czwartek, lipca 24, 2014
Wakacyjne zwiedzanie... (1) - zadeptywana heraldyka
Dawny kościół franciszkański, obecnie Kościół Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny w Toruniu. Wspaniała bryła, monumentalny, sięgający chmur gmach! Od zawsze jestem pełen podziwu dla Niego. Ja mały człowieczek (choć de facto 191 cm) wobec ogromu piętrzących się cegieł. Jak musiał czuć się człowiek średniowiecza? Nawet mi trudno to sobie wyobrazić. Oto objawiała się potęga Kościoła. Zachodzę w głowę, jak to się miało do nauk samego Chrystusa i pierwszych chrześcijan, którzy przypominali raczej łachmaniarzy, niż zdobnych w purpurę dostojników? W końcu franciszkanie też należeli do zakonów żebraczych.
Kościół Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny bardziej mnie fascynuje, niż masywny Janów. Podziwiam fasadę św. Jakuba przy Nowym Rynku. Ale Wniebowzięcia ma to, co uwielbiam w gotyku (tak miłym mi stylu architektonicznym): jest mroczny, chłodny, tajemniczy. Lubię zatapiać się w takim gotyku! Stąd moja słabość np. do katedr w Poznaniu i Wrocławiu. Do nich zaproszę innym razem. Tym razem chciałbym pochylić się nad... "kościelną heraldyką"? Niefortunny zwrot? Nie zapominajmy, że to w tym kościele w XVII w. znalazła wieczny spoczynek potomkini Wazów i Jagiellonów, słynna Anna Wazówna (1568-1625). Skąd luteranka w katolickim kościele? Dlaczego nie na Wawelu?... To inna historia.
Uwielbiam c z y t a ć herby! Kocham heraldykę! Niewiele brakowało, a pisałbym pracę magisterską z nauk pomocniczych historii na Uniwersytecie im. Mikołaja Kopernika - oczywiście w Toruniu. Polska heraldyka jest mi bardzo bliska. Gorzej jest z tą... po-niemiecką? Dlatego trudno mi ją poznawać. Fascynuje mnie jej barwa, grafika, ale musiałbym mieć pod ręką herbarz pruski lub śląski, aby ją rozumieć. Tak jest choćby u św. Elżbiety lub św. Magdaleny we Wrocławiu, ale i identycznie w Toruniu. Herby, na które trafiam są dla mnie tylko graficznym dodatkiem... Tych, które tu znajdziemy raczej nie odczytamy!
Płyty, których fotografie tu zamieszczam zadeptał czas! Chwilami tarcza jest jeszcze czytelna. Odnajdujemy zarys zwierzęcia, motywu roślinnego czy innego, który zapełniał kartusz. I nic więcej! I dla takich odkryć warto po raz kolejny zjechać do Torunia. Mi bydgoszczaninowi łatwiej, bo to blisko. Wiem. Ale starajcie się drepcząc po magicznych posadzkach takich ważnych w naszej historii i kulturze sakralnych miejsc zwracać uwagę... po czym chodzimy. Najczęściej, to co pod naszymi stopami okazuje się być... cmentarzem!
Uciekają nam szczegóły, które mamy dosłownie pod nogami! Nie bądźmy bezmyślnie truchtającym stadkiem, które po -entym zabytku jeszcze musi iść "do franciszkanów" lub innej katedry. Może trzeba odłączyć się od stada lub kiedy ono zapycha kolejnego kebaba samemu wejść do mijanej lub lekceważonej świątyni każdego obrządku?
Zadajesz ciekawe pytania...
OdpowiedzUsuńI o to chyba chodzi? Historia inaczej byłaby skostniałą i zgrzybiałą jejmość? A tak ciągle żyje, bo skoro nas porusza, to znaczy, że warto na nią baczyć.
OdpowiedzUsuńWykute w kamieniu znaki - to symptom upływu czasu.
OdpowiedzUsuńTyle błędów?
OdpowiedzUsuń1) "Dawny kościół franciszkański, obecnie Kościół Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny w Toruniu" - i dawniej był i obecnie jest to kościół pw. WNMP, więc cóż to za rozróżnienie sugerujące, że dawniej nie był pod tym wezwaniem?
2) nie "Nowy Rynek" a Rynek Nowomiejski (czyli Nowego Miasta Torunia), nie "nowy", bo nowszy od starszego
3) Uniwersytet Mikołaja Kopernika a nie "Uniwersytet im. Mikołaja Kopernika". Bez tego "im.", które ma np. UAM w Poznaniu. UMK w Toruniu nie ma "im."
Chyba Anonim zapomniał o... okresie, kiedy zborem był ów zacny zabytek. Nie sądzę, aby protestant uznawał kult NMP, chyba że ja o czymś nie wiem. Znam historię obu rynków i miast, które się złączyły. Jako były student UMK nie kruszyłbym kopi o "im". Skoro tak jest, to trudno. biję się w pierś.
OdpowiedzUsuń