środa, września 03, 2014

Splątana historia...

3 i 4 września 1939 r. zajmują ważne miejsce w historii Bydgoszczy. Tego dnia doszło w mieście nad Brdą do niemieckiej dywersji. Zaatakowano wycofujące się przez miasto oddziały Armii "Pomorze" generała Władysława Bortnowskiego. Przemyślana operacja miała być też swoistą deklaracją lojalności "małego Berlina" względem III Rzeszy? Punktami oporu stały się m. in. kamienice, sklepy, liczne zbory ewangelickie usytuowane w centrum. Ulice wylotowe (m. in. Gdańska, Grunwaldzka, Szubińska, Toruńska zostały opanowane przez dywersantów! Przez dwa dni trwały walki... Piszącego te słowa, bydgoski dziadek (pierwszy rodowity mieszkaniec) był czynnym uczestnikiem tych walk.
Ocena wydarzeń 3 i 4 września 1939 r. dzieliła historyków polskich i niemieckich. I to chyba nikogo nie powinno dziwić. Kilka lat temu fala oburzenia przetoczyło się nad naszymi głowami, kiedy jeden z bydgoskich autorytetów, ba! autor cennych publikacji popularnych i naukowych, zaczął... kwestionować wyniki własnych badań? Zawrzało! Kiedy wręcz zaczęło padać, że nie było żadnej dywersji i mną wstrząsało. To do kogo przez 48. godzin strzelał mój dziadek? Do wróbli? A kiedy Niemcy zajęli Bydgoszcz ukrywał się dla zabawy? Taka ciuciu-babka z okupantem?...  Najnowsze badania potwierdzają jedną prawdę: dywersja była! Uff...

Fragment Pomnika Wali i Męczeństwa na Starym Rynku
Nie twierdzę, że między 3, a 4 września 1939 r. nie doszło do prywatnych porachunków Niemców i Polaków. Antagonizmy tym bardziej niebezpieczne, że przecież obie nacje żyły ze sobą "z dziada, pradziada", mieszane małżeństwa były na porządku dziennym. Ile śmierci po obu stronach to były wzajemne porachunki?! Nie wiem. I chyba nikt nie wie. 
Pięć lat temu, przy okazji 70. rocznicy wybuchu II wojny światowej, ukazała się cenna publikacja trójki autorów: Zbigniew  Kaczmarek, Włodzimierz Kałdowski, Włodzimierz Sobecki "Bydgoszcz - Bromberg w 70 rocznicę 1939-2009. wybrane fragmenty wspólnej polsko-niemieckiej historii wg seniorów bydgoskich". Niewielki objętościowo rozdział pt. "Niektóre problemy  pomnikowe" dotyka bardzo subtelnej sprawy, jaką jest... wspólna, bydgoska historia Niemców i Polaków. Głównym "bohaterem" jest pomnik, którego nie ma i tego, który mógłby powstać?
W latach 1772-1920 Bydgoszcz znajdowała się pod zaborem pruskim. Nie każdy musi to wiedzieć. Że był kanclerz Otto von Bismarck, to już wiedza ogólna. O zjednoczeniu "krwią i żelazem" słyszeliśmy na lekcjach historii. Niekoniecznie pamiętamy daty: 1864, 1866, 1870. To kolejno wojny z Danią, Austrią i Francją - równoznaczne z etapami jednoczenia Niemiec, a de facto II Rzeszy.  W 1888 r. przy ówczesnej Kaiserstrasse stanął Pomnik Nieznanego Żołnierza, a na nim tablica: "DEUTSCHEN UND POLNISCHEN  SÖHNE DES STADT- UND LANDKREISES BROMBERG" / "NIEMIECKIM I POLSKIM SYNOM MIASTA I POWIATU BYDGOSKIEGO". Polnischen  Söhne?... Wtedy? Kiedy wiatr nacjonalizmu hulał nad miastami pruskimi/niemieckimi? Kogoś stać było i wzniósł się ponad podziały narodowe, oddał sprawiedliwość! Jakie to piękne i budujące. Warto chyba o tym pamiętać właśnie dziś - 3 września, kiedy zapewne wielu rodowitych bydgoszczan wraca pamięcią do dni sprzed 75. laty.
Ów pomnik nie zniknął z placu, kiedy już Kaiserstrasse stała się Bernardyńską! Niestety "na świętego Wojciech" AD 1921 doszło do wandalizmu, obeliski uszkodzono. Miał być naprawiony. Niestety już na swoje miejsce nie wrócił. W 1925 r. w tym samym miejscu pojawił się Grób Nieznanego Powstańca Wielkopolskiego, którego odsłaniał sam generał Józef Dowbor Muśnicki.


Autorzy przypominają, że była inicjatywa społeczna, aby przy skwerze postawiono replikę tamtej tablicy sprzed 126 laty. Postawili ciekawą tezę-marzenie? "Dobrze byłoby - czytamy - doczekać się zgody bydgoszczan, w ramach wzajemnego polsko-niemieckiego pojednania, na jeszcze jedną wspólną tablice pamiątkową, w obu językach, a mianowicie o treści:
POLSKIM I NIEMIECKIM OFIAROM
"KRWAWEJ NIEDZIELI" W BYDGOSZCZY
W DNIU 3 IX 1939
STRACILI ŻYCIE W WYNIKU
PROWOKACYJNEJ DYWERSJI NAZISTOWSKIEJ"
Uważam, że pomysł  w i e k o p o m n y    i   wykazałby, jak odeszliśmy od myślenia z czasów minionych, kiedy na sam dźwięk słowa "Niemiec" mieliśmy skojarzenia: hitlerowiec, SS-mann, rampa w Auschwitz! Na jedno jednak mojej zgody nie będzie: na goebbelsowskie "krwawa niedziela"! Parokrotnie już prowokowałem wśród znajomych lub na otwartych spotkaniach temat takiej w treści tablicy i zadawałem wciąż to samo pytanie: "czy stać nas, bydgoszczan, tyle lat po wojnie na taki gest?". Uparcie wracało jedno: zbyt wcześnie. Czy dopiero pokolenie mego Wnuka (rocznik 2013) będzie naprawdę myślało ponad podziałami lub... po prostu nie będzie ich TO w ogóle interesować?...

Brak komentarzy: