niedziela, marca 15, 2015

Przeczytania... (31) - "Polityka jako problem moralny" János Kis (Wydawnictwo UNIVERSITAS)

"Wiele osób uważa, że standardy moralne przywództwa politycznego to elastyczne ograniczenia, które politycy mogą lekceważyć zgodnie ze swym upodobaniem. Takie wykroczenia przynoszą jednak odwrotny skutek, mianowicie podkopują inne ograniczenia, które do tej pory wydawały sie pewne. Mówiąc otwarcie, deficyt moralny rodzi deficyt budżetowy oraz deficyt innego rodzaju" - dla mnie to zdanie Jánosa Kisa, węgierskiego filozofa, socjologa i politologa jest kluczem do całej książki. "Politykę jako problem moralny" wydało Wydawnictwo UNIVERSITAS. To już kolejny tytuł, jaki ukazał się w serii "Poleca Adam Michnik", który stanowi przedmiot mego pisania. Mogę tylko podpisać się pod tym, co nakreślił w "Posłowiu" Naczelny "Gazety Wyborczej": "Wykład Kisa skonstruowany z żelazną logiką i chirurgiczną precyzją jest nieco suchy, ale przez to trudny do odparcia. Wymusza namysł i skłania do rewizji własnych stereotypów".

Musimy przygotować się na odbiór książki, które osobiście nie zaliczyłbym do łatwych. Rozważania nie są wolne od szerokich analiz myśli społecznej i politycznej minionych epok. I wtedy na długie strony János Kis jest w 100% filozofem. Daje nam rzadką chyba w dzisiejszym czasie okazję obcowania m. in. z Machiavellim, Kantem, Hobbesem, Humem czy ze współczesnych sir Bernardem Arthurem Owenem Williamsem. Dla mnie osobiście, to chwilami... zbiór myśli i przemyśleń, do których tym łatwiej mi sięgnąć, że poza "Księciem" ("Il principe") słynnego florentczyka nie posiadam dzieł pozostałych myślicieli! Mogę się tu przyznać, że przez minione lata nie szukałem okazji, aby w ogóle je poznawać. Dlatego "Polityka jako problem moralny" zmusza nas do głębszych refleksji. Pozwolę sobie zacytować tych klasyków. Po jednym przykładzie "na nazwisko". Na ile reprezentatywne staja sie w odniesieniu do współczesności, to już oddaję pod ocenę każdego Czytającego (i ten post, i w przyszłości książki):
Niccolò Machiavelli (1469-1527): "Zaakceptować można czyny wymagające brudzenia sobie rąk, które nie są niezbędne dla osiągnięcia cennych zbiorowych celów albo które pociągają za sobą niewspółmierne koszty moralne, jeżeli żaden przywódca niechętny ich popełnieniu nie ma szans na zwycięstwo w walce o władzę i jeżeli całkowity bilans działań popełniającego je przywódcy jest znacząco lepszy niż każdy jego rywal".
Thomas Hobbes (1588-1679): "Można sobie przedstawić, jaki byłby sposób życia ludzi, gdyby nie było jednej mocy, której by się bali; a to na podstawie tego jak obniża się zazwyczaj w wojnie domowej sposób życia ludzi, którzy przedtem żyli pod rządami pokojowymi".
David Hume (1711-1776):  "Pisarze politycznie ustalili, co stało się prawda powszechną, iż ustanawiając jakikolwiek system rządów i przygotowując środki kontroli konstytucyjne, winno się postrzegać każdego człowieka jako łajdaka, którego wszelkie poczynania nie służą niczemu innemu jak tylko jego prywatnemu interesowi. Musimy rządzić nim przy użyciu owego interesu i przy jego pomocy sprawić, by pomimo jego nienasyconej chciwości i ambicji współpracował dla dobra publicznego". 
Immanuel Kant (1724-1804): "Obywatel państwa, również z przyzwolenia swego władcy, powinien mieć prawo jawnego głoszenia swego zdania na temat tego, które z rozporządzeń władzy wydają mu się niesprawiedliwe dla wspólnoty. Przyjąć bowiem, że głowa państwa nigdy nie może sie pomylić czy okazać niewiedzy w jakiekolwiek sprawie, oznaczałaby tyle, co uznać ją za natchnioną przez niebiosa i wznoszącą się ponda społeczeństwo". 
