia artylerii bolszewickiej. W pewnej chwili Haller kazał się nam zatrzymać, a sam ruszył dalej. Staliśmy więc na szosie kuląc się w ogniu pod tarczami, aż nadjechał jakiś oficer i kazał nam się cofnąć za las. [...] Każde działo rozpoczynało ogień, jak się tylko zdążyło ustawić i podkopać. [...] Oddałem 24 strzały, gdy cała bateria 43. [...] Jak dowiedzieliśmy się, dzisiejszy nasz atak załamał się".
12 sierpnia, czwartek: "W nocy cofnęliśmy się znowu wraz z całą dywizją. Byłem przemarznięty, bo do wieczora padał deszcz. [...] Gdyśmy się raz zatrzymali, zasnąłem w rowie i zostałem sam, bo zapomniano mnie obudzić, kiedy kolumna ruszyła. Zacząłem j gonić nachylony, biegnąc ciągle rowem. Na polanie w lesie natknąłem się na generała Żeligowskiego, jak sztorcował pułkownika, ż opuścił pozycję bez rozkazu".
14 sierpnia, sobota: "Dzisiaj znowu się wstrzeliwaliśmy. oddałem 21 strzałów. Zabiliśmy niechcący jakiegoś plutonowego, obserwatora z karabinów maszynowych, który wlazł na drzewo. [...] Zresztą na całym odcinku spokój, Mówią, że na prawym skrzydle nasi poszli naprzód".
16 sierpnia, poniedziałek: "Bateria bolszewicka ostrzeliwała nas grantami gazowymi, ale padały one na łączkę za nami. Potem zaczęła bić w Narew, gdzie mieliśmy stację pomocniczą i przeprawę na punkt obserwacyjny. [...] W ogóle dzień ten przeszedł radośnie i wesoło z powodu pierwszego zwycięstwa. Ciągle latają nasze samoloty po cztery naraz". 
17 sierpnia, wtorek: "...generał Haller wręczył generałowi Żeligowskiemu Krzyż Virtuti Militari za wyprowadzenie dywizji z odwrotu, w którym straciliśmy tylko jedną 6 baterię, podczas gdy nasza sąsiadka, 17 dywizja, straciła całą ciężką i część polowej artylerii. Obecnie stoimy w pogotowiu marszowym".
19 sierpnia, czwartek: "Wczoraj rano ruszyliśmy w pogoń za bolszewikami. Jechaliśmy na Nieporęt i Radzymin. Po Radzyminem pełno było śladów niedawno zakończonej bitwy. Po rowach leżały obdarte do naga trupy bolszewickie. Nasi jezdni bili je w kłusie batami. [...] Po obiedzie ruszyliśmy w dalszy pościg przez Wyszków".


Enigmatycznie znajduję tylko na temat Autora cytowanych zapisków: "uczestnik wojny polsko-bolszewickiej"? Czy ja wyciągam słuszny wniosek, że był podwładnym generała Lucjana Żeligowskiego (1865-1947), późniejszego zdobywcy Wilna? to by było dla mnie tym cenną informacją, że podwładnym tego samego generała był mój cioteczny dziadek Jan Ostrowski (zm. 1983), później m. in. zesłaniec syberyjski i żołnierz 1 Armii Wojska Polskiego. Zapiski Stanisława Rembeka mogą zaskakiwać swoją szczerością? Tak, myślał i czuł wtedy w 1920 r., kiedy je pisał. I na tym polega ich wartość. Wśród zapisów znajdziemy i takie, jak dochodziło do... wzajemnego ostrzeliwania się polskich jednostek. Czas wojennych pomyłek...
Jeśli zabrakło komuś batalistycznego polotu, to niech zrekompensuje sobie doczytaniem tego, co pozostawił major Ch. de Gaulle. Też pisał 17 sierpnia 1920: "Ofensywa rozpoczęła się świetnie. Grupa manewrowa, którą dowodzi szef Państwa, Piłsudski, zgrupowana pomiędzy Iwanogrodem a Chełmem, szybko posuwa się na północ. Nieprzyjaciel, całkowicie zaskoczony widokiem na swoim lewym skrzydle Polaków, o których myślał, że są w stanie rozkładu, nigdzie nie stawia poważnego oporu, ucieka w rozsypce na wszystkie strony albo poddaje się całymi oddziałami [...]".

2 komentarze:

  1. Zgadza się, Rembek był podwładnym gen. Żeligowskiego, oczywiście nie bezpośrednim - był kanonierem 1 baterii 10 pułku artylerii polowej, a jeśli zabrakło komuś w jego dzienniku "batalistycznego polotu" to powinien przeczytać jego najlepszą książkę i jedną z najwybitniejszych powieści batalistycznych w ogóle, "W polu".

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki za wskazówki książkowe. Sam "Dziennik" polecam.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.