sobota, stycznia 24, 2015
Poczet poetów zapomnianych - Seweryn Goszczyński - odcinek 3 "Powrót"
Przeszło 40 lat
pozostawał na emigracji. Wreszcie nastąpił powrót! Wzruszająca
jest powrotna droga sędziwego poety „do domu”! Opuścił Paryż
13 IV 1872 r. Droga wiodła przez Drezno-Kraków-Lwów! Kilka dni
później dotarł do stolicy Saksonii, gdzie poznał Józefa Ignacego
Kraszewskiego. Był bardzo rad z tej znajomości. Widywali się
każdego dnia. Goszczyński był uroczyście podejmowany przez
tamtejszą Polonię! Sam przyznał w jednym z listów „...jestem
rad z Drezna i dlatego zatrzymałem się w nim na dłużej, niż
sobie postanowiłem”. Kraków czekał! Okazuje się, że
ociemniały Wincenty Pol dwa razy dziennie był prowadzony na
dworzec, by powitać wracającego z wygnania rodaka! I tak przez trzy
dni! A do spotkania doszło, kiedy „...wychodziłem właśnie z
domu i sam schodziłem ze schodów, poznał mię na pierwszy rzut oka
i bardzo wzruszyło nas obu to powitanie”- pisał (czy raczej
dyktował?) W. Pol w liście do żony.
To on witał Goszczyńskiego oficjalną mową w Sali Towarzystwa Strzeleckiego w czasie uczty na jego cześć! Było to jedno z ostatnich publicznych wystąpień W. Pola. Zmarł pół roku później...
12 maja 1872 r. dotarł do Lwowa!
Tłum oczekiwał na dworcu. Jak przebiegało powitanie dostojnego
wygnańcy dowiadujemy się dzięki relacji obecnego tam Aleksandra B.
Brzostowskiego. W swoich wspomnieniach nadmieniał o „grupie
osiwiałych w służbie politycznych mężach”, wyległ „kwiat
inteligencji miejscowej: dygnitarze, uczeni, literaci, artyści,
młodzież uniwersytetu”. Wreszcie o siódmej rano
pociąg wtoczył się na peron! Oddajmy głos A. B. Brzostowskiemu:
„Na stopniach jednego z wagonów ukazuje się dość
wysokiego wzrostu, a bardzo skromnej, choć żołnierskiej postawy
starzec w mocno wyszarzałym ubraniu, w odwiecznej formy cylindrze, z
małą walizką w ręku. (...) odkryły się wszystkie głowy,
wytężyły spojrzenia i naraz, jak ryk dalekiego huraganu, rozległ
się jednostajny okrzyk: «Niech żyje Seweryn Goszczyński!»”.
Dwa lata później Lwów świętował 50-lecie pracy twórczej
poety! Uznaniu dla szacownego jubilata przebija przez całą
„Odezwę”, z której zaczerpnąłem ten dłuższy fragment: „Mamy
tu wyliczać czyny i prace Goszczyńskiego? Są dźwięk tego
nazwiska budzi w każdej duszy polskiej wdzięczne wspomnienie walk,
w których on wziął tak gorący udział, ciężkiej i wytrwałej
tułaczki jego po obczyźnie, życia bez skazy i zarzutu oddanego
usługom narodu, któremu w dziełach swych pozostawia
najpiękniejsze kwiaty uczuć i myśli. (...) Ostatni już, (...), z
nieśmiertelnej plejady wielkich naszych poetów - po półwiekowych
trudach, siwowłosym już starcem przybył G o s z c z y ń s k i
przed dwoma laty do Lwowa, pomiędzy swoimi życia dokonać. Niechże
zachód życia tego umili akt uznania i czci narodowej, do których
tyle praw sędziwy mistrz sobie pozyskał”.