Bernard Arthur Owen Williams (1929-2003): "Tylko ci, którzy są niechętni, by czynić rzeczy moralnie przykre, gdy jest to naprawdę konieczne, maja duże szanse, że nie zrobią tego, gdy nie jest to konieczne".
Właściwie polemika z tymi prawdami jest zbyteczna. w okresie, w którym rozpalają się przedwyborcze emocje, sięganie po podobne przykłady staje się cenne? Na pewno pożądane. Obawiałbym się czego innego: gro z nich ma setki lat i nadal, o zgrozo, są aktualne. Dlatego książka Jánosa Kisa od samego początku wciąga nas w moralne dylematy. Idea brudnych rąk, mniejszego zła, poruszające przykłady (z "Wyborem Zofii" na czele).
Nie jest prosto i jednoznacznie ocenić trud rozważań węgierskiego autora. Dlatego siadam do pisania kilka dni po odłożeniu "Polityki...". Nie potrafię zaszeregować jej w mym księgozbiorze. Chyba nie pomylę sie pisząc, że podobnej w treści jeszcze nie czytałem? Etyczne i moralne aspekty zawsze gdzieś były w tle różnego poznawania. Problem pojawiają się, kiedy trzeba wyjaśnić młodemu człowiekowi takie zagadnienie "czy Spartanie byli moralni zabijając kalekie dzieci?". János Kis kilkakrotnie pisze, powraca, przypomina, co było jego celem do napisania tej ważnej książki. Podam dwa przykłady: "Niniejsza książka stawia sobie za cel pokazanie, iż można w spójny sposób wyjaśnić dwuznaczność postawy opinii publicznej  w państwie demokratycznym wobec etyki działań publicznych". Tak już czytamy we "Wstępie". Na s.309 znajdziemy m. in.: "Podstawowa idea niniejszej książki głosi, iż zadowalające wyjaśnienie, jak moralny namysł i podejmowanie decyzji powinny przebiegać w legalnym państwie, musi być w stanie pokazać, że przewidywane przez nie procesy można połączyć ze strategiczną interakcją".
Nie wiem czy to książka dla każdego! Wciskać ją "pod strzechy"? Byłby niewypał. dobrze by sie stało, gdyby wywoływała dyskusje z lewa do prawa! Nie wiem czy nasi politycy mają czas, aby "zaliczyć" blisko pięćset stron. Nie wyobrażam sobie, aby jadąc "w trasę" włączali płytę z nagarną "Polityką...", nawet gdyby czytała to Krystyna Czubówna. A może powinni omijać tą pozycję dużym łukiem, bo wtedy... Czy siedzącym na Wiejskiej spodobałoby się takie spostrzeżenie moralno-etyczne: "Polityka nie jest domeną moralnej przykładności. Osiągnięcie politycznych celów wymaga zdobycia władzy, a uczestnicy zmagań o władzę maja skłonność do łamania wymogów ogólnie obowiązującej moralności". Nie jest truizmem powtarzanie, że "byle panienka pod latarnią w swym działaniu jest bardziej moralna, niż polityk".
Właściwie po lekturze J. Kisa nie tyle można zwątpić w politykę, co jeszcze bardziej utwierdzić się w jej... nieetyczności: "Obywatele popierają różnych kandydatów na obieralny urząd; ich interesy związane z wyn8ikiem wyborów z definicji kolidują ze sobą, a zatem jeśli decyzja polityczna oddziałuje na wynik wyborów, wpłynie również na ich sprzeczne interesy".
Nie wiem, jak się czuje polityk, który w czasie czteroletniej kadencji przenika z jednej partii do drugiej, z drugiej do trzeciej... Ktoś, kto dziś był w partii A, jutro krzyczy z B na A, aby pojutrze będąc w C plwać na dorobek A oraz B i bez mrugnięcia okiem znaleźć się w szeregach D, żeby dokopać reszcie? Naprawdę wielu naszych karierowych polityków odnajdzie się tu: "Ten, kto zdobywa władzę, zdradzając sojuszników, oszukując zwolenników czy wprowadzając w błąd społeczeństwo, brudzi sobie ręce".
Książka Jánosa Kisa należy do gatunku tych... chwilami wkurzających! Uświadamia nam, jak jesteśmy manipulowani, jak godzimy się na ten stan i co z tego wynika! Żartów nie ma! I to nam podnosi ciśnienie. Chwilami chce sie ją cisnąć w kąt! Wtedy lepiej iść na spacer z psem. Wrócić i... czytać dalej. Czy można mieć wypieki? "Wymogi moralności przystrzygane są wtedy, i tylko wtedy, gdy czyny zalecane przez interes własny pokrywają sie z tymi, których wymagają względy moralne - tak przynajmniej twierdzi zawężona teza o motywacji pośredniej". A ja w takich chwilach sięgam po... Fryderyka II? To właśnie „Alte Fritz“ powiedział:  "Myślę, że nie mogę mieć takich interesów, które nie byłyby zarazem interesem kraju. Gdyby nie były one z sobą zgodne pierwszeństwo zawsze musi mieć to, co jest korzystne dla kraju!". Cytowałem tą wypowiedź w poście z 25 lutego 2013 r.
To teraz chwila dla  Jánosa Kisa. Komentujemy po lekturze indywidualnie:
  • ...moralna relacja łącząca istoty ludzkie jest egalitarna - żaden człowiek nie jest z natury lepszy od drugiego.
  • Obywatele mają powody ku temu, by osądzać moralny charakter swych wybranych reprezentantów.
  • Ogólnie rzecz biorąc, w nowoczesnym państwie polityka jest działalnością o Janusowym obliczu.
  • Wysoko cenimy demokrację przede wszystkim ze względu na jej istotową wartość.
  • Ideał męża stanu określają bezinteresowność i bezstronność.
  • Dobry człowiek niechętny jest czynieniu tego, co źli ludzie robią bez skrupułów.
  • Paradoksy są kłopotliwe, ponieważ poddają sprawdzianowi logikę i racjonalność.
  • Politycy, tacy jakich znamy, są rzadko, o ile w ogóle kiedykolwiek, postaciami tragicznymi.
  • Obowiązki moralne, aby zostały spełnione, nie mogą zależeć od żadnego rodzaju ewentualnego faktu dotyczącego naszych skłonności.
  • Zanik wiary w uczciwość przywódców politycznych poważnie szkodzi instytucjom liberalnym.
W krótkie recenzji trudno zawrzeć pełen obraz i wyczerpującą ocenę. Na mnie lektura "Polityki..." robiła wrażenie. Zbyt wiele analogii cisnęło się na usta. Czym innym są powyższe cytaty? Przy kilku wynotowaniach dopisałem: "Rosja", przy jednym... "Gogol". Proszę wczytać się w wątek korupcji w polityce: "...granica między dawaniem podarunków a przekupstwem jest niewyraźna. Przypuśćmy, że wielbiciel obdarowuje polityka zakładką do książek z okazji jego urodzin - interpretujemy to jako dawania podarunku. Jeśli jednak temu samemu politykowi oferuje się, a on przyjmuje pakiet papierów wartościowych, wówczas mówimy o przekupstwie. Gdzie kończy się sfera niewinnych prezentów, a zaczyna sfera łapówek?".
Śmiem twierdzić, że na tym nie skończy się nasze obcowanie z książką  Jánosa Kisa. "Polityka jako problem moralny" powinna stać się obowiązkową lekturą średnio inteligentnego człowieka nad Wisłą! Jeśli na Wiejskiej jest biblioteka, to kilka egzemplarzy już powinno być zaczytanych, jak kiedyś powieści Bahdaja, Maya czy papcia Chmiela! Każdy, kto ma ambicję stać się "głosem Narodu" powinien ją przeczytać, przemyśleć i wyciągnąć wnioski. Chce wierzyć, że z "nowym rozdaniem" wyborczym (jakie by ono nie było) nie powtórzymy za Kisem: 

"WOLNOŚĆ SŁOWA TAK DŁUGO JEST PRZYJACIELEM ZWIĄZANYCH Z WŁADZĄ INTERESÓW PARTII, JAK DŁUGO PARTIA JEST W OPOZYCJI, I KIEDY TYLKO STAJE SIĘ ONA PARTIĄ RZĄDZĄCĄ, WOLNOŚĆ SŁOWA STAJE SIĘ JEJ WROGIEM".

2 komentarze:

  1. Ciekawe. Chyba godne uwagi czytelnika.

    OdpowiedzUsuń
  2. Naprawdę warto. Choć nie jest to proste w czytaniu.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.