poniedziałek, stycznia 19, 2015

70. lat temu wyzwolono Konzentrationslager Auschwitz-Birkenau-Monowitz

70. lat temu dopełniał się los  Konzentrationslager Auschwitz-Birkenau-Monowitz. Palono dokumentację, wysadzano w powietrze krematoria, pędzono więźniów w "marszach śmierci"  w nieznane... Ta największa mordownia świata stworzona została przez odczłowieczony system zagłady, przez hitlerowskich Niemców. Nie tylko faszystów czy hitlerowców! Ale właśnie przez  N-I-E-M-C-Ó-W-! Nam Polakom tego przypominać nie trzeba. Ale dookoła nas różnie z tym bywa! Powtarzanie bredni o "polskich obozach koncentracyjnych" razi nasze uszy raz po raz i boli, straszliwie boli! Kolejne dementowanie tego oczywistego fałszu jest naszym zadaniem. I kolejnych pokoleń! Trzeba to uprzytomnić - nawet tym, którzy będą tu po nas! 27 stycznia 1945 roku  Konzentrationslager Auschwitz-Birkenau-Monowitz wyzwoliły wojska sowieckie.


Jeszcze mamy okazję spotykania się z ludźmi, którzy przez to piekło przeszli i przeżyli. Jeśli mamy taką okazję, to nie ma nad czym się zastanawiać, tylko gnać na takie spotkanie, aby za kilka lat nie musieć powiedzieć: spóźniłem/łam się, nie byłe/łam. Na naszych oczach odchodzi pokolenie doświadczone przez zbrodniczy system stworzony przez Adolfa Hitlera i faszystowską klikę, tak ochocza zaakceptowaną przez większość niemieckiego społeczeństwa.

Pan Jacek Zieliniewicz (ur. 10 V 1926) nr 138142
Pan Jacek Zieliniewicz i Michał Wawrzyński
Sięganie w takiej chwili po "Wybór opowiadań" Tadeusza Borowskiego (1922-1951) może komuś wydać się mało oryginalne? Tylko, że jednym z wielu świadków historii, których przyszło mi poznać jest pan Jacek Zieliniewicz (rocznik 1926), numer obozowy 138142.  Poznał osobiście... autora opowiadań. W Birkenau! Na pryczy, kiedy obaj byli tylko numerami! Dopiero po wojnie uświadomił sobie z kim spał w jednym baraku.

Pan J. Zieliniewicz czyta Borowskiego...  - XV LO Bydgoszcz
Trudno dokonać wyboru ze wspomnień Borowskiego. Chciałem napisać "selekcji", ale szybko dotarło do mnie, jak bardzo niestosowne było wykorzystanie tego słowa w tym momencie.
Jeżeli ktoś z nas próbuje sobie wyobrazić obozowe życie, to chyba z góry jest skazany na porażkę. Jak wczuć się w miejsce i ludzi? można tylko być szczęśliwym, że naszemu pokoleniu było darowane podobne doświadczenie. "Jak to jest, że nikt nie krzyknie, nie plunie w twarz, nie rzuci się na pierś? Zdejmujemy czapkę przed esesmanami wracającymi spod lasu, jak wyczytają, idziemy z nimi na śmierć i - nic? Głodujemy, mokniemy na deszczu, zabierają nam najbliższych. Widzisz: to mistyka. Oto jest dziwne opętanie człowieka przez człowieka. Oto jest dzika bierność, której nic nie przełamie. A jedyna broń - to nasza liczba, której komory nie pomieszczą".

Birkenau - brama do piekła...
Stawiamy takie pytania: "dlaczego nie bronili się?", "czy desperacja nie kazała rzucić się z pięściami na SS-manów?". A może, to najzwyklejsze pragnienie trzymania się życia? "To właśnie nadzieja każe ludziom apatycznie iść do komory gazowej, każe nie ryzykować buntu, pogrąża w martwotę. To nadzieja rwie więzy rodzin, każe matkom wyrzekać się dzieci, żonom sprzedawać się za chleb i mężom zabijać ludzi. Ta nadzieja każe im walczyć o każdy dzień życia, bo może właśnie ten dzień przyniesie wyzwolenie. (...) Nigdy w dziejach ludzkich nadzieja nie była silniejsza w człowieku, ale nigdy też nie wyrządziła tyle zła, ile w tej wojnie, ile w tym obozie".  

