wtorek, marca 17, 2015
Gabriel Narutowicz we wspomnieniach...
150 lat temu w Telszach na Żmudzi (Litwie) przyszedł na świat pierwszy prezydent Najjaśniejszej Rzeczypospolitej Gabriel Narutowicz. Postać nietuzinkowa. Emigrant, wybitny hydrolog, rzuci swoje ustatkowane życie w Szwajcarii, kiedy tylko wskrzesi się zrębek wolnej Polski! Idę na łatwiznę? Chcę spojrzeć na sylwetkę tego wybitnego Polaka (Żmudzina) przez pryzmat wspomnień, ludzi którzy mieli to szczęście poznać Go, współpracować z Nim. Kładę Jego postać pośród najwybitniejszych synów dawnego Wielkiego Księstwa Litewskiego, ziemi wileńskiej. A ma tam doborowe towarzystwo, wierzcie mi. Zgasł od "kuli nie wrażej", jak pisał marszałek Józef Piłsudskich, 16 grudnia 1922 r. w gmachu "Zachęty" Eligiusz Niewiadomski zastrzeli Prezydenta!... Smutne memento.
Ignacy Daszyński: "Wprost z więzienia rosyjskiego wyjechałem w roku 1890 do Szwajcarii, aby się zobaczyć z umierającym bratem. Po kilku dniach pobytu w Davos musiałem wyjechać do Zurychu, gdzie poznałem Gabriela Narutowicza, studenta Politechniki. Zaproponował mi wspólne mieszkanie, z czego, ujęty jego dobrocią, skorzystałem. Przez kilka miesięcy miałem sposobność zbliżenia się duchowego do mego miłego gospodarza. Zbliżywszy się, nauczyłem się go kochać i szanować. (...) Narutowicz już jako student cieszył się szacunkiem i życzliwością profesorów".
Abp Aleksander Kakowski: "Z Narutowiczem zetknąłem się kilkakrotnie w czasie, kiedy sprawował urząd ministra robót publicznych i ministra spraw zagranicznych. Wysokiego wzrostu, szlachetnych rysów twarzy z polskim nosem; miłym, dobrotliwym, ujmującym wejrzeniem i obejściem pociągnął ku sobie. Zaraz po wymianie pierwszych zdań, poznałem w nim optymistę, gorąco kochającego Polskę, gotowego do poświęcenia dla niej bez granic".
Stanisław Thugutt: "I oto, dzięki, najmocniejszym i pierwszym wrażeniem jakie Narutowicz wywierał, było wrażenie wielkiego umiaru w traktowaniu spraw nawet bardzo drażliwych, wielkiego taktu w obcowaniu z ludźmi, nawet tymi, dla których nie miał ani sympatii, ani wielkiego szacunku. [...] Po kilkunastu dalszych rozmowach i widzeniach stwierdziłem też, że jest to człowiek traktujący każdą, nawet drobną sprawę z wielką powagą, z całkowitym poczuciem odpowiedzialności za swoje słowa i czyny".
Ignacy Mościcki: "Duchowość Narutowicza robiła wielkie wrażenie. wydawało się, że nie tylko piękny był w stosunku do ludzi, ale że myśl mniej piękna przystępu do jego duszy nie miała, Wyczuwałem, że Narutowicz nie tylko w swojej fachowości, inżynierii wodnej, był genialnym i najwyższym autorytetem w Europie. ale gdyby był sobie za specjalność wybrał jakąkolwiek inną dziedzinę wiedzy, byłby także doszedł do tej samej doskonałości".
Józef Piłsudski: "Gdzieś w dworze żmudzkim, panowała popowstaniowa żałoba; cicha skargę matki zamiast wesołej piosenki miałeś nad kołyską, gdy ojciec chmurny trwożliwie nasłuchiwał dźwięku dzwonka w oddali, zwiastującego przybycie jakiejś władzy zaborczej. A potem ciche, rzewne, lecz uporczywe nauki rodziców - żyj, cierp, kochaj i pracuj. Uczono cię pokory, pokory nieszczęścia".
* * *
Nawet z tych wyjątków (zaczerpnięte z książki "Gabriel Narutowicz Prezydent RP we wspomnieniach relacjach i dokumentach" w opracowaniu M. M. Drozdowskiego, Warszawa 2004) wyłania się osobowość niezwykła, człowiek szlachetny, godny szacunku pokoleń
Brak komentarzy:
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.