Wzruszający jest powrót Goszczyńskiego do Łopusznej:
„Znalazłem przy życiu całą rodzinę, śród której
przebywałem lat temu czterdzieści – dziewczątka, które wtedy na
ręku nosiłem, są dzisiaj matkami rodzin. Można sobie wyobrazić,
jak spólnie radowaliśmy się”. Wrócił do ukochanych
Tatr! Chadzał tam razem z Adolfem Tetmajerem, Adamem Asnykiem.
Poznał Tytusa Chałubińskiego.
Seweryn Goszczyński
zmarł w XLIV rocznicę bitwy pod Grochowem, 25 lutego 1876 r. Miał
75 lat. Obecny przy zgonie poety Agaton Giller zanotował słowa
pożegnania: „Dziękuję ci za przyjaźń i opiekę, jakiej
od ciebie doznawałem, i podziękuj wszystkim, co się mną
zajmowali. (...) to się prędko skończy – ja się nie podźwignę”.
Kornel Ujejski, któremu przyjdzie porządkować papiery po
zmarłym, czuwać nad kolejnymi wydawnictwami jego dzieł, żegnał
go na Cmentarzu Łyczakowskim we Lwowie: „SĄ LUDZIE, KTÓRZY SWOIM
ŻYCIEM KREŚLĄ JAK GDYBY EWANGELIĘ – NIE POTRZEBA JEJ POWTARZAĆ,
A DAJE ONA TREŚĆ DO ZBAWIENNEJ DLA NAS NAUKI”.
*
* *
Śmiem twierdzić, że droga, którą kroczył Seweryn
Goszczyński godna jest tego, abyśmy i my ją prześledzili. W tej
jednej biografii tyle zebrało się bogactwa, wartości, piękna.
Oczami pokolenia, które jako pierwsze wzrastało w niewoli, poznajmy
czas przeszły dokonany. Nie żyjmy jednak ułudą, to nie był li
tylko okres napoleońskich orłów, martyrologicznych powstań,
żałoby narodowej, ale i namiętnej miłości, podłości i
kunktatorstwa... Po strofy Goszczyńskiego możemy sięgnąć, jeśli
chcielibyśmy omawiać wątek ruski/ukraiński. Bez względu czy
dotyczy to XIX czy XX wieku! „Lud ruski – pisał.-
nienawidzi Polaków nienawiścią plemienia, języka, wiary i
niewolnika; najbardziej znękany, najbardziej spodlony, mimo to, a
może i dlatego przyjmuje najszczersze słowa zbawienia”. A
dostrzegając rolę ludu odważnie stwierdzał: „Jeżeli
ktokolwiek ma prawo do wielkiego nauczycielstwa, to lud. W jego
rozmowie źródło rozumu narodowego; głębia jego umysłu jest
głębią wielkiej wiedzy narodowej”. Chyba warto wracać do tego co i jak pisał, przywrócić do życia Jego piękne strofy...
Kowalska
A., Mochnacki i Lelewel współtwórcy życia umysłowego Warszawy i
kraju 1825-1830, Warszawa 1971
Lewandowski
Wł., Uczestnicy powstania listopadowego opowiadają. Wybór
pamiętników, Warszawa 1959
Lorentowicz
J., Ziemia polska w pieśni. Antologia, Warszawa 1913 (reprint
Warszawa 1988)
Mochnacki
M., Powstanie narodu polskiego w roku 1830 i 1831, Warszawa 1984
Ojczyzna
w pieśniach poetów polskich głosy poetów o Polsce zebrał
Władysław Bełza, Lwów 1906
Rosnowska
J., Dzieje poety. Opowieść o Wincentym Polu, Warszawa 1973
Rosnowska
J., Goszczyński. Opowieść biograficzna, Warszawa 1977
Sudolski
Z., Jeremi. Opowieść biograficzna o Kornelu Ujejskim, Warszawa 1986
Żyję
miłością. Korespondencja Kornela Ujejskiego 1844-1897, zebrał,
opracował i wstępem opatrzył Zbigniew Sudolski, Warszawa 2003
Brak komentarzy:
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.