Birkenau - tyle zostało z krematorium
Miażdżące są porównania  piekła  Auschwitz und Birkenau z tym, co działo się w odległej starożytności. Na ile uzasadnione, w świetle najnowszych badań, to inna kwestia. "Zakładamy podwaliny jakiejś nowej, potwornej cywilizacji. Teraz dopiero poznałem cenę starożytności. Jaką potworną zbrodnią są piramidy egipskie, świątynie i greckie posągi! Ile krwi musiało spłynąć na rzymskie drogi. wały graniczne i budowle świata! Ta starożytność, która była olbrzymimi koncentracyjnym obozem, gdzie niewolnikowi wypalano znak własności na czole i krzyżowano za ucieczkę". 

Wiadomo, że zamieszczane tu strzępy dają nam tylko jakiś określony wycinek obozowego życia. Chwilami nas zaskakuje? Sam słyszałem teorię więźnia, który powtarzał na spotkaniu z młodzieżą "jak w obozie pracować, aby się nie przepracować". Czy Borowski sam nie pisał o "markowaniu pracy"? Słuchano tego ze zdziwieniem, zaskoczeniem? "Wiadomo, że w Oświęcim i Birkenau szły od złego do dobrego. Najpierw bili i zabijali na komandach nagminnie, potem sporadycznie. Najpierw ludzie spali na podłodze bokiem i obracali się na komendę, potem na pryczach, jak kot chciał, i nawet pojedynczo na łóżkach. (...) W pierwszych latach nie wolno było przysyłać paczek, później pozwolono na pięć set gram, wreszcie - ile chcesz. (...) Po trzech czy czterech latach nikt nie wierzył, że mogłoby być po dawnemu i był dumny, że przeżył. Im gorzej Niemcom na froncie, tym lepiej jest w obozie". 


Chcemy często widzieć czas miniony, jak nam jest wygodnie. Idealizujemy go. Sami potem wierzymy, ze takim był. A przecież wiemy, że nie ma tylko barw białych i czarnych! Szczerość opisu Borowskiego, jeśli go starannie odczytamy, powinna nami wstrząsnąć. Nasza mitologizacja wali się z hukiem: "W obozie bowiem panuje zawistna sprawiedliwość: gdy możny upadnie, przyjaciele starają się, by upadł jak najniżej".
Kiedy się jest na rampie w Birkenau wracają obrazy, jakie znamy z archiwalnych fotografii. Niemieccy oprawcy zadbali, aby udokumentować swoje zbrodnie! "Powoli, niezmiernie powoli wtaczają się wagony, przeraźliwie odgwizduje lokomotywa, z okien patrzą twarze wymięte i blade, płaskie, jakby wycięte z papieru, o ogromnych, płonących gorączką oczach. (...) Otwieramy wagony". 

To przecież na tej rampie odbywały się rozdzierające sceny, kiedy decydowano o życiu i śmierci każdego z przybyłego transportu: "Jest prawo obozu, że ludzi idących na śmierć oszukuje się do ostatniej chwili. Jest to jedyna dopuszczalna forma litości".
My mamy tylko opisy. Jak można było trwać z takim obrazem zbrodni: "Dopiero stąd, spoza szyn, widać całe piekło kotłującej się rampy. Oto para ludzi padła na ziemię, spleciona rozpaczliwym uściskiem. On wbił kurczowo palce w jej ciało, zębami chwycił za ubranie. Ona krzyczy histerycznie, przeklina, bluźni, aż przyduszona butem rzęzi i milknie, Rozszczepiają ich jak drzewo i wpędzają jak zwierzęta na auto". 
Siedemdziesiąt lat, to dużo i mało. Piszący te słowa urodził się 18. lat po zakończeniu II wojny światowej. Należę do pierwszego pokolenia w mojej rodzinie, które nie zaznało okrucieństwa wojny. Pośród członków mojej rodziny znajdziemy również takich, którzy przeżyli gehennę obozowego bezprawia! Ich pamięci dedykuję ten post.

