poniedziałek, kwietnia 27, 2015

Hitler - ostatni akt... - upadek Demona - Berlin maj 1945

"Wczoraj wieczorem Führer zdjął swoją złotą odznakę partyjną i przypiął ją mnie. Byłam dumna i szczęśliwa. Bóg da, że wystarczy mi sił na ostatnie, najtrudniejsze zadanie. Mamy już tylko jeden cel: do śmierci dochować wierność Führerowi i móc zakończyć życie razem z nim" - pisała z berlińskiego bunkru do swego syna Haralda Quandta (1921-1967) matka, Magda Goebbels (1901-1945). Przypominała mu o wierności i życiu dla Niemiec! "...to, że możemy razem z nim zakończyć życie, uważamy za łaskę losu, o jakiej nigdy nie śmieliśmy marzyć"- oto do skrajności sprowadzona wierność. Wierność komu i czemu? 


"W warunkach panicznej improwizacji ministrowie Rzeszy, z długą i chlubną tradycją służby publicznej, uciekali ze stolicy, a głowa państwa wybrała samounicestwienie" - czytamy u Iana Kershawa w jego monografii "Führer walka do ostatniej kropli krwi". Wielu, zdawało się wiernych paladynów, rozpierzchło się, uciekało lub miało ten zamiar. Najwierniejszym pozostał Joseph Goebbels? Kershaw pisząc o istniejących po 20 kwietnia 1945 r. ośrodkach władzy w sypiącej się w gruzy III Rzeszy, tak nakreślił obraz zakresu władzy tego jednego: "...Hitler zamknięty w berlińskim bunkrze, nadal sprawujący realne i niekwestionowane rządy tam, gdzie wciąż sięgał swoimi mackami". Nikt realnie nie panowała nad całym rozpadającym sie państwem! To już był koniec "tysiącletniej Rzeszy". "Ein Volk! Ein Reich! Ein Führer!" - stawało się hasłem bez pokrycia, hasłem bez sensu. Tylko dlaczego  t a k   późno? Wczorajszy sojusznik, Stalin, wdzierał się do Berlina!
Opinie o ostatnich dniach Adolfa Hitlera pozostawiają nam bardzo różny obraz politycznego bankruta! "Był całkowicie spokojny, jego głos miał zwykłe brzmienie. Powiedział: «Nie chcę, by Rosjanie wystawili moje ciało w panopticum.Günsche, zobowiązuje pana, by nie zważając na okoliczności zadbał pan, aby tak się nie stało». Odpowiedziałem: «To straszliwy rozkaz, mein Führer, ale wykonam go». Hitler wrócił do swego pokoju" - wspominał po latach sturmbannführer Otto Günsche (1917-2003). To on nakazał przygotować kanistry z benzyną, która miała posłużyć do spalenia zwłok Ewy i Adolfa Hitlerów. To on później powiedział pamiętnego 30 kwietnia m. in. do Goebbelsa: "Der Führer ist tot".
Inny świadek tamtego kwietnia, telefonista, takim zapamiętał swego wodza: "Wyglądał na człowieka załamanego, wypalonego, zagubionego. Od dawna wiedzieliśmy, że nie miał wyboru - tylko samobójstwo. Na ten strzał, stanowiący logiczne  zakończenie jego życia, oczekiwano w nerwowym napięciu, które każdy z nas usiłował ukryć pod maską spokojnie spełnianych czynności od czasu burzliwej odprawy 22 kwietnia". Był czas, kiedy uczniowie zadawali mi pytanie: czy Hitler żyje? Kiedy zaczynał zawodową drogę miałby... 95 lat. Teoretycznie mógłby żyć. Ale... Nie wydawało mi się realna, aby 56-letni mężczyzna, który widział ruiny swego życia mógłby zdobyć się na desperację ucieczki. Do tego objawy choroby Parkinsona.
"Wyglądał na człowieka skupionego i wyspanego, co oczywiście nie było prawdą. Istotnie, jego lewa ręka i lewa noga drżały [...]" - wspominał Generalmajor der Waffen-SS Wilhelm Mohnke (1911-2001). Ale dalej podał: "Hitler zaczął mówić o kwestiach politycznych. Był to zapewne ostatni z jego niezliczonych monologów. Zasadniczą myślą [...] było przekonanie, że demokracje zachodnie są dekadenckie i jako takie nie potrafią stawić czoło młodym, nie wypalonym jeszcze ludom Wschodu, dla których właściwa jest surowa wszechwładza, cechująca system komunistyczny".
"Völkischer Beobachter", nazistowski organ prasowy, podtrzymywał mit walczącego Führera i zagrzewał do walki! To na jego szpaltach pojawiały się tytuły "Niemcy się trzymają i są wierne Führerowi", "Führer - obrońca Berlina", "Führer rozpala ducha bojowego w Berlinie". Dziwić się później, że na łamach "Der Panzerbär" pisano: "Dzisiaj bolszewizm uderza na znienawidzony Berlin. Chce zadać śmiertelny cios głowie niemieckiego ładu, europejskiego ładu. Oświadczamy się za tą walką. Dlatego w Berlinie jest Führer. On razem z nami dźwiga wszystkie ciężary frontowego miasta, o które trwa zaciekła walka. On razem z nami toczy ciężką walkę. [...] Stoi na najgorętszym polu bitewnym, jakie zna historia. skupia się wokół niego najbardziej fanatyczni żołnierze, jakich znamy [...]".
Na dzień urodzin Adolfa Hitlera, 20 kwietnia, radziecka 136 Brygada Artylerii Armat 79 Korpusu rozpoczęła ostrzał Berlina. Z tego też dnia pochodzą pamiętne zdjęcia, kiedy wita się z grupą chłopców (Hitlerjugend). Nie wiem dlaczego przez lata nie pokazywano w całości kadrów filmu, jaki wtedy nagrano. Widać, jak Hitler nie potrafi utrzymać drżenia trzęsącej się ręki. Po raz ostatni wysunął nos ze swej wojennej nory! Stan euforii powracał, jak fala? Dwa dni później świadkowie usłyszeli z jego ust: "Czegoś takiego jeszcze nigdy nie było! W tych warunkach nie mogę już dowodzić! Wojna jest przegrana! Ale jeśli sądzicie, moi panowie, że opuszczę Berlin, to bardzo się mylicie! Raczej strzelę sobie w łeb!". Chaos wdarł się w dusze najwierniejszych z wiernych (lub uwięzionych, jak w potrzasku, w berlińskim bunkrze - niepotrzebne skreślić). Charakterystyczne stały się reakcje, jakie wyrazili Martin Bormann oraz Wilhelm Keitel. Pierwszy z nich powiedział: "To przecież niemożliwe, żeby Führer na serio chciał się zastrzelić!", drugi stwierdził "Musimy powstrzymać Führera!".
"Mein  Führer! Czy wyraża Pan zgodę, bym po Pańskiej decyzji pozostania w twierdzy Berlin [...] jaki Pański zastępca przejął natychmiast całe kierownictwo Rzeszy z pełną swobodą działania wewnątrz i na zewnątrz?" - tak zaczynający radiogram jaki dotarł do bunkra, a jego autorem był "wierny Hermann Göring". No, cóż nie wywołało ono entuzjazmu u adresata! "Rozporządzam jak zawsze całą władzą i absolutnie nie czuję sie ograniczony w swobodzie ruchu. Zabraniam Panu jakiejkolwiek samowoli. Adolf Hitler" - wściekły podyktował Günschemu. Marszałek Rzeszy ośmielił się m. in.stawiać ultimatum: "Jeśli do 22 nie nadejdzie odpowiedź, zakładam, że nie ma Pan swobody działania. Uznam wtedy przesłanki Pańskiego dekretu za istniejące i będę działał na rzecz narodu i ojczyzny". Bormann ocenił autora telefonogramu dosadnie: "Göring, ta świnia". Bormann w swoim dzienniku w piątek 17 kwietnia zapisał: "Będziemy walczyć i zginiemy z naszym Führerem - oddani aż do grobu. Inni myślą, że działają «z rozsądku», poświęcają swego Führera - ha, co za sukinsyny! Stracili cały honor!"
Hitler tracił kontakt z rzeczywistością. A i otoczenie nie o wszystkim go informowało. Stąd wybuchy furii i oskarżenia miotane na podwładnych: "Proszę milczeć! Wszyscy mnie oszukujecie! Nikt nie mówi mi prawdy!". W tym chaosie jest jeszcze czas na ślub z Ewą Braun i rozstrzelanie SS-Gruppenführera Hermanna Fegeleina (szwagra Ewy Hitler). I euforia wracała? "Jeśli kiedyś wybije dla Niemiec ostatnia godzina, mam nadzieję, że wy, panowie, moi feldmarszałkowie - roił sobie - z dobytą szpadą razem ze mną będziecie walczyć na barykadach".  Wciąż tliła się pangermańska buta? Goebbels zapisał takie słowa: "Jeśli będę kontynuować walkę aż do zwycięstwa i utrzymam się w stolicy, być może serca Anglików i Amerykanów zapłoną przeświadczeniem, iz ostatecznie można by przeciwstawić się temu niebezpieczeństwu - wraz z Niemcami u boku. A wtedy okaże się, że jedynym człowiekiem, który może poprowadzić tę walkę, jestem ja". 
"Około trzeciej po południu zostałem wezwany wraz z moim zastępcą [...] do Hitlera. Podziękował nam, oskarżając jednocześnie generałów, którzy go zdradzili i sprzedali. Nic już nie może zrobić. Jutro bez wątpienia będą go przeklinać miliony, ale los tak chciał. Polecił mi zadbać o spalenie obu ciał. [...] Żegnając się podarował mi portret Fryderyka wielkiego [...]" - wspominał osobisty pilot, SS-Gruppenführer Johann Peter Baur. Jak sam dodał podobne zlecenie dostało jeszcze kilka innych osób kryjących sie w bunkrze.
"Nie chcę wpaść w ręce wrogów, którzy dla zbawienia swoich rozemocjonowanych mas, będą potrzebować spektaklu zorganizowanego przez Żydów" - jak widać chorobliwy i nienawistny antysemityzm nie opuszczał Hitlera do końca!
"...Magda Goebbels wdarła się do pokoju Hitlera - wspominał Otto Günsche - Zaczęła go zaklinać, aby opuścił Berlin, twierdząc, że to jeszcze możliwe. Kategoryczne «nie» Hitlera zakończyło rozmowę. Był tym incydentem głęboko wzburzony. Po minucie Magda Goebbels płacząc opuściła pokój". Później będzie jeszcze mimowolnym świadkiem tego, co Magda Goebbels powiedziała do swego męża: "Co teraz będzie z dziećmi i ze mną? Führer nie powinien był tego zrobić...". Zrobił to o godzinie 15,30, dnia 30 kwietnia 1945 r. Magda i Joseph Goebbelsowie, po uśmierceniu szóstki swoich dzieci, popełnili samobójstwo następnego dnia. 2 maja 1945 r. Berlin skapitulował!...

3 komentarze: