czwartek, lipca 31, 2014
Setna rocznica urodzin - "Fufu" - Louisa de Funèsa - 31 VII 1914 r.
"O Louisie mogę powiedzieć, że posiadał niewiarygodny dar improwizacji. Był wspaniałym w swych filmach, grając kłótliwego męża, niemiłego i nieuczciwego, lecz robiąc to z taką perfekcją, że czynił go rozbrajającym a nawet sympatycznym: na tym polegał geniusz jego komizmu" - tak pięknie nakreśliła sylwetkę swego "filmowego męża" Claude Gensac. Proszę wrócić do "Żandarm się żeni / Le gendarme se marie" i zobaczyć scenę, kiedy Ludovic Cruchot dopada swą ofiarę: Josépha Lefrançois! Ukochana moja scena z wszystkich Żandarmów? co ja mówię - z wszystkich filmów "Fufu". Naskoczył na nią (i słusznie za nadmierną jazdę), ale potem dowiaduje się kogo zna... kim był śp. mąż i to spojrzenie komendanta Jérôme'a Gerber'a (w tej roli rewelacyjny Michel Galabru, który w 2012 r. skończył 90. lat i jest ostatnim żyjącym żandarmem) na portret de Gaulle...
Louis de Funès obchodziłby dziś s e t n e urodziny! C. Gensac dalej przyznała w swoich wspomnieniach: "Był tak bardzo ceniony być może również dlatego, że Francuzi odnajdywali się w pewnym stopniu w granych przez niego postaciach". Wychodzi na to, że tym postem tworzy mi się niejako tryptyk o Genialnym Komiku? Dwa powstały, kiedy 27 stycznia 2013 r. mijała XXX rocznica śmierci Aktora. Niestety, nie znalazłem żadnej nowej pozycji Mu poświęconej, jak posiadana już biografia pióra Stéphane'a Bonnotte'a "Louis de Funès / Louis de Funès : jusqu'au bout du rire". Tyle różnej miernoty na naszych półkach księgarskich, ale biografii tak ważnego Aktora nie uświadczymy?...
Ta książka jest mi drogowskazem. I jedyną okazją, aby zajrzeć za kulisy życia "Fufu". Uwielbiam "Przygody rabbiego Jakuba / Les aventures de Rabbi Jacob" - zastanawiam się czy Jego komizm nie otarł się o zarzuty... antysemickości? Jak środowisko francuskich Żydów odebrało tą porywającą i zaskakująca komedię? Biografa de Funèsa napisał: "Rola wydawała się podobać de Funèsowi, który oczyma duszy widział już, jak kręci sie wokół własnej osi porywczy, rozhukany, wybuchowy, by udowodnić, że nadal jest najlepszym w tym gatunku filmowym". Ta niewiara, ciągłe sprawdzanie siebie przebija przez całą książkę i życie. Louis de Funès, który bał się... dziennikarzy? wystąpień publicznych?... Tylko, że sukces okupił zawałem serca: "Od tej pory Louis będzie musiał oszczędzać siły i ostrożnie wydatkować energię. Od tego dnia nasz komik narzucił sobie codzienna sjestę i drakońską dietę". Umrze nie dożywszy 70-tki... - 27 stycznia 1983 r.
Mylène Demongeot, która jako Hélèny Gurn wystąpiła w serii filmów o Fantomasie, tak oceniła wspólną pracę: "...potrafił być dziecinny, lecz również bardzo poważny i drobiazgowy; to jedyny mężczyzna, z którym miałam wypadek samochodowy, ponieważ jechał za wolno: ktoś nas stuknął od tyłu".
Wiele lat pracował na to, aby zaistnieć w kinie francuskim, jako Gwiazda. Miło mi czytać, że przełomem stał się rok mego urodzenia - 1 9 6 3 ! "Był to rok - pisze Bonnotte - w którym ruszyła seria popularnych filmów, które odniosą wielki sukces i wyniosą ulubionego komika Francuzów na szczyt popularności, gdzie pozostanie przez blisko dwadzieścia lat". To wtedy m. in. na ekranach kin pojawił się doskonały "Koko / Pouic-Pouic", a później (1964 itd.): "Napad na bank / Faites sauter la banque!", "Fantomas", "Żandarm z Saint-Tropez / Le Gendarme de St. Tropez", "Gamoń / Le corniaud" czy "Sławna restauracja / Le grand restaurant" - no i "Wielka włóczęga / La grande vadrouille".
Pierwszym filmem z Louis de Funèsem, jaki widziałem w kinie ("Gryf" w Bydgoszczy bodaj w 1971 r. lub 1972 r.) był "Zwariowany weekend / Le petit baigneur" (obecnie pokazywany pod bardziej oryginalnym tytułem "Mały pływak") - ostatnim "Panowie dbajcie o żony / La Zizanie".
To tu!... Słynny posterunek w Saint-Tropez |
Saint-Tropez - to tędy Cruchot jechał rowerem z różą w zębach |
Saint-Tropez - tu też służył Cruchot... |
Może dla wielu to będzie truizm, co znalazłem w cytowanej biografii, ale myślę dokładnie tak samo:
"Możecie wybrać się na poszukiwanie spadkobierców
Louisa de Funèsa, lecz możecie być pewni,
że nie znajdziecie nic, albo jedynie blade kopie aktora".
PS: W poście wykorzystałem zdjęcia autorstwa mego przyjaciela Sławka Sobolewskiego, który miał okazję odwiedzić słynne Saint-Tropez i sfotografował pamiętny gmach żandarmerii, w którym... Ale to już wszyscy doskonale wiemy, co się tam działo. Sławku dziękuję i za szybkie wysłanie, i za umożliwienie wykorzystania Twoich fotografii.
Brak komentarzy:
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.