czwartek, czerwca 25, 2015

Smakowanie Bydgoszczy (21) - Z Wyczółkowskim po drodze...

Nie,  to nie mój oryginalny tytuł kolejnego bydgoskiego smaczku. Ktoś w Urzędzie Miasta wpadł na rewelacyjny, moi zdaniem, pomysł: w kilku miejscach ścisłego centrum Bydgoszczy ustawił reprodukcje mistrza Leona Wyczółkowskiego (1852-1936). Bo miasto nad Brdą Mistrzem stoi! Zaliczamy Go do grona tzw. Galileuszy, który osiedli w mieście lub jego okolicach po 20 stycznia 1920 r. Jakoś trzeba było ratować narodową substancję po 148 latach pruskiej niewoli. A, że Bydgoszcz była niemal w 90 % zgermanizowanym miastem, ba! śmietanę intelektualną, oświatową, kulturalną i urzędniczą stanowili Niemcy, to i nie dziwota, że potrzebne było wsparcie. I to mogło nadciągnąć z dawnej Galicji, która jak wiemy po 1867 r. cieszyła się nieskrępowaną wolnością narodową (tzw. autonomią). W gronie tych, którzy pojawili się w dawnym zaborze pruskim byli m. in. Adam Grzymała Siedlecki czy właśnie Leon Wyczółkowski.

Obrazy umieszczono w szklanych  gablotach. Interesującym dodatkiem są sentencje autorstwa samego Leona Wyczółkowskiego. Część z nich zamieszczam poniżej. Doskonałe urozmaicenie szarzyzny naszych ulic. I nie nachalna edukacja artystyczna. W czasach, kiedy kolejne reformy praktycznie zarżnęły wychowanie przez sztukę (czytaj: malarstwo) - doskonały pomysł!




Staje się to, o czym marzył Wyczółkowski: "MARZENIEM MOIM JEST, ŻEBY TE MALOWIDŁA ZNIKŁY Z SAL WYSTAWOWYCH". Proszę się nie obawiać - nikt nie umieścił oryginałów na chodnikach? Szkoda, że za tym nie poszła szersza fala popularyzacji dzieł Mistrza: sprzedaż plakatów, reprodukcji itp. Cieszy mnie, że w okolicach dawnego PDT "Jedynak" (obecnie m. in. "okrojona" siedziba znanego centrum handlowo-muzyczno-księgarskiego) pojawił się jeden z moich ulubionych obrazów: "Wiosna w Gościeradzu". Szkoda, że zabrakło naj-ulubionego "Stańczyka (lub Szopka)". No, ale mieć wszystko, to nie sztuka...




Mamy przeto w Bydgoszczy (między Wyspą Młyńską, Operą Novą, Starym Rynkiem, placem Teatralnym i ulicą Gdańską) ciekawy szlak artystyczno-turystyczny. Obejrzeć można, poczytać też, na chwilę zatrzymać się i przyznać się przed samym sobą: jakie to piękne. Bo obcowania z Wielką Sztuką - nigdy za wielu. co z tego, że na Wyspie Młyńskiej  jest Muzeum L. Wyczółkowskiego. Odwiedzałem je. Tłumów nie spotkałem. A miejsce z pomysłem zaaranżowane. Ale sądzę, że przyjdzie czas na jego opisanie przy innej okazji. Teraz trzeba wrócić na szlak i przeżyć go.


Do przeczytania polecam m. in. te słowa / zdania Malarza. Oczywiście podpatrzone pod reprodukcjami. Do poznania wszystkich proszę zaliczyć spacer. Byłbym złym zapraszaczem, gdybym wszystko tu wyłoży:
  • Dzisiejsza epoka inaczej jak przeszłość wysila się w kierunku barwności; dziś malarstwo samo dla siebie istnieje bez strony anegdotycznej, literackie.
  • Kwiaty, coś nowego dać. Osiągnięta rzecz jak idea. Jakby dusze kwiatów.
  • Akwarela silny materiał. Kwiaty i portrety utrzymują się. Kwity mogą nawet zaatakować portrety. 
  • Ja jestem dyletantem, bo to, co zrobiłem, to mało w porównaniu z tym, co chcę.
  • Astry, chodzi o światło.
  • Jestem dzieckiem lasu.
Zapraszam.

9 komentarzy:

  1. Pomysł przedni! Dzieła artysty wyszły z ram i muzeum, po czym ruszyły w miejską przestrzeń. Może ktoś przystanie? Zaciekawi się? Odwiedzi muzeum?
    W tamtym roku byłam w Muzeum L. Wyczółkowskiego, gdy zwiedzałam miasto. Muzeum wspaniałe, pięknie zaaranżowane.

    OdpowiedzUsuń
  2. Liczę na takie odwiedziny. Ocieramy się o wielką sztukę i... nic. Tylko Noc Muzeów umie zmobilizować tłumy?

    OdpowiedzUsuń
  3. Na pewno nadrobię zaległość. Materiał jest. Obrobić nie ma kiedy. Ale postaram się. Obiecuję.

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja myślałam, że odpowie długoletnia wrogość pomiędzy tymi miastami... I tak przewrotnie napisałam, ale rzeczywiście ciekawi mnie co tam w Toruniu z racji tego, że Toruń lubiłam i znałam. Pisałam o tym.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie uchodzi. Sztuczne antagonizmy.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wspaniala Inicjatywa !!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Byłam w Bydgoszczy, widzialam obrazy, zazdroszczę wspaniałego pomysłu. A nawet zazdroszczę miastu radnego, który wpadł na pomysł, aby obrazy mistrza przybliżyć do przechodniów :)

    gratka z Podkarpacia

    OdpowiedzUsuń
  8. Mnie też radują podobne inicjatywy. Zawsze to jakiś koloryt!

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.