PS: Michale dziękuję za lata wspólnej pracy. System, który gubi takie perły, jak Ty, jest wyjątkowo wredną macochą. Dziękuję za wprowadzenie do świata, którego poznania bez Twojej wiedzy byłoby tylko odtwórstwem... Dziękuję Przyjacielu!...

8 komentarzy:

  1. "Polskie obozy koncentracyjne" są taką samą brednią jak "wyzwolenie obozu przez wojska sowieckie"! Obozu nikt nie wyzwalał, bo więźniowie pomaszerowali w konduktach żałobnych na zachód. Za to w opuszczonych kacetach nowa okupacyjna władza osadzała żołnierzy polskiego podziemia... Jeszcze niektórzy POPi (Pełniący obowiązki Polaków) proponowali, żeby uruchomić piece krematoryjne...Tak myślę... :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Towarzysz Gomułka kiedyś wyraził opinię, że... obozy koncentracyjne, to wcale nie był zły pomysł.

    OdpowiedzUsuń
  3. Robercie Przyjacielu, wywołujesz mnie do odpowiedzi. Auschwitz - Birkenau i kolejna "okrągła" (ironia zamierzona) rocznica wyzwolenia obozu to moment skłaniający do refleksji. Nie ważne która to rocznica, nie ważne kto na nią przyjedzie - ważne kto pamięta - ostatni świadkowie odchodzą (cóż się dziwić - dziadki mają po 80 i więcej lat - a śmierć jest naturalnie wpisana w nasz cykl kosmiczny) a my jesteśmy - jak to powiedział pan Jacek Zieliniewicz - świadkami świadków i na nas leży odpowiedzialność rozpowszechniania świadectwa obozów takich jak Auschwitz- Birkenau. To, że nie wszyscy chcą tego słuchać ... to inny problem. Sądzę, że wiedzy o tym strasznym czasie nigdy nie jest za wiele - ale ja mam pewne skrzywienie w tę stronę - i należy taką wiedzę upowszechniać. Również o innych ludobójstwach XX i XXI wieku - w końcu ciągle się to dzieje .... tylko nam jest bezpiecznie siedzieć przed ekranem telewizora i oglądać ... A przecież Auschwitz zdarzyło się raptem 70 parę lat temu ... Problem polega moim zdaniem na tym, że wtedy nie było facebooka, a dziś mimo jego istnienia .... to się dzieje... może nie na taką skalę jak w Auschwitz ale ... i ludzie komentują, wyrażają oburzenie... wobec Hitlera też paru się zbuntowało... i co? świat idzie dalej - parę ofiar w tę czy w tę stronę - luzik! Ja uczę o Holokauście i innych ludobójstwach (Kambodża, Ruanda i inne) i powiem, e jest coraz trudniej dotrzeć do młodych ludzi z ta wiedzą. Cóż, taka rola edukatora ... Jest nadzieja. Generalnie nie wolno nam o tym zapomnieć, by się to nie powtórzyło...

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapomnieć, to znaczy przyzwolić. Dziękuje Misza za ten wpis.

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam
    Czy jest może dostępny jakiś kontakt do pana Jacka Zieliniewicza?

    OdpowiedzUsuń
  6. Proszę na Facebooku znaleźć Michała Wawrzyńskiego. On dysponuje "dojściami" do pana Jacka Zieliniewicza. Na pewno pomoże.

    OdpowiedzUsuń
  7. Służę pomocą. Pan Jacek jest teraz bardzo zajęty. Wiem, że jedzie do Niemiec na prelekcje i spotkania z młodzieżą ale niebawem będzie w Bydgoszczy. Obiecał wpaść do Cafe Rynek w Starym Fordonie i zrobić prelekcję na którą już dziś zapraszam. Szczegóły na naszym profilu fb - sorry Robercie za prywatę. Michał Wawrzyński

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.