czwartek, maja 15, 2014

Mój Broniewski II - droga do... "Monte Cassino"

"- (...) Chciałbym teraz coś dla ducha. Słyszałem, że wyszedł, zdaje się nawet tutaj, we Włoszech,nowy tomik wierszy Broniewskiego. Jeżeli ci się uda dostać, przyślij mi. Dobrze?
Tym razem Franciszek, który długo zachowywał cierpliwość, miał dosyć:
- Broniewskiego? Czy ty naprawdę uważasz to, co pisze Broniewski, za strawę duchową? Jeżeli to mówisz o Homerze - zgoda! Jeżeli to mówisz o wierszach Baudelaire'a, Dantego, Słowackiego, ostatecznie, powiedzmy, Tuwima, żeby już mieć cały wachlarz poetów różnego kalibru - zgoda! Nie powiem, Siódma jasień, Płaksin dadzą się strawić, ale Broniewski?... Obawiam się, Adziu, że swoją ekscentryczność powinieneś jednak cokolwiek kontrolować..." - taki dialog, między braćmi Adolfem i Franciszkiem Bocheńskimi,  można odnaleźć na stronie 427 w książce Adama Majewskiego "Zaczęło się w Tobruku" (Lublin 1987). Tak, to CI Bocheńscy! Franciszek, to w przyszłości słynny dominikanin, filozof, profesor Uniwersytetu we Fryburgu. Adolf walczył od  września 1939 r., bił się pod Narwikiem, Tobrukiem, Monte Cassino, zginął pod Ankoną (1944 r.). Ich bratem był Aleksander Bocheński autor słynnych "Dziejów głupoty w Polsce". Ale, ale...  To nie miał być post o braciach Bocheńskich. Bohaterem jest (ponownie!) inny pan na "B" - Władysław Broniewski! Mój Broniewski? Chciałbym, żeby  N A S Z ! Kto inny tak swarzył się z historią, jak właśnie  O N  w wierszu "Rozmowa z Historią":

Mistrzyni życia, Historio,
zachciewa ci się psich figlów:
zza kraty podgląda Orion,
jak siedzimy razem na kiblu
.


(...)

Bo skoro na całym świecie,
jak nie wojna, to stan wojenny -
Historio, powiedz mi przecie:
po diabła tu kiblujemy?
Rewolucyjny poeta
ma zginąć w tym mamrze sowieckim?!
Historio, przecież to nietakt,
ktoś z nas po prostu jest dzieckiem!
Tak pisał Władysław Broniewski więzień sowieckich kazamatów! Nie takiego nam pokazywano w podręcznikach szkolnych czy literackich opracowaniach. Ta zarośnięta twarz? I sowieckie bukwy na zdjęciu? Historia, która dopiero teraz możemy sobie przyswoić, choć, jak się przekonamy to i owo jednak drukowano w PRL-u.
Wł. Broniewski - więzień sowieckiego N.K.W.D.
Nie wiem czy to trafna rekomendacja dla twórczości  Władysława Broniewskiego (1897-1962), ale tom poezji "Bagnet na broń"  4 lipca 1943 r. "...znaleziono w worku z pocztą we wraku wydobytego z morza liberatora, w którym zginął general Władysław Sikorski" - podaje w najnowszej biografii poety autorstwa Mariusza Urbanka "Broniewski. Miłość, wódka, polityka" (Warszawa 2011). Wojenna tułaczka Broniewskiego odbiła się w jego twórczości. Chwilami trudnej (dla cenzorów), chwilami niewygodnej (dla cenzorów), chwilami wulgarnej (dla cenzorów). Dostawało się bezceremonialnie nawet "czynnikom dowódczym", tak pisał o generale Michale Karaszewiczu-Tokarzewskim:

Wolę mieć na dupie czyrak,
wolę zamieszkiwać Irak,
wolę przegrać w każdym robrze,
wolę z "dwójką" być niedobrze,
wolę w wacie nosić wała,
niż za wodza mieć Michała

Nie bał się pisać do zony Janiny: "Nie jestem entuzjastą sikorszczyzny, no ale nie ma wyboru". Miał przed sobą wyrok... lata łagrów w Kazachstanie? Ten, nielubiany Sikorski umożliwił stworzenie na "nieludzkiej ziemi" tworzenie Armii Polskiej po dowództwem kolejnego Władysława - Andersa. 

Wł. Broniewski - Związek Radziecki/Sowiecki - X 1941
"W mundurze dobrze się czuję i w ogóle jakoś tak, jakbym pozbył się wszystkich trosk z wyjątkiem tej o Ciebie" - kreślił Broniewski do córki Anki. Nie zapominajmy, że był weteranem I wony światowej (jako żołnierz Legionów Polskich), wojny polsko-bolszewickiej, był kawalerem orderów Virtuti Militari i czterokrotnie Krzyża Walecznych, służbę zakończył w randze kapitana Wojska Polskiego! Komunistyczne czynniku w PRL-u dopuściły do druku wiersz "Co mi tam troski":

Byleby w garści karabin, taki, co w boju nie chybi,
 co mi tam śniegi Syberii, co mi tam piaski Libii.
 
Co mi tam obóz, więzienie, głód, poniewierka, szkorbut -  
radość żołnierską ładuję , jak chleb i naboje do torby!
 
Na nic mi wszystkie nagrody, na nic mi wieńce sławy, 
potrzebne mi mocne buty, żeby w nich dojść do Warszawy.
 
Chcę, żeby głośno dudnił po świętym warszawskim bruku 
obcas łatany w Narwiku, gwóźdź wyszczerbiony w Tobruku.

Teraz, kiedy emocji wokół Poety bezpowrotnie (?) ostygły (i te wojenne, później emigracyjne i krajowe) warto sięgnąć po tomiki Jego poezji. Odnaleźć te wydane "za komuny" i wpaść w... zachwyt? Cisną się pytania: dlaczego tego nie znamy? dlaczego nas tego nie uczono? dlaczego zapychano nam pory mózgu kilku strofami? jak to mozliwe, że mieliśmy takie wiersze pod ręką?! Tylko, że nikt nas wtedy nie nauczył, jak odczytywać takie perły:

Córeczko mila, ja z więzienia
do ciebie piszę list.
Ponuro wieczór w noc sie zmienia,
od dworca słychać świst,

za oknem szare szmatki nieba
w żelaznej ramce krat
i wróble dziobią kruszki chleba,
nim dalej fruną w świat.

To nic, córeczko, nic, że ciężko
za ciosem spada cios:
ja jestem z tych, co zimne męstwo
ciskają w twardy los.

"Jestem wciąż pod opieką NKWD" - pisał do rodziny. Tego nam nie dopisywano. Ale dlaczego nie wskazywano  t a k i e g o   wiersza? Wiadomo! Ustrój! Ideologia! Sojusznik! Nie trzeba było Radia Wolna Europa! Dla mnie "Nad rzekami Babilonu", to swoiste dopełnienie "Bagnetu na broń":

I pójdziemy przez gruzy i zgliszcza,
przez kraj zmiażdżony niedolą,
i powtórzy każdy nasz wystrzał
polskie echo rodzinnym polom.

Po prostu, bez cudów, rzetelnie,
przez Afrykę i Europę
pójdziemy, żołnierze śmiertelni,
postawić zwycięską stopę

na ziemi, która nam wskrzęśnie
i jest nam bardziej niż święta,
i zmienimy bagnety Września
na pługi - by orać cmentarz. 

Na wiele szokujących pytań odnajdziecie odpowiedzi w książce Urbanka. Ciekawie kończy się konfrontacja z generałem Wł. Andersem na temat m. in. wiersza "Mniejsza o to". Na głowę Autora sypały się kalumnie, oskarżenia o kosmopolityzm, jawny bolszewizm! Trzeba było mieć sporo odwagi, żeby publikować takie linijki swej twórczości:

A co mnie tam obchodzi,
jak w Ameryce rodzi,
jaka w Anglii jest demokracja
i co Roosevelt je na kolację.

Ja chcę kiedyś na Żoliborzu
usłyszeć, jak szumią topole
i jak świerszcze ćwierkają w zbożu,
i jak śpiewa niezżęte pole

I chcę zobaczyć na Zamku
polską chorągiew na zgliszczach,
a potem niech mnie już zamkną,
a potem niech mnie juz zniszczą,

a potem - niech już Sikorski
o Polsce stanowi z Kotem...
Ja po prostu chce wrócić do Polski,
mniejsza o to, co bedzie potem.

To w tym okresie był w bardzo bliskich kontaktach z Jerzym Giedroyciem. Biograf tegoż Marek Żebrowski (w książce "Jerzy Giedroyć. Życie przed Kulturą" Kraków 2012, s. 421) napisał o Broniewskim: "Jego wiersze drukowano w Orle Białym zamiast artykułów wstępnych - angielska cenzura nie przyglądała się zbytnio poezji, skrzętnie natomiast wyłapywała wszelkie przejawy antysowieckości w publicystyce". Ten sam wątek pojawia się również w biografii Urbanka: "Kiedy więc cenzura [angielska - przyp. K.N.] zatrzymywała kolejny artykuł, w którym autor stawiał niewygodne pytania o przyszłość Polski, Giedroyc kazał drukować w jego miejsce wiersze Broniewskiego, który był w tamtym czasie bardzo antysowiecki. Te utwory, choć pesymistyczne, lepiej wpływały na morale żołnierzy niż politycznie najsłuszniejsze wypociny oficerów oświatowych (...)". W brytyjskiej cenzurze nie pracowali jednak idioci! Szybko połapali się w wymowie poezji tworzonej przez rozgoryczonego Broniewskiego. Jako przykład Urbanek zacytował poruszający wiersz "Targowisko". Nie pamiętam kto i kiedy (!) dał mi odbitkę ksero "Władysław Broniewski - bez cenzury". Na niej podana jest data powstania bolesnych wersetów, które są poetycką odpowiedzią na teherańskie kramarzenie "sprawą polską": 12 stycznia 1944 r.:

Płacz, moja muzo piękna,
pocieszycielko strapionych!
Oto mi serce pęka
w dalekich i obcych stronach.

Mój pokój jak namiot sie wzdyma
gniewnym oddechem, serca łoskotem,
 a rozum każe: wytrzymać,
 a serce pyta: co potem?

(...)

A przecież to myśmy pierwsi,
Winkelriedy pośród narodów,
we własne zebrali piersi
ostrza wrażego pochodu.

Wyją wokoło nas hieny,
wzmaga się gwar targowiska,
ale nikt nie odgadnie ceny
naszej krwi i naszego nazwiska.

Nie siadałem przed komputerem z zamiarem badania "wojennej twórczości" Broniewskiego. Miało być tylko o jednym wierszu. Z racji rocznicy walk i zdobycia masywu Monte Cassino. W książce Urbanka na czytelników czeka niespodzianka w postaci recenzji wiersza "Monte Cassino". Kilka tygodni temu, moi obecni maturzyści z klasy humanistycznej III d XV LO w Bydgoszczy, poruszali mną swoją interpretacją tych strof:

Nasze granice naszli znienacka,
słupy graniczne zewsząd zrąbali...
Idzie Kresowa, idzie Karpacka
w dymie eksplozji, w huku batalii.

Nasze granice?... - trzeba ich szukać
w rytmie kaemów, w chrzęście pancerzy.
My już to wiemy, stara nauka
polskich tułaczy, polskich żołnierzy.

Idzie Karpacka, idzie Kresowa,
walą armaty, trzeszczą spandau-y.
Tu nam nie ujdzie, tu się nie schowa
wróg uzbrojony w broń doskonałą.


Idzie Kresowa, idzie Karpacka,
każda bojowo chrzęszcząc maszyną.
My was znajdziemy, choć po omacku,
w Monte Cassino! W Monte Cassino!

Padnie nas wielu w pięknej Italii,
żywi umarłych grzebmy i liczmy,
potem pójdziemy dalej i dalej
stawiać, przestawiać słupy graniczne.

Nasze granice? - "Póki żyjemy",
wszędzie, gdzie nasi walczą i giną.
Gniewnie idziemy, krwawo idziemy,
nasze granice w Monte Cassino.

Ale anonimowy recenzent tak obszedł się z tym utworem: "Z równym powodzeniem może się [ów wiersz] znaleźć w W drodze, jak w antologii poezji sowieckiej wydanej w języku polskim i być zalecany dla świetlic żołnierskich w ZSRR". Czytamy - i nie wierzymy? Nie wiem do czego pił tajemniczy K.B., bo tylko inicjały znalazły się pod tą opinią. Dla mnie kluczowe jest pierwsze zdanie wiersza! Proszę zwrócić uwagę na określenie "naszli znienacka"! Liczba mnoga! "Nasze granice..." - dziś to takie oczywiste: 1 IX 1939 i 17 IX 1939. Żeby nie było zaskoczenia zaczerpnąłem cytat z tomu Władysław Broniewski "Wiersze i poematy" (Warszawa 1970, s. 114). Nikt nas  t a k i e g o  Broniewskiego nie uczył!...
Rocznice walk II Korpusu Polskiego we Włoszech sprawią, że wiele na ten temat zjawi się na tym blogu. Krok pierwszy zrobiony - poprzez poezję! I to poety, który niech znowu stanie się emocją i dyskusją nad losem Narodu w czasie gehenny lat 1939-1945!...

2 komentarze:

  1. Kto by pomyślał,że to taki pogmatwany życiorys i naprawdę zaskakująca twórczość. Chyba wreszcie przeczytam Urbanka. Czy będzie "Mój Broniewski III"?

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem czy napiszę "III". Ten tekst naprawdę narodził się dość spontanicznie. I to jest wspaniałe w tej "robocie".